Dobrze wyjść z pisarzem: Siri Hustvedt i Paul Auster

Joanna Janowicz Joanna Janowicz
10.02.2016

Podobno samo życie podsuwa gotowe opowieści, ale tylko tym, co potrafią opowiadać. Skoro tak, to może przeżycia zdarzają się tylko ludziom, którzy umieją przeżywać. Dziś prawdziwa historia o dwójce ludzi, którzy potrafią opowiadać o swoich przeżyciach. Zresztą nie tylko o swoich. Historia małżeństwa pisarzy, Siri Hustvedt i Paula Austera.

Dobrze wyjść z pisarzem: Siri Hustvedt i Paul Auster

Sami o sobie opowiadają w wywiadach, że żyją bardzo spokojnie. Mieszkają na Brooklynie, ich bliskimi sąsiadami są Kiran Desai i Jonathan Safran Foer. Znaleźli tu dom ponad dwadzieścia pięć lat temu, wkrótce po tym, jak się pobrali w 1982 roku. W międzyczasie dzielnica, którą wybrali, zmieniała się i stawała się coraz bardziej spokojna. Zmieniał się również ich status jako pisarzy. Na przestrzeni lat oboje zyskali spore uznanie krytyków i czytelników na całym świecie. Paul Auster i Siri Hustvedt.

Paul Auster pierwszą swą powieść – kryminał Nieczyste zagranie – opublikował pod pseudonimem Paul Benjamin. Zasłynął trzema powieściami „Szklane miasto”, „Duchy” i „Zamknięty pokój” wydanymi w latach 1985-1986, powszechnie znanymi jako Trylogia nowojorska. Nowy Jork na dobre zadomowił się w jego twórczości i stanowi stały jej motyw. Widać to również w filmach, jakie zrealizowano na podstawie jego powieści. Niektóre z nich sam wyreżyserował (np. „Lulu na moście”).

Wszyscy skrywamy w sobie kilka osób i większość z nas przeskakuje z jednego „ja" do drugiego, nie wiedząc, jacy naprawdę jesteśmy. Jednego dnia w dołku, drugiego wzbijamy się wysoko; posępni i milczący rano, roześmiani i sypiący dowcipami wieczorem – Paul Auster.

Siri Hustvedt urodziła się i wychowała w Minnesocie w rodzinie norweskich imigrantów. Jest autorką m.in. takich powieści jak Na oślep (to jej debiutancka książka), Amerykańskie smutki czy Lato bez mężczyzn. W 1978 roku przeprowadziła się do Nowego Jorku. Właśnie tu w 1981 roku poznała Austera. Często żartuje, że zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia, a jemu zajęło to trochę dłużej – parę godzin. Auster opowiada historię ich poznania się w Dzienniku zimowym (wydanym w Polsce w 2014 roku). Wspomina ich pierwsze wspólne miesiące z wyczuwalną czułością:

Było lato 1981, ty i twoja żona znaliście się od blisko sześciu miesięcy, mieszkaliście razem, ale jeszcze nie byliście małżeństwem, i kiedy oboje stanęliście przy łożu [umierającego – przyp. red.] ojczyma, on na wasz widok się podniósł, chwycił was oboje za ręce i powiedział: Nie traćcie czasu. Pobierzcie się. Pobierzcie się, opiekujcie się sobą i miejcie dwanaścioro dzieci.

Wkrótce potem para pisarzy rzeczywiście wzięła ślub.

Ich style pisania różnią się. Auster pisze, używając minimalistycznych środków; jego narracja jest prosta i jednocześnie trochę absurdalna i oniryczna. Hustvedt pisze w lżejszej tonacji, w której jednak postaci zarysowane są jasno i wyraziście.

Nie doświadczamy świata. Doświadczamy naszych oczekiwań wobec świata – Siri Hustvedt.

Para pisarzy, jak można się spodziewać, udzieliła wielu wspólnych wywiadów. Paul opowiada o swojej żonie również we wspomnianym już „Dzienniku zimowym”. Cytuje w nim też słowa, które napisała dla niego Siri, a ja zacytuję je po nim na zakończenie tego tekstu:

Szepczę jak ptaki z baśni, którą ci czytałam, powtarzam słowa w pokoju, do którego mnie zabrałeś. Słowa zawsze te same, lecz jednocześnie zmienne, w ruchu, zmieniające się niepostrzeżenie, jak wyraz twojej twarzy, uśmiech i zaraz potem powaga, które pochylają się nade mną w słabym świetle dnia. Więc gdy czytasz, odkryj w czytaniu opowieść, odkryj ją też w pisaniu. Przecież dziedziczymy opowieści, tak jak stany ducha i ciała, twarze, serca, pęcherze, często kiepskie i zbolałe. (…) Życzę ci opowieści w łożu, nad którym zawieszają księżyc, gdy umierają starzy ludzie, aby zawsze świecił nad tobą i nigdy nie przestał, nawet gdy zabraknie mu własnego światła i będzie musiał skądś je czerpać. Wezmę ten księżyc, dokonam czynności pożyczenia, wykradania i zmiany z dużego na mały. Najmniejszy z księżyców, cieniutki i wątły, ledwo widoczny zza chmury, jest tym widokiem, który wybieram.


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Joanna Janowicz 10.02.2016 11:53
Czytelniczka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post