Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Bardzo pozytywne zaskoczenie. Szczególnym atutem jest pomysł przedstawienia znanych i lubianych mitów oczami pobocznej, stosunkowo mało znanej bohaterki "Odysei". Myślę, że w jej punkcie widzenia świetnie odnajdą się osoby wykluczone, odmienne i niedoceniane. Pozycja obowiązkowa również dla miłośników mitologii i klasycznego archetypu wiedźmy.

Bardzo pozytywne zaskoczenie. Szczególnym atutem jest pomysł przedstawienia znanych i lubianych mitów oczami pobocznej, stosunkowo mało znanej bohaterki "Odysei". Myślę, że w jej punkcie widzenia świetnie odnajdą się osoby wykluczone, odmienne i niedoceniane. Pozycja obowiązkowa również dla miłośników mitologii i klasycznego archetypu wiedźmy.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Najgorsze kryminały powstają kiedy prosisz Stiega Larssona, by dał ci spisać zadanie domowe, ale trochę zmieniasz, żeby facetka się nie połapała. No i spoko, mamy dziennikarza śledczego, który jest SUPER i z jakiegoś powodu wszystkie kobiety z okolicy chcą uprawiać z nim seks. Mamy "ekscentryczną", genialną informatyczkę, która w sieci znajdzie wszystko i o każdym, a w życiorysie ma epizod brutalnej zemsty na jakimś mężczyźnie. Na tym podobieństwa do "Millenium" chyba się kończą, bo sprawa kryminalna "Listy Lucyfera" delikatnie mówiąc - nie porywa. Morderca, kreowany przez większość książki na osobowość psychopatyczną, okazuje się być skrzywdzonym romantykiem. Ponadto czytelnikom nie zabraknie wybornych żartów i "flirciarskich" tekstów, od których przechodzą ciary potężnego cringe'u. Mamy też trochę (a może nawet więcej) nacjonalistycznego onanizmu nad Wielką Polską, która jest wspaniała, ale za bardzo wzoruje się na wyrodnych państwach zachodu. Taki incelowski fanfik. Jak ktoś lubi to nie oceniam, ale zdecydowanie nie polecam.

Najgorsze kryminały powstają kiedy prosisz Stiega Larssona, by dał ci spisać zadanie domowe, ale trochę zmieniasz, żeby facetka się nie połapała. No i spoko, mamy dziennikarza śledczego, który jest SUPER i z jakiegoś powodu wszystkie kobiety z okolicy chcą uprawiać z nim seks. Mamy "ekscentryczną", genialną informatyczkę, która w sieci znajdzie wszystko i o każdym, a w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Maszkaron" jest trochę jak narkotyk. Ale nie należy do tych, które mają potencjalne właściwości prozdrowotne, jak psychodeliki czy marihuana. Bardziej przypomina dopalacze czy nawet rosyjskiego "krokodyla". Z dwóch powodów:
1. Wciąga - moim zdaniem nawet bardzo, pochłonęłam tę książkę w dwa dni.
2. Skutecznie zabija radość i chęć do życia - to nie ulega jakiejkolwiek wątpliwości.
Moje pieczołowicie pielęgnowane dobre samopoczucie psychiczne zostało "Maszkaronem" zmiażdżone. Z jednej strony spycha on empatyczne umysły w przepaść nihilizmu, z drugiej jednak wzbudza autodestrukcyjną masochistyczną przyjemność. Główna bohaterka wiedzie karykaturalnie nędzne i beznadziejne życie. Jest wyraźnie przerysowana, podobnie jak widziany jej oczami świat, ale podejrzewam, że dokładnie taki był zamysł. Cała historia stanowi hiperbolę, karykaturę, za pomocą której autorka przedstawia problem społecznego wykluczenia i kwintesencję uczucia, jakim jest głęboka nienawiść, przy okazji drwiąc sobie z różnych współczesnych trendów. Czy polecam "Maszkarona"? Szczerze nie mam pojęcia, bo wzbudza we mnie jednocześnie zachwyt i odrazę, co prawdopodobnie miało z resztą przyświecać tej turpistycznej powieści.

"Maszkaron" jest trochę jak narkotyk. Ale nie należy do tych, które mają potencjalne właściwości prozdrowotne, jak psychodeliki czy marihuana. Bardziej przypomina dopalacze czy nawet rosyjskiego "krokodyla". Z dwóch powodów:
1. Wciąga - moim zdaniem nawet bardzo, pochłonęłam tę książkę w dwa dni.
2. Skutecznie zabija radość i chęć do życia - to nie ulega jakiejkolwiek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Panie i Panowie, oto najgorsza książka, jaką w życiu przeczytałam. Nielogiczna, pozbawiona podstawowych opisów świata przedstawionego, bazująca na oklepanych do bólu motywach. Bohaterowie kuriozalnie niewiarygodni, a w dodatku nudni jak flaki z olejem. Nie wiem jakim prawem ten rozbudowany, niemniej jednak kiepskiej jakości fanfik, został wydrukowany i wydany jako "książka".
Pozycja tak okropna, że postanowiłam po raz pierwszy podzielić się swoją opinią na tym portalu, żeby nikomu, broń Boże!, nie wpadł do głowy pomysł przeczytania jej.

Panie i Panowie, oto najgorsza książka, jaką w życiu przeczytałam. Nielogiczna, pozbawiona podstawowych opisów świata przedstawionego, bazująca na oklepanych do bólu motywach. Bohaterowie kuriozalnie niewiarygodni, a w dodatku nudni jak flaki z olejem. Nie wiem jakim prawem ten rozbudowany, niemniej jednak kiepskiej jakości fanfik, został wydrukowany i wydany jako...

więcej Pokaż mimo to