Półbrat Lars Saabye Christensen 8,0
<Z jaką książką spędzacie weekend? Może to coś skandynawskiego, jak u mnie?>
Wyjątkowa i monumentalna powieść, opisująca losy rodziny, na której fundamencie stoją kobiety. Ponad 700 stron lektury, którą czytałam blisko dwa tygodnie, a jednak nie czuję, że straciłam nawet minuty. To książka, która zostaje w człowieku nawet po jej odłożeniu, a nawet rozwija się w nim jeszcze na długo po skończeniu.
W życiu rodziny Barnuma, w powojennym Oslo jest pełno tragizmu, smutku, poszukiwaniu siebie i swojego szczęścia. Już młodość prababki, nazywanej Starą została naznaczona traumą przekazywaną z pokolenia na pokolenie, w ślad za babką Bolettą, matką Verą aż ku dwóm wnuczkom - tytułowym półbraciom Fredowi i Barnumowi. Nie ma co się dziwić, że powieść posiada ponad 700 stron - każdy bohater otrzymał w niej należne mu miejsce, rozsiadł się wygodnie by opowiedzieć własną historię i wpleść ją w losy trzech silnych kobiecych sylwetek. Nawet mężczyźni, którzy pojawiali się jak ulotne cienie wyryli w tej powieści swoje miejsce.
Razem z Barnumem i Fredem śledzimy losy ich przodków, później powoli wnikamy w dzieciństwo chłopców, burzliwy okres dorastania i dojrzewania aż po dorosłość. Każdy z tych momentów ma swoje bolączki, każdy z nich pełny jest trosk, wstydu i tajemnic. Christensen zmusza do zastanowienia się nad problemem traum przekazywanych z pokolenia na pokolenie, zwłaszcza w tak trudnych czasach jak te zaraz po wojnie. Ile z podświadomych lęków, nieumiejętności w zrozumieniu samego siebie wysysamy z mlekiem matki? Ile podsłuchujemy pod zamkniętymi drzwiami kuchni czy pod klatką schodową? To przerażajace jak trudnym do wyplenienia chwastem jest szarość i strach przez życiem dziedziczona od przeszłych pokoleń.
Zdecydowanie warto się z nią zmierzyć, choć nie jest to łatwa powieść, zarówno pod względem technicznym jak i emocjonalnym. Tchnie z niej jakiś smutek, melancholia, które w ten lub inny sposób gnębią każdego bohatera, ale dzięki temu z pewnością na długo nie wyrzucimy jej z pamięci. Dodatkowo została napisana jak strumień myśli narratora - Barnuma, praktycznie jednym ciągiem, więc przeczytanie jej jest satysfakcjonującym przeżyciem.