rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

"Noro lim, Yog-Sothoth!!" - w jednej inkantacji Tolkien i Lovecraft, a jednak na wskroś Rak. Pysznie! A im dalej, tym lepiej. Agla uwodzi, hipnotyzuje, śmieszy, tumani i przestrasza. Czekam na ciąg dalszy. Jak dla mnie rewelacja!

"Noro lim, Yog-Sothoth!!" - w jednej inkantacji Tolkien i Lovecraft, a jednak na wskroś Rak. Pysznie! A im dalej, tym lepiej. Agla uwodzi, hipnotyzuje, śmieszy, tumani i przestrasza. Czekam na ciąg dalszy. Jak dla mnie rewelacja!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Tomek Beksiński był postacią szczególną w moim życiu, jednym z koryfeuszy i wyroczni, kto wie czy nie najważniejszym. O nim samym uważny słuchacz mógł dużo dowiedzieć się z niesamowitych audycji w "Trójce pod księżycem", w których w zawoalowany sposób wprowadzał wątki autobiograficzne. Nie wdając się w szczegóły, wiele mieliśmy wówczas wspólnego, stąd też przemawiał do mnie w niewiarygodnie celny sposób. Był nietuzinkowym oryginałem i pasjonatem, czym potrafił zarazić niemal każdego. Zresztą, sam fakt powstania tak obszernej monografii, a wcześniej kilku reportaży, artykułów i filmu, świadczy tylko o wielkości człowieka... Moja ocena biografii jest zatem wysoce subiektywna ;)
Różne opinie o Tomku krążyły i nadal krążą. Jak było naprawdę? Wiesław Weiss jak zwykle zabiera się za temat pieczołowicie, zbierając masę materiałów archiwalnych, listów i wypowiedzi osób związanych z Tomkiem, tych najbliższych, tych dalszych i tych mu nieprzychylnych. Dzięki temu obraz Tomka wydaje się faktycznie "portretem prawdziwym". Już widzę, dlaczego film mi nie za bardzo przypadł do gustu...
Książka jest nie tylko o Tomku ale też o czasach, o muzyce, artystach i roli sztuki w życiu. Oczywiście wszystko spaja osoba Tomka, geniusza, prekursora i propagatora ale też człowieka z krwi i kości, zabawnego i tragicznego jednocześnie. Weiss pisze w charakterystyczny, melancholijny sposób, wiele razy podczas lektury zamykałem książkę i patrząc w sufit wzdychałem: "ech, co to były za czasy" ;)
Mistrzostwo.
Pozycja nie tylko dla fanów Trójki.
Polecam!

Tomek Beksiński był postacią szczególną w moim życiu, jednym z koryfeuszy i wyroczni, kto wie czy nie najważniejszym. O nim samym uważny słuchacz mógł dużo dowiedzieć się z niesamowitych audycji w "Trójce pod księżycem", w których w zawoalowany sposób wprowadzał wątki autobiograficzne. Nie wdając się w szczegóły, wiele mieliśmy wówczas wspólnego, stąd też przemawiał do mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miała być głębia, wyszła mielizna i muskanie powierzchni zjawisk jeno. Książka stanowi wykład filozofii Autorki, jedyny słuszny wg niej. Szkoda, że Pawlikowska wrzuca wszystkich do jednego wora, do wora konsumentów, którzy jedzą by jeść i plotą by pleść. Z każdą przeczytaną stroną ogarniała mnie coraz większa irytacja. Wg Autorki zapewne moja reakcja na jej słowa była spowodowana tym, że trafiła w czuły punkt. Oczywiście, że trafiła - moim czułym punktem jest logika rozumowania, której Autorce brak niestety... Przy wywodach o matematyce, ograniczającej wolność i wyobraźnię (sic!), nauce zbędnej i niepotrzebnej w świecie Autorki, zaczynałem wymiękać. A to dopiero jeden z pierwszych rozdziałów. Autorka zapomina, że bez tego 2+2 pewien koleś wizjoner i fantasta (czyż był on bez wyobraźni?) nie stworzyłby tego, czym teraz Autorka przemieszcza się z jednego końca świata na drugi... Ostateczne wymięknięcie nastąpiło po przeczytaniu elaboratu na temat jedzenia - jakież to mądre przekonania i argumenty... Wszystko ładnie, pięknie poza jednym: Pawlikowska nie rozróżnia głównego posiłku od przekąski przez co raczy czytelnika kilkoma stronicami wynurzeń o niczym... Dalej już nie czytałem, szkoda czasu i nerwów. Zasadniczo każdy rozdział można skontrować, w każdym niemal zdaniu można wytknąć błędy logiczne... Autorka kompletnie nie przygotowała się do wykładu, argumenty przedstawia miałkie i hmmm populistyczne, bez sensu w szerszym kontekście. I to nachalne "teraz już wiesz?" i "teraz rozumiesz?". Teraz wiem i rozumiem: książka jest pomyłką. Dobrze, że wypożyczoną a nie kupioną.

Miała być głębia, wyszła mielizna i muskanie powierzchni zjawisk jeno. Książka stanowi wykład filozofii Autorki, jedyny słuszny wg niej. Szkoda, że Pawlikowska wrzuca wszystkich do jednego wora, do wora konsumentów, którzy jedzą by jeść i plotą by pleść. Z każdą przeczytaną stroną ogarniała mnie coraz większa irytacja. Wg Autorki zapewne moja reakcja na jej słowa była...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Hmmm... Albo nie kumam fantasy albo nie przeczytałem jeszcze nic wartościowego z tego gatunku. Poza absolutnie kompletnym uniwersum Tolkiena (chociaż sam sposób narracji budzi we mnie mieszane uczucia)reszta jest tylko kopią i mutacją - czasem lepszą a najczęściej gorszą. W przypadku "Achai" mamy do czynienia niestety z tą gorszą... Czyta się to jakoś tak bez przekonania, chociaż nie powiem szybko (co jest jedynym plusem). Papierowe i płaskie postacie nie są w stanie wywołać jakichkolwiek emocji i zaangażowania u czytelnika. Tak naprawdę nie interesuje mnie los głównej bohaterki, czy ją ktoś usiecze czy też nie, albo czy ona sama kogoś usiecze, czy też nie. Poprzednie zdanie jest próbką stylu autora - masło maślane i słoma słomiana. Bez tego cała historia mogłaby zmieścić się w jednym tomie zamiast w trzech, w dodatku o połowę chudszym... Zdarzają się dobre momenty, jak choćby wykłady Hekkego o mistrzowskim fechtunku czy rozważania na temat kosmogonii, o kilkukrotnym zabawnym "puszczaniu oczka" do czytelnika nie mówiąc. Jednak jest to zdecydowanie za mało, z kartek kapie grafomania i słaby warsztat.
W sam raz do poczytania dla zabicia czasu w pociągu. Na większe rozkosze smakowania literatury nie ma co liczyć. Szkoda.

Hmmm... Albo nie kumam fantasy albo nie przeczytałem jeszcze nic wartościowego z tego gatunku. Poza absolutnie kompletnym uniwersum Tolkiena (chociaż sam sposób narracji budzi we mnie mieszane uczucia)reszta jest tylko kopią i mutacją - czasem lepszą a najczęściej gorszą. W przypadku "Achai" mamy do czynienia niestety z tą gorszą... Czyta się to jakoś tak bez przekonania,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powieść - ballada. Oda ku czci ulic, bram, knajp, kawiarni, warsztatów i zakładów fryzjerskich. Poemat o łobuzach i ludziach szlachetnych. Często śmieszy, często przestrasza ale najbardziej otumania i hipnotyzuje, czaruje i zdumiewa. Kwiecista i kunsztowna narracja przedstawia nam Warszawę krótko po wojnie, miasto zaludnione wszelkiej maści oprychami, moczymordami, szulerami, złodziejami i mordercami jak również zwykłymi ludźmi. Każda postać jest pełnokrwista i wyrazista, każda ma swoją historię i miejsce w świecie. W świecie arcyciekawym i pasjonującym ale też bliskim, naszym. A w tle rasowy kryminał noir.
Mistrzostwo, nie sposób się oderwać.

Powieść - ballada. Oda ku czci ulic, bram, knajp, kawiarni, warsztatów i zakładów fryzjerskich. Poemat o łobuzach i ludziach szlachetnych. Często śmieszy, często przestrasza ale najbardziej otumania i hipnotyzuje, czaruje i zdumiewa. Kwiecista i kunsztowna narracja przedstawia nam Warszawę krótko po wojnie, miasto zaludnione wszelkiej maści oprychami, moczymordami,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Podziwiać Autora można za odwagę: ot sfrustrowany księgarz, nałogowy palacz i niestroniący od napojów chemicznie alternatywnych zwykły facecik wpada na myśl: przejdę se Afrykę z buta od morza do morza. No i przechodzi. Po drodze śpi gdzie popadnie uważając na lwy, mrówki i moskity, jęczy na pęcherze i podziwia okoliczności przyrody. Przygoda życia bez sponsorów i medialnego szumu, tylko On i kilkudziesięciokilogramowy plecak. Swoją włóczęgę opisuje lekko, dowcipnie, z dużą dozą autoironii. Momentami miałem wrażenie, że Fran Sandham to pseudonim artystyczny Jeremiasza Clarksona, ale ten przemierzając wszerz Afrykę siedziałby raczej za kółkiem jakiegoś auta!
Ogólnie rzecz biorąc styl narracji mi odpowiadał, odpowiadały mi częste dygresje na temat wielkich odkrywców, czytało się fajnie. Jedyne czego brakowało to refleksji i zadumy, która może współistnieć z humorem (vide: "Rio Anaconda" Cejrowskiego).
Polecić można.

Podziwiać Autora można za odwagę: ot sfrustrowany księgarz, nałogowy palacz i niestroniący od napojów chemicznie alternatywnych zwykły facecik wpada na myśl: przejdę se Afrykę z buta od morza do morza. No i przechodzi. Po drodze śpi gdzie popadnie uważając na lwy, mrówki i moskity, jęczy na pęcherze i podziwia okoliczności przyrody. Przygoda życia bez sponsorów i medialnego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pana Wojciecha albo się lubi na zabój albo hmmm... niezbyt lubi. jedno jest pewne, facet potrafi opowiadać jak mało kto!
Przyznam się szczerze, że nie wiem, na jaką półkę odłożyć "Wyspę". Nie jest to powieść podróżnicza w tradycyjnym tego słowa znaczeniu - Pan Wojtek przesiaduje na przyzbie i jest mu generalnie dobrze "nicnierobić".
Więc może to powieść obyczajowa? Albo humoreska? Wszystkiego po trochu. Całość stanowi smakowite danie przyprawione niezmiennie wysokim poczuciem humoru Autora.
Ale o czym właściwie jest "Wyspa"? O szczęściu par excellance. A najbardziej zdumiewające i fascynujące jest to, że z zapartym tchem czytamy o tym, że nic się nie dzieje!
Jak dla mnie bomba!

Pana Wojciecha albo się lubi na zabój albo hmmm... niezbyt lubi. jedno jest pewne, facet potrafi opowiadać jak mało kto!
Przyznam się szczerze, że nie wiem, na jaką półkę odłożyć "Wyspę". Nie jest to powieść podróżnicza w tradycyjnym tego słowa znaczeniu - Pan Wojtek przesiaduje na przyzbie i jest mu generalnie dobrze "nicnierobić".
Więc może to powieść obyczajowa? Albo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czym jest "Heban"? Reportażem, osobistą refleksją, powieścią przygodową czy relacją z podróży? To podróż w głąb Afryki i ludzkiego sumienia. Opowieść o tym, o czym wszyscy wiemy, ale boimy (wstydzimy) się rozmawiać. To konfrontacja myślenia europejskiego i afrykańskiego: "cywilizowanego" i "dzikiego". Po lekturze przychodzi refleksja, kto jest bardziej "dziki": my, czy oni?
Mnóstwo składników w idealnych proporcjach daje potrawę smakowitą. Tak jest w przypadku "Hebanu".
Mistrzostwo.

Czym jest "Heban"? Reportażem, osobistą refleksją, powieścią przygodową czy relacją z podróży? To podróż w głąb Afryki i ludzkiego sumienia. Opowieść o tym, o czym wszyscy wiemy, ale boimy (wstydzimy) się rozmawiać. To konfrontacja myślenia europejskiego i afrykańskiego: "cywilizowanego" i "dzikiego". Po lekturze przychodzi refleksja, kto jest bardziej "dziki": my, czy oni?...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po przeczytaniu nasuwa się jedna myśl: w tym szaleństwie jest metoda.
Autor usiłuje dowieść przedkolumbijskich kontaktów między Europą a Ameryką. W tym celu buduje łódź z papirusu, mając plany w postaci hieroglifów i rysunków w piramidach. I płynie przez Atlantyk ku Nowemu Światu. Opisy codziennych zmagań z żywiołem i trzeszcząco-skrzypiącym środkiem lokomocji fascynują. A wszystko okraszone historycznymi dygresjami i legendami.
Dla wielbicieli morskich podróży i zagadek historii.
Polecam!

Po przeczytaniu nasuwa się jedna myśl: w tym szaleństwie jest metoda.
Autor usiłuje dowieść przedkolumbijskich kontaktów między Europą a Ameryką. W tym celu buduje łódź z papirusu, mając plany w postaci hieroglifów i rysunków w piramidach. I płynie przez Atlantyk ku Nowemu Światu. Opisy codziennych zmagań z żywiołem i trzeszcząco-skrzypiącym środkiem lokomocji fascynują. A...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zew oceanu. 312 dni samotnego rejsu Tomasz Cichocki, Marcin Mastalerz
Ocena 8,1
Zew oceanu. 31... Tomasz Cichocki, Ma...

Na półkach: ,

Kapitan Cichocki opłynął świat. Samotnie. Wyczyn niebagatelny, godny podziwu i szacunku. Na dokładkę opowiada o tym w sposób również niebagatelny, z dużą dawką humoru i autoironii. Lubię takich ludzi, którzy mają do siebie dystans. Tomka Cichockiego też polubiłem od pierwszych stron. Ale... No właśnie, jest małe ale...
Czytając mrożące krew w żyłach ale opisane lekko i dowcipnie przygody Kapitana nie mogłem pozbyć się pewnych natarczywych pytań nie związanych z rejsem, tylko z osobą Kapitana. Sam mnie do nich niejako zmusił, opowiadając o swoim życiu przed rejsem...
A zatem:
1) Czym dla samotnych żeglarzy jest rejs? Spełnieniem marzeń czy ucieczką od kłopotów?
2) Jak rodzina reaguje na wieść o planach wypłynięcia na oceany świata? Czy żeglarz potrafi ich zarazić swoją pasją do tego stopnia, że skłonni są do olbrzymich wyrzeczeń? Czy też wszystko odbywa się na zasadzie: "niech ma dla świętego spokoju"?
Pytania nie chciały odpłynąć, jak odpłynął Tomasz Cichocki... Szkoda... Byłyby 2 gwiazdki więcej ;)
.
Ogólnie rzecz biorąc, polecam gorąco. Ponad wszystkim przebija prawdziwa pasja. Kapitan zdając relację z walki ze straszliwym sztormem kończy słowami "podobało mi się"!!
Mnie też!

Kapitan Cichocki opłynął świat. Samotnie. Wyczyn niebagatelny, godny podziwu i szacunku. Na dokładkę opowiada o tym w sposób również niebagatelny, z dużą dawką humoru i autoironii. Lubię takich ludzi, którzy mają do siebie dystans. Tomka Cichockiego też polubiłem od pierwszych stron. Ale... No właśnie, jest małe ale...
Czytając mrożące krew w żyłach ale opisane lekko i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wojciech Cejrowski zwykle śmieszy, tumani, czasem przestrasza. Ale też potrafi dać powody do zadumy i refleksji nad sobą, swoim życiem i swoim miejscu w świecie, jak to uczynił w "Rio Anaconda". Sam Autor ma w sobie wiele empatii. W czasie pobytu w dżungli staje się Indianinem, rozumie indiański sposób myślenia, okazuje szacunek dla indiańskich wierzeń. Potrafi w niezwykły sposób przekazać czytelnikowi swoje odczucia. Czytelnik nagle pojmuje, że bez ajfonów, samochodów i rajbanów też można żyć. Rozmowy Autora z Szamanem są wręcz magiczne, wierzymy razem z Autorem w nadprzyrodzone moce Szamana. Gdy Autor opuszcza wioskę, gdy dżungla za nim się zamyka, zadaje sobie pytanie, czy to wszystko miało miejsce naprawdę? Czytelnik natomiast nagle zdaje sobie sprawę, że wokół niego są meble, ściany, lampa i budzik ustawiony na 4.30 rano... Czy to było naprawdę? Czy naprawdę przeniosłem się tam gdzie Autor?
W każdym razie, jeśli o mnie chodzi, uległem magii książki. Pomijam szatę graficzną, jak zwykle w tej serii doskonałą...
Jedna z najlepszych współczesnych książek o tematyce podróżniczej, jaką czytałem.

Wojciech Cejrowski zwykle śmieszy, tumani, czasem przestrasza. Ale też potrafi dać powody do zadumy i refleksji nad sobą, swoim życiem i swoim miejscu w świecie, jak to uczynił w "Rio Anaconda". Sam Autor ma w sobie wiele empatii. W czasie pobytu w dżungli staje się Indianinem, rozumie indiański sposób myślenia, okazuje szacunek dla indiańskich wierzeń. Potrafi w niezwykły...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W skrócie: dzień powszechny białego myśliwego w dziczy. Jednego dnia zwierz zostaje przyszłym eksponatem pewnego muzeum odległego o kilka tysięcy kilometrów, innego dnia zwierz zostaje obiadem a innego niedoszłą zwierzyną staje się myśliwy. Normalka.
Opowieść dość krótka, żwawo napisana jak to u Fiedlera zazwyczaj bywa. Jak na mój gust, trochę mało dygresji historyczno-antropologicznych, tak charakterystycznych dla twórczości Autora.
Ale dla relaksu - w sam raz.

W skrócie: dzień powszechny białego myśliwego w dziczy. Jednego dnia zwierz zostaje przyszłym eksponatem pewnego muzeum odległego o kilka tysięcy kilometrów, innego dnia zwierz zostaje obiadem a innego niedoszłą zwierzyną staje się myśliwy. Normalka.
Opowieść dość krótka, żwawo napisana jak to u Fiedlera zazwyczaj bywa. Jak na mój gust, trochę mało dygresji...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Nie tylko biegun Marek Kamiński, Wojciech Moskal, Sławomir Swerpel
Ocena 7,7
Nie tylko biegun Marek Kamiński, Woj...

Na półkach: ,

Jak to jest pod namiotem, gdy w termometrze o skali do minus czterdziestu stopni Celsjusza rtęć nie wychyla się na ułamek mikrometra ze zbiorniczka? Czy przy minus 25 stopniach Celsjusza będziemy czuć się swobodnie i radośnie, bo przecież jest duuużo cieplej niż wiele dni wcześniej?
Czytając "Nie tylko biegun" mróz poczujemy na własnej skórze. Oprócz tego poczujemy wielki szacunek dla Autorów i zdobywców, jak i ogromną satysfakcję z lektury.

Jak to jest pod namiotem, gdy w termometrze o skali do minus czterdziestu stopni Celsjusza rtęć nie wychyla się na ułamek mikrometra ze zbiorniczka? Czy przy minus 25 stopniach Celsjusza będziemy czuć się swobodnie i radośnie, bo przecież jest duuużo cieplej niż wiele dni wcześniej?
Czytając "Nie tylko biegun" mróz poczujemy na własnej skórze. Oprócz tego poczujemy wielki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z prozą Fiedlera jest coś takiego, że czyta się ją nie jako zwykłą relację, dziennik czy też banalne opisy miejsc, tylko jak rasową powieść przygodową. Dygresje historyczne nie są spisem dat i nazwisk, ale stanowią smakowite uzupełnienie przygód Autora.
Fiedlerowi można zazdrościć dwóch rzeczy:
1) miejsc, które widział i w których przebywał
2) rzadkiej umiejętności przekazywania swoich wrażeń czytelnikom w sposób niezwykle plastyczny i dla wielu niedościgniony.
Klasyka literatury podróżniczej, dla każdego w każdym wieku.
Polecam!

Z prozą Fiedlera jest coś takiego, że czyta się ją nie jako zwykłą relację, dziennik czy też banalne opisy miejsc, tylko jak rasową powieść przygodową. Dygresje historyczne nie są spisem dat i nazwisk, ale stanowią smakowite uzupełnienie przygód Autora.
Fiedlerowi można zazdrościć dwóch rzeczy:
1) miejsc, które widział i w których przebywał
2) rzadkiej umiejętności...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przekrojowo i zwięźle. W sam raz do czytania np. w pociągu. W zasadzie nic nowego dla miłośników morskich podróży nie wnosi, aczkolwiek może służyć jako wstęp do własnych oceanicznych odkryć, jak to było w moim przypadku ;) Szkoda tylko, że samo wydawnictwo jest lichej jakości - książka rozsypała się już po pierwszym czytaniu. A czytań było już co niemiara!

Przekrojowo i zwięźle. W sam raz do czytania np. w pociągu. W zasadzie nic nowego dla miłośników morskich podróży nie wnosi, aczkolwiek może służyć jako wstęp do własnych oceanicznych odkryć, jak to było w moim przypadku ;) Szkoda tylko, że samo wydawnictwo jest lichej jakości - książka rozsypała się już po pierwszym czytaniu. A czytań było już co niemiara!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Fascynująca powieść, ale nie ze względu na relacje z przygód Autora, co z rysu historycznego, jakim to Autor nas raczy. A pisze o tak frapujących zdarzeniach, jak np. przerażająca i dramatyczna historia wróbli w Ameryce!! Fiedler jest znakomitym gawędziarzem, opisy są barwne do tego stopnia, że żywicę kanadyjską czuć w domu!
Polecam!

Fascynująca powieść, ale nie ze względu na relacje z przygód Autora, co z rysu historycznego, jakim to Autor nas raczy. A pisze o tak frapujących zdarzeniach, jak np. przerażająca i dramatyczna historia wróbli w Ameryce!! Fiedler jest znakomitym gawędziarzem, opisy są barwne do tego stopnia, że żywicę kanadyjską czuć w domu!
Polecam!

Pokaż mimo to