Sekrety kociej natury w fantastycznym świecie „Wojowników” – wywiad z Victorią Holmes

Marcin Waincetel Marcin Waincetel
24.08.2022

„Wojownicy” to seria bestsellerowych historii fantastycznych (powieści i komiksów) autorstwa Kate Cary, Cherith Baldry, Tui T. Sutherland oraz Victorii Holmes, występujących pod wspólnym pseudonimem Erin Hunter. Przez wiele lat najważniejszą autorką projektu była ostatnia z nich. Victoria Holmes jest bowiem redaktorką serii „Wojownicy”. Brytyjska powieściopisarka tworzy zarys fabuły, a Kate i Cherith ją spisują. Holmes odpowiada również za ciągłość i spójność serii. Co stanowi fenomen „Wojowników”? W jaki sposób zdefiniować fantastykę? Czy literatura naprawdę potrafi łączyć pokolenia? O tym właśnie, między innymi, porozmawialiśmy z Victorią Holmes.

Sekrety kociej natury w fantastycznym świecie „Wojowników” – wywiad z Victorią Holmes Materiały wydawnictwa

Victoria Holmes urodziła się w angielskim hrabstwie Berkshire. Dorastała na farmie, od drugiego roku życia ucząc się jazdy konnej. Już jako małe dziecko uwielbiała czytać i pisać własne historie. „Wojownicy”, seria, nad którą przez całe lata pracowała wspomniana artystka, to dowód na niezwykle plastyczną wyobraźnię, jak również znajomość charakterystycznych motywów i archetypów fantastyki. Wywiad został przeprowadzony w czasie ostatniego festiwalu fantastyki Pyrkon. Autorka została zaproszona na imprezę dzięki staraniom wydawnictwa Nowa Baśń.

Marcin Waincetel: „Wojownicy” to seria, która jest dedykowana nie tylko najmłodszym, ale również dorastającym czytelnikom. Wydaje się, że w pełni ukształtowani odbiorcy kultury także znajdą w tych opowieściach coś dla siebie. Zastanawiam się jednak, co sprawiło, że zaczęłaś pisać książki spod znaku young adult?

Victoria Holmes (jedna z autorek kryjących się pod pseudonimem Erin Hunter): A to jest bardzo dobre i ciekawe pytanie. Dlaczego? Bo tak naprawdę sama nie znam właściwej odpowiedzi! Na pewno zawsze lubiłam pisać opowiadania i byłam znana w szkole jako „dziewczyna, która jest dobra w angielskim”. To nie podlega żadnej dyskusji. Pisanie było moim prawdziwym żywiołem, moją specjalną mocą. Jednak tak naprawdę nigdy nie myślałam o pisaniu dla dzieci. To znaczy – nie tylko dla nich. W czasie swojego dorastania obsesyjnie pochłaniałam coraz to nowe historie. Baśnie, mity, legendy, ale również podręczniki do weterynarii! Dasz wiarę? Od zawsze fascynował mnie świat zwierząt. A potem przyszedł czas na spotkanie z prawdziwymi mistrzami literatury.

Zatrzymajmy się na chwilę w tym miejscu. Studiowałaś filologię angielską na Uniwersytecie Oksfordzkim, gdzie obcowałaś chociażby z Szekspirem – swoją drogą „Wojownicy”, jako epicka całość, mają w sobie naprawdę wiele szekspirowskich wątków! Po ukończeniu studiów zrobiłaś sobie rok przerwy, podczas którego zajmowałaś się bardzo różnymi rzeczami.

Istotnie, bo po samych studiach pracowałam z końmi – wspominałam, że kocham zwierzęta? A stało się to jeszcze zanim zostałam nauczycielką języka angielskiego, co ostatecznie nie było dla mnie najodpowiedniejszą ścieżką kariery. Z jednej strony naprawdę uwielbiałam mój przedmiot, fascynuję się literaturą i historią, ale z drugiej nie mogłam zrozumieć, dlaczego moi uczniowie nie odczuwają podobnej fascynacji. Cóż, z perspektywy czasu myślę, że byłabym znacznie lepszym nauczycielem matematyki, ponieważ – tak to czuję – mogłabym możliwie obiektywnie wyjaśnić zachodzące procesy. Dla mnie takie rzeczy, jak interpunkcja i gramatyka, są oczywiste, to jak matematyczne zasady. Ale w literaturze ważna jest interpretacja, analiza, swoboda i wolność. Trudniej jest się dopasować do ustalonego schematu. Nie potrafiłam się dostosować do oczekiwań systemu. Ostatecznie przerzuciłam się na inną gałąź związaną z literaturą – otóż przeniosłam się na stanowisko redaktora w szkolnym klubie książki, co pozwoliło mi zapoznać się z naprawdę szeroką, niezwykle przemyślaną i zróżnicowaną ofertą współczesnej beletrystyki dziecięcej. Moją największą przyjemnością były codzienne eskapady do magazynu, kiedy wszyscy inni byli jeszcze na przerwie na lunch. W tym czasie mogłam siedzieć na drabinie między półkami i czytać książki z najnowszych dostaw. Następnym krokiem w karierze, dosyć oczywistym z perspektywy czasu, było przeniesienie się na stanowisko redaktorki do wydawnictwa, a następnie pojawiła się bardzo niespodziewana, ale cudowna propozycja.

I to kolejny, prawdopodobnie najważniejszy punkt w twojej karierze. W 2003 roku wydawnictwo HarperCollins poprosiło cię o napisanie książki fantasy, której bohaterami miały być dzikie koty… Pamiętasz sam początek „Wojowników”? Jak to właściwie się zaczęło?

Och, tyle wspomnień, tyle niuansów! Zacznijmy od tego, że na samym początku nie mogłam sobie wyobrazić, że będę mieć wystarczająco dużo pomysłów na stworzenie książki. Jednej książki, rozumiesz? A przecież to był dopiero początek. Pierwsza książka serii „Wojownicy”, „Ucieczka w dzicz”, została opublikowana w 2003 roku, a jeszcze do końca 2004 roku ukazała się cała pierwsza seria.

Znakomite tempo, za którym – co warto podkreślić – idzie jednak jakość. „Wojownicy” to niezwykle przemyślane uniwersum. Namiętności, honor, zdrady, prawo do wolności, sekretne rytuały, dziedzictwo pokoleń…

Od samego początku zależało mi na tym, aby świat „Wojowników” był wieloaspektowy – złożony, ale zrozumiały. Baśniowa konwencja to szczególnie atrakcyjna forma, jednak najważniejsze, że w tych opowieściach nic nie jest oczywiste. Moralne prawa, rytuały, wolność, o której wspomniałeś przed chwilą, to właśnie wyznaczniki cyklu. Na samym początku musiałam pracować nad koncepcją, wzbogacając główną fabułę o wojny, politykę, zemstę, niemożliwe miłości i spory religijne. Chociaż początkowym pomysłem było stworzenie tylko jednej powieści, to szybko okazało się, że wątki powinny zostać rozpisane na zdecydowanie dłuższą sagę… historia zawierała wystarczającą ilość materiału, aby napisać kilka książek, a wydawca zdecydował się na stworzenie sześciotomowej serii. Trzeba natomiast tutaj podkreślić jedną, ale niezwykle istotną sprawę. Przez lata byłam główną redaktorką serii „Wojownicy”. Tworzyłam zarys fabuły, owszem, natomiast Kate i Cherith zabierały się za spisywanie wszystkich niuansów. Łączy nas szczególny rodzaj więzi, literackie porozumienie, dzięki któremu od lat możemy dawać fanom coraz to nowe opowieści w tym fantastycznym uniwersum.

Odpowiadasz za ciągłość i spójność serii i to ty wymyślasz tytuły książek, co więcej, pseudonim Erin Hunter to również twój pomysł. Jesteś w pewnym sensie główną architektką całego świata. Czym dla ciebie są przede wszystkim „Wojownicy”?

Wspaniałą przygodą, w której kocie bestie tworzą niesamowitą cywilizację – własną kulturę, rytuały, zwyczaje. Ważna jest ich niejednoznaczna natura. Umiejętność przetrwania i dostosowania się do coraz to nowych, często bardzo trudnych warunków. To również opowieść o poszukiwaniu siebie i znaczeń w naszej codzienności. Pozwól, że odniosę się do kilku różnych historii. Zależało mi na tym, aby mitologiczne aspekty „Wojowników” były motywem, do którego będzie można nawiązywać w coraz to nowych historiach. „Ucieczka w dzicz” to przedstawienie początku opowieści, kiedy to od wieków cztery klany wojowniczych kotów dzieliły las według praw ustanowionych przez przodków. Jednak jeden z nich odrzucił odwieczny porządek, stwarzając zagrożenie dla pozostałych. Klan Cienia, Klan Pioruna, Lwie Serce, Tygrysi Pazur – różne nacje, bo tak można byłoby to chyba określić, odmienne motywacje… Ale to przecież początek zdecydowanie większej historii osadzonej w różnych czasach. Chociażby „Przemijające echa”, drugi tom kolejnego, czwartego już cyklu serii „Wojownicy”, czyli „Omenu gwiazd”, to opowieść o przeznaczeniu. Gołębia Łapa odkrywa przecież, że zgodnie z przepowiednią jest ona trzecim kotem, który ma w swoich łapach moc gwiazd. Ale jaka jest tego cena? To zresztą jeden z powracających motywów przewodnich. Bohaterowie co jakiś czas czekają na znak, choćby w książce „Wojownicy. Omen gwiazd: Czwarty uczeń”, dzięki czemu dowiedzą się, czyim zadaniem będzie wypełnienie przepowiedni. W historii „Wojowników” nie brakuje wojen, namiętności, poświęcenia, przyjaźni i miłości – najważniejszych i największych uczuć.

Co jest dla ciebie najważniejszym wyznacznikiem twórczości? Musisz znać odpowiedź, w końcu „Wojownicy” to bestsellerowa seria, która sprzedaje się w milionowych egzemplarzach, łącząc całe pokolenia fanów.

Bardzo zastanawiająca, ale niezwykle istotna kwestia. Jestem narratorką – uważam się przede wszystkim za twórczynię, choć równocześnie redaktorkę. Dla mnie istotna jest sama opowieść, odpowiedni charakter, stylistyka, tonacja – czasami mroczna, innym razem pozytywna, zróżnicowana. I taki jest właśnie świat „Wojowników”. Waleczne koty okazują się bardzo ludzkie w swoich przekonaniach i wartościach. W poszukiwaniu siebie oraz wartości, z których jedną z najważniejszych jest wolność. Fantastyka umożliwia eksplorację niezbadanych terenów. Od samego początku chciałam, aby „Wojownicy” byli właśnie taką podróżą w nieznane. Bardzo dziękuję, że towarzyszycie nam w tej ekspedycji!

Seria „Wojownicy” jest już dostępna w sprzedaży. 

Artykuł sponsorowany


komentarze [4]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
AlbinavonRoth  - awatar
AlbinavonRoth 14.01.2023 23:46
Czytelniczka

Dopiero zaczynam czytać tę serię. Prywatnie mam koty w liczbie czterech.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Lis Gracki - awatar
Lis 28.08.2022 14:39
Bibliotekarz

Koty są zawsze wdzięcznym tematem dla literatury. Nie dziwię się kompletnie. Jeszcze nie czytałem tej serii... ale... coś wydaje mi się podobna do  Pieśń Łowcy

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Pieśń Łowcy
Nita  - awatar
Nita 26.08.2022 09:54
Czytelniczka

Jeszcze nie czytałam tej serii, ale mam taki zamiar. Bardzo podoba mi się pomysł :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Marcin Waincetel - awatar
Marcin Waincetel 24.08.2022 10:00
Oficjalny recenzent

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post