-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać339
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2015-02-15
2014-07-19
Pierwsze wydanie powieści „Złuda” ukazało się w 1944 roku. W tym samym roku została ona nagrodzona nową literacką nagrodą im. Nadala („Premio Nadal”) ufundowaną przez czasopismo Destino. Ze zrozumiałych przyczyn nagroda im. Nadala nie cieszyła się wόwczas podobnym do dzisiejszego prestiżem, jednak samo wyrόżnienie "Złudy" zaszczytnym tytułem najlepszej książki 1944 roku świadczy o jej ważkosci z oczach wspόłczesnych.
W tym czasie Hiszpania podnosiła się ze zniszczeń okresu wojny domowej. Reszta Europy była jeszcze zajęta „swoją” wojną, ale na Pόłwyspie Iberyjskim nadszedł juz czas na refleksję, rόwnież literacką na temat tego krwawego czasu. Myliłby się jednak ten, ktόry właśnie wojnę wskazałby jako bohaterkę książki – co prawda sytuacja bohaterόw uwarunkowana jest przejściami wojennymi, ktόre odnisnęły na nich swoje piętno, ale nie mamy do czynienia z typowym „rozrachunkiem”. Co jest zatem tematem powieści?
„Złuda” to rok z życia Andrei przybyłej do Barcelony z prowincji, by rozpocząć naukę na uniwersytecie. Dziewczyna zamieszkuje u krewnych swojej matki i choć początkowo trafia „z deszczu pod rynnę” (spod opieki siόstr zakonnych pod skrzydła zdewociałej ciotki), wkrόtce rozpoczyna świadomie kształtować swojemłode życie. Książka stanowi zapis przeżyć i spostrzeżeń osoby inteligentnej, ale zbyt mało jeszcze doświadczonej, by formułować zdecydowane sądy. To ten okres życia, gdy świat wysyła nam nieskończoną ilość impulsόw, na ktόre będąc wyczulonymi łapczywie reagujemy. I choć wiele pojęć jest dla nas niejasnych a inne mają wciąż wymiar magiczny, powodują nasz nieustanny zachwyt... W tym okresie życia poznajemy Andreę, jej rodzinę, pierwszych przyjaciόł i Barcelonę. Z tej perspektywy „Złuda” byłalby powieścią o dojrzewaniu.
„Nic nie jest takie, jakie się wydaje” powiada babcia Andrei w chwilach jasności umysłu. Czy rzeczywiście zatem ciotka Angustias jest taka święta za jaką chce uchodzić? A Ena, najlepsza przyjaciόłka Andrei, czy jest w stanie przekreślić wspόlne zdobyte doświadczenia dla wyjaśnienia dość niejasnej sprawy sięgającej młodości swojej matki? Te i inne sprawy wyostrzają zmysły i pozwalają Andrei pozbyć się „doktryny zerojedynkowej”.
Wspomniana przeze mnie wojna ujawnia się dwojako. Po pierwsze, w stanie psychicznym Juana oraz Romana, ktόrzy zostają okaleczeni „na duszy”, stają się jednostkami aspołecznymi (dzisiaj może zdiagnozowano by u nich syndrom wojenny?). Zdziecinniała już babcia (a ich matka) śpieszy jednak zawsze z pomocą... Nie da się jednak ukryć, że Andrea nie znajduje u nich wsparcia a chorobliwa atmosfera negatywnie wpływa na pozostałych domownikόw, obarczając ich także ciężarem przeżyć wojennych.
Wojna dotyka bohaterόw rόwnież w sferze materialnej – dość zamożna mieszczańska rodzina musi stopniowo wyprzedawać swόj majątek, by związać koniec z końcem. Problemy z utrzymaniem stanowią wyzwanie dla męskiej ambicji, ktόra nie doczekując realizacji spełnia się na polu przemocy domowej...
Tradycyjna w formie, powieść autorstwa Carmen Laforet jak w soczewce skupia problemy powojennego środowiska mieszczańskiego, na ktόrego tle buduje przejmujacy portret psychologiczny młodej dziewczyny wkraczającej w dorosłość.
Pierwsze wydanie powieści „Złuda” ukazało się w 1944 roku. W tym samym roku została ona nagrodzona nową literacką nagrodą im. Nadala („Premio Nadal”) ufundowaną przez czasopismo Destino. Ze zrozumiałych przyczyn nagroda im. Nadala nie cieszyła się wόwczas podobnym do dzisiejszego prestiżem, jednak samo wyrόżnienie "Złudy" zaszczytnym tytułem najlepszej książki 1944 roku...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Dwór w Ulloa” Emilii Pardo Bazán może się na pierwszy rzut oka wydać lekturą poniekąd egzotyczną. Zainteresowanie literaturą hiszpańską ogranicza się w Polsce do twórczości kilku pisarzy współczesnych, Cervantesa i może jeszcze Calderona de la Barki, którego „Życie jest snem” wystawiane jest regularnie na scenach polskich teatrów. Niech tę pozorną barierę obcości zniesie fakt, że akcja niniejszej powieści rozgrywa się w… Galicji! W tej hiszpańskiej, rzecz jasna!
Sama Pardo Bazán była znaczącą postacią w XIX – wiecznej literaturze hiszpańskiej. Do jej największych zasług należy to, że była kobietą. Jest to oczywisty (i pozornie kontrowersyjny) skrót myślowy, który rozwinę nieco później podkreślając tymczasem jej kolejną zasługę jaką była popularyzacja naturalizmu na gruncie hiszpańskim. Właśnie w tej konwencji został napisana powieść pt. „Dwór w Ulloa”, która po raz pierwszy ukazała się w 1886 roku budząc wielkie zainteresowanie wśród literatów i publiczności.
Akcja powieści rozgrywa się w zielonej i deszczowej Galicji, gdzieś między Orense i Santiago de Compostela, w trudno dostępnej posiadłości, której panem jest Pedro Moscoso. Stosunki panujące we dworze obrazują postępującą degrengoladę miejscowej arystokracji, która bratając się z chłopstwem i spędzając czas na polowaniach nie zauważa, gdy staje się echem swojej dawnej świetności… Za sprawą sugestywnych opisów zdajemy sobie sprawę z postępującego zdziczenia dawnych arystokratów czego metaforą jest popadający w ruinę dwór, po którego kolejne części upomina się cierpliwa i zarazem niszczycielska natura. Hermetyczność tego układu rozsadza przybycie księdza Juliana, który będąc wysłannikiem wuja markiza Pedro ma pomóc w zarządzaniu podupadającym majątkiem.
Pojawienie się w Juliana w Ulloa narusza panujące we dworze status quo powodując wzrost napięcia między mieszkańcami a zarazem zakreślając horyzont, na którego tle zarysują się wszystkie przyszłe konflikty mające swoje źródło w opozycjach: miasto – wieś, rozum – instynkt, idee postępowe i konserwatywne.
Skalę wyzwań stojących przed Julianem dobrze oddaje naturalistyczna narracja, określająca dwór mianem nory, legowiska dzikich zwierząt. Służąca Sabel jest zakładniczką swojego seksualnego popędu. Nie cofa się przed próbą uwiedzenia duchownego, co wcześniej powiodło się jej z dziedzicem, któremu urodziła syna. Chłopiec ten, tarzając się w błocie i śpiąc w korycie jest chyba najlepszym przykładem bezrefleksyjnej siły natury, wobec której reformatorskie zapędy Juliana muszą pozostać bezowocne. Czy możliwe jest wzajemne przeniknięcie tych dwóch światów? Częściowej odpowiedzi na to pytanie udziela kilkumiesięczny pobyt Juliana i Pedra w mieście skąd przybywa również żona tego ostatniego, Marcelina.
Dwór w Ulloa i pobliskie miejscowości zaludniają ludzie posługujący się miejscowym językiem, zachowujący pradawne wierzenia i przesądy o czym przekonuje się Julian przyłapując w kuchni wróżbiarkę odsłaniającą dalsze losy związanych z dworem ludzi. Niejednokrotnie budzi to przestrach w nim i w Marcelinie – ludziach z zewnątrz, należących do innego porządku. Charakterystyczna dla naturalizmu drobiazgowa narracja dostarcza nam informacji z zakresu psychologii (m.in. teoria osobowości Heymansa), które w biologii szukają potwierdzenia nawet tych racjonalnych, zdawałoby się, poczynań bohaterów. W miarę narastania napięcia, sposób prowadzenia narracji zaczyna przywodzić na myśl gotyckie powieści grozy, buduje nastrojowość poprzez stany pogody, ucieka się do logiki marzenia sennego to znowu uspokaja się, obierając za cel opisu nastrojowy galicyjski krajobraz.
Chciałbym również zasygnalizować kolejne zagadnienie, które ważniejsze będzie dla odbiorcy hiszpańskiego stanowiąc wszak fabularyzowany fresk historyczno-społeczno z czasów po abdykacji Izabeli II. Dla przebiegu akcji jest ono o tyle ważne, że bezpośrednio dotyka bohaterów, którzy angażują się w wybory do hiszpańskiego Sejmu (Kortezów). Otóż w związku z tą okolicznością możemy ocenić rolę kacyków i kleru, którzy uciekając się do fałszerstw, morderstw i gróźb odgrywają niepoślednią rolę w nieformalnym sprawowaniu władzy na poziomie regionalnym – poprzez poparcie jakie udzielają wybranym kandydatom wpływają tym samym na krajowe życie polityczne i zachowanie status quo, będącym do pewnego stopnia odbiciem stosunków panujących we dworze.
Na wstępie mojego tekstu wspomniałem, że jedną z zasług Emilii Pardo Bazan było to, że urodziła się kobietą. Trzeba dodać, że była kobietą wybitnie uzdolnioną i silną co pozwoliło jej odnaleźć swoje miejsce i zdobyć szacunek w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Mało tego! Została pierwszą profesor Uniwersytetu Centralnego w Madrycie, stworzyła serię wydawniczą „Biblioteka Kobiet” i zajęła się redakcją kolejnych jej tomów. Trzykrotnie odmówiono jej przyjęcia w poczet członków Hiszpańskiej Akademii Królewskiej – myślę, że również dzięki temu stała się symbolem walki o prawa kobiet, którą nieraz podejmowała na kartach swoich powieści. Również we „Dworze” podejmuje ona krytykę ówczesnych warunków społecznych, które z uprzedmiotowienia kobiety uczyniły podstawę relacji damsko-męskich. W tym układzie największym zadaniem kobiety było wydanie na świat (męskiego) potomka.
„Dwór w Ulloa” Emilii Pardo Bazán może się na pierwszy rzut oka wydać lekturą poniekąd egzotyczną. Zainteresowanie literaturą hiszpańską ogranicza się w Polsce do twórczości kilku pisarzy współczesnych, Cervantesa i może jeszcze Calderona de la Barki, którego „Życie jest snem” wystawiane jest regularnie na scenach polskich teatrów. Niech tę pozorną barierę obcości zniesie...
więcej Pokaż mimo to