Śpij, dziecinko, śpij Jolanta Bartoś 6,0
ocenił(a) na 81 tydz. temu Prozę Pani Jolanty Bartoś bardzo cenię i zawsze z dużą niecierpliwością czekam na kolejną powieść. Każda jej książka pokazuje ważne problemy współczesnego świata, takie jak miłość, nienawiść, osadzone w kryminalnych intrygach. Lekkie pióro autorki, która przez ponad 30 lat mieszkała w Krotoszynie (woj. wielkopolskie),powoduje, że... powieści czyta się z dużym zainteresowaniem i niekiedy poczuciem... żalu, że dana powieść dobiegła końca.
Jej najnowsze dzieło to horror! Tak naprawdę nie spodziewałem się, że pani Jolanta pójdzie literacko w tym kierunku. A tu nagle taka niespodzianka! Mroczną historię osadziła w mieście, w którym mieszkała przez wiele lat. A więc ruszamy do XV-wiecznego Krotoszyna, miasta położonego w Wielkopolsce na Wysoczyźnie Kaliskiej, gdzie mieści się siedziba powiatu krotoszyńskiego i gminy Krotoszyn.
Zacznijmy od okładki, która jednym może się podobać, drugim nie, innych może bardzo zaskoczyć. - "O matko, jaka straszna okładka" - powiedziała moja żona, gdy tylko rozpakowałem przesyłkę. Zapewne miała na myśli zakrwawioną główkę dzieciątka, które znajduje się w jej centralnej części. Sam tytuł nawiązuje do pewnej kołysanki, której fragment przytoczę:
Śpij, dziecinko, już
Śliczne oczka zmruż
Słuchaj, deszczyk pada tam
Piesek szczeka, grozi nam
W bramie dziad wyciąga rękę
Pies rozerwał mu sukienkę
Aż biedaka broni stróż
Śpij, dziecinko, już...
Jak zapewne pamiętacie kołysanki same w sobie, a dokładniej ich teksty nie napawały optymizmem. W tej od razu można zauważyć, że nic dobrego się nie wydarzy. Dobrze, że dzieci nie rozumieją słów, a tylko monotonny śpiew prowadzi ich do snu, bo na pewno z tego spania wyszłyby nici. Wróćmy jednak do powieści.
Głównym bohaterem książki jest Natalia Rogowska, która kupuje mieszkanie w starej, krotoszyńskiej kamienicy. Nie zdaje sobie zupełnie sprawy, jak mroczną i straszną historię kryją zimne mury mieszkania, w którym zamieszkuje. Dodatkowo jest w zaawansowanej ciąży i z problemami dnia codziennego musi radzić sobie sama, ponieważ mąż nigdy nie ma dla niej czasu. Już podczas pierwszej nocy po tym, jak zamieszkała w nowym gniazdu rodzinnym, budzą ją odgłosy śpiewu, które dolatują z piwnicy kamienicy. Rozpoznaje tekst XIX-wiecznej kołysanki, który budzi u niej strach. Strach, który z dnia na dzień potęgują różne inne wypadki, których nie jest w stanie zrozumieć. Szuka więc pomocy u psychologa, choć wie, że w tym miejscu coś musiało się wydarzyć.
A więc, co takiego się tu wydarzyło, że główna bohaterka jest na skraju psychicznego wyczerpania? Co sama odkrywa, w czym pomogą jej przypadkowi ludzie, jak i osoby z jej rodziny?
Fani tego typu literatury mogą być ukontentowani powieścią z elementami psychologii i obyczaju. Zachęcam do przeczytania i mam nadzieję, że autorka za jakiś czas znów zaskoczy nas tak niesamowitą lekturą.