4 mężczyzn mojego życia B.B. Easton 7,0

ocenił(a) na 73 tyg. temu Kojarzycie serial Netflixa „Sex/Life”?
To właśnie na podstawie tej książki powstał. Gdy się o tym dowiedziałam, to byłam w szoku, ale to sprawiło, że chętniej sięgnęłam po książkę.
Dlaczego? Bo serial mnie trochę zawiódł, przez co nie skończyłam nawet drugiego sezonu, a główna bohaterka tak niesamowicie mnie irytowała, że za każdym razem, kiedy pojawiała się na ekranie, miałam ochotę czymś w nią rzucić.
Brooke BB Easton to psycholog, żona i matka dwójki dzieci. Wiedzie spokojne i szczęśliwe życie, jednak ciągle czegoś jej brakuje. A tym czymś jest urozmaicenie w sypialni. BB chciałaby, żeby jej mąż w końcu przejął inicjatywę, żeby ich życie intymne nie było jedynie przykrym obowiązkiem, a czymś, co przyniesie im satysfakcję i przyjemność. Dlatego BB pisze dziennik, w którym opisuje swoich byłych partnerów i ich seksualne przygody. To w jakiś sposób pozwala jej, odreagować. Sęk w tym, że pewnego razu Ken zakręci się koło laptopa żony i przeczyta to, o czym ona wieczorami pisze. Jakie będę tego skutki? Odkryjecie to, jak przeczytacie książkę.
Książkowa Brooke drażniła mnie mniej niż jej serialowa wersja. Wchodzimy do jej głowy i widzimy, że ta szalona i zbuntowana nastolatka zmieniła się w przykładną żonę i matkę. Sęk w tym, że jej pragnienia i potrzeby się nie zmieniły. Podczas lektury poznamy trzech byłych partnerów BB i każdy z nich był ekhm dość wyjątkowy. Znajdziemy w tym gronie skinheada Knighta, który wprowadził nastoletnią Brooke w tematy seksu. A potem jeszcze przez wiele lat ją stalkował. Odczuwałam pewien dyskomfort, gdy czytałam o ich relacji.
Następny chłopak był chyba jeszcze gorszy — padło na Harleya, narkomana z wątpliwym stanem uzębienia i zamiłowaniem do beznadziejnych tatuaży. I o ile jeszcze byłabym w stanie zrozumieć jej związek z Knightem, tłumacząc to nastoletnim buntem, tak to, co połączyło ją z Harleyem, mnie przerasta.
Potem przyszła kolej Hansa, muzyka, który miał być inny niż reszta, ale idealnie wpisywał się w typ BB.
Aż zjawił się Ken — przystojny, nieco nudnawy mężczyzna, który czymś przyciągał naszą bohaterkę. I można powiedzieć, że BB od początku wiedziała, na co się pisze. Dostała od niego miłość, bezpieczeństwo, ale brakowało jej szaleństwa i jakiejś iskry w sypialni.
Dziennik Brooke okaże się najważniejszym elementem małżeństwa naszych bohaterów, bo tak naprawdę on ma realną szansę na to, by dynamika BB i Kena się zmieniła.
Były momenty, kiedy się uśmiałam podczas czytania. Były jednak też takie, które dały mi sporo do myślenia. I takie, kiedy to chciałam powiedzieć BB — wiedziałaś, na co się piszesz, wiedziałaś jakim mężczyzną jest Ken, a teraz robisz wszystko, by go zmienić.
Ken z kolei jest mężczyzną, który lubi swoje życie. Pracę, siedzenie w domu z gazetą, czy oglądanie meczu. W sypialni podobnie jak w innych dziedzinach ceni prostotę i jakkolwiek to zabrzmi, pójście na łatwiznę. Po odkryciu dziennika żony miał kilka opcji. Albo się wściec i skonfrontować się ze swoją żoną; mógł poczuć się urażony i zraniony, a mógł również po cichu kontynuować czytanie dziennika i wyciągać z niego jakieś wnioski.
Brooke i Ken zaczynają grę, w której ona podsuwa mężowi swoje fantazje, udając, że o tym nie wie, z kolei Ken po lekturze wybiera to, co jest w stanie zrobić. Relacja naszych bohaterów ulega zmianie, pytaniem jest, na jak długo.