Jeż_Książkowy

Profil użytkownika: Jeż_Książkowy

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 1 tydzień temu
22
Przeczytanych
książek
95
Książek
w biblioteczce
21
Opinii
527
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| 22 cytaty
Kocham, lubię, szanuję, czytam... Tego słowa brakuje w wyliczance. "Czytać" to zresztą nie tylko słowo, czasownik, czynność. To wartość, uczucie, marzenie, podróż, przygoda. O tym kim jestem, niech powiedzą przede wszystkim książki, które czytam. Przecież dzięki nim, nikt z nas tutaj nie jest anonimowy. „Mężczyzna głową czuje, myśli, sądzi; Kobieta sercem, więc nie dziw, że błądzi”. George Gordon Byron „Les femmes! Są wspaniałe! Mówią bez zastanowienia i potem cud- mają rację!” Agatha Christie, Zabójstwo Rogera Ackroyda „Kobieta, która nie kłamie, jest istotą bez wyobraźni, pozbawioną ludzkich odczuć”.Agatha Christie, Morderstwo w Mezopotamii „Kobiety są takie dziwne. Nieoczekiwanie okrutne albo nieoczekiwanie litościwe”. Agatha Christie, A,B,C… „(...) les femmes nie potrzebują wiele czasu, by wysnuć jakieś domysły”.Agatha Christie, Morderstwo w Boże Narodzenie

Opinie


Na półkach: , , ,

„Cień wiatru” to jedna z najpiękniejszych książek, jakie przeczytałam w życiu i która od dziś (i póki co) konkurować względem mych uczuć może jedynie z „Domem duchów” Isabel Allende. Z początku cicha, wydawała się opowiadać jedynie „cień” historii, historii pisanej omdlewającym zefirem, który z czasem przeistoczył się jednak w silny podmuch porywający moją wyobraźnię i rozkręcający ciekawość każdej kolejnej strony.
Powieść jest piękna w swych słowach, które postrzegam jako literackie przełożenie tajemniczych linii architektury Gaudiego – barwnych, jakby sny opowiadających. Piękna poprzez przedstawione w niej historie. Choć wszystkie stanowią o jedności, każda z nich zdaje się opowiadać trochę inny dramat – takie barcelońskie baśnie tysiąca i jednej nocy, opowiadane Danielowi Sempere. Książka Zafona jest cudowna poprzez swój wątek miłosny, bez względu na to, ile by się w nim doszukiwać banału. Jest hipnotyczna w smutku i towarzyszącej mu nieodłącznie grozie. Wreszcie, „Cień wiatru” to dla mnie galeria pięknych postaci – bohaterów, wobec których nie pozostaje się obojętnym, bohaterów do pokochania i tych do znienawidzenia. Z nich wszystkich laury mego serca zdobywa Fermín. Ta postać przeukochana, tak wyrazista, dobra jak chleb i przezabawna wywołuje u mnie przekonanie, że spośród wszystkich bohaterek wszystkich romansów wszechczasów, to właśnie poczciwa Bernarda jest największą szczęściarą. Carlos Ruiz Zafón, który wszystkie swe smutne w ogólnym zarysie powieści potrafi okrasić nietuzinkowym dowcipem, stworzył kwintesencję komizmu. Fermín jest dla mnie unikatową krzyżówką Groucho Marxa, Charlie Chaplina i Bourvila – po prostu jednym, wielkim, szeroko uśmiechniętym sentymentem.
Jest taki fenomen, który polega na tym, że w obliczu książek dla mnie doskonałych milknę szybciej niż bym chciała. Tak będzie i tym razem. Milknę i chowam się w „Cieniu wiatru”, w cieniu książki, którą „przeczytałam i tak mocno przeżyłam, że zawładnęła moją wyobraźnią”, bez granic i jeśli nie na zawsze, to przynajmniej do czasu, gdy jakaś inna książka zdetronizuje wszystkie te wielkie wrażenia.

„Cień wiatru” to jedna z najpiękniejszych książek, jakie przeczytałam w życiu i która od dziś (i póki co) konkurować względem mych uczuć może jedynie z „Domem duchów” Isabel Allende. Z początku cicha, wydawała się opowiadać jedynie „cień” historii, historii pisanej omdlewającym zefirem, który z czasem przeistoczył się jednak w silny podmuch porywający moją wyobraźnię i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Spośród wszystkich książek Stephena Kinga, do tej jednej jedynej nigdy nie powrócę, nawet po to, aby ją sentymentalnie przewertować, spojrzeć na strony z zagiętym rogiem lub przeczytać te kilka słów zachęty z okładki. Już sam grzbiet odłożonej na półkę powieści - białe litery wrzynające się w czarne tło – przyprawia mnie o gęsią skórkę i powoduje chęć upchnięcia jej w czeluście regału, gdzieś w niewidoczny drugi szereg.
Stephen King jest dla mnie mistrzem wikłania dzieci w swój mroczny świat i rządzące nim śmiertelnie niebezpieczne wydarzenia. Jest naprawdę bezwzględny, zaskakujący i niezwykle dla mnie sugestywny. Tym razem, zaserwowany przez niego poziom „straszliwości”, jak na moją matczyną wrażliwość, był zbyt wysoki. I nie chodzi już tylko o przedstawione na kartach powieści obrazy, scenerię, postaci, ale przede wszystkim o opisy męki psychologicznej rodzica po starcie dziecka, opisy rozpaczy popychającej głównego bohatera ku czynom zakazanym, wykraczającym poza zdrowy rozsądek i utarte kanony żałoby. Tragiczne zdarzenia - mocno rzeczywiste ze swej strony - zostają tu przemnożone przez motyw indiańskiej magii, dając wynik kompletnej katastrofy. Próba pokonania śmierci staje się wodą na młyn kostuchy.
Nie powrócę do tej książki ponieważ nie chcę po raz kolejny być świadkiem podejmowania wyborów przez głównego bohatera, a jeszcze bardziej nie chcę, aby w mojej głowie powstał chociażby zalążek wątpliwości, czy byłabym wystarczająco silna, by nie powtórzyć błędów Louisa Creeda. Tak, Stephen King znów mocno igra z uczuciami.

Spośród wszystkich książek Stephena Kinga, do tej jednej jedynej nigdy nie powrócę, nawet po to, aby ją sentymentalnie przewertować, spojrzeć na strony z zagiętym rogiem lub przeczytać te kilka słów zachęty z okładki. Już sam grzbiet odłożonej na półkę powieści - białe litery wrzynające się w czarne tło – przyprawia mnie o gęsią skórkę i powoduje chęć upchnięcia jej w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jeśli w moim domu z lat dzieciństwa zdarzało się w ogóle mówić o himalaizmie to tylko w kontekście Wandy Rutkiewicz. Nie były to jednak żadne poważne dyskusje, a tylko drobne wzmianki, z których jedyne co mi utkwiło w pamięci to fakt, iż zginęła na górze o bardzo trudnej nazwie.
Książka Anny Kamińskiej stała się dla mnie lekturą obowiązkową, kontynuacją po „Kukuczce” Dariusza Kortko i Marcina Pietraszewskiego oraz „Spod zamarzniętych powiek” Adama Bieleckiego i Dominika Szczepańskiego. Ten wewnętrzny przymus wyniknął po pierwsze z wielkiego zatroskania, jakie wzbudziły we mnie nieszczęśliwe wydarzenia na Nanga Parbat 2018, po drugie z chęci pogłębienia wiedzy teoretycznej, a po trzecie kierowało mną pragnienie ponownego uchwycenia tej iskry zapalnej, która w takich ludziach jak Wanda Rutkiewicz przeradza się w płomień prawdziwej, życiowej pasji. I rzeczywiście, książka jest kolejną, ważną cegiełką w intelektualnej budowli mojego pojęcia o himalaizmie. Jest też, w moim przekonaniu, najbardziej emocjonalna, mówi głosami największej liczby osób, tymczasem gór jest w niej chyba najmniej…
Gór w książce Anny Kamińskiej jest niewiele. Szczegółowe opisy wypraw pojawiają się tylko wtedy, gdy są potrzebne, aby ich bohaterowie przemówili. Taki paradoks tej historii, historii o kobiecie „zbudowanej z gór”. W „Kukuczce” gór było mnóstwo, były niekończącym się torem wyścigowym, a książka o nim i o nich rzetelną kroniką polskiego himalaizmu. W „Wandzie”, Himalaje to odwiedzany od czasu do czasu gabinet psychoanalityka, w którym na jaw wychodzi niezwykłość i już chyba legendarna dualność charakteru Wandy Rutkiewicz. Zarówno książkę jak i samą jej bohaterkę można by było rozbić na dwie odrębne jednostki pod tytułem: „Wanda na górze” oraz „Wanda na dole”. Ci, co chodzili z nią tylko w góry, mogli jej szczerze nie lubić. Ci, którym była bliska na „nizinach”, kochali ją i współczuli. Była sprzecznością pod każdym względem, sprzecznością w każdej dziedzinie: od charakteru, poprzez upodobania i nawyki, do poczucia humoru. I tylko jeden wspólny element dla wszystkich wypowiedzi o niej – brak głębszego, a czasem nawet elementarnego zrozumienia dla jej osoby.
Książka jest dla mnie fascynująca, opowiada bowiem historię celebrytki tamtych czasów, (cóż za wspaniała jakość tego „fejmu”), która ceniła wolność ponad wszystko i wierzyła, że wyprawy w góry tę wolność dają. Niestety pragnienie swobody w połączeniu z trudnym charakterem i ambicją sprawiły, że wolność została utracona. Wanda Rutkiewicz stała się zakładniczką sukcesu. Musiała sprostać wyzwaniom, zadowolić siebie i ludzi, od których stroniła. I to wszystko decyduje o jakimś bezbrzeżnym smutku i tragizmie płynącym z książki. Cały żywot tej nieprzeciętnej kobiety zdaje się równie ciężki, co plecaki z górskim ekwipunkiem lub te wypełnione kamieniami, które himalaistka w ramach zaprawy przed ekspedycją taszczyła ze sobą do pracy lub na dziesiąte piętro bloku, w którym mieszkała.
Piękny jest również motyw matki, który rozkwita w końcowych rozdziałach książki. Maria Błaszkiewicz z niezwykłą mocą, właściwą tylko ludziom bezgranicznie oddanym i kochającym, walczy w nich o wiarę w to, że jej córka żyje. W pewnym momencie to jej matczyne i mistyczne przekonanie o przeżyciu Wandy stało się dla mnie hipnotyczne i tak sugestywne, że i ja zaczęłam wierzyć w cud, który mógł się wydarzyć na Kanczendzondze – górze bogów. I dziś nie zdziwiłabym się wcale, gdyby ktoś w końcu napotkał w jakiejś ukrytej górskiej świątyni ogoloną staruszkę w szatach mnicha, starowinkę o smutnych oczach i dużych, męskich, żylastych dłoniach.
Biografia napisana przez Annę Kamińską jest na pewno sukcesem, pięknym podsumowaniem wszystkiego co na temat polskiej himalaistki zostało dotąd powiedziane. Czyta się ją dobrze , choć nielinearny charakter opowiadania, pełen retrospekcji, wymaga koncentracji.
Książka jeszcze bardziej rozbudziła we mnie apetyt na tematykę górską. Tak jak himalaizm bywa uzależnieniem dla wspinających się, tak dla mnie narkotycznym jest czytanie książek o tych właśnie ludziach. Tym samym mówię: Panie Wojciechu Kurtyko, idę po Pana!

Jeśli w moim domu z lat dzieciństwa zdarzało się w ogóle mówić o himalaizmie to tylko w kontekście Wandy Rutkiewicz. Nie były to jednak żadne poważne dyskusje, a tylko drobne wzmianki, z których jedyne co mi utkwiło w pamięci to fakt, iż zginęła na górze o bardzo trudnej nazwie.
Książka Anny Kamińskiej stała się dla mnie lekturą obowiązkową, kontynuacją po „Kukuczce”...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Jeż_Książkowy

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [7]

Dan Brown
Ocena książek:
7,0 / 10
11 książek
2 cykle
3974 fanów
Isabel Allende
Ocena książek:
7,0 / 10
28 książek
3 cykle
536 fanów
Agatha Christie
Ocena książek:
7,0 / 10
174 książki
8 cykli
6162 fanów

Ulubione

Carlos Ruiz Zafón Cień wiatru Zobacz więcej
Carlos Ruiz Zafón Cień wiatru Zobacz więcej
Carlos Ruiz Zafón Cień wiatru Zobacz więcej
Carlos Ruiz Zafón Cień wiatru Zobacz więcej
Carlos Ruiz Zafón Cień wiatru Zobacz więcej
Carlos Ruiz Zafón Cień wiatru Zobacz więcej
Carlos Ruiz Zafón Cień wiatru Zobacz więcej
Carlos Ruiz Zafón Gra anioła Zobacz więcej
Carlos Ruiz Zafón Marina Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Dominik Szczepański Spod zamarzniętych powiek Zobacz więcej
Dariusz Kortko Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście Zobacz więcej
Agatha Christie Morderstwo na polu golfowym Zobacz więcej
Carlos Ruiz Zafón Książę Mgły Zobacz więcej
Béatrice Saubin Próba nadziei Zobacz więcej
Carlos Ruiz Zafón Światła września Zobacz więcej
Agatha Christie Tajemnicza historia w Styles Zobacz więcej
Anna Kamińska Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz Zobacz więcej
Anna Kamińska Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
22
książki
Średnio w roku
przeczytane
2
książki
Opinie były
pomocne
527
razy
W sumie
wystawione
22
oceny ze średnią 7,0

Spędzone
na czytaniu
133
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
2
minuty
W sumie
dodane
22
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]