„Wyznania młodego pisarza” siedemdziesięciodziewięcioletniego w roku wydania Umberto Eco to książka – z całym szacunkiem dla całości życiowych dokonań włoskiego mistrza – która kojarzy mi się – z całą poprawką na intelektualną wagę treści – z artykułami z portalu Onet.pl i filmami na youtubie. O co mi chodzi? O to, że nie kojarzę w moich doświadczeniach czytelniczych żadnego zjawiska wydawniczego, które zaświtałoby w mojej świadomości jako książkowe prekursorstwo wszelkiej wirtualnej ‘clickbait’owości’. A właściwie można rzec, że i w przypadku samej książki mamy do czynienia z ‘wirtualnością’ – w znaczeniu ‘wirtualny’ jako ‘nieistniejący’ – bo wyznań pisarza jest w tym dziele tyle, co kot napłakał.
Zarówno tytuł, jak i zachęta wydawcy (jestem ciekawy, jak to wyglądało w przypadku wydania oryginalnego – tytuł identyczny, ale nie znam strategii wydawniczej), sugerują nam książkę w stylu ‘Zawód: powieściopisarz’ Murakamiego, czyli refleksje na temat własnej twórczości i procesu twórczego, być może refleksję o literaturze w kontekście własnej twórczości, a wszystko to być może – bo dlaczego nie – w kontekście uprzednich zainteresowań i zajęć autora, czyli semiotyki, filozofii, teorii literatury. Tymczasem czym jest zawartość książki?
Są to cztery eseje, które prezentują się mniej więcej tak:
1. ‘Pisanie od lewej do prawej’ – Skromne 37 stron rzeczywistych wyznań na temat własnej twórczości literackiej i przebiegu procesu twórczego. Podczas ich lektury czytelnik jeszcze nie wie, że jest ofiarą oszustwa (to trochę inaczej niż z przykładowymi artykułami na Onecie, dlatego chylę czoła i przyznaję, że moje porównanie jest naciąganą hiperbolą).
2. ‘Autor, tekst, interpretatorzy’ – Tutaj 35 stron, na których Eco nawiązuje już do swojej teorii tekstu literackiego i interpretacji. Jest to zrobione w kontekście własnej twórczości i przeplecione anegdotami z czytelniczego odbioru dzieł Umberto Eco. Pochylmy czoła, bo wykład ten został przynajmniej na potrzeby książki zredagowany, przekomponowany, uzupełniony.
3. ‘Kilka uwag na temat postaci fikcyjnych’ – 53-stronicowy esej z pogranicza filozofii i semiotyki. A właściwie filozofii zatopionej w języku i niewychylającej łba poza nią – tej filozofii, która nie jest zainteresowania niczym poza sobą samą. Tej filozofii, która… kompromituje filozofię. Wbrew aluzji wydawcy – nie, nie dowiemy się z tego eseju, dlaczego emocjonalnie przeżywany doświadczenia fikcyjnych postaci. To zagadnienie dla psychologii (racja), a Eco się psychologią nie zajmuje, bo jego niespecjalnie interesuje tu rzeczywistość.
4. ‘Moje listy’ – Tutaj Umberto Eco na prawie 90 stronach opowiada o różnych rodzajach literackich list – to jest wyliczeń po przecinku najróżniejszych rzeczy – bardzo dużo tych wyliczeń cytując (łącznie z cytowaniem list ze swoich własnych powieści). Taki esej z pogranicza teorii i historii literatury. W sumie dość zabawny. Szkoda tylko, że stanowi prawie 50% treści książki, która miała być o czymś innym.
Wplecione w ostatni esej – na podsumowanie książki – zdanie: „I tak oto kończą się wyznania młodego pisarza” w kontekście treści eseju brzmi raczej niesmacznie.
Odnosząc się już do samej treści, świetnie było przypomnieć sobie po latach całą koncepcję „intencji tekstu” oraz skomplikowanych relacji pomiędzy autorem empirycznym, autorem modelowym, czytelnikiem modelowym i czytelnikiem empirycznym. Lubię teorię interpretacji Eco. Z kolei z tych niewielu ‘wyznań młodego pisarza’ przykuwa uwagę podejście Umberto Eco do kwestii natchnienia. I jest to słabe podejście… Już Nietzsche przy całej swojej ‘produkcyjno-rzemieślniczej’ koncepcji twórczości artystycznej i niechęci do tzw. ‘natchnienia’ przynajmniej próbował owe zjawisko ściągnąć w ramy pojęć/zjawisk psychologicznych. Umberto Eco woli uznać, że każdy autor, który wspomina o ‘natchnionym’ momencie twórczym, po prostu z premedytacją kłamie – WTF?!
Zawyżam ocenę za pióro i dwa pierwsze eseje. Ale oceniam przede wszystkim za całościową koncepcję pozbierania niepasujących do siebie tekstów z szuflady i wydania pod tytułem adekwatnym jedynie do pierwszego (i częściowo do drugiego) eseju, tj. do około 30% zawartości książki. Takich rzeczy się nie robi. Po prostu. Modelowy czytelnik tej książki nie istnieje, tudzież jest strasznym naiwniakiem. Empiryczny czytelnik jest wku…ony. Modelowy autor jest oszustem. Empiryczny autor niestety pokrył się z modelowym…
„Wyznania młodego pisarza” siedemdziesięciodziewięcioletniego w roku wydania Umberto Eco to książka – z całym szacunkiem dla całości życiowych dokonań włoskiego mistrza – która kojarzy mi się – z całą poprawką na intelektualną wagę treści – z artykułami z portalu Onet.pl i filmami na youtu...
Rozwiń
Zwiń