-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
-
ArtykułyDostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3
-
ArtykułyMagda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
-
ArtykułyLos zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2022-09-02
2020-03-25
Lekka, obyczajowa pozycja z wątkami romansu. Lektura od pierwszych stron zrobiła na mnie dobre wrażenie i tak pozostało do ostatniej strony. Jednak brakowało mi w niej jakiegoś polotu. Łatwo było domyślić się jak się skończy, więc takie czytanie na utwierdzenie się w początkowych przewidywaniach. Może to kwestia gatunku. Osobiście staram się w każdej książce (o ile to możliwe) znaleźć jakąś nawet drobną mądrość, którą autor chce przekazać czytelnikowi. Tu zdecydowanie jest to nasze ludzkie podejście do psów. Zrozumienie ich postrzegania. Wydaje mi się, że autorka poprzez te pozycje chce nam pokazać także żeby nie bać się zmian. Zamiast tkwić w marazmie zacząć działać. Książka, którą miło się czyta, ale bez większych fajerwerków.
Lekka, obyczajowa pozycja z wątkami romansu. Lektura od pierwszych stron zrobiła na mnie dobre wrażenie i tak pozostało do ostatniej strony. Jednak brakowało mi w niej jakiegoś polotu. Łatwo było domyślić się jak się skończy, więc takie czytanie na utwierdzenie się w początkowych przewidywaniach. Może to kwestia gatunku. Osobiście staram się w każdej książce (o ile to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-01-03
Ocena może trochę naciągana ale opowieść bardzo trafia w mój gust. Dlatego subiektywnie daje 9. Jest to trzecia książka opowiadająca o przygodach przebojowej prawniczki Catherine Lambert. Tym razem główna bohaterka znajduje się w Rzymie i to właśnie we Włoszech przyjdzie jej rozwiązać pewną zagadkę. W książce nie mogło zabraknąć opisów Italii. Całość ozdobiona licznymi wątkami związanymi z światem mody. Wyobraźnia przenosi nas w niezwykły świat pięknej architektury, delikatnych tkanin, cudownego zapachu perfum i przystojnych mężczyzn. Zdecydowanie polecam kobietą, które lubią modę i mogłyby rozmawiać o stylizacjach godzinami. Osoby które liczą na wysmakowany wątek detektywistyczny, mogą się trochę zawieść. Plusem dla pozycji jest to, że porusza wątek szybkiej mody. Choć mam wątpliwości czy na tle całej tej historii jest jakoś świetnie przedstawiony, nie mniej jednak pojawia się taka refleksja i to uznałabym na plus.
Ocena może trochę naciągana ale opowieść bardzo trafia w mój gust. Dlatego subiektywnie daje 9. Jest to trzecia książka opowiadająca o przygodach przebojowej prawniczki Catherine Lambert. Tym razem główna bohaterka znajduje się w Rzymie i to właśnie we Włoszech przyjdzie jej rozwiązać pewną zagadkę. W książce nie mogło zabraknąć opisów Italii. Całość ozdobiona licznymi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-02-07
UWIELBIAM !
Cóż to była za powieść! Jestem pod ogromnym wrażeniem tego dzieła. Już od 4 strony, kiedy zaczynałam swoją przygodę z „Przeminęło z wiatrem” miałam przeczucie, że będzie to książka, która zostanie na długo w mojej pamięci. Nie myliłam się. Pokochałam tę powieść całym sercem za jej doskonałość,mądrość, piękno, które płyną z każdej przeczytanej strony.
Akcja dzieje się w okresie wojny secesyjnej, zarówno przed samą wojną jak i po wojnie. Dzięki temu dostrzegamy jak zmieniał się świat ludzi żyjących w południowych stanach Ameryki. Odkrywamy jak te burzliwe wydarzenia wpłynęły na losy bohaterów. Jak ich zmieniły. W powieści historia jest tłem, ale za to bardzo ważnym tłem. Opisy w żadnym momencie lektury nie przetłaczały mnie, a wręcz przeciwnie, zaciekawiły do dalszego zagłębienia się w tematykę tego okresu.
Bohaterowie „Przeminęło z wiatrem” to tak różne osobowości, różne charaktery. Scarlett silna, nieustępliwa, dążąca do celu kobieta. Pełna energii w działaniu, ale i bezwzględna. Lubiłam Scarlett za to, że nigdy się nie poddawała, nie rozpaczała zbyt długo na rozlanym mlekiem, tylko szła naprzód, nie oglądając się za siebie. Jednak jej niektóre zachowania były po prostu podłe, szczególnie, zaś to, że nie szanowała uczuć innych ludzi.
Rett łotr, łajdak i spekulant. Zyskał moją sympatię za to, jak droga mu była szczerość, za jego wrażliwość i dobre, kochające serce, skrywane gdzieś głęboko w obawie przed jawnym odrzuceniem. Uwielbiałam czytać jego rozmowy ze Scarlett bo bardzo mnie bawiły. Jedyne co zarzuciłabym mu, to brak szacunku dla żony. Nie szanował jej, ale może dlatego, że ona na taki szacunek nie zasługiwała.
Melania postać która kocha wszystkich, dobrotliwy, miłosierny aniołek Georgii. Ta z pozoru niezaradna kobieta, ma w sobie ogromną siłę, aby chronić najbliższych. Kobieta, którą śmiało możemy nazwać prawdziwą damą południa.
Ashley to dżentelmen. Nie potrafi odnaleźć się w świecie, w którym przyszło mu żyć. Wydaje się, że wiecznie żyje w marzeniach powrotu do świata, który przeminął raz na zawsze i on dobrze o tym wie, cierpiąc z tego powodu.
O każdej z tych postaci mogłabym godzinami dyskutować zastanawiając się, analizując jej postępowanie oraz sposób bycia. Margaret Mitchell stworzyła niezwykle ciekawe postacie. Są one inspirujące pod różnymi względami. Jestem pełna podziwu dla tego w jak finezyjny sposób wykreowała ona bohaterów.
„Przeminęło z wiatrem” to powieść o odejściu świata wielkich plantatorów południa, pewnego ustroju, o zmianach, które zachodzą w nas samych kiedy świat wokół nas ewoluuje. Powieść mówi o dumie, honorze, ogromnej sąsiedzkiej przyjaźni. Liczne cnoty południa, które w obliczu powojennego świata mogą wydawać się błahe. I takie wydają się Scarlett. Sądzę jednak, że to nie prawda. Są one ogromną siłą dla tych ludzi, ich wiarą i podporą, że choć wszystko dookoła się przekształciło i Jankesi mogą wpłynąć na tak wiele, to nie wyplewią z ich serc wartości, które tak mocno sobie cenią.
Gorąco polecam ją każdemu. Jest to wspaniała powieść, od której trudno się oderwać. Porusza nasze serca i skłania do refleksji. Choć sama nie rozumiem dobrze tych czasów, bo przecież są mi tak bardzo odległe. Nie miałabym nawet prawa powiedzieć, że je rozumiem. To mimo wszystko czytając te książkę, czułam się jedną z mieszkanek południa. Tęskniłam z bohaterami za tymi czasami, które stały się wspomnieniem, czułam zapach czerwonej gleby w Tarze i słyszałam szelest liści którymi kołysał wiatr.
Zakończenie choć trochę nie takie jakie by się chciało. To mimo wszystko, według mnie, jest pozytywne. Daje jasny sygnał dla nas wszystkich, żeby się nie poddawać, że nie wszystko stracone. Jutro przecież też jest dzień. Dzień który może wszystko zmienić na lepsze.
Serdecznie polecam !
UWIELBIAM !
Cóż to była za powieść! Jestem pod ogromnym wrażeniem tego dzieła. Już od 4 strony, kiedy zaczynałam swoją przygodę z „Przeminęło z wiatrem” miałam przeczucie, że będzie to książka, która zostanie na długo w mojej pamięci. Nie myliłam się. Pokochałam tę powieść całym sercem za jej doskonałość,mądrość, piękno, które płyną z każdej przeczytanej strony.
Akcja...
2019-02-24
Książkę dostałam jako gwiazdkowy prezent. Zwykle takie pozycje czekają jakiś czas na mojej półce, aż po nie sięgnę. Tym razem postanowiłam, że tę książkę przeczytam jeszcze tej zimy. I udało się dotrzymać danego sobie słowa. Zrobiłam kakao, otuliłam się kocykiem i zaczęłam.
„Jeden dzień w grudniu” to opowieść debiutującej, niepoprawnej romantyczki. O czym możemy się dowiedzieć czytając krótką notę biograficzną zawartą w książce.
Moje początki czytania tej pozycji były dość trudne. Byłam troszeczkę negatywnie nastawiona do historii dwojga osób, którym wystarczyło spojrzenie na siebie przez szybę zatłoczonego autobusu, aby się zakochać. Cóż, chyba nie jestem taką romantyczką. Strzała amora trafiona w serca bohaterów zdecydowanie do mnie nie przemówiła. Stwierdziłam, że to strasznie banalne i naciągane. I kto się w ogóle tak zakochuje? I jeszcze do tego roczne poszukiwania, które kończą się porażką, a potem jak gdyby nigdy nic okazuje się, że chłopak najlepszej przyjaciółki Laurie to jej ideał z przystanku? Serio? Nie dość, że zakończenia można się domyślać od początku, to jeszcze takie sytuacje, które tylko w filmach zdarzyć się mogą (albo książkach;). Ale pomyślałam… okej nie poddaje się, zobaczymy, może czymś pozytywnym mnie jeszcze ta lektura zaskoczy.
W miarę jak przekręcałam każdą kolejną kartkę, historia zaczynała mnie coraz bardziej ciekawić. W końcu odnalazłam w niej coś, co wpłynęło na zmianę mojego zdania na jej temat. Skłoniła mnie do pewnej refleksji. Może nasze życie też jest takie jak ta historia? Zakochujemy się we wzroku osób, które później gdzieś znikają, boimy się ryzykować, nie chcemy innych skrzywdzić i tak jak Laurie przez 10 lat nigdy nie próbujemy wyjść ze strefy komfortu. Godzimy się na to co daje nam los. Myślimy, że nie może być idealnie i zaczyna nam wystarczać nasze 70% zostajemy w relacji, która nie do końca nam odpowiada. Pozbawieni pełni szczęścia. Możemy żyć i kochać na pół gwizdka, tylko czy to nam wystarczy na długo? Kiedy znajdzie się swoje 100% wie się po prostu, że to właśnie to i czas nie gra roli. Przelotne romanse i próby zapominania o kimś też na nic się nie zdadzą . Miłość wydaje się dziwna. Kochamy kogoś nie wiedząc właściwie za co? Przecież inni też to mają, ale przy nikim innym nie czujemy się tak, jak przy tej właśnie osobie. I tak oto zmieniłam zdanie, bo choć z początku cała tak historia wydawała mi się irracjonalna, to na koniec stwierdziłam, że jest pięknym świadectwem prawdziwej miłości, która przetrwa wiele, aż w końcu dotrze do miejsca, w którym powinna się znaleźć już na samym początku, jeśli tylko jej pomożemy. Czy uwierzyłam, że ta historia mogłaby się zdarzyć w realu? Tak, bo bohaterowie są tacy jak my. Ich życie tak jak nasze jest pełnie dylematów i trudnych decyzji. Wyborów i wielu rozterek.
Lekturę podsumowałabym jednym zdaniem: Szukajmy swoich 100%, bo warto.
Miła, przyjemna opowieść, którą nie koniecznie trzeba czytać zimą. Warto po nią sięgnąć. Szczególnie polecam fanką/fanom historii miłosnych. Zdecydowanie dobra na prezent 😊
Książkę dostałam jako gwiazdkowy prezent. Zwykle takie pozycje czekają jakiś czas na mojej półce, aż po nie sięgnę. Tym razem postanowiłam, że tę książkę przeczytam jeszcze tej zimy. I udało się dotrzymać danego sobie słowa. Zrobiłam kakao, otuliłam się kocykiem i zaczęłam.
„Jeden dzień w grudniu” to opowieść debiutującej, niepoprawnej romantyczki. O czym możemy się...
2013
2014
2015
Niezwykle piękna i wzruszająca opowieść o miłości. Historia trudnych wyborów i decyzji, które wpływają na dalsze życie bohaterów, jednak nie zmieniają ich uczucia do siebie nawzajem. Bardzo podobał mi się motyw skrzynki o nazwie "Bratnia Dusza" jeszcze fajniejsze jest, że ta skrzynka naprawdę istniej o czym pisze sam Autor.
Banalne w powieści wydaje się szybkie zakochanie Hope i Tru, wręcz błyskawiczne, bardziej przypomina to ogromne zauroczenie niż miłość tym bardziej, że spędzili ze sobą niewiele czasu. Myślałam nad tym czy nie jest trochę tak, że oboje wyobrażają sobie tą drugą osobę jako swój ideał bo było przez chwilę cudownie i chcą wierzyć, że tak mogłoby być zawsze, że to właśnie ta osoba jest tą jedyną chociaż tak naprawdę dobrze siebie nie znają. Hope czeka na Tru, Tru czeka na Hope przez wiele lat ta nadzieja, ta wiara w drugą osobę pozwala im przetrwać trudny czas w swoim życiu. Bardzo ciekawa książka, momentami wzruszająca, ukazująca prawdziwą miłość w którą wielu z nas chce wierzyć.
Szczególnie polecam miłośnikom romansów :)
Niezwykle piękna i wzruszająca opowieść o miłości. Historia trudnych wyborów i decyzji, które wpływają na dalsze życie bohaterów, jednak nie zmieniają ich uczucia do siebie nawzajem. Bardzo podobał mi się motyw skrzynki o nazwie "Bratnia Dusza" jeszcze fajniejsze jest, że ta skrzynka naprawdę istniej o czym pisze sam Autor.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBanalne w powieści wydaje się szybkie zakochanie...