rozwiń zwiń

W pogoni za nowym – rozmawiamy z Holly Black

Bartek Czartoryski Bartek Czartoryski
29.04.2023

Patronat Lubimyczytać Holly Black od dwudziestu lat skacze od bestsellera do bestsellera, nieustannie albo wymyślając nowe światy, albo rozszerzając te istniejące. „Następca tronu” to ten drugi przypadek, ale autorka nie sięga po łatwe rozwiązania. O jej nowej powieści i pracy przy książkach dla dorosłych i komiksach rozmawialiśmy podczas jej pobytu w Polsce.

W pogoni za nowym – rozmawiamy z Holly Black Materiały Wydawnictwa Jaguar

[Opis – Wydawnictwo Jaguar] Zbiegła królowa. Niechętny książę. I zadanie, które może zniszczyć ich oboje. Pierwszy tom nowej, mrocznej i urzekającej dylogii od Holly Black.

Od wydarzeń opisanych przez Holly Black w bestsellerowej trylogii „Okrutny książę”„Zły król”„Królowa niczego” upłynęło osiem lat. W Elfhame miłościwie panuje Najwyższy Król Cardan, a pochodząca z ludzkiego rodu Pani Judy sprawuje rządy razem z nim. Uważany przez wszystkich za następcę tronu Dąb wyrósł tymczasem na krzepkiego młodzieńca, który zamiast gnuśnieć na niekończących się biesiadach i opływać w dostatki, podejmuje śmiertelnie niebezpieczną misję.

Stawka w tej grze jest przerażająco wysoka, chodzi bowiem o ocalenie Elfhame w ostatecznym starciu z Nore, zdetronizowaną władczynią Zębatego Dworu. Podlega jej armia wynaturzonych potworów skleconych z wyjątkowo mrocznej magii, patyków oraz ludzkiego truchła.

W niebezpiecznej wyprawie Dębowi towarzyszy dzika Suren o piekielnie ostrych zębach, córka lodowej Pani Nore i zarazem jedyna osoba, której rozkazów nienawistna władczyni Północy musi słuchać.

Czy znany z krwawych czynów ojczym Dęba okaże się sprzymierzeńcem, czy nieprzyjacielem? Czy książę zdoła ocalić elfowy świat przed ponurym losem?

Wywiad z Holly Black dla Lubimyczytać

Bartosz Czartoryski: Po paru latach powracasz do stworzonego przez siebie świata, który nie jest już jednak taki sam, jakim go zostawiłaś. Jakie to uczucie, jakie to doświadczenie?

Holly Black: Szczerze, myślałam, że to będzie proste i przyjemne! Zwłaszcza że poprzednio pisałam powieść dla dorosłych i wymyślałam zupełnie nowy system magiczny, co strasznie mnie wymęczyło, a tutaj przecież wszystko było mi bliskie. Okazało się jednak, że choć znam ten świat i postacie, to jednak muszę wymyślić, co wydarzyło się przez tych kilka lat, jakie upłynęły. Poza tym zdawałam sobie sprawę, że ludzie są mocno związani z Jude i Cardanem, ale chciałam, żeby poznali kogoś może niezupełnie dla nich nowego, ale nie tak im bliskiego. Suren jest przecież zupełnie inna, jest dzika, stąd byłam szczerze ciekawa, czy czytelnicy zdołają ją pokochać.

Poznajemy ją w nieciekawej sytuacji, jest wyrzutkiem, tkwi między dwoma światami.

Zależało mi na tym, żeby była wyobcowana, żeby żyła z dala od wszystkiego, żebyśmy poznali ją jako waleczną osobę, która próbuje przetrwać w obcym świecie. Z Dębem było trudniej, bo do tej pory żył pod kloszem, ale to nie znaczy, że miał łatwe życie, bo z jego powodu zamordowano mu rodzoną matkę, potem był wykorzystywany jako pionek mający umożliwić komuś innemu przejęcie korony, a ostatecznie skonfliktował się z rodziną. I to wszystko go jak najbardziej ukształtowało, uczyniło złożonym człowiekiem. Chciałam, żeby był niejakim zaskoczeniem.

Ale nie tylko Suren i Dąb się zmienili, ty jako autorka również.

Na tym zasadza się dla mnie cała radość z pisania książek z tego świata, pierwsza powstała przecież w 2002 roku. I przez lata pisałam o wydarzeniach dziejących się niejako na styku świata baśniowego i ludzkiego, dopiero później zdecydowanie przekroczyłam tę granicę. A teraz starałam się osadzić akcję i tu, i tam, poniekąd po połowie. Dzięki temu mogłam powiedzieć nowe rzeczy na temat tego, co stworzyłam dwadzieścia lat temu, spojrzeć na wszystko z innej strony.

Czułaś, że pisząc „Następcę tronu”, musisz podołać określonym oczekiwaniom?

Z pewnością czytelnicy oczekują, że podczas lektury poczują to samo, co przy obcowaniu z tamtymi książkami, ale ja, jako pisarka, muszę mieć nadzieję, że jednak gotowi są na coś innego i nowego. Zawsze towarzyszy temu pewna presja, bo nie ma się pojęcia, jak powieść zostanie przyjęta. „Następca tronu” doczeka się, oczywiście, kontynuacji, to dylogia, ale znajome twarze pojawią się dopiero w drugim tomie. Teraz czytelnicy spędzą czas praktycznie jedynie z tymi dwoma postaciami i to będzie chwila prawdy, kiedy zdecydują, czy zainwestować swój czas.

Podkreślasz, że „Następca tronu” to zupełnie inna seria, choć powiązana z tym, co pisałaś poprzednio. Ale dlaczego tak zależy ci na odcięciu się grubą krechą od tamtych książek?

Bo chciałam napisać książkę o Suren, która może i ma podobne doświadczenia co Jude, ale jakby na odwrót. Obie zostają porwane do innego świata, gdzie Suren nie chce zostać, to dla niej traumatyczne przeżycie, ale nawet w tych samych sytuacjach podejmuje zupełnie inne decyzje i odmienne wybory. Niektóre są o niebo lepsze, a inne, cóż, możliwe, że znacznie gorsze.

Następna powieść będzie traktowała o Dębie?

Tak, będzie napisana z jego perspektywy.

Trudny był dla ciebie ten przeskok?

Trudność wynikała raczej z przyjętego przeze mnie formatu dylogii. Myślałam bowiem, co mogę zrobić, żeby nadać jej interesująca formę, dlatego chciałam napisać pierwszą książkę z perspektywy jednej postaci, a następną z perspektywy drugiej. Pozwoli to czytelnikowi lepiej zrozumieć wydarzenia z poprzedniej powieści, bo nie wszyscy mówią tu cały czas prawdę.

Suren i Dąb są teraz starszymi nastolatkami i ciekawy jestem, jak pisać o młodzieńczych problemach, operując fantastycznym settingiem. Czy mimo to pozostają one takie same?

Poniekąd tak. Weźmy chociażby kwestię przynależności, refleksję nad tym, czy pasujemy do danej grupy społecznej. I kiedy pomyślimy, że bohaterka to podmieniec, nadaje to tym pytaniom dodatkowy wymiar, szerszą skalę. Oczywiście spora część rzeczy, jakich doświadczają bohaterowie książek fantasy, to coś, z czym, na szczęście, czytelnicy nigdy nie będą mieli styczności. Ale jednak w naszym własnym środowisku stajemy przed podobnymi wyzwaniami i choć nie będą to starcia na śmierć i życie, to toczone przez nas batalie są równie ważne i realne.

A jak minione lata odbiły się na samym świecie? Czy to nadal to samo miejsce?

Z grubsza tak. Oczywiście gdzieś tam wydarzają się jakieś rzeczy, które będą miały znaczenie dla przyszłości tego świata, ale nie są one tematem tej powieści. To podróż Suren i Dęba.

Planujesz jeszcze napisać coś dla dorosłych?

Tak, będę pisała sequel „Księgi nocy”, tym razem w innych okolicznościach. Wtedy pisałam podczas pandemii, we własnym gabinecie, zawalonym książkami i papierami, co było dla mnie doświadczeniem średnio przyjemnym, bo zwykle piszemy razem z przyjaciółkami, w specjalnie do tego celu zaadaptowanej starej stodole. A nagle musiałam torować sobie drogę do swojego biurka, wszyscy byli w domu, kompletnie mnie wszystko rozpraszało. I kiedy po paru miesiącach przeczytałam swoje zapiski, szkic powieści, pomyślałam, że to jakiś kompletny bałagan, i praktycznie wszystko przepisałam od nowa. Ale naprawdę bardzo chciałam napisać coś dla dorosłych, innym językiem, oraz, oczywiście, opracować zupełnie nowy system magiczny.

Osobiście liczę, że nie zakończyłaś również przygody z komiksem, i zastanawiam się przy tym, na ile twój proces pisarski różni się, kiedy siadasz do scenariusza.

Przede wszystkim nie jestem samodzielnie odpowiedzialna za atmosferę narracji, bo sporo rzeczy zostawia się rysownikom. Nie zawsze ich wizja musi odpowiadać twojej. Co z kolei prowadzi cię do przepisania późniejszej części, żeby dopasować ją do tego, co zobaczyłeś. Ale bardzo lubię ten konkretny, zwięzły styl pisania scenariuszy komiksowych, to zupełnie inne doświadczenie.

Trudno było wskoczyć do świata „Lucyfera” stworzonego przez Gaimana i Careya?

Przede wszystkim musiałam się upominać, że mowa o Lucyferze, że to nie jest fajny gość, że to nie jest pozytywny bohater, że jest zdolny do wszystkiego. I nawet jeśli go polubimy, nawet jeśli zrobi coś, czemu możemy przyklasnąć, to nagle wykona jakiś fikołek. Jestem ogromną fanką! Ale teraz myślę o przerobieniu którejś ze swoich książek na komiks, nigdy wcześniej tego nie robiłam, i tak sobie dumam, że fajnie byłoby dokonać reinterpretacji pewnych rzeczy po dwudziestu latach.

Książka „Następca tronu” jest dostępna w sprzedaży.

--

Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem.


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Bartek Czartoryski 29.04.2023 10:00
Tłumacz/Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post