Z szuflady, czyli książki (nie)dokończone

Bartek Czartoryski Bartek Czartoryski
10.02.2024

Bodaj nikt nie zaczyna pisać książki z założeniem, że nigdy jej nie skończy, ale czasem to obojętny na ludzkie krzywdy i marzenia los dyktuje ostre reguły.

Z szuflady, czyli książki (nie)dokończone

Od postawienia ostatniej kropki autora dzielić może zwyczajna twórcza niemoc, nagle utracona wiara w dzieło (sam byłem świadkiem opowieści znajomego, bestsellerowego pisarza, który wyrzucił do windowsowego kosza praktycznie ukończoną powieść) lub obiektywne czynniki zewnętrzne, o oczywistej okoliczności śmierci nawet już nie mówiąc.

Niektóre niedokończone powieści ostatecznie ujrzały światło dzienne już po odejściu ich twórcy, czasem faktycznie pozostając bez finału, każąc tym samym czytelnikowi wydumać go samodzielnie, czasem z finałem, który dopisał ktoś inny, bywało nawet, że i z błogosławieństwem udzielonym zawczasu przez pisarza. Inne z kolei trafiały albo do szuflady, albo do pieca, przy okazji rozpalając także wyobraźnię.

Niewyjaśniona do dzisiaj pozostaje na przykład „Tajemnica Edwina Drooda” pióra Charlesa Dickensa. Brytyjski powieściopisarz zdołał bowiem opublikować drukiem jedynie połowę książki, nie pozostawiając po sobie notatek, które pozwoliłyby wyjaśnić zagadkę zniknięcia tytułowej postaci. Jak zwykle, pisarz wypuszczał kosztujący szylinga odcinek co miesiąc, ale śmierć dopadła go po mniej więcej pół roku od publikacji pierwszego, gdy do księgarń zdążyło trafić tylko sześć ksiąg z zaplanowanych dwunastu. Nie tylko czytelnicy rwali sobie włosy z głowy, mając świadomość, że nigdy już nie poznają losu Drooda, ale i wydawcy.

Dlatego niejaki Thomas James z niewielkiego miasteczka na amerykańskiej północy dopisał ciąg dalszy, ogłaszając, że nawiedził go duch Dickensa, a on sam był jeno jego narzędziem. Książka odbiła się szerokim echem i zainteresowała się nią nie tylko lokalna prasa. Jej recenzję napisał nawet sam Arthur Conan Doyle, wyrażając swoje niezadowolenie z fikołka wykonanego przez Jamesa, mimo że sam był przecież gorącym orędownikiem spirytyzmu. Choć wyjaśnienia tajemnicy podejmowali się także broadwayowscy dramaturdzy, to swego rodzaju kropkę nad i postawił chyba dopiero Dan Simmons, pisząc monumentalną powieść „Drood”, będącą obficie doprawioną odautorskimi fantazjami, lecz bazującą na faktach swoistą kroniką ostatnich lat życia Dickensa.

Sam chyba żałuję najbardziej, że swojej ostatniej książki, która wyszła ostatecznie pod mało odkrywczym tytułem „Tajemnice Poodle Springs”, nie udało się dokończyć Raymondowi Chandlerowi. I przez lata pozostawała ona jedynie ciekawostką, bo autor zostawił po sobie tylko cztery rozdziały, ale pod koniec lat osiemdziesiątych, chcąc uczcić setną rocznicę urodzin pisarza, jego spadkobiercy zwrócili się do Roberta B. Parkera, żeby ten książkę dokończył. Dysponując niezbyt obszernym materiałem źródłowym, Parker praktycznie wymyślił całą resztę, co czyni z tej powieści książkę bardziej jego niż Chandlera. Kilka lat później dopisał jeszcze sequel „Głębokiego snu”, po którym stwierdził, że raz na zawsze kończy z tematem, bo nie chce „spędzić życia na pisaniu książek innego faceta”.

Wydano także i „Ostatniego z wielkich” autorstwa F. Scotta Fitzgeralda, choć w momencie swojej śmierci amerykański prozaik zostawił po sobie nieoszlifowany i niedokończony tekst, który następnie obrobił i wydał jego bliski przyjaciel, Edmund Wilson, zebrawszy dostępne notatki sporządzone przez pisarza. Po latach raz jeszcze podobnego zadania podjął się Matthew J. Bruccoli, znawca i badacz twórczości Fitzgeralda, redagując dostępny tekst. Takie przykłady można mnożyć i mnożyć.

Znalezionego na komputerze Davida Fostera Wallace’a, liczącego sobie ponad tysiąc stron „Bladego króla" poskładał i skrócił jego redaktor, Michael Pietsch. „Siedem minut po północy” po śmierci Siobhan Dowd napisał na podstawie jej pomysłu Patrick Ness, a finałowe rozdziały ostatniej powieść Michaela Crichtona, „Micro”, odnalezionej na jego komputerze przez agenta, dopisał Richard Preston. Do tego dochodzą jeszcze kontynuatorzy całych serii, chociażby Brandon Sanderson, który napisał dalsze tomy „Koła czasu” Roberta Jordana, czy David Lagercrantz i Karin Smirnoff, kontynuatorzy cyklu „Millennium” Stiega Larssona.

Ale nie znaczy to, że dokańczano na wyścigi wszystko, co pisarze po sobie pozostawili. Może to nie do końca trafny przykład, bo jednak „Sandition” Jane Austen próbowano domykać co najmniej kilkakrotnie, lecz jedyna słuszna wersja, jaka ukazała się na rynku, to ta nieukończona, inne to co najwyżej apokryfy. Terry Pratchett z kolei wyraził się jasno, że nie życzy sobie, aby ktokolwiek grzebał przy napoczętych przez niego projektach, dlatego wszystkie jego zapiski zostały zniszczone po odejściu autora. Dość jednak o śmierci. Czasem o losach dzieł wielkich i tych nieco mniejszych decydował bowiem nawet i czysty przypadek.

Do rozmiaru literackiej anegdoty urosła już geneza powstania wybitnego poematu „Chan Kubiłaj” angielskiego romantyka Samuela Taylora Coleridge’a, którego, jak opowiadał, zaczął spisywać po wybudzeniu się z wyjątkowo sugestywnego snu. Niestety, wizyta „człowieka z Purlock” przerwała artystyczny trans i zostaliśmy z kawałkiem utworu. Zagadka tożsamości owej osoby, o ile ta w ogóle istniała, pozostaje nierozwiązana po dziś dzień. Lecz nie tylko Coleridge poległ, zmagając się ze swoim dziełem i musząc uznać jego wyższość, bo i Mark Twain nie ukończył żadnej z aż trzech rozpoczętych przez niego wersji „Tajemniczego przybysza”, a Mikołaj Gogol spalił kawał „Martwych dusz”, dziś uznawanych za jego szczytowe osiągnięcie. Co dla niejednego czytelnika może okazać się cokolwiek zaskakujące, nieukończoną powieścią jest także „Proces” Franza Kafki, porzucony przez niego na pewnym etapie, tak jak i dwie pozostałe powieści. Do druku przygotował książkę już po jego śmierci przyjaciel, Max Brod, składając notatki Kafki do kupy.

Swoje książki porzucali też po drodze między innymi Jack London (bo nie miał pojęcia, jak skończyć „Biuro zabójców”; po jego śmierci zrobiono to za niego), Edgar Allan Poe (wyrzucono go z pracy przy czasopiśmie publikującym w odcinkach „Dzienniki Juliusa Rodmana” i autor odmówił dalszego pisania), C.S. Lewis (który, najwyraźniej, zamiast dokończyć „Mroczną wieżę”, napisał „Perelandrę”), Stephen King (zarzucony przez niego eksperymentalny internetowy projekt „Roślinka”), czy J.R.R. Tolkien (rozgrzebane „Notatki Klubu Myśli”, które z czasem opublikowano). I setki, tysiące innych.

Przy tych okazjach pojawia się pytanie, czy aby jednak na pewno to wszystko, co było niegdyś niewydane, godne jest wydania? To już rozstrzygnąć musimy my, czytelnicy.

Artykuł po raz pierwszy ukazał się w 2022 roku.


komentarze [18]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Yahol  - awatar
Yahol 14.02.2024 12:06
Czytelnik

Moje zdanie jest proste! Nie powinno się, a nawet nie można dokańczać jakiejkolwiek książki, dzieła, za autora. Nic dobrego z tego nie wynika. W zasadzie nigdy mi się nie zdarzyło, spotkać książki która, dokończona (opracowana, zredagowana) przez kogoś innego niż prawowity autor, nie "gryzła" mi się z moim wyobrażeniem. Czy to Tyrmand, czy Curwood, czy nawet Kafka. Jestem...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Nimbra 14.02.2024 16:14
Czytelniczka

@Yahol, obyś nie miał racji. Za cel w tym roku postawiłam sobie przeczytanie całego cyklu "Koła czasu" Roberta Jordana (14 opasłych tomiszczy) Cykl zaczął i większość napisał Robert Jordan, ale po drodze Mu się zmarło. Resztę skończył Brandon Sanderson. Jestem szalenie ciekawa jak Sanderson poradził sobie z końcówką. Nie wyobrażam sobie nie dokończyć tak zaawansowanej historii.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Lis Gracki - awatar
Lis 13.02.2024 13:43
Bibliotekarz

Mogę mówić tylko za siebie a nie jestem Pisarzem. Mam projekt, który pisze do szuflady... powstaje powoli i pod wpływem emocji. Powstają opowiadania dla osób, które są ważne w życiu. Drobne wiersze, piękne słowa. Nie wszystko nadaje się do publikacji: różny poziom, często osobiste treści... nie wiem czy ktoś to by chciał czytać. Jest tyle książek, tyle się pisze... wszystko...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Fawaris  - awatar
Fawaris 13.02.2024 10:50
Czytelniczka

Ja do dzisiaj żałuje, że Słowacki nie ukończył kolejnych części Kordiana, choć podobno zostało po nim sporo notatek ze wskazówkami co do fabuły...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Paulina  - awatar
Paulina 11.02.2024 12:08
Czytelniczka

Na drodze do spokoju ducha. Nauki Napoleona Hilla wpisuje się w temat, te zapiski Hilla ujrzały jednak światło dzienne, dzięki jego wnukowi, o ile dobrze pamiętam.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Na drodze do spokoju ducha. Nauki Napoleona Hilla
Bartosz  - awatar
Bartosz 10.02.2024 19:01
Czytelnik

,,Twierdza" Antoine Saint de Exupèry była wydana jako nie skończona. Jak dobrze pamiętam. Nie wiem, cóż chciał jeszcze dodać, ale bez tego ogniwa i tak jest genialna. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Majeranek  - awatar
Majeranek 10.02.2024 15:02
Czytelnik

Ostatnia książka Marii Dąbrowskiej, "Przygody człowieka myślącego" to dzieło, którego autorka nie zdążyła już dokończyć...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
AleksandraK  - awatar
AleksandraK 10.02.2024 14:32
Czytelniczka

Atlas. Historia Pa Salta ? Został dokończony przez syna autorki poprzednich tomów. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Atlas. Historia Pa Salta
Krzysztof Gromadzki - awatar
Krzysztof Gromadzki 10.02.2024 11:05
Czytelnik

Przygody dobrego wojaka Szwejka też chyba należą do nieukończonych książek? 🤔

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Przygody dobrego wojaka Szwejka
Esi  - awatar
Esi 10.02.2024 10:56
Czytelnik

Osobiście chyba ze wszystkich "niedokończonych" książek najchętniej przeczytałbym powieść futurystyczną Mickiewicza, żeby zobaczyć go w innym otoczeniu. Ale oczywiście żałuję też, że Kres za życia nie ukończył księgi całości.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
trvskavkova  - awatar
trvskavkova 27.02.2022 02:15
Czytelnik

Niedokończone książki jednak coś w sobie mają. Uwielbiam niedokończony "Skrócony kryminał" Lema, a z ciekawych dopisanych zakończeń piękne jest "On n'y echappe pas" Viana, a dokończone przez Oulipo. Ciekawym mykiem było też oulipijskie poprawienie-dopisanie "Podróżych zimowych" Pereca

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post