Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać140
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński9
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Colleen Coble
Źródło: http://colleencoble.com/
4
6,8/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller, literatura piękna
Urodzona: 19.01.1952
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://colleencoble.com/
6,8/10średnia ocena książek autora
432 przeczytało książki autora
525 chce przeczytać książki autora
10fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Zmierzch nad jagodowymi polami
Colleen Coble
Cykl: Nad zatoką (tom 3)
7,1 z 87 ocen
202 czytelników 18 opinii
2018
Księżyc nad przylądkiem
Colleen Coble
Cykl: Nad zatoką (tom 2)
6,9 z 109 ocen
232 czytelników 18 opinii
2017
Hotel nad oceanem
Colleen Coble
Cykl: Nad zatoką (tom 1)
6,9 z 201 ocen
451 czytelników 38 opinii
2016
Najnowsze opinie o książkach autora
Zmierzch nad jagodowymi polami Colleen Coble
7,1
Trzecia część historii, gdzie bohaterkami są Claire i Kate. Claire jest szczęśliwą narzeczoną, a Kate szuka nowej drogi życiowej. Rozpacza nad swoją niepłodnością i brakiem miłości. Aż nagle jej jagodowe pole, przyciąga pewnego wynalazcę i jego małe bratanice...
Bardzo dobrze się czytało i tę część. Kobieca, pełna napięcia i wrażeń, Pełna różnych emocji! Trudno odłożyć ją na bok! Polecam, nie tylko tę część, ale i dwie poprzednie.
Zmierzch nad jagodowymi polami Colleen Coble
7,1
No cóż, ostatni tom tej serii i dobrze, bo dochodzi się do momentu, w którym co za dużo, to niezdrowo.
Kolejna autorka, która sugeruje, że wyszkolony i doświadczony zawodowy morderca będzie używał swojego ślicznego pistoleciku Glock 22 w charakterze młotka. Co oni mają, ci hollywoodzkiej rasy twórcy z tym waleniem pistolecikami po głowach?
Próbuję się wczuć w psychikę takiego mordercy i sobie myślę tak. Glock 22 waży z pełnym magazynkiem MNIEJ niż 1 kg. 2.86 kg na spuście przy strzelaniu. W przeciwieństwie do młotka nie ma długiego trzonka zwiększającego przy jego użyciu szybkość spadania metalowej końcówki na głowę. Czym walnąć? Lufą? Nie bardzo. Podstawą rękojeści? No może, ale jak przy takim uderzeniu wypadnie magazynek? A jak pistolet się omsknie i ulegnie uszkodzeniu? A jak wystrzeli w powietrze, to tracę jeden nabój z piętnastu, a mam do zabicia kilka osób. A jak się na mnie wszyscy nagle rzucą? Jako zawodowy zabójca dbam o swoją broń, bo od niej zależy moje życie. Czy waląc w czoło ogłuszę? Nie bardzo. W potylicę? No może, ale nasz zabójca-kretyn wali w czoło. Debil? No może. W skroń? No... jak dobrze się walnie w skroń, można zabić, nie ogłuszyć, a zabić łatwiej pociągając za spust, więc po co walić w głowę. Taki ktoś powinien mieć na drugiej ręce założony kastet i jak ma kogoś walnąć, to raczej nim. Przyznam, że autorka nie jest mistrzynią scenariuszy akcji. Ten końcowy uważam za nierealny, bo gdybyśmy mieli do czynienia z rzeczywistą sytuacją, to przestępca zamiast gadać i gadać, szybko wykonałby robotę i zwinął się.
Jeśli chodzi o rolę przewidzianą w książce dla wujaszka, to przyznam się, że od początku wiedziałem, jaka jest dla niego przeznaczona. Przynajmniej w ogólnej koncepcji.
Mamy kolejny romans zakończony happy endem. Rzecz jasna, wielbicielka mięśniaków obsadza w roli amanta kolejnego masywnego gościa, a w roli amantki kolejną kobietkę, której największą zaletą i atrakcyjnością mającą ociekać seksem jest jej uległość. Brrrrr. Nie moja bajka. Wolę wredne smoczyce.
Całość czyta się całkiem przyjemnie i nawet pewna część mojej wredności zostaje nakarmiona, bo dostaje to na co zasłużył ten, którego najbardziej nie lubię. Do stalkerów powinno się strzelać. Masowo. Bez ostrzeżenia. Ze wszystkiego, co tylko ma lufę. Z procy, kuszy i łuków też. I za każdego odstrzelonego dostawać się powinno nagrodę pieniężną oraz pochwałę na piśmie i medal od prezydenta. Po prostu nienawidzę tego typu śmieciuchów.
Niestety, moja wredność nie została nakarmiona w książce w całości, ale trudno, tak już czasem musi być.
Polecam, całkiem wciągająca fabuła, do tego wątek romantyczny i (niestety) nowa dawka moralizatorska na deser.
Miłego czytania.