-
Artykuły
„Shrek 5”, nowy „Egzorcysta”, powrót Avengersów, a także ekranizacje Kinga, Dahla i Hernana DiazaKonrad Wrzesiński4 -
Artykuły
„Wyluzuj, kobieto“ Katarzyny Grocholi: zadaj autorce pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać23 -
Artykuły
„Herbaciany sztorm”: herbatka z wampiramiSonia Miniewicz1 -
Artykuły
Wakacyjne „Książki. Magazyn do Czytania”. Co w nowym numerze?Konrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2021-10
2020-12
2020-12
2020-11
2020-11-15
2017-12-26
2016-07-24
2010
2015-09-09
2015-06-07
2015-06-04
2014-09-04
2013-08-07
Recenzję tę możesz przeczytać Drogi Czytelniku również na moim blogu pod adresem: http://byl-sobie-mol.blogspot.com/2013/08/jacek-piekara-ja-inkwizytor-dotyk-za.html
Wspomniałam już kiedyś, że chyba się starzeję. Dotyczy to szczególnie kwestii mojej, wieloletniej już właściwie, miłości do Mordimera Madderdina. Kiedy zaczynałam swoją przygodę z Inkwizytorem miałam może jakieś 17 lat i bardzo mi się wtedy wydany jako pierwszy „Sługa Boży” spodobał. Książkę tę oraz kolejne trzy tomy zaliczyłabym pewnie bez mrugnięcia okiem do moich ulubionych wydawnictw. Problem pojawił się natomiast przy podserii „Ja, Inkwizytor”, przy której mój entuzjazm zaczął powoli słabnąć i słabnie nadal.
„Ja, inkwizytor. Dotyk zła” podobnie jak wcześniejsza „Ja, inkwizytor. Wieże do nieba.” zawiera dwie mini-powieści tudzież bardziej obszerne opowiadania, opisujące początki inkwizytorskiej kariery Mordimera. Jacek Piekara konsekwentnie trzyma się narracji w pierwszej osobie. Osobiście uważam, że poprowadzenie fabuły w ten sposób jest dużo trudniejsze, zachęca bowiem do zbyt rozbudowanego opisu przemyśleń i odbiegania od tematu. W poprzednich publikacjach udawało się autorowi tego uniknąć, tym razem jednak po raz pierwszy miałam wrażenie, że natłok myśli Mordimera mnie przygniata, a momentami nawet zaczyna drażnić.
Pierwsze opowiadanie, tytułowy „Dotyk zła” jest utrzymane w typowym dla książek o Inkwizytorze stylu. Mordimer trafia do podupadłego handlowego miasteczka, gdzie ma zbadać sprawę z pozoru zwyczajnego morderstwa. Wydawać by się mogło, że spawa taka nie leży w zakresie obowiązków Inkwizytora, ale nie odmawia się kiedy o pomoc prosi przyjaciel. Prosta z pozoru sprawa zaczyna się szybko komplikować w miasteczku dochodzi bowiem, do kolejnych zaskakujących zabójstw, Przypuszczam, że gdybym była 10 lat młodsza to potraktowałabym to opowiadanie z równie duża dozą entuzjazmu co wszystkie wcześniejsze. Młodsza jednak nie będę i niestety „Dotyk zła” uważam za mocno sztampowy i nieco nudny, mimo wszystko jednak do zniesienia.
Drugie opowiadanie „Miód i pieprz” chciałabym natomiast wymazać, ze swojej pamięci całkowicie. To była najgorsza rzecz w wykonania Jacka Piekary jaką zdarzyło mi się przeczytać. Odnoszę wrażenie, że na całość fabuły składa się opis radosnego bzykanka jakiemu oddaje się Mordimer ze spotkaną w lesie Dorotą. Gdzieś w tle przewija się poszukiwanie jakichś relikwii. Oczywiście Dorota okazuje się nie być taką zwykła Dorotką, ale nie zmienia to faktu, że opowiadanie jest koszmarne i nudne.
Jak już wspomniałam na początku minęło 10 lat od kiedy zaczęła się moja przygoda z Inkwizytorem, zapewne ma to znaczny wpływ na to jak obieram kolejne książki z tej serii. Być może Jackowi Piekarze skończyły się ciekawe pomysły na tego właśnie bohatera, ale próbuje dalej odcinać kupony od jego popularności. Abstrahując od tego czy to wina Jacka Piekary czy mojego wieku muszę z żalem stwierdzić, że książka jest mocno przeciętna. Nadal darzę Mordimera sentymentem i pewnie przeczytam kolejne wydawnictwo z tej serii, mimo że jego tytuł również zaczyna się od „Ja, inkwizytor”. Mój kredyt zaufania zaczyna się jednak wyczerpywać i kolejnego rozczarowania mogę nie zdzierżyć.
Recenzję tę możesz przeczytać Drogi Czytelniku również na moim blogu pod adresem: http://byl-sobie-mol.blogspot.com/2013/08/jacek-piekara-ja-inkwizytor-dotyk-za.html
Wspomniałam już kiedyś, że chyba się starzeję. Dotyczy to szczególnie kwestii mojej, wieloletniej już właściwie, miłości do Mordimera Madderdina. Kiedy zaczynałam swoją przygodę z Inkwizytorem miałam może...
2012-09-15
2012-05-27
Starzeję się, albo zmienia mi się gust, albo i jedno i drugie. Wszystkie poprzednie tomu przygód Mordimera szaleńczo wręcz mi się podobały, a teraz klops. Nie, żeby książka była zła, ciągle można ją zaliczyć do pozycji dobrych i wartych przeczytania, ale to już nie to. Niby pomysły ciekawe, ale z wykonaniem już gorzej. Zrobiło się nieco schematycznie, zrobiło się momentami nudnawo, chociaż fani inkwizytora i tak pewnie przeczytają tą książkę. Jeśli ktoś wcześniejszych tomów nie czytał to radzę nie zaczynać od tego, bierzecie się za nie zgodnie z chronologią ich wydawania. Ja sama po kolejne tomy sięgnę na pewno, chociażby z czystej ciekawości i dużej dozy sympatii jaką darzę tą postać, ale ciągle mam wrażenie, że jednak się starzeje...
Starzeję się, albo zmienia mi się gust, albo i jedno i drugie. Wszystkie poprzednie tomu przygód Mordimera szaleńczo wręcz mi się podobały, a teraz klops. Nie, żeby książka była zła, ciągle można ją zaliczyć do pozycji dobrych i wartych przeczytania, ale to już nie to. Niby pomysły ciekawe, ale z wykonaniem już gorzej. Zrobiło się nieco schematycznie, zrobiło się momentami...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Cykl inkwizytorski Jacka Piekary czytam od momentu, gdy pierwsza książka z tej serii pojawiła się na rynku wydawniczym, czyli bagatela jakieś 15 lat.
Od samego początku zostałam wielką fanką tej serii. Alternatywa, i to w tak obrazoburczym wydaniu, to było to co buntującej nastolatce bardzo się podobało. Niestety z biegiem czasu moja fascynacja zaczęła maleć. Nie wynikało to bynajmniej z faktu, że kolejne tomy były słabsze, raczej z tego, że z wiekiem zmieniał się mój gust. Brutalność okraszona dużą dawką seksu coraz bardzie mi przeszkadzała. Kolejne tomy czytałam więc mnie lub bardziej regularnie, podchodząc do nich z coraz większą dozą krytyki. Tym razem jest na szczęście inaczej.
„Głód i pragnienie” to dwa opowiadania. A właściwie jedna, króciutka nowelka i jedna opowieść, która tworzy całą książkę. Czy jest to dłuższe opowiadanie czy już mikropowieść ciężko mi określić. Generalnie fabuła, jej przebieg i stopień skomplikowania skłaniają mnie ku tej pierwszej opcji.
Fabularnie jest całkiem nieźle. Obie opowieści są wciągające. Książkę czyta się łatwo i przyjemnie. Seksu dalej tutaj sporo, ale niepotrzebnej brutalności już jakby mniej. Zdecydowanie poprawia to mój odbiór „Głodu i pragnienia”. Zaznaczyć tutaj należy, że świat przedstawiony i postaci nie straciły nic ze swojego charakteru, czego moglibyście się obawiać. Otoczenie jest dalej wyjątkowo paskudne a bohaterowie nie zawsze mili i sympatyczni.
Nawiązując do wspomnianych wcześniej bohaterów. Postacie, jak zwykle w większości, wyraziste wzbudzają szerokie spektrum emocji, aczkolwiek niektóre się Piekarze nie udały i są lekko nudnawe.
Do jakości wydania nie mam zastrzeżeń. Wydawnictwo jak zwykle spisało się bardzo przyzwoicie.
Z radością stwierdzam, że znów mogę polecić przygody Inkwizytora do czytania nie z sentymentu, ale dlatego, że to niezła książka.
Cykl inkwizytorski Jacka Piekary czytam od momentu, gdy pierwsza książka z tej serii pojawiła się na rynku wydawniczym, czyli bagatela jakieś 15 lat.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOd samego początku zostałam wielką fanką tej serii. Alternatywa, i to w tak obrazoburczym wydaniu, to było to co buntującej nastolatce bardzo się podobało. Niestety z biegiem czasu moja fascynacja zaczęła maleć. Nie wynikało...