Najnowsze artykuły
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać3
- ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński27
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Aniela Mencel
1
6,1/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,1/10średnia ocena książek autora
43 przeczytało książki autora
71 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Powiedz tylko słowo Aniela Mencel
6,1
Świat uczy nas szczęścia. Szczęścia na chwilę, szczęścia pozornego, złudnego, a przez to bardzo krzywdzącego. Ale takie szczęście ładnie wygląda: świetna sylwetka, markowe ubrania, godziny przepędzone w spa, dobra praca i bieg w butach na obcasie po drabinie kariery. To jest modne, to jest na czasie. I wyśmiewanie, pogarda dla robiących inaczej też jest dziś wysoko punktowane. Jeśli spełniasz podane kryteria, gratulujemy - możesz przyczepić sobie elegancką metkę z napisem "NA SPRZEDAŻ".
Sztuką jest dziś zwolnić, zatrzymać się, a już wyczynem karkołomnym: zawrócić. Wydaje mi się, że każdy człowiek musi się tego nauczyć, że ta umiejętność jest w prawdziwym życiu bardzo potrzebna. Anna tę sztukę opanowała i za to należy ją podziwiać. Miała absolutnie wszystko, co trzeba mieć, by wybredny pan świat uznał cię za człowieka. Szukała miłości, ale jako że to nie wlicza się w pakiet urodzonego pod szczęśliwą gwiazdą, można by ją uznać za ideał. Same sukcesy w pracy, same drogie ubrania, samo naturalne piękno dzięki kilogramom kosmetyków i wizytom w samych odpowiednich miejscach. I nagle coś pękło: Anna najpierw zwolniła, później się zatrzymała, a na sam koniec - zawróciła, żeby zacząć wszystko inaczej. Z miłością, z mężem, z Panem Bogiem.
Nie będzie już innych świadectw nawrócenia. Dziś wszyscy biegną, zwalniają, zatrzymują się, zawracają. Historia Anny jest pierwszą, z którą się zapoznałam, ale na pewno nie pierwszą zrealizowaną. I nie ostatnią. Zastanawiam się, co napisać o tej książce, czego się z niej nauczyłam, czy warto ją polecić i komu. Mówi się, że świadectwo to świadectwo, rządzi się swoimi prawami, nie oceniamy i nie krytykujemy świadectw. No dobrze. Nie mówię więc o języku, o sposobie, o rzeczach do poprawki - to indywidualna sprawa, której znajomość nikogo nie wzbogaci. Wzbogaci za to lektura książki z przepiękną, idealną wręcz okładką.
Nie nauczyłam się z tej książki niczego, ale niech was to nie zmyli - po prostu mam takie poglądy, które się zawierają w "Powiedz tylko słowo". A czego się można nauczyć? Tego, o co stoczyłam wiele bojów: że wszystko jest po coś, a przypadki tylko w gramatyce. Tutaj może nieco za mało uwypuklone, ale są na to dowody: nie-przypadek maila do MMarinesa, nie-przypadek Amerykanina z taksówki, nie-przypadek rejestracji na sympatia.pl, nie-przypadek wiary, nadziei i miłości, nie-przypadek zawrócenia owocującego NAwróceniem. Nie-przypadek powrotu.
Nie jest to książka idealna, ale potrzebna, nie ambitna, ale wymagająca, nie dobrze napisana, ale napisana o dobru, skończona, ale niekończąca się. I to nie są czcze słowa, bo tak wypada, bo chcę przekonać, bo książka o Panu Bogu musi być niezła. Choć zauważyłam nieporadność, a niekiedy tęgawość języka i wykonania ciekawych pomysłów autorki, nie żałuję, że zamiast uczyć się do egzaminu z filozofii, pół dnia spędziłam w świecie przedstawionym przez Anielę Mencel. I mogę z czystym sumieniem polecić lekturę nie łowcom literackich perełek, ale tym, którzy szukają sensu życia. Albo chociaż pomysłu na to, jak można go odnaleźć. I oczywiście wszystkim, wszystkim, którzy nie do końca rozumieją, co mam na myśli, pisząc o zawracaniu. Zrozumieją.
Powiedz tylko słowo Aniela Mencel
6,1
Powiedz tylko słowo jest historią dziewczyny, którą totalnie porwał system. Jednak pech chciał, że w jej życiu brakowało czegoś i poszła do kościoła. Dzięki wyznaniu czegoś z głębi i z wiarą Łaska zaczęła ją ścigać i eliminować poszczególne rzeczy w życiu. Językowo i jak chodzi o napięcie (czy raczej sztukę budowania go),to książka leży, ale nie o to tu chodzi. Rzecz się ma w tym, że komuś się udało wyrwać z matriksu. Podobało mi się jak autorka rozbrajała kawałek po kawałki wszelkie triki, które ludzie strzelają by przypadkiem nie odkryć kim naprawdę są. Czytając tą historię przypomniał mi się film "Egoiści", który oglądając nie mogłem uwierzyć, że w tym szambie można podryfować tak daleko. W tej książce również Jajaizm, czy egocentryzm ma swój mały dom. Absolutna ignorancja wobec potrzeb innych, życie od strzału do strzała. Jak alkoholik, czy narkołyk, jednak bodźce idą z ekranu komputera. Można się oburzać, ale to jest właśnie matriks. Przecież dąży on do tego by nie panować nad sobą, oddać głos na jakiegoś idotę, zakochać się w swojej pracy, w której głównym motywatorem jest zazdrość kolegów z pracy, w końcu uczynić z kobiety/faceta boga paść przed nim na kolana i płaszczyć się do upadłego. To podpowiada matriks.
Ogólnie buzia się cieszy. Po przeczytaniu takiej historii wraca wiara, że jednak ktoś wychodzi cało. Jednak nie jest, to raczej literatura dla pana :) Dla mnie nawrócenie, to jakaś forma zmagania się, jakiś łomot. Płakanie, tak, ale z gołą dupą jak paw, bez nikogo, nigdzie na zadupiu nie raz. Co prawda jest, to totalny kit, że trzba się nastarać bo Bóg jest inicjatorem nawrócenia, a moja gimnastyka duchowa, ani o makromilimetr (sory jeśli niema czegoś takiego, ale kiblowałem w podstawówce z matmy) nie zmienia jego miłości do mnie, ale to zdecydowanie inna wrażliwość. Mówiąc prościej klimat troszkę jak z M jak miłość, gdzie i lokowane produkty są i kurde pełny full wypas wszystko, ale to tyle trzepiania się.
Oprócz tego koniec jest zupełnie zdumiewający. Odnoszę wrażenie jakby przeskoki za duże tam dominowały, ale ok. Brakowało mi w tym wszystkim odpowiedzi na pytanie: co dalej? Nawrócenie, to nie jednorazowy strzał pieruna z nieba, a całożyciowy proces. Wiadome jest ile taka osoba jeszcze musi odpokutować, wycierpieć, upaść wiele razy by się do Boga zbliżyć. Wszystkiego najlepszego życzę w tym wszystkim właściwie nie wiem komu. Autorce, postaci.