Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński27
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Sharon Lynn Fisher
Źródło: http://www.amazon.com
1
6,0/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
An RWA RITA Award finalist and a three-time Golden Heart Award finalist, Sharon Lynn Fisher writes stories for the geeky at heart -- meaty mash-ups of sci-fi, suspense, and romance, with no apology for the latter. She lives where it rains nine months of the year, and she has a strange obsession with gingers (down to her freaky orange cat). Her works include Ghost Planet (2012),The Ophelia Prophecy (2014),and Echo 8 (2015).http://www.sharonlynnfisher.com
6,0/10średnia ocena książek autora
1 przeczytało książki autora
3 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Ghost Planet Sharon Lynn Fisher
6,0
Romans z dodatkiem science-fiction. Nowo odkryta planeta Ardagh1 jest szansą dla ludzkości mieszkającej na zanieczyszczonej Ziemi. Ardagh w kilka miesięcy po przybyciu kolonistów sama zamieniła się w zielony raj a po kolejnych kilku zaczęła wytwarzać... kopie ludzi. Przy każdym koloniście-naukowcu pojawił się jego ukochany bliski zmarły, nieświadom tego gdzie jest, a często i swojej śmierci, nie do odróżnienia od ludzi, poza tym, że oddalenie się od swojego kolonisty powoduje bolesną śmierć a po niej odradza się bez wspomnień z Ardagh. Presja psychiczna na Ziemian była tak duża, że uznano miejscowych (Duchy) za agresorów i wdrożono Protokół nakazujący kolonistom całkowite ich ignorowanie poza zaspokajaniem najpilniejszych potrzeb.
Psycholożka Elizabeth przybyła na Ardagh, żeby prowadzić terapie dla kolonistów. Jej przełożony na planecie, twórca Protokołu, okazał się przystojnym i miłym człowiekiem poznanym przelotnie na Ziemi. Ich współpraca zapowiada się znakomicie aż do chwili, gdy okazuje się, że statek Elizabeth rozbił się przy lądowaniu i nikt nie przeżył.
Autorkę "Planety duchów" opisałabym jako psycholożkę pracującą na uczelni, bo książkowy świat kreuje opierając się na swoim światku tez i promotorów. Gdy Elizabeth zostaje zdegradowana do roli Ducha, jej walka o człowieczeństwo, wyjaśnienie zagadki planety i uwolnienie od zależności od człowieka, którego zdążyła pokochać, jest opisane bardzo wiarygodnie. Postacie posługują się żargonem psychologów i branżowymi żartami, podejście do rozwiązania problemu planety mają typowo akademickie. Choć Protokół wydaje się być wymyślony tylko po to, żeby bohaterowie mieli naciągane dylematy moralne, a bohaterka bez większych problemów pogodziła się z tym, że jest kosmitką, pierwszą część książki czyta się znakomicie.
Autorka jest też pewnie wielbicielką romansów i "Avatara" Camerona. Nie trzeba długo czekać, by bohaterowie wreszcie się dogadali i przeszli do tego, co króliczki lubią najbardziej. Od tego momentu wszystkie przeciwności sprowadzają się do tego, że źli ludzie próbują ich rozdzielić w ogóle, a nie dają sobą się nacieszyć w szczególe. Silne postaci zmieniły się w klony Belli i Edwarda, tylko mniej autodestrukcyjne, a każdy napotkany przeciwnik zachowuje się jak wymagający promotor pracy doktorskiej bohaterki, zachwycony jej rzekomą dociekliwością.
Pod koniec książki miałam deja vu z Avatara: bohaterom pomaga sama planeta, w dłoniach pojawia się USB i creme de la creme - uzdrawiający seks. Jakieś większe cele pojawiają tylko mimochodem a tajemnica Ardagh polega na tym, że planeta lubi, jak bohaterowie cieszą się sobą. Podsumowując, jest to romansidło aspirujące do science fiction, lepsze niż wiele innych, ale do jednorazowego przeczytania.