-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać460 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
„Wiem, jak wygląda piekło” to książka, którą przeczytałam niemal jednym tchem. W historii Pani Aliny jest coś magnetycznego a przede wszystkim szalenie wzruszającego. To co najbardziej urzekło mnie w tej pozycji, to ukazanie obozowego życia z zupełnie innej strony. Pani Alina sama przyznała, że gdy trafiła do Auschwitz, na własne oczy zobaczyła, jak wygląda piekło. W swoim pobycie w obozie chciała widzieć jednak jakiś większy sens. Sama przyjęła, że takie było jej przeznaczenie. Z tego trudnego doświadczenia wyniosła tyle ile mogła. Naukę języków, czytanie książek a przede wszystkim pamięć o szczęśliwych chwilach. W obozie zagłady, takie chwile bowiem również Pani Alinie się zdarzały. I to na nich w swoich wspomnieniach w wielkiej mierze skupia się bohaterka. Pierwszy raz spotkałam się z takim podejściem. Tym większe ta książka wywarła na mnie wrażenie. Tym mocniej na mnie oddziaływała jej lektura.
„Wiem, jak wygląda piekło” to fascynująca opowieść o życiu niezwykłej kobiety. I to życie czuć niemal na każdej stronie tej publikacji. Książka napisana jest w sposób niesamowicie ciekawy i spójny. Niezwykle wzruszającym elementem było również zamieszczenie w publikacji listów które Pani Alina pisała do bliskich i które bliscy pisali do Pani Aniny.
Trochę zabrakło mi miejscami rozwinięcia niektórych wątków z życiorysu bohaterki. Zdaje sobie jednak sprawę, że Pani Alina zdradziła w rozmowie, dokładnie tyle ile chciała. Mimo to ja w tym zakresie czuję lekki niedosyt. Tak czy inaczej na mnie ta książka zrobiła ogromne wrażenie. Jestem pewna, że jej lektura pozostanie ze mną jeszcze bardzo długo.
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
„Wiem, jak wygląda piekło” to książka, którą przeczytałam niemal jednym tchem. W historii Pani Aliny jest coś magnetycznego a przede wszystkim szalenie wzruszającego. To co najbardziej urzekło mnie w tej pozycji, to ukazanie obozowego życia z zupełnie innej strony. Pani Alina sama przyznała, że gdy trafiła do Auschwitz, na własne oczy zobaczyła, jak wygląda piekło. W swoim...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Katarzyna Bonda przyzwyczaiła już czytelników do tego, że do pisania swoich powieści podchodzi niesamowicie poważnie i z ogromnym zaangażowaniem. To czuć również w najnowszej historii, która wyszła spod pióra autorki. Niemal każda strona tej powieści wydaje się zaplanowana i dopracowana co do literki. Dzięki temu pomimo ponad siedmiuset stron czyta się tę książkę bardzo sprawnie. Niestety ja nie jestem targetem dla obszernych powieści. Męczy mnie siedzenie zbyt długo w jednej historii. Muszę jednak po części przyznać, że w najnowszej powieści Katarzyny Bondy nie ma miejsca na nudę. Wydarzenia mkną w niej bowiem dość dynamicznie. I jak początkowo lekko przerażała mnie złożoność tej powieści, wielość bohaterów i wątków, tak jak już ułożyłam sobie w głowie ten oszałamiający zbiór zaczęłam odczuwać całkiem sporą przyjemność z jej lektury.
Bardzo przypadła mi do gustu kreacja postaci Daniela Skalskiego i ukazanie jak łatwo przychodziło oszustowi manipulowanie ludźmi. Z uwagi na jego charakter czytelnikowi ciężko go polubić z drugiej strony muszę przyznać, że w pewien sposób nie brakuje mu ogromnej zdolności roztaczania wokół ofiar swojego uroku. Moim zdaniem Katarzyna Bonda stworzyła tę postać fenomenalnie i z bezwzględną dokładnością ukazała złożoność charakteru Skalskiego.
Spodobał mi się również klimat tej książki, który mocno kojarzył mi się z klasycznymi kryminałami. Autorka ciekawie ukazała również tło społeczne lat dziewięćdziesiątych. Przy tym powieść napisana jest w wyrazistym i rozpoznawalnym dla Pani Bondy stylu.
Podsumowując: „Miłość czyni dobrym” to powieść wielowątkowa, w której dosłownie aż gęsto od postaci i wątków. Dzięki czemu nie sposób się podczas jej lektury nudzić. I chociaż jedne wątki podobały mi się bardziej, inne mniej to całość czytało mi się znakomicie. Ja wieczory spędzone z ta powieścią uważam za niezwykle udane. Co prawda nie porwała mnie ta lektura tak mocno jak na to liczyłam, ale uważam, że zdecydowanie warto po nią sięgnąć. Autorka kolejny raz udowadnia, że prawda potrafi być bardziej przerażająca i szokująca niż fikcja. „Miłość czyni dobrym” to nie jest łatwa lektura. Pióro autorki raczej zmusza czytelnika do zaangażowania a jej wielowątkowa fabuła wymaga mocnego skupienia, jednak ja jestem zdania, że watro tę ważność i skupienie jej poświecić.
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
Katarzyna Bonda przyzwyczaiła już czytelników do tego, że do pisania swoich powieści podchodzi niesamowicie poważnie i z ogromnym zaangażowaniem. To czuć również w najnowszej historii, która wyszła spod pióra autorki. Niemal każda strona tej powieści wydaje się zaplanowana i dopracowana co do literki. Dzięki temu pomimo ponad siedmiuset stron czyta się tę książkę bardzo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Sięgając po tę książkę, miałam w stosunku do niej naprawdę ogromne oczekiwania. Jej fabuła zapowiadała się niezwykle interesująco i miałam nadzieję, że jej lektura trochę mnie przerazi a nawet lekko przeczołga. Niestety, nic takiego się nie wydarzyło. Muszę Wam powiedzieć, że początkowo nawet dość mocno wkręciłam się w tę historię. Później niestety było jednak już gorzej. Miejscami łapałam się nawet na tym, że nie czuję totalnie żadnej adrenaliny. A przecież właśnie na to sięgając po tę książkę liczyłam. W rezultacie wyszło na to, że autorowi nie udało się utrzymać mnie w zainteresowaniu zbyt długo, choć muszę przyznać, że powieść miała kilka ciekawych momentów. Niestety w moim poczuciu, można było te momenty rozwinąć trochę bardziej. Szkoda. Bo muszę Wam przyznać, że byłam mocno zdeterminowana i do końca wierzyłam, że za chwilę, za momencik wydarzy się coś, co totalnie odmieni postrzeganie przeze mnie tej powieści. Niestety, tak się tym razem nie stało.
To co przypadło mi do gustu, to ciekawy sposób narracji podzielony na różne perspektywy czasowe a co za tym idzie ponadczasowe spojrzenie na pragnienie nieśmiertelności. Muszę przyznać, że to niezwykle ciekawy motyw i daje on mocno do myślenia.
Przypadł mi również do gustu klimat tej książki i myślę, że w przyszłości dam jeszcze szansę autorowi. Pomimo zastrzeżeń, które mam do tej historii widzę jednak całkiem spory potencjał w tym co stworzył Wojciech Uszok. Szczególnie, że warsztat pisarski autora wydał mi się bardzo spójny z tym interesującym klimatem, który wykreował w powieści. Bo jak w fabule zabrakło mi grozy, tak sposób pisania autora jest tej grozie bardzo bliski.
Podsumowując: „Manuskrypt” to pozycja dla czytelników lubiących powieści z mrocznym klimatem i rozciągnięte w czasie. Ja nie jestem tą historią zachwycona, ale zwalam to na karb debiutu i nadal dostrzegam potencjał autora.
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
Sięgając po tę książkę, miałam w stosunku do niej naprawdę ogromne oczekiwania. Jej fabuła zapowiadała się niezwykle interesująco i miałam nadzieję, że jej lektura trochę mnie przerazi a nawet lekko przeczołga. Niestety, nic takiego się nie wydarzyło. Muszę Wam powiedzieć, że początkowo nawet dość mocno wkręciłam się w tę historię. Później niestety było jednak już gorzej....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Choć narracja powieści „Sekret mojego męża” prowadzona jest w trzeciej osobie to stanowi ona rozpisaną na trzy głosy opowieść o sekrecie, który niszczy życie wielu rodzin. Szalenie podobała mi się złożoność tej historii i ukazanie sieci powiązań pomiędzy poszczególnymi wydarzeniami i decyzjami, które podejmowali bohaterowie. Pomimo blisko pięciuset stron ja dosłownie nie mogłam się oderwać od jej lektury i pochłonęłam ją niemal w jeden dzień. Nie bacząc na to, że kilku kwestii się domyślałam, to i tak do końca pozostawałam w napięciu, bo autorka naprawdę umiejętnie wplatała w fabułę nowe elementy, które zaskakiwały i kazały w inny sposób spojrzeć na dotychczasowe wydarzenia. Wbrew tej złożoności, całość wydaje się być doskonale zaplanowana i spójna. Jedną z większych zalet tej powieści jest jej logiczność. Wszystko w tej fabule miało swoje miejsce i swój sens. Choć wątek męża i kuzynki Tess pozostawia trochę do życzenia to niestety wierzę, że coś takiego może się wydarzyć również w realnym życiu.
Bardzo przypadły mi do gustu również kreacje bohaterów tej książki. Nie wszyscy są pozytywni i miałam w stosunku do nich różne odczucia, ale nie sposób odmówić im realności i charakteru. Każda z postaci skrywa swoje tajemnice, każda zmaga się również z różnymi problemami oraz dylematami moralnymi. Do tego Cecilia, Rachel i Tess to kobiety, w których życiu całkiem sporo się dzieje, ale także ich postawy wywołują w czytających wiele pytań o to jak sami postąpilibyśmy w momencie próby. To co jeszcze zasługuje na szczególną uwagę, to niezmiernie rozwinięta warstwa psychologiczna tej powieści. Znajdziemy tu bowiem wątki dotyczące zdrady, żałoby, sekretów, które niszczą, poczucia winy czy przejmującej straty i chęci zemsty.
Bardzo podobały mi się również nawiązania w powieści do muru berlińskiego. Jest ich niewiele, ale one również mają swój udział w tej powieści.
Podsumowując: „Sekret mojego męża” to moje trzecie spotkanie z twórczością Liane Moriarty i muszę Wam powiedzieć, że jak na razie, jest to zdecydowanie spotkanie najlepsze. Książka nie tylko wzbudziła we mnie wiele emocji, ale pozostawiła we mnie całkiem sporo pytań. Ja dosłownie nie mogłam oderwać się od jej lektury i mam wrażenie, że zostanie ona we mnie na dłużej.
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
Choć narracja powieści „Sekret mojego męża” prowadzona jest w trzeciej osobie to stanowi ona rozpisaną na trzy głosy opowieść o sekrecie, który niszczy życie wielu rodzin. Szalenie podobała mi się złożoność tej historii i ukazanie sieci powiązań pomiędzy poszczególnymi wydarzeniami i decyzjami, które podejmowali bohaterowie. Pomimo blisko pięciuset stron ja dosłownie nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Wróbel w getcie” to kolejna po „Motyl i skrzypce” lektura Kristy Cambron, która dosłownie przepełniona jest emocjami, ranami, ale przede wszystkim ogromną nadzieją. Teraźniejszość przeplata się w niej z trudną przeszłością a tajemnice odkrywane po latach wcale nie tracą na swoim znaczeniu.
To co najbardziej zwróciło moją uwagę w tej książce, to niesamowicie ciekawe kreacje głównych bohaterek. Zarówno Kaja jak i Sera charakteryzują się niezwykłą siłą i determinacją by walczyć o szczęście a przede wszystkim o dobro swoich bliskich. Między innymi z tego powodu „Wróbel w getcie” to dla mnie książka, którą czyta się niemal jednym tchem. Wydarzenia w niej opisane są trudne a mimo to autorka przedstawiła je w sposób niezwykle subtelny. Co absolutnie nie znaczy, że te wydarzenia zostały pozbawione siły oddziaływania. Wprost przeciwnie.
Muszę też przyznać, że ta powieść podobała mi się bardziej od swojej poprzedniczki. Niemal od razu poczułam więź z jej bohaterkami i z ogromnym zainteresowaniem śledziłam ich losy. I jak wydarzenia związane z Serą nie porwały mnie tak mocno jak na to liczyłam, tak historia Kai pochłonęła mnie całkowicie. Na plus zapisuję autorce również nawiązanie w swojej historii do zdarzeń, które faktycznie miały miejsce. Bardzo przypadła mi do gustu również część opisująca codzienność w Terezinie i nawet trochę mam żal do autorki, że nie rozwinęła tego tematu.
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
„Wróbel w getcie” to kolejna po „Motyl i skrzypce” lektura Kristy Cambron, która dosłownie przepełniona jest emocjami, ranami, ale przede wszystkim ogromną nadzieją. Teraźniejszość przeplata się w niej z trudną przeszłością a tajemnice odkrywane po latach wcale nie tracą na swoim znaczeniu.
To co najbardziej zwróciło moją uwagę w tej książce, to niesamowicie ciekawe...
Muszę się Wam przyznać, że choć swojego czasu często sięgałam po powieści adresowane do młodszych czytelników tak ostatnio miałam dość dużą przerwę w lekturach tego gatunku. Z przyjemnością zasiadłam więc do tej historii i miałam w stosunku do niej dość duże oczekiwania. Niestety, chyba trochę już się odzwyczaiłam od abstrakcyjnych historii, bo lektura tej powieści była dla mnie trudna w ogarnięciu tego, co się w niej wydarzyło. Miejscami miałam nawet wrażenie, że nie do końca nadążam nad wydarzeniami w niej opisywanymi. Dla mnie to była taka trochę jazda bez trzymanki. „Era zero” to nie jest łatwa i przyjemna lektura na jedno popołudnie. Książka wymaga od czytelnika skupienia, zaangażowania a także gotowości do negowania tego co jest nam doskonale znane i wydaje się nam bezpieczne. Niemniej uważam, że warto tej historii to zaangażowanie poświęcić. Jeśli przyzwyczaimy się już do dynamiki i lekkiego chaosu (uzasadnionego) który w niej panuje odkryjemy w pewien sposób głębię, którą ta powieść skrywa i która daje do myślenia nie tylko na temat otaczającego nas świata, zasad, ale także nas samych. Największą w moim poczuciu zaletą tej historii jest właśnie jej nieoczywistość i to drugie a może nawet trzecie dno, które skrywa.
Bardzo podobała mi się kreacja bohaterów tej książki. Wzbudzali oni we mnie różne emocje, nie zawsze było mi z nimi po drodze a jednak zdecydowanie przykuwają oni uwagę. Do tego myślę, że młodsi czytelniczy mogą odnaleźć w Spice część siebie a przynajmniej w tym co się w niej kotłuje. Właściwie jej postać złożona jest ze wszystkich cech które krążą wokół nastolatków. I jak nie do końca Spika stała mi się bliska, tak muszę przyznać, że ja lubię takich bohaterów.
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
Muszę się Wam przyznać, że choć swojego czasu często sięgałam po powieści adresowane do młodszych czytelników tak ostatnio miałam dość dużą przerwę w lekturach tego gatunku. Z przyjemnością zasiadłam więc do tej historii i miałam w stosunku do niej dość duże oczekiwania. Niestety, chyba trochę już się odzwyczaiłam od abstrakcyjnych historii, bo lektura tej powieści była dla...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to