Dobrze wyjść z pisarzem: Siri Hustvedt i Paul Auster
Podobno samo życie podsuwa gotowe opowieści, ale tylko tym, co potrafią opowiadać. Skoro tak, to może przeżycia zdarzają się tylko ludziom, którzy umieją przeżywać. Dziś prawdziwa historia o dwójce ludzi, którzy potrafią opowiadać o swoich przeżyciach. Zresztą nie tylko o swoich. Historia małżeństwa pisarzy, Siri Hustvedt i Paula Austera.
Sami o sobie opowiadają w wywiadach, że żyją bardzo spokojnie. Mieszkają na Brooklynie, ich bliskimi sąsiadami są Kiran Desai i Jonathan Safran Foer. Znaleźli tu dom ponad dwadzieścia pięć lat temu, wkrótce po tym, jak się pobrali w 1982 roku. W międzyczasie dzielnica, którą wybrali, zmieniała się i stawała się coraz bardziej spokojna. Zmieniał się również ich status jako pisarzy. Na przestrzeni lat oboje zyskali spore uznanie krytyków i czytelników na całym świecie. Paul Auster i Siri Hustvedt.
Paul Auster pierwszą swą powieść – kryminał Nieczyste zagranie – opublikował pod pseudonimem Paul Benjamin. Zasłynął trzema powieściami „Szklane miasto”, „Duchy” i „Zamknięty pokój” wydanymi w latach 1985-1986, powszechnie znanymi jako Trylogia nowojorska. Nowy Jork na dobre zadomowił się w jego twórczości i stanowi stały jej motyw. Widać to również w filmach, jakie zrealizowano na podstawie jego powieści. Niektóre z nich sam wyreżyserował (np. „Lulu na moście”).
Wszyscy skrywamy w sobie kilka osób i większość z nas przeskakuje z jednego „ja" do drugiego, nie wiedząc, jacy naprawdę jesteśmy. Jednego dnia w dołku, drugiego wzbijamy się wysoko; posępni i milczący rano, roześmiani i sypiący dowcipami wieczorem – Paul Auster.
Siri Hustvedt urodziła się i wychowała w Minnesocie w rodzinie norweskich imigrantów. Jest autorką m.in. takich powieści jak Na oślep (to jej debiutancka książka), Amerykańskie smutki czy Lato bez mężczyzn. W 1978 roku przeprowadziła się do Nowego Jorku. Właśnie tu w 1981 roku poznała Austera. Często żartuje, że zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia, a jemu zajęło to trochę dłużej – parę godzin. Auster opowiada historię ich poznania się w Dzienniku zimowym (wydanym w Polsce w 2014 roku). Wspomina ich pierwsze wspólne miesiące z wyczuwalną czułością:
Było lato 1981, ty i twoja żona znaliście się od blisko sześciu miesięcy, mieszkaliście razem, ale jeszcze nie byliście małżeństwem, i kiedy oboje stanęliście przy łożu [umierającego – przyp. red.] ojczyma, on na wasz widok się podniósł, chwycił was oboje za ręce i powiedział: Nie traćcie czasu. Pobierzcie się. Pobierzcie się, opiekujcie się sobą i miejcie dwanaścioro dzieci.
Wkrótce potem para pisarzy rzeczywiście wzięła ślub.
Ich style pisania różnią się. Auster pisze, używając minimalistycznych środków; jego narracja jest prosta i jednocześnie trochę absurdalna i oniryczna. Hustvedt pisze w lżejszej tonacji, w której jednak postaci zarysowane są jasno i wyraziście.
Nie doświadczamy świata. Doświadczamy naszych oczekiwań wobec świata – Siri Hustvedt.
Para pisarzy, jak można się spodziewać, udzieliła wielu wspólnych wywiadów. Paul opowiada o swojej żonie również we wspomnianym już „Dzienniku zimowym”. Cytuje w nim też słowa, które napisała dla niego Siri, a ja zacytuję je po nim na zakończenie tego tekstu:
Szepczę jak ptaki z baśni, którą ci czytałam, powtarzam słowa w pokoju, do którego mnie zabrałeś. Słowa zawsze te same, lecz jednocześnie zmienne, w ruchu, zmieniające się niepostrzeżenie, jak wyraz twojej twarzy, uśmiech i zaraz potem powaga, które pochylają się nade mną w słabym świetle dnia. Więc gdy czytasz, odkryj w czytaniu opowieść, odkryj ją też w pisaniu. Przecież dziedziczymy opowieści, tak jak stany ducha i ciała, twarze, serca, pęcherze, często kiepskie i zbolałe. (…) Życzę ci opowieści w łożu, nad którym zawieszają księżyc, gdy umierają starzy ludzie, aby zawsze świecił nad tobą i nigdy nie przestał, nawet gdy zabraknie mu własnego światła i będzie musiał skądś je czerpać. Wezmę ten księżyc, dokonam czynności pożyczenia, wykradania i zmiany z dużego na mały. Najmniejszy z księżyców, cieniutki i wątły, ledwo widoczny zza chmury, jest tym widokiem, który wybieram.