-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant11
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać395
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
Biblioteczka
2020
2020
2020
2020
2020
2020
2020
2020
2020
2020
2020
2020
2020
2020
2020
2020
2020
Jest mi WSTYD, że jeszcze nie tak dawno broniłam tę serię. Wszystko dla ludzi, prawda? O ile "365 dni" nie było AŻ TAK złe, przynajmniej nie przypominam sobie by takie było, tak "Ten dzień" wyznaczył zupełnie nowe granice. Ogrom błędów logicznych i merytorycznych przytłacza, absurd goni kolejny absurd. Fabuła prawie żadna, trzeba się jej doszukiwać wśród dziesiątek scen seksu, które są niemal identyczne. Odnoszę również wrażenie, iż autorce najzwyczajniej w świecie brakowało słów do opisu, przez co wszystko dodatkowo jeszcze traci na różnorodności. Dopiero pod sam koniec akcja przyspieszyła i zaczęło się dziać coś więcej. Główne bohaterki, równie inteligentne co kij od szczotki, to najprawdopodobniej uzależnione od alkoholu, niewyżyte seksualnie i wulgarne kobiety. Ich wspólne rozmowy wciąż pozostawiają u mnie pewien niesmak. Gdyby ilość przekleństw rzucanych między nimi świadczyła o jakości książki, to najprawdopodobniej zabrakłoby skali.
A cóż mogę powiedzieć o męskich przedstawicielach tej serii? Massimo, gość tajemnica, apodyktyczny i lubiący „wkładać Laurę pod pachę”. Jego postać jest do granic możliwości przewidywalna, gdyż albo jest wkurzony (delikatnie mówiąc) na swoją żonę, co później rozładowuje seksem, albo wychodzi gdzieś w cholerę załatwiać interesy. Domenico, jak okazuje się w tej części, to niemal wierna kopia brata, równie porywczy i nieobliczalny. Zwyczajne NUDY!
Największym zaskoczeniem dla mnie okazał się SUKCES tej książki, bo do teraz nie mam pojęcia z czego on wynika... ktoś może mi to wyjaśnić?
Jest mi WSTYD, że jeszcze nie tak dawno broniłam tę serię. Wszystko dla ludzi, prawda? O ile "365 dni" nie było AŻ TAK złe, przynajmniej nie przypominam sobie by takie było, tak "Ten dzień" wyznaczył zupełnie nowe granice. Ogrom błędów logicznych i merytorycznych przytłacza, absurd goni kolejny absurd. Fabuła prawie żadna, trzeba się jej doszukiwać wśród dziesiątek scen...
więcej mniej Pokaż mimo to2020
2020
Na początku chciałabym zwrócić szczególną uwagę na niesamowity wstęp, który zagwarantuje czytelnikowi wachlarz przeróżnych emocji, od niepokoju, przez przerażenia, aż wreszcie na uldze skończywszy. Czytałam go z zapartym tchem i do teraz twierdzę, że jest to jeden z lepszych wstępów jakie kiedykolwiek dane było mi czytać. Niestety, mimo tak pozytywnego otwarcia, książka ta nie jest pozbawiona wad.
Można doszukać się kilku błędów odnoszących się czy to do niepoprawnego rozwinięcia skrótu, czy nadmiernego uproszczenia treści, która w efekcie prowadzić może do złego zrozumienia zagadnienia przez osobę nie mającą tak szerokiej wiedzy z dziedziny lotnictwa jak zawodowy pilot. Nie jestem w stanie stwierdzić, na jakim etapie one powstały. Możliwe, że są wynikiem zwykłego przeoczenia w trakcie korekty. Niewątpliwie wprowadzają one drobne zamieszanie u odbiorcy.
Do takiego zamieszania dochodzi również przez niefortunne ułożenie zdjęć w stosunku do tekstu. Ze względu na ograniczone miejsce na stronie zdarzają się przypadki, gdzie zdanie należy podzielić, a w ramach przerywnika dostajemy liczne zdjęcia z jeszcze liczniejszymi informacjami na nich zawartych. Niejednokrotnie zdarzało się tak, że rozpoczynałam czytanie ostatniego zdania i chwilę później gubiłam wątek, gdyż niezbędne było zapoznanie się z prezentowanymi grafikami.
Wspomniane grafiki niestety nie są pozbawione wad. Przy kilku odnosi się wrażenie, iż znalazły się w danym miejscu zupełnie przypadkiem, a tymczasem lepiej pasowałyby w innym. Szkoda również, że nie poświęcono większej uwagi choćby mapom lotniska, kartom podejścia czy standardowym procedurom odlotu i dolotu, a których część umieszczono w książce. Odnoszę wrażenie, że znalazły się one tam bardziej jako ciekawostka niż wyjaśnienie, nad czym szczególnie ubolewam. Ich szersze omówienie z pewnością dałoby lepszy pogląd osobom nie mającym zielonego pojęcia jak takie karty czytać, co na nich widać, kiedy dokładnie ich używać, gdyż legendy nie zawsze są tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać.
Jednym z minusów jest także brak spójności w momencie tłumaczenia części zagadnień. W tym przypadku nasuwa się wniosek, iż koncepcja tworzenia poszczególnych rozdziałów mogła ulegać licznym zmianom w trakcie tworzenia książki. Sytuacja ta dotyczy między innymi skrótów w języku angielskim, które raz zostają wytłumaczone za pomocą przypisu dolnego, innym rozwinięte w oryginalnym zapisie a także przetłumaczone na język polski, a jeszcze inne pozostawione bez jakiegokolwiek wyjaśnienia od jakich słów pochodzą.
Mimo tego, iż zaczęłam dość negatywnie, to uważam, że będzie to książka idealna dla osób, które fascynują się lotnictwem i dopiero w ten świat wkraczają. Jest to również pozycja obowiązkowa dla tych, którzy mają liczne obawy przed wejściem na pokład samolotu. Napisana prostym językiem, wyjaśniająca podstawowe zagadnienia i pytania, które nasuwają się jako pierwsze, gdy pomyślimy o zawodzie pilota. Nie znalazłam do tej pory nic, co w tak przystępny sposób potrafiłoby rozwiać szereg wątpliwości typowego pasażera.
Na zakończenie chciałabym serdecznie POGRATULOWAĆ autorowi, który podjął się niełatwego zadania, jakim jest napisanie książki, a z którym poradził sobie bardzo dobrze. Jest to obiecujący debiut, za którego sukces trzymam kciuki, gdyż jest to tematyka bardzo mi bliska!
Na początku chciałabym zwrócić szczególną uwagę na niesamowity wstęp, który zagwarantuje czytelnikowi wachlarz przeróżnych emocji, od niepokoju, przez przerażenia, aż wreszcie na uldze skończywszy. Czytałam go z zapartym tchem i do teraz twierdzę, że jest to jeden z lepszych wstępów jakie kiedykolwiek dane było mi czytać. Niestety, mimo tak pozytywnego otwarcia, książka ta...
więcej Pokaż mimo to