Najnowsze artykuły
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać422
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Agnieszka Chrzanowska
3
6,1/10
Urodzona: 1941 (data przybliżona)
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,1/10średnia ocena książek autora
39 przeczytało książki autora
84 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Złość. Jak nie zmienić jej we wściekłość?
Piotr Żak, Agnieszka Chrzanowska
7,0 z 10 ocen
41 czytelników 0 opinii
2019
Ja i inni. Rozmowy o przyjaźni, wrażliwości, intuicji, przyjemności, wolności, kłamstwie, manipulacji i zaufaniu
Agnieszka Chrzanowska
7,2 z 20 ocen
81 czytelników 1 opinia
2018
Najnowsze opinie o książkach autora
Podróż do wczoraj Agnieszka Chrzanowska
4,0
Kicz, grafomania i pocieszność w jednym.
Fabuła z pozoru jest niby-normalna - naukowiec z nękanej bezpłodnością Złotej Planety leci na planetę 666, a tak naprawdę 999, czyli Ziemię, ściągnąć trochę płodnej młodzieży, zaś w podróży towarzyszy mu kilka pokręconych osób, pies z domieszką ludzkich genów i inteligentny komputer. Zdarzenia są jednak podawane w dziwnym tempie, często wbrew logice, zachowanie bohaterów co i rusz zdumiewa jakimiś absurdalnymi wyskokami, interpunkcja jest potraktowana twórczo, a dialogi - do czasu - denerwują infantylnością i kiepską konstrukcją.
Napisałem "do czasu", bowiem w którymś momencie książka najzwyczajniej w świecie zaczyna bawić beztroską fabuły i jawnym kiczem (pies biegający za żabami, bohater tracący ot tak zmysły, sztuczne kobiety słuchające nosami i posiadające po cztery piersi). W finale zaś cały ten koślawo napisany, abstrakcyjny melanż osiąga szczyty absurdu, gdy bohater ląduje na mocno zanieczyszczonej Ziemi trzeciego czy czwartego millennium i przez ostatnich kilkadziesiąt stron upija się trunkami w podparyskiej gospodzie jakiegoś Greka, ucinając sobie pogawędki z Polakiem-bawidamkiem, posiadającym specyficzną empatię ("- No, jak tam kolego? - zawołał po polsku, bo właśnie myślał w języku ojczystym. - Nie ruszamy się, co? Może pomóc? - dodał i jednocześnie kopnął leżącego łamiąc mu żebro."). Furda rakieta, furda misja, furda reszta załogi...
Książka jest po prostu tak nieporadnie napisana i tak bzdurna, że aż przyjemnie się czyta. Na deser zostawiam cytat, który literalnie mnie rozbroił:
"- Cóż to za dziwny dźwięk?
- Kaszle kanarek - rzekł Zbyszek. A, że Aquarius milczał w zadumie, dodał:
- Widzisz Aquariusie, dawno temu odgadywaliśmy który to ptak śpiewa, a teraz rozpoznajemy je po kaszlu."
PS. A za fatalną okładkę wydawca powinien po prostu dostać baty.