rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Llosa poniżej pewnego poziomu nie schodzi, ale coś tu do końca nie zagrało.

Książka zaczyna się świetnie. Charyzmatyczny chrześcijański prorok przemierzający brazylijską dzicz w poszukiwaniu wiernych wśród biedoty i bandytów. Powstanie wielotysięcznej grupy religijnej kwstionującej władzę państwową. Ambicje dopiero co powstałej republiki brazylijskiej, by zaprowadzić porządek. Kilkadziesiąt świetnie nakreślonych postaci i ich przeplatające się historie. Czyta się to wszystko jak połączenie historycznej epopei z traktatem społeczno-religijnym.

Niestety gdzieś w 2/3 z 700 stron narracja zaczyna się nieco krztusić. Wraz z zanikaniem bardziej "upolitycznionych" postaci, snujących rozważania o miejscu chrześcijańskiego Boga, Marksa i nowoczesnej republiki w duszach chłopów z brazylijskich sertonów, całość zamienia się w długi ciąg scen batalistycznych. Wciąż jest nieźle, powieść dalej potrafi poruszyć, ale aż do końca miałem poczucie, że nakreślenie tła całego konfliktu w Canudos (tytułowej "wojny"), było znacznie ciekawsze od samego jej opisu.

Mimo powyższego warto dodać, że jedna gwiazdka w ocenie jest za ostatnie kilkanaście stron i styl w jakim udało się Llosie opowieść zamknąć.

Nie będę zbytnio narzekał, chyba po prostu potężne powieści historyczne to nie do końca mój gatunek.

Llosa poniżej pewnego poziomu nie schodzi, ale coś tu do końca nie zagrało.

Książka zaczyna się świetnie. Charyzmatyczny chrześcijański prorok przemierzający brazylijską dzicz w poszukiwaniu wiernych wśród biedoty i bandytów. Powstanie wielotysięcznej grupy religijnej kwstionującej władzę państwową. Ambicje dopiero co powstałej republiki brazylijskiej, by zaprowadzić...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niestety opowiadania nie są równe. Zdarzają się absolutne perełki, ale i takie przez które po prostu przekartkowałem. Czego by jednak nie mówić, "Nos" to arcydzieło na poziomie "Martwych dusz" i choćby dlatego warto po ten zbiór sięgnąć.

Niestety opowiadania nie są równe. Zdarzają się absolutne perełki, ale i takie przez które po prostu przekartkowałem. Czego by jednak nie mówić, "Nos" to arcydzieło na poziomie "Martwych dusz" i choćby dlatego warto po ten zbiór sięgnąć.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka z gatunku specyficznych- oryginalna forma równocześnie zachwyca i odrzuca. To praktycznie jeden 200 stronicowy akapit. Niemal cała jego treść to przytoczenia wypowiedzi kilku osób próbujących opisać dlaczego Konrad - właściciel tytułowej posiadłości - zabił swoją niepełnosprawną żonę.

Główny bohater sprowadza się do Kalkwerk, starej wapniarni na obrzeżach małego austriackiego miasta. Chce napisać dzieło swojego życia - studium naukowe dotyczące ludzkiego słuchu. Na kolejnych stronach śledzimy jego obsesje, natręctwa i patologiczną niemożność do podjęcia zaplanowanych działań. W centrum powieści jest jego dysfunckyjna relacja z wymagającą stałej opieki żoną poruszającą się na wózku inwalidzkim. Latami jest poddawana przez niego wycieńczającym eksperymentom mającym na celu wyostrzenie słuchu. O tym, że w Kalkwerk doszło do tragedii dowiadujemy się na pierwszych kartach książki. O tym dlaczego do niej doszło próbujemy dowiedzieć się aż do samego końca.

Warstw interpretacyjnych jest tu kilka. Na mnie największe wrażenie Kalkwerk robi jako powieść o prokrastynacji. Chyba nie spotkałem się nigdzie indziej z tak dogłębną analizą tematu. Bernhard ukazuje świat bohatera jako groteskową wegetację opartą na powtarzanych od lat schematach i natręctwach. Potrzeba stworzenia dzieła i poszukiwanie idealnej chwili twórczej, stopniowo uniemożliwia mu egzystencję na jakimkolwiek poziomie. Podkreśla to narracja, nieustająco zagrzebując się w wyliczeniach, powtórzeniach, krążąc wokół znanych z wczesniejszych kart motywów.

Chwilami nie czyta się tego ani lekko, ani przyjemnie. Wydaje mi się też, że w trakcie, kilka razy niepotrzebnie przerywałem lekturę na 1-2 dni. Przyswajanie tej pozycji w ciągu (bez zbędnych przerw), znacząco poprawiało odbiór - książka ma swój specyficzny rytm. Nie mam pojęcia jak prezentują się inne teksty Bernharda, ale planuję sprawdzić. Zdaje się zjawiskiem na tyle odrębnym, że warto dać mu kredyt zaufania.

Książka z gatunku specyficznych- oryginalna forma równocześnie zachwyca i odrzuca. To praktycznie jeden 200 stronicowy akapit. Niemal cała jego treść to przytoczenia wypowiedzi kilku osób próbujących opisać dlaczego Konrad - właściciel tytułowej posiadłości - zabił swoją niepełnosprawną żonę.

Główny bohater sprowadza się do Kalkwerk, starej wapniarni na obrzeżach małego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rozmiar tej nowelki jest odwrotnie proporcjonalny zarówno do ciężaru poruszanego tematu, jak i zawartego w niej bogactwa myśli. Pozycja autentycznie poruszająca - tak zwyczajnie i po ludzku, było mi Iwana Iljicza szkoda.

Rozmiar tej nowelki jest odwrotnie proporcjonalny zarówno do ciężaru poruszanego tematu, jak i zawartego w niej bogactwa myśli. Pozycja autentycznie poruszająca - tak zwyczajnie i po ludzku, było mi Iwana Iljicza szkoda.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Mieszanka skrajnej odrazy do współczesnej cywilizacji z totalnie rozbrajającą empatią dla ludzkiego cierpienia. Książka, delikatnie mówiąc, przykra w odbiorze i chyba najbardziej radykalna z pozycji Houellebecqa. Fabularnie bardziej przypomina Księgę Hioba niż współczesną literaturę.

Mieszanka skrajnej odrazy do współczesnej cywilizacji z totalnie rozbrajającą empatią dla ludzkiego cierpienia. Książka, delikatnie mówiąc, przykra w odbiorze i chyba najbardziej radykalna z pozycji Houellebecqa. Fabularnie bardziej przypomina Księgę Hioba niż współczesną literaturę.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Rewelacyjny zbiór opowiadań.

Teksty są mocne, wyraziste, dynamiczne, chwilami bardzo niepokojące, wręcz przekraczające granice komfortu podczas czytania. Sartre żongluje też stosowanym w poszczególnych utworach stylem, co przy dużej oryginalności rozwiązań fabularnych daje świetne rezultaty.

Fundamentalną kwestią jest też tutaj ideowa klamra spajająca teksty. Wszystkie są opowieścią o wyobcowaniu jednostki, która zostaje wyrzucona poza nawias społeczeństwa przez tytułowy "mur" - nieprzekraczalną barierę uniemożliwiającą funkcjonowanie na zasadach wspólnych dla reszty ludzi.

Ciężko wskazać które z opowiadań jest najbardziej warte polcenia (zdaje się, że tytułowe i końcowe - "Dzieciństwo wodza" są najbardziej znane). Na mnie największe wrażenie zrobił drugi z tekstów - "Pokój". Porażające studium izolacji jaką przynosi poszczególnym członkom rodziny ciężka choroba jednego z jej członków.

Rewelacyjny zbiór opowiadań.

Teksty są mocne, wyraziste, dynamiczne, chwilami bardzo niepokojące, wręcz przekraczające granice komfortu podczas czytania. Sartre żongluje też stosowanym w poszczególnych utworach stylem, co przy dużej oryginalności rozwiązań fabularnych daje świetne rezultaty.

Fundamentalną kwestią jest też tutaj ideowa klamra spajająca teksty. Wszystkie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Krótki zbiór reportaży pokazujących skalę spustoszenia jakie pozostawiła po sobie wojna na Bałkanach. Czyta się błyskawicznie, chociaż materia bardzo trudna i bolesna. Rzadko sięgam po literaturę faktu. Możeliwe, że to błąd - książka zrobiła ogromne wrażenie.

Krótki zbiór reportaży pokazujących skalę spustoszenia jakie pozostawiła po sobie wojna na Bałkanach. Czyta się błyskawicznie, chociaż materia bardzo trudna i bolesna. Rzadko sięgam po literaturę faktu. Możeliwe, że to błąd - książka zrobiła ogromne wrażenie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejny rewelacyjny zbiór esejów. Myślałem (sądząc po tematyce), że ciężko będzie przebić "Barbarzyńcę w ogrodzie", ale o dziwo poziom jest co najmniej równy.

Najlepsze eseje to dla mnie:
-"Cena sztuki" czyli opowieść o najbardziej przeliczalnej wartości obrazów, a więc tym ile byli gotowi za nie zapłacić współcześni twórców.
-"Tulipanów gorzki zapach", historia tulipanowej gorączki i w konsekwencji wielkiej spekulacji finansowej cebulkami tych kwiatów na początku XVII wieku.
-tytułowy, o malarstwie Torrentiusa i jego cokolwiek tajemniczym życiu.

Bardzo interesującą lekturą są tez kończące zbiór "Apokryfy", krótkie 2-3 stronicowe historie/przypowieści z życia Holandii sprzed prawie 400 lat. Rozstrzał tematyczny spory: arktyczne wyprawy, ludzie-dziwadła natury, krwawi kolonizatorzy dalekiej Azji i XVII wieczni entomolodzy.

Kolejny rewelacyjny zbiór esejów. Myślałem (sądząc po tematyce), że ciężko będzie przebić "Barbarzyńcę w ogrodzie", ale o dziwo poziom jest co najmniej równy.

Najlepsze eseje to dla mnie:
-"Cena sztuki" czyli opowieść o najbardziej przeliczalnej wartości obrazów, a więc tym ile byli gotowi za nie zapłacić współcześni twórców.
-"Tulipanów gorzki zapach", historia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zaskakująco lekka jak na tematykę lektura. Potężna erudycja autora, ale (o czym sam mówi) bez zacięcia akademickiego, ściany przypisów i bibliografii, przez co bez większej wiedzy można czerpać dużą przyjemność z kolejnych rozdziałów. Eseje krótkie, zbite, ale naładowane treścią. Równocześnie język ma w sobie melodię i styl godne najlepszej poezji.

Najbardziej podobały mi się: "Lascaux" (o słynnych malowidłach na ścianach jaskini), "Kamień z katedry" (ciekawa gawęda o różnych aspektach konstruowania budynków sakralnych w średniowieczu) i poruszający esej "O albigensach, inkwizytorwach i trubadurach (wspominający krucjaty papieskie przeciwko chrześcijańskim herezjom na południu Francji).

Zaskakująco lekka jak na tematykę lektura. Potężna erudycja autora, ale (o czym sam mówi) bez zacięcia akademickiego, ściany przypisów i bibliografii, przez co bez większej wiedzy można czerpać dużą przyjemność z kolejnych rozdziałów. Eseje krótkie, zbite, ale naładowane treścią. Równocześnie język ma w sobie melodię i styl godne najlepszej poezji.

Najbardziej podobały mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po pierwszych 100 stronach (mocno niezrozumiały monolog wewnętrzny upośledzonego mężczyzny) miałem ochotę rzucić książką o ścianę. Kiedy drugi rozdział zapowiadał podobną narrację (głosy z głowy neurotycznego studenta Harvardu), powieść na dwa dni została internowana na dnie szuflady z zapomnianymi papierzyskami. Gdyby tam została, byłby to duży błąd. Przy drugim podejściu, koło 150 strony wszystko powoli zaczęło sie układać.

Faulkner naprawdę rzuca czytelnika na głęboką wodę. Książka jest rewelacyjna, ale początkowo kompletnie nieczytelna. Były tu olbrzymie fragmenty, gdzie wodziłem wzrokiem po wyrazach czy zdaniach, ale niespecjalnie komponowały się one dla mnie w zrozumiałą całość.

Dopiero po pewnym czasie, wyłania się z tytułowego "wrzasku" kolejnych pierwszoosobowych narracji, przerażający obraz całkowitego upadku niegdyś zamożnej rodziny Compsonów, pokonanej przez własne słabości i wewnętrzne tarcia. Większość akcji dzieje się w trzy kolejne kwietniowe dni 1928 roku.

(SPOILER)
Niesamowite wrażenie robi drugi rozdział, czyli opis dnia samobójstwa Quentina Thompsona, jedyny fragment książki cofający nas z 1928 roku o 18 lat wstecz.

Życie jakby zrzuciło na niego zbyt wielki ciężar. Jego rodzina to cyniczny ojciec-alkoholik, dwóch braci: jeden- chciwy i brutalny, drugi- uposledzony 33 latek, wstyd dla wszystkich krewnych. Do tego kompletnie bezwolna matka oraz siostra, którą Quentin bezskutecznie próbuje "ocalić" przed jej wybujałą seksualnością i innymi mężczyznami. Faulkner kreśli przejmujący portret totalnego mętliku w uczuciach bohatera, miotającego się we wspomnieniach gdzieś na granicy życia i śmierci. Możliwe, że to jedna z tragiczniejszych postaci z jakimi spotkałem się na kartach książki.

Rzecz niewątpliwie dla wytrwałych, ale książka wynagradza trud jaki się jej poświęci.

Po pierwszych 100 stronach (mocno niezrozumiały monolog wewnętrzny upośledzonego mężczyzny) miałem ochotę rzucić książką o ścianę. Kiedy drugi rozdział zapowiadał podobną narrację (głosy z głowy neurotycznego studenta Harvardu), powieść na dwa dni została internowana na dnie szuflady z zapomnianymi papierzyskami. Gdyby tam została, byłby to duży błąd. Przy drugim podejściu,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Najlepsza książka na jaką natknąłem się do tej pory w 2016.

Niby znane, niby klasyka, a leżała na półce zdecydowanie dłużej niż powinna. Porażający opis skali degeneracji carskiej (i pewnie nie tylko) Rosji, a równocześnie najzabawniejsza rzecz jaką miałem w rękach od bardzo dawna (mówimy o parsknięciach śmiechem w środkach transportu publicznego). Smutnawy słowiański sarkazm wymieszany ze słuszną dozą absurdu i pióro ostre jak skalpel.

Na dodatek jakieś to wszystko strasznie aktualne:

"Doszli wreszcie do placu, gdzie znajdowały się instytucje rządowe, wielki dwupiętrowy murowany dom, całkiem biały jak kreda, prawdopodobnie celem usymbolizowania czystości duchowej mieszczących się w nim urzędów".

Najlepsza książka na jaką natknąłem się do tej pory w 2016.

Niby znane, niby klasyka, a leżała na półce zdecydowanie dłużej niż powinna. Porażający opis skali degeneracji carskiej (i pewnie nie tylko) Rosji, a równocześnie najzabawniejsza rzecz jaką miałem w rękach od bardzo dawna (mówimy o parsknięciach śmiechem w środkach transportu publicznego). Smutnawy słowiański...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niestety zawód. Nieprzyjazna lektura. Dwie i pół setki stron średnio ciekawego wewnętrznego monologu, prowadzonego przez tkwiącego w rozpadającym się małżeństwie męża. Miałem wrażenie, że książka bardzo źle się zestarzała, albo coś jest nie tak z tłumaczeniem. Nawet bardzo ciekawa interpretacja Odyseii nie ratuje sprawy. Możliwe, że od daty wydania temat został zbyt wiele razy przetrawiony przez wszystkie możliwe formy kultury i dziś książka Moravii po prostu nie robi już należytego wrażenia.

Niestety zawód. Nieprzyjazna lektura. Dwie i pół setki stron średnio ciekawego wewnętrznego monologu, prowadzonego przez tkwiącego w rozpadającym się małżeństwie męża. Miałem wrażenie, że książka bardzo źle się zestarzała, albo coś jest nie tak z tłumaczeniem. Nawet bardzo ciekawa interpretacja Odyseii nie ratuje sprawy. Możliwe, że od daty wydania temat został zbyt wiele...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardziej ciekawostka niż dzieło za które ta książka jest uznawana. Niestety trafia do mnie zasłyszany kiedyś komentarz, że Burroughs był dużo lepszą ikoną niż pisarzem. Z całą sympatią dla literackich eksperymentów, "Nagi lunch" jest momentami cokolwiek niestrawny.

Bardziej ciekawostka niż dzieło za które ta książka jest uznawana. Niestety trafia do mnie zasłyszany kiedyś komentarz, że Burroughs był dużo lepszą ikoną niż pisarzem. Z całą sympatią dla literackich eksperymentów, "Nagi lunch" jest momentami cokolwiek niestrawny.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Rewelacja. Kompletnym skandalem jest, że na dzień dzisiejszy ciężko kupić cokolwiek Rimbaud po polsku, w innej formie niż używane wydania sprzed minimum 20-25 lat.

Rewelacja. Kompletnym skandalem jest, że na dzień dzisiejszy ciężko kupić cokolwiek Rimbaud po polsku, w innej formie niż używane wydania sprzed minimum 20-25 lat.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Nietotę" czytałem zachwycony. Myślałem, że pozeje Micińskiego będą jeszcze lepsze (w końcu to "W mroku gwiazd", a nie jego pierwsza powieść częściej przewija się jako tytuł, który jest z nim najlepiej kojarzony). Trochę się zawiodłem. Trafiają się perełki, ale jako całość trochę to wszystko przyciężkawe i (niestety momentami) pretensjonalne. Ciężka lektura.

"Nietotę" czytałem zachwycony. Myślałem, że pozeje Micińskiego będą jeszcze lepsze (w końcu to "W mroku gwiazd", a nie jego pierwsza powieść częściej przewija się jako tytuł, który jest z nim najlepiej kojarzony). Trochę się zawiodłem. Trafiają się perełki, ale jako całość trochę to wszystko przyciężkawe i (niestety momentami) pretensjonalne. Ciężka lektura.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dawno tak dobrze nie przyswajało mi się czegoś z czego momentami tak niewiele rozumiałem. Natłok obrazów, niesamowity klimat. Czyta się jak coś stylizowanego na księgę dawno zapomnianej religii czy mistyczny traktat. Totalna egzotyka.

Dawno tak dobrze nie przyswajało mi się czegoś z czego momentami tak niewiele rozumiałem. Natłok obrazów, niesamowity klimat. Czyta się jak coś stylizowanego na księgę dawno zapomnianej religii czy mistyczny traktat. Totalna egzotyka.

Pokaż mimo to

Okładka książki Literatura na Świecie nr 3-4/2015 (524-525) Mateusz Chmurski, Géza Csáth, Jerzy Jarniewicz, Andrzej Kopacki, Dezső Kosztolányi, Adam Lipszyc, Wojciech Obiała, Redakcja pisma Literatura na Świecie, Mihály Szajbély, Marcin Wicha
Ocena 7,3
Literatura na ... Mateusz Chmurski, G...

Na półkach:

Bardzo obszerny wybór tekstów. Za wyjątkiem kilku (dość zresztą ciekawych) opowiadań, zawartość podobna do książkowego wydania pt. "Opium". Przekrojowe spojrzenie na twórczość Węgra od dziecięcych dzienników, przez wczesne opowiadania, po prowadzone w końcówce życia dzienniki.

Bardzo obszerny wybór tekstów. Za wyjątkiem kilku (dość zresztą ciekawych) opowiadań, zawartość podobna do książkowego wydania pt. "Opium". Przekrojowe spojrzenie na twórczość Węgra od dziecięcych dzienników, przez wczesne opowiadania, po prowadzone w końcówce życia dzienniki.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna krótka forma. Przygnębiający opis współczesnego człowieka, jego sposobu myślenia i potrzeb. Książka napisana w latach 60tych, która z powodzeniem może uchodzić za komentarz do dzisiejszych czasów. Obrazek mieszkającej razem pary, której życie szczelnie odgradza od rzeczywistości potrzeba posiadania tytułowych "Rzeczy", a wraz z nimi prestiżu, pozycji społecznej czy szczęścia. Potrzeba tak silna, że właściwie uniemożliwiająca podjęcie jakichkolwiek konstruktywnych działań w kierunku jej spełnienia.

Świetna krótka forma. Przygnębiający opis współczesnego człowieka, jego sposobu myślenia i potrzeb. Książka napisana w latach 60tych, która z powodzeniem może uchodzić za komentarz do dzisiejszych czasów. Obrazek mieszkającej razem pary, której życie szczelnie odgradza od rzeczywistości potrzeba posiadania tytułowych "Rzeczy", a wraz z nimi prestiżu, pozycji społecznej czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jasny, przejrzysty, esencjonalny wykład.

Jasny, przejrzysty, esencjonalny wykład.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Trzecie podejście do Houellebecqa i drobny zawód. Poprzednio czytana Uległość była świetna - zbita, dobrze poprowadzona akcja z ostrym komentarzem społeczno politycznym. Tutaj autor trochę gawędziarsko pływa pomiędzy efektownymi anegdotami, urzekającym cynizmem i ponurą refleksją nad kondycją współczesnego Europejczyka. Wszystko w bardzo inteligentnym sosie, który z biegiem czasu robi się niestety nieco męczący. Drażniła mnie też źle rozumiana erudycja zamieniająca się miejscami z nutą cokolwiek encyklopedyczną.

Przez pierwszą połowe ksiązki obserwacje i refleksje narratora były naprawdę świetne. Niestety w drugiej połowie akcja niespecjalnie ruszyła do przodu. Kończąca powieść zagadka kryminalna też zawiodła oczekiwania, na bycie czymkolwiek więcej niż średnio udanym chwytem do utrzymania uwagi czytelnika.

Ciężko wystawić tu bardzo wysoką ocenę. Odniosłem wrażenie, że powieść mogła spokojnie skończyć się 100 stron wcześniej albo trwać jeszcze przez kolejne kilkaset i niewiele by to zmieniło.

Nie mogę wystawić oceny niższej niż "dobra", bo ciężko nazwać "Mapę i terytorium" książką "przeciętną", ale zdecydowanie spodziewałem się czegoś lepszego.

Trzecie podejście do Houellebecqa i drobny zawód. Poprzednio czytana Uległość była świetna - zbita, dobrze poprowadzona akcja z ostrym komentarzem społeczno politycznym. Tutaj autor trochę gawędziarsko pływa pomiędzy efektownymi anegdotami, urzekającym cynizmem i ponurą refleksją nad kondycją współczesnego Europejczyka. Wszystko w bardzo inteligentnym sosie, który z biegiem...

więcej Pokaż mimo to