-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2014-08-25
2013-02-28
"When she woke up, he would kill her again".
Chloe King jest zwyczajną nastolatką, która uwielbia spędzać czas ze swoimi przyjaciółmi i ma dość swojej zrzędzącej matki. Cały czas szuka okazji, żeby wyrwać się z domu i przeżyć jakąś fascynującą przygodę. Jak każda nastolatka zakochuje się w chłopaku... no dobrze, dwóch. Właściwie to naprawdę wielu ją interesuje.
Była zwyczajną dziewczyną, dopóki w dzień swoich szesnastych urodzin nie wybrała się do Coit Tower. Tam spadła z krawędzi budynku i umarła. Ale czy na pewno? Żaden z nas nie przeżyłby takiego upadku, jednak Chloe po kilku chwilach nieprzytomności obudziła się i zaczęła chodzić jakby nic się nie stało. Jej przyjaciele zgodnie stwierdzili, że to musiał być cud, natomiast Chloe sama nie wie co ma o tym myśleć. Niedługo potem Chloe odkrywa, że tak naprawdę nie jest tylko zwykłym człowiekiem. Ujawniają się jej nadprzyrodzone moce, które pochodzą od starożytnej egipskiej bogini. Budzą się w niej kocie zdolności. Chloe ma dziewięć żyć, tylko czy tyle wystarczy? Ktoś bacznie ją obserwuje i tylko czeka na to, żeby ją zabić.
"Coffee leads to cigarettes leads to cocaine and crystal methamphetamine".
Jako, że jestem serialomaniaczką i uwielbiam niemal wszystkie, które się pojawią w telewizji nie mogłam przepuścić takiej okazji. Pewnego dnia zobaczyłam serial zatytułowany „Dziewięć żyć Chloe King” i już wiedziałam, że będę musiała go oglądnąć. Niestety przebrnęłam tylko przez jeden odcinek, który nieszczególnie mi się spodobał. W tamtym momencie nawet nie wiedziałam, że ten serial powstał na podstawie książki. Jednak, gdy zobaczyłam, że ta lektura ma niedługo zostać u nas wydana postanowiłam dać jej jeszcze jedną szansę. Nie pożałowałam.
Na początku muszę przyznać, że moja teoria o tym, iż książki są lepsze od seriali/filmów znowu się potwierdziła. Do serialu nie mogłam się przekonać, natomiast do książki od razu zapałałam głębszym uczuciem. Może teraz, po przeczytaniu tej historii, wrócę do oglądania serialu, jednak po moim poprzednim rozczarowaniu będę musiała nad tym długo pomyśleć.
Uwielbiam książki z motywami mitologicznymi. Zazwyczaj w tego typu historiach jest zawarte odniesienie do mitologii greckiej, rzymskiej bądź nordyckiej i nie spotkałam się jeszcze z książką, w której poruszany byłby wątek wykraczający poza te trzy. Nie miałam okazji poznać dokładnie mitologii egipskiej, jednak tutaj również się nie zawiodłam i zafascynowałam się tym jeszcze bardziej niż poprzednimi. Rzadko również zdarza się w książkach, żeby główna bohaterka odkryła w inną osobowość niż bycie – wampirem bądź wilkołakiem. Zastosowanie tutaj motywu kocich zdolności było naprawdę strzałem w dziesiątkę i jestem z niego naprawdę bardzo zadowolona.
Chloe na początku nie budziła mojej sympatii. Zachowywała się jak rozkapryszona nastolatka, która cały czas twierdzi, że świat stoi przeciwko niej. Nie lubię takich zarozumiałych bohaterek, jednak z czasem moja sympatia do Chloe wzrosła. Przestałam zwracać uwagę na to, że czasami zachowywała się nieracjonalnie i samolubnie. Muszę przyznać, że książkowa wersja Chloe o wiele bardziej podoba mi się od tej serialowej. A czym one się różnią? No właśnie. Serialowa Chloe jest słodziutka i miła dla każdego, natomiast prawdziwa, książkowa, Chloe King jest drapieżna, niemal z kocim pazurem i lekkim zacięciem. Ta wersja o wiele bardziej mi się podoba i zdążyłam się do niej przyzwyczaić mimo całej jej pewności siebie, lekkiego rozwydrzenia i nieodpowiedzialności.
"The first time she'd gotten a short haircut -- paid for with her own money, thank you very much -- her mother had demanded to know if she was a lesbian".
Muszę przyznać, że przez pierwsze kilkanaście stron nie mogłam przebrnąć. Naprawdę bardzo mi się one nużyły i w niektórych momentach miałam ochotę coś zrobić autorce za to, że tak rozwleka historię w czasie. Wtedy Chloe spadła z wieży i już czekałam na jakiś większy rozwój wypadków, a tu znowu autorka popadła w lekki marazm i zastój. Dopiero, gdy Chloe poznała Xaviera zaczęło się coś więcej dziać, a ja przestałam żałować, że po nią sięgnęłam. Cieszę się, że jednak nie odłożyłam książki na bok i przeczytałam ją do końca, bo naprawdę było warto. Po tym trudnym starcie wkręciłam się w książkę na dobre i prawie nic nie mogło mnie od niej odciągnać. Stąd już teraz uprzedzam wszystkich, żeby nie poddawali się tak łatwo na początku, bo dalej czekają na nas naprawdę interesujące rzeczy.
Mimo tego, że czytałam książkę w wersji angielskiej to nie było mi trudno zapoznać się z tą historią. Oczywiście na początku miałam pewien zastój i musiałam sprawdzać niektóre słowa, ale potem przestałam zwracać uwagę na to, że książka jest po angielsku i nie mogłam się od niej oderwać. Po ponad godzinnym jej czytaniu przyłapałam się na tym, że zaczęłam myśleć po angielsku. Jednak fakt, że czytałam ją w wersji e-booka nie wpłynął na mnie korzystnie. Teraz już wiem na pewno, że nie mogłabym zaopatrzyć w czytnik i w ten sposób poznawać nowe książki. Jednak czytanie na ekranie to nie jest to samo – muszę poczuć książkę, żeby ją dobrze odebrać.
Czy polecam Dziewięć żyć Chloe King? Oczywiście, że tak! Jeśli oglądaliście serial i się Wam spodobał to będziecie jeszcze bardziej zafascynowani książką, natomiast, jeśli tak jak ja, nie mogliście się przekonać do ekranizacji to naprawdę warto sięgnąć po lekturę – jest o wiele lepsza od serialu. Książka będzie również idealna dla wszystkich, którzy uwielbiają mitologię, a jeszcze nie mieli możliwości zapoznać się z mitologią egipską. Naprawdę nie pożałujecie. Mimo tego, że nasza Chloe ma tylko szesnaście lat to historia nie jest dziecinna ani błaha – spodoba się każdej grupie wiekowej. Według mnie powinniście szybko zaopatrzyć się w tę książkę, bo naprawdę jest godna swojej ceny.
"Flying daggers don't kill people, Chloe thought, leaping sidewise at the last minute to avoid one, grabbing the pedestrian rail. People kill people".
Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://alone-with-books.blogspot.com/2013/03/92-przedpremierowo-dziewiec-zyc-chloe.html
"When she woke up, he would kill her again".
Chloe King jest zwyczajną nastolatką, która uwielbia spędzać czas ze swoimi przyjaciółmi i ma dość swojej zrzędzącej matki. Cały czas szuka okazji, żeby wyrwać się z domu i przeżyć jakąś fascynującą przygodę. Jak każda nastolatka zakochuje się w chłopaku... no dobrze, dwóch. Właściwie to naprawdę wielu ją interesuje.
Była...
Mia kocha muzykę. Jednak nie taką, jak jej rodzice, ale muzykę klasyczną. Gra na wiolonczeli z wielką miłością do tego instrumentu i nie wyobraża sobie życia bez muzyki w nim. Jednak pewnego dnia dzieje się coś strasznego. Podczas wyjazdu do znajomych wydarza się wypadek samochodowy, w którym znajdowała się Mia razem z całą swoją rodziną. Ale okazuje się, że Mia jest teraz w pewien sposób bezosobowym świadkiem wszystkiego co dzieje się z nią w szpitalu i ze swoimi rodzicami. Stoi obok swoich bliskich, jednak oni nie mogą jej poczuć ani zobaczyć. Wszystko zależy od niej. Zostanie, jeśli tylko będzie chciała.
Sometimes you make choices in life and sometimes choice make you.
O tej książce wiedziałam już od dawna i bardzo chciałam ją przeczytać, gdyż wydawało mi się, że będzie to jedna z tych powieści, których nigdy nie zapomnę. Taka, która na zawsze zostanie ze mną, a ja będę mogła polecać ją każdemu kogo tylko spotkam. Sama nie wiem skąd wzięła się chęć przeczytania tej książki, jednak bardzo się cieszę, że po nią sięgnęłam, mimo tego, że okazała się nieco przeciętna. Jeśli mam być szczera to po prostu liczyłam na coś lepszego i że rzeczywiście będę mogła powiedzieć, że czytałam ją i płakałam, ale nic takiego się nie wydarzyło, gdyż książka jest dobra, jednak brak jej czegoś więcej, co sprawiłoby, że zapadnie czytelnikowi głęboko w pamięć.
Zacznijmy od tego, że napisana jest naprawdę prostym i niewiele wymagającym językiem. Aż się zdziwiłam tym, gdy po nią sięgałam, gdyż wydawało mi się, że Gayle Forman zafunduje nam książkę pełną głębokich przemyśleń, sądząc po tematyce, która została poruszona, ale jednak okazało się, że książka jest napisana naprawdę banalnym językiem, w którym nie było miejsca na żadne ozdobniki. Ja jestem tym zawiedziona, gdyż naprawdę liczyłam na to, że ta książka okaże się lepszą przygodą, z której można będzie czerpać wnioski na przyszłość, ale niczego takiego nie otrzymałam. Wszystkie zapewnienia na okładce są bardzo niespójne z treścią, gdyż ja nie przeżyłam żadnej rzeczy, o której była mowa. Ta książka była ciekawa, ale niestety nic więcej.
Sam pomysł na fabułę jest ciekawy, gdyż oto mamy Mię, która miała wypadek samochodowy ze swoją rodziną, ale w pewien sposób jej dusza oddziela się od ciała i dziewczyna obserwuje kolejne wypadki jako byt niematerialny, którego nikt nie może poczuć ani zobaczyć. Mia razem ze swoim ciałem udaje się do szpitala i tam widzi wszystko to, co przeżywają jej bliscy. Właściwie cała książka jest jedną wielką retrospekcją. Mamy wydarzenia, które aktualnie dzieją się w życiu dziewczyny, ale absolutnie wszystko w nich kręci się wokół szpitala i zajmuje to chyba tylko kilka dni, ale pojawiają się również wydarzenia z przeszłości, które dziewczyna sobie przypomina, przez co czytelnik ma okazję poznać lepiej jej życie. Dowiadujemy się na przykład jak poznaje Adama, ich pierwszą randkę, ale również czytamy o przesłuchaniach do szkoły muzycznej bądź o jej stosunkach z rodzicami. Przez całą książkę czekałam na jakiś przełomowy moment, który chwycił za serce lub po prostu, nie oszukujmy się, sprawił, że chętniej czytałabym tę książkę. Gdyby nie fakt, że If I Stay jest bardzo krótka to nie wiem jak szybko bym przez nią przebrnęła. Czytanie cały czas o sytuacji, która dzieje się w szpitalu i o przeszłości Mii jest ciekawe, ale nie przez calutką lekturę. W połowie książki naprawdę nie widziałam w niej głębszego sensu. Mia oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, jak ważna była dla niej rodzina i muzyka oraz widzi, jak bardzo zależy na niej innym członkom rodziny, którzy siedzą na korytarzu szpitala i martwią się o nią. Właściwie dziewczyna przez całą książkę musi podjąć tylko jedną decyzję: zostać czy odejść.
Sama bohaterka jest mi obojętna, dobrze mi się czytało książkę z jej punktu widzenia, jednak nie jest to postać, którą zapamiętam. Adam również nie przemówił do mnie. Ot jeden z wielu chłopaków, którzy pojawiają się w książkach. Bohaterzy są raczej zwykli, papierowi. Oczywiście mają swoją bogatą przeszłość, która ukształtowała ich takimi, jakimi są, ale nie są to postacie, które zostaną nam na długo w głowie. Ich wspólna historia również nie jest niesamowicie wciągająca, chwytająca za serce bądź ciekawa. A najgorsze z tego wszystkiego jest zakończenie. Mia zmaga się z tym czy zostać ze swoimi bliskimi. Naprawdę myślałam, że pod koniec książki będę płakać albo że to chociaż mnie trochę wzruszy, ale Gayle Forman zafundowała nam tak dziwne i bezsensowne zakończenie, że ja naprawdę przez długi czas myślałam, że moje ktoś wyrwał z mojego egzemplarza kilkanaście kartek. Dopiero po jakimś czasie dowiedziałam się, że istnieje druga część tej historii, ale z tego, co czytałam w opisie, dalej nie wytłumaczy tego zakończenia i co się działo. Niemniej jednak przeczytam Where She Went, bo chcę wiedzieć, co wydarzyło się w życiu Mii i Adama.
Jeśli mam być szczera to sama nie wiem czy polecać Wam If I Stay czy raczej powiedzieć, żebyście dali sobie spokój. Ta książka nie wzbudziła we mnie żadnych głębszych emocji, ani nie chwyciła za serce. Jest naprawdę przeciętna w każdym tego słowa znaczeniu. Plusem jest to, że jest krótka i nawet jeśli Wam się nie spodoba to możecie szybko dotrzeć do końca. Jeśli jednak wybieracie się do kina to rzeczywiście warto byłoby ją przeczytać i przekonać się samemu co lepiej wypadnie: książka czy film. Decyzja należy do Was. Ja powstrzymuję się od głosu, gdyż sama uważam tę historię za mało ciekawą, jednak chętnie zapoznałabym się z drugą częścią.
Recenzja pochodzi z bloga: alone-with-books.blogspot.com
Mia kocha muzykę. Jednak nie taką, jak jej rodzice, ale muzykę klasyczną. Gra na wiolonczeli z wielką miłością do tego instrumentu i nie wyobraża sobie życia bez muzyki w nim. Jednak pewnego dnia dzieje się coś strasznego. Podczas wyjazdu do znajomych wydarza się wypadek samochodowy, w którym znajdowała się Mia razem z całą swoją rodziną. Ale okazuje się, że Mia jest teraz...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to