-
Artykuły
Plenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2 -
Artykuły
W świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać4 -
Artykuły
Zaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2 -
Artykuły
Ma 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant7
Biblioteczka
2018-05-15
2017-10-29
PRZYGODY NIEDOBREGO WOJAKA PODCZAS WOJNY POLSKO-POLSKIEJ
Powieść „Czerwony pająk” Jerzego J. Fąfary (ur. 1956) została opublikowana w 1991 roku, w dziesiątą rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Autor porusza w niej problem tak zwanych kompanii polowych, czyli po prostu pospolitych kryminalistów, wcielonych do LWP w stanie wojennym. Z perspektywy nowo przybyłego, również przymusowo zmobilizowanego podchorążego Andrzeja Borzęckiego, czytelnik zostaje wprowadzony w specyficzne środowisko fikcyjnej (czy aby na pewno?) jednostki wojskowej, położonej nieopodal Warszawy, „w miasteczku małym i brzydkim”, „jednym z tych miejsc, gdzie zaczynają się i kończą wszystkie drogi”. Realia tam panujące są biegunowo odległe od sielskości rodem z dobrego wojaka Szwejka, czy wszystkich innych utworów uprawiających apologię wojskowości. Pijaństwo, narkomania, pobicia i próby samobójcze to codzienna rzeczywistość, z którą muszą się zmagać (także nie święci) oficerowie, chcący przerobić swoich podkomendnych na żołnierzy. W rzeczywistości kompania polowa jest bardziej jednym ze sposobów internowania, niż odbywania służby wojskowej, dlatego też nikt nie ma złudzeń co do skuteczności metod. To po prostu tymczasowo przebrani w mundury pospolici przestępcy, „spasieni na żołnierskim wikcie”, którzy nie przechodzili nawet przez komisję lekarską, a część z nich nie zasługuje nawet na kategorię E. A poza tym, a może właśnie przede wszystkim jest „Czerwony pająk” portretem ówczesnej Polski, szarej, zimnej, byle jakiej, Autor doskonale uchwycił powszechną w tamtych latach polską bylejakość, traktowanej jak prywatny folwark tak samo czerwonych, jak i białych. Podchorąży Borzęcki, w cywilu prawnik administratywista mówi wprost: „Wszystko się zdezaktualizowało… Po wojsku moja wiedza… (…) gdy jest pan przedstawicielem władzy administracyjnej, a jeszcze w naszym kraju, i ma pan wyrokować, co jest słuszne z punktu widzenia tak zwanego dobra społecznego, czy podstaw ustrojowych, to się pan musi dobrze zastanowić, czy dzisiejsze prawo nie okaże się jutro bezprawiem”. Celne, nadal aktualne słowa. Warto dodać, że realia „Czerwonego Pająka", opisane są z najwyższą, momentami zahaczającą o naturalizm dbałością o każdy szczegół, niuans, co sprawia, że poznawanie losów bohaterów jest jeszcze bardziej wstrząsające. W ogóle dbałość o precyzyjne odwzorowanie rzeczywistości uważam za jedną z najważniejszych cech prozy Jerzego Fąfary, dobrze świadczących o jej artystycznym poziomie.
Niezwykle cenię Jerzego J. Fąfarę, nie tylko dlatego, że mam przyjemność znać go osobiście, ani też dlatego, że za kilka tygodni w jego wydawnictwie, Podkarpackim Instytucie Książki i Marketingu, ukaże się mój zbiór wierszy, ale przede wszystkim dlatego, że jest to po prostu znakomity prozaik, wciąż nienależycie doceniony w szerszej ogólnopolskiej skali. „Czerwony pająk” to chronologicznie rzecz ujmując pierwsza powieść autora, po dwóch zbiorach wierszy: „Kto lepszy” (KAW, 1981), „Po obu stronach twarzy” (KAW, 1986). Czytało mi się ją dosyć ciężko, ale to raczej moja wina, ponieważ trudno o świat bardziej odległy od moich upodobań niż ten, który jest miejscem akcji utworu. Widać jednak, że był to dla Fąfary zaledwie początek drogi w poszukiwaniu własnego oryginalnego prozatorskiego idiomu. Dodajmy z dzisiejszej perspektywy – poszukiwania niezwykle udanego.
PRZYGODY NIEDOBREGO WOJAKA PODCZAS WOJNY POLSKO-POLSKIEJ
Powieść „Czerwony pająk” Jerzego J. Fąfary (ur. 1956) została opublikowana w 1991 roku, w dziesiątą rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Autor porusza w niej problem tak zwanych kompanii polowych, czyli po prostu pospolitych kryminalistów, wcielonych do LWP w stanie wojennym. Z perspektywy nowo przybyłego, również...
2013-08
2016-03
2016-01
2015-10
2016-09-13
FRANEK, CZYLI PROFESSEUR CHAPEVILLE
Jeśli się chce być Rzeszowianinem z prawdziwego zdarzenia, nie sposób nie znać i nie czytać książek Jerzego J. Fąfary (ur. 1956). Do literatury wszedł on od strony poezji – dwoma hermetycznymi tomikami wierszy, opublikowanymi w 1981 i 1986 roku. Pierwszą powieść, zatytułowaną „Czerwony pająk” wydał w 1991 roku – i literacka droga Fąfary jest od tej pory drogą prozaika. Przez ponad trzydzieści lat twórczej aktywności stopniowo dryfował on w stronę dokumentalnej i parabiograficznej prozy, w których podejmuje próby sportretowania wybitnych, choć nie zawsze szeroko znanych postaci, zasłużonych dla historii Rzeszowszczyzny i Podkarpacia. Zaowocowało to powstaniem takich tytułów jak „18 znaczy życie”, „Był wśród nas święty”, czy właśnie omawiany „Pomruk”.
„Pomruk”, powieść opublikowana w 2014 roku, znalazła się w gronie nominowanych do Nagrody Literackiej Europy Środkowej „Angelus”. Jest to opowieść o pochodzącym z Godowej koło Strzyżowa (obecne woj. podkarpackie) profesorze Franciszku Chrapkiewiczu (ur. 1924), znanym również pod francuskim nazwiskiem François Chapeville, przyjętym po przymusowej emigracji w latach czterdziestych. Chrapkiewicz-Chapeville jest światowej sławy biochemikiem, emerytowanym profesorem Sorbony i długoletnim dyrektorem paryskiego Instytutu im. Jacquesa Monoda. Biologia, a zwłaszcza genetyka nigdy nie była moją mocną stroną, dlatego też za streszczenie naukowych dokonań pochodzącego z Podkarpacia uczonego, muszą wystarczyć następne dwa zdania – wyjaśnił on mechanizm informowania tworzących się białek o tym, jaka ma być struktura powstającego organizmu. Odkrył kwas rybonukleinowy, czyli dekoder potrafiący odczytywać informacje zawarte w genach i uruchamiać produkcję białek.
Jednak zanim stał się profesorem Chapeville, był Franciszkiem, a dokładniej Frankiem, nastoletnim chłopcem z Godowej na Podkarpaciu, którego życie doświadczyło wyjątkowo ciężko, kolejnymi złowieszczymi pomrukami. 30 maja 1944 roku, czyli tuż przed wyzwoleniem, rodzice jego zostali zamordowani przez bojówkę Armii Krajowej, za rzekomą kolaborację z okupantem, na podstawie licznych fałszywych donosów życzliwego sąsiedztwa. Franciszkowi Chrapkiewiczowi udało się przeżyć cudem, w ostatniej chwili zbiegł, wyskakując przez okno. Wojenne losy Chrapkiewiczów to przejmująca historia wykluczenia – od samego początku piętnowani za nic, wykluczani i wyszydzani – za to, że byli przyjezdnymi, za to, że jako jedyni we wsi mieli czelność mieć dom murowany i pokryty dachówką, za to że z powodzeniem prowadzili swoje interesy. Byli obcy, a obcy budzi niechęć, choćby nawet był tej samej narodowości. Mówiąc o Chrapkiewiczach, nigdy nie używano ich nazwiska, a nazywano ich Kiejza, co ponoć w tamtejszej gwarze znaczy „obcy”. Książka Fąfary to kolejny dowód na to, jak kryształowi, „prawi i sprawiedliwi” byli niektórzy Polacy w czasie drugiej wojny światowej, również wobec swoich rodaków. Dodajmy też, że domniemany dowódca plutonu, który dokonał egzekucji na Chrapkiewiczach, pospolity morderca, jest obecnie zaliczany w poczet tzw. „żołnierzy wyklętych” i czczony jak bohater, w czasach, w których politycy piszą historię na nowo, wybielając i oczerniając kogo trzeba przy pomocy różnych haniebnych ustaw.
Historia Franciszka Chrapkiewicza przypomina scenariusz na hollywoodzki film. „Wyobraźcie sobie kogoś kto ma 22 lata. Rodziców mordują na jego oczach. Cudem unika śmierci. Ucieka z kraju. Nie może liczyć na niczyją pomoc. Zatrzymuje się w Paryżu. Nie zna poza paroma słowami języka francuskiego. Nie ma matury. Przyjaciół. Środków i chęci do życia. Bagaż to wspomnienia, które nie dają zasnąć. Trauma przeżyć wydaje się spychać go na margines. Co musi się stać w psychice człowieka, jakie zrządzenia losu, szczęście, siła przetrwania żeby po piętnastu latach stać się profesorem paryskiej Sorbony, posiadaczem dwóch doktoratów, autorem prac, które zrewolucjonizują światową genetykę” – pisze w notce redakcyjnej Sylwia Tulik.
Wokół tej tragicznej, ale też i głęboko fascynującej historii, swoją opowieść buduje Jerzy J. Fąfara. Ogrom zgromadzonego materiału budzi niekłamany podziw. Jednocześnie nie jest to książka łatwa w odbiorze, bowiem takiej historii nie dało się opowiedzieć w prosty sposób. Fąfara łączy w „Pomruku” kilka stylistyk – to nie tylko biografia w sensie ścisłym, ale również elementy powieści historycznej, przygodowej, i detektywistycznej – z zaskakującym twistem fabularnym na końcu. Zacytowano w „Pomruku” również liczne materiały źródłowe, gromadzone przez lata, znajdywane w czeluściach archiwów. Trzech narratorów, dziesiątki precyzyjnie nakreślonych postaci, miejsce akcji – od Godowej po Nowy Jork, przestrzeń czasowa utworu – od lat dwudziestych XX wieku do roku 2013., liczne dygresje, flashbacki, reminiscencje zetlałej pamięci, Niezwykle skrupulatnym kronikarzem jest Jerzy J. Fąfara, często płacąc za to dużą cenę – cenę dynamiki narracji. Jednym słowem, należy do grona tych pisarzy, o których Pilch wyraził się w swoim dzienniku, że „udręczą cię, ale olśnią”. Ciężar gatunkowy „Pomruku” jest tak wielki, że trudno oprzeć się wrażeniu, że zaczął on się wymykać nawet samemu autorowi. Powieść nie najlepiej prezentuje się pod względem redakcyjnym – niemal na każdej stronie można znaleźć coś, co umknęło korekcie. Są to jednak drobiazgi, nie mające dużego wpływu na całościowy obraz tego monumentalnego dzieła. Sądzę, że na dzień dzisiejszy jest to prawdziwe opus magnum pisarza – mam nadzieję, że wciąż nie opus vitae.
Podobno profesor Chrapkiewicz-Chapeville, dziś dziewięćdziesięcioczteroletni, czyta „Pomruk” na okrągło – gdy kończy, zaczyna od nowa. Przy pierwszej lekturze miał wypowiedzieć następujące słowa: „Nigdy nie przypuszczałem, że ostatnią książką, jaką w życiu przeczytam, będzie książka o mnie”, a potem dodał: „Warto było żyć”. Ta książka należała się Franciszkowi Chrapkiewiczowi-Chapeville, należała się i Jerzemu J. Fąfarze. Warto pomyśleć nad tłumaczeniem „Pomruku” na język francuski. W Polsce, pomimo nominacji do „Angelusa”, pewnie niewielu przeczytało tę powieść. We Francji zaś, gdzie Chapeville miał w swoim czasie niemal status celebryty, książka Fąfary miałaby szansę stać się prawdziwym bestsellerem.
FRANEK, CZYLI PROFESSEUR CHAPEVILLE
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJeśli się chce być Rzeszowianinem z prawdziwego zdarzenia, nie sposób nie znać i nie czytać książek Jerzego J. Fąfary (ur. 1956). Do literatury wszedł on od strony poezji – dwoma hermetycznymi tomikami wierszy, opublikowanymi w 1981 i 1986 roku. Pierwszą powieść, zatytułowaną „Czerwony pająk” wydał w 1991 roku – i literacka droga Fąfary...