Wbrew tytułowi nie opisuje współczesnych sytuacji, lecz jedynie trochę ponadczasowych podstaw, które każdy powinien wynieść z domu. Dodatkowo porady dostosowane są do realiów amerykańskich. Czyta się ciężko, brak lekkiego stylu czy ciekawych anegdot. Dałem radę zmęczyć ~20% całości. Gdyby nie to, że w legimi płaci się za miesiąc, a nie od sztuki w ogóle bym się za tą pozycję nie zabierał.
Savoir vivre tylko dla ludzi biznesu?
Byłam pełna zapału, gdy sięgnęłam po „Współczesne maniery”. Miałam wielką nadzieję, że Dorothea stworzyła wspaniałą skarbnicę dobrych manier dla każdego. Niestety trochę się rozczarowałam, gdy zauważyłam, że 2/3 książki zajmuje s-v przeznaczony typowo dla ludzi z branży biznesowej... Gdy przez pewien czas pracowałam jako sekretarka w firmie tłumaczeniowej, pewne rady pani Johnson na pewno okazałyby się cenne. Piszę pewne, ponieważ pojawiło się kilka rad, które wydały mi się absurdalne, a nawet i niegrzeczne, chociażby pisanie odręcznego listu do potencjalnego pracodawcy zaraz po rozmowie kwalifikacyjnej (nierozstrzygniętej jeszcze!) z podziękowaniem za poświęcony czas i potwierdzeniem, iż jest się odpowiednim człowiekiem na dane stanowisko... Nazwałabym to nie klasą, a desperacją i umiejętnością wyjątkowego narzucania się, ale, ale! Nie jestem przecież ekspertem do spraw etykiety... dlatego polecam przeczytać ten cieniutki poradnik i wybrać coś dla siebie. Ja wychwyciłam sporo cennych uwag i mimo rozczarowania „Współczesnymi manierami”, nie uważam, że czas który poświęciłam na lekturę był czasem straconym.
P.S. Książeczka jest pięknie wydana, a okładka (złożona wg oryginału) zachęca do sięgnięcia po nią. Publikacja zawiera wiele estetycznych, pomocnych obrazków i przejrzystą czcionkę, a każda strona jest dobrze graficznie rozplanowana.