Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Dziś skończyłem powieść w formie świetnie przeczytanego audiobooka w interpretacji Pana Damięckiego. Mam naprawdę różne, skrajne odczucia - choć większość jednak przeważa na plus.

Nie muszę przytaczać zarysu fabuły powieści - myślę, że czytelnicy chętni do przeczytania tej pozycji już doskonale znają szkic.

Fakt faktem, książka wciąga. Ja sam się na koniec zadumałem, bo w istocie nie ma w niej niczego takiego zapierającego dech w piersiach. Powieść jest tak naprawdę o naszym, codziennym życiu i przez to zdecydowanie umieściłbym ją w grupie powieści obyczajowych. Kryminał to tylko nieznaczny dodatek do całości. W sercu fabuły są ludzkie emocje, skoncentrowane jednak na tych odczuciach przykrych: smutku, żałobie, złości, rozczarowaniu, poczuciu zdrady. W powieści przede wszystkim nie znajdziemy superbohaterów, jakiejś postaci wybitnie pozytywnej - takiej, w której pokładamy nadzieje, której kibicujemy. Ta powieść jest o nas, szarakach, mających swoją codzienność, rutynę, powiedziałbym nawet że nudę.

Wydawałoby się zatem, że i książka jest w takim razie nudna. Jednak tutaj jasno ponownie zaznaczam: owszem, mam zarzuty wobec dzieła pana Chmielarza, ale z całą pewnością nie uskarżałem się na nudę przez te kilka dni. Fabuła - choć trywialna i do bólu życiowa - wciąga od samego początku. Akcja nie posuwa się gwałtowanie do przodu, a mimo to czytelnik ma ochotę chłonąć każdą stronę. Tego talentu nie mogę odmówić Panu Chmielarzowi. Jego powieści "Rana" czy "Żmijowisko" również stanęły pod pewnymi względami w ogniu krytyki, ale obie wciągały na długie godziny.

Niestety, wskutek scedowania fabuły na "zwykłych ludziach", miałem podczas lektury jeden problem. Większość postaci mnie po prostu irytowała. Naprawdę, nie potrafiłem powstrzymać tego uczucia. Z kartki na kartkę liczyłem na to, że jednak pojawi się jakiś bohater lub bohaterka już nawet nie wspaniałomyślni i bohaterscy, ale chociaż posiadający jakieś wyróżniające się cechy. Brakowało mi choć jednej, nieco jaśniejszej gwiazdy. Szczerze mówiąc, brakowało mi też osoby bardziej inteligentnej. Jedna postać aspirowała w moich oczach na takiego chytrego lisa, niestety fabuła poszła w zupełnie innym kierunku. Śmiało można powiedzieć zatem, że wszyscy w powieści są na zbliżonym poziomie. Nie wiem jednak czy to wada - dla mnie tak, ale może był to celowy zabieg autora.

Podobały mi się niespodziewane zwroty akcji, choć w przypadku pana Chmielarza one mają raczej charakter nagłych, czasem nawet drobnych faktów. Zawsze zastanawiał mnie ten zabieg. Tutaj zdecydowanie nie dochodzi do jakichś wielkich huków, petard (choć w powieści petardy - dosłownie - się pojawiają), nie ma jakiegoś zdarzenia, które odmienia los dalszej fabuły. Choć, będąc uczciwym, jedno ma miejsce- na ogół na końcu powieści. Tym niemniej podobały mi się te drobne "pyknięcia" w stronę już i tak wciągniętego czytelnika.

Ale z tym także wiąże się pewien zarzut, a właściwie dwa. Po pierwsze - powtarzalność konwencji. Niby jest to nowa książka, ale jednak mam wrażenie, że już to widziałem. Niby nowe miasto, a jednak stare. Wprawdzie nowi ludzie, ale jakby już kiedyś mijani. Nie podobało mi się to odczucie, bo potęgowało we mnie przekonanie, że Pan Chmielarz powoli zatraca się w schematyczności. Drugi zarzut - niestety zakończenie. Tym razem nie przekonało mnie zupełnie. Myślałem, że w "Ranie" było kiepskie, ale tu było jeszcze gorzej. I żeby była jasność - mi nie chodzi o zakończenie złe, negatywne, a nawet kuriozalne. Ono było po prostu... nudne. Nawet nie gorzkie, kwaśne... po prostu nudne. Owszem element zaskoczenia się pojawia, ale spodziewałem się większych emocji, ciśnienia. Szkoda, bo potencjał ta książka naprawdę ma duży.

Żeby zakończyć pozytywem i odpowiedzieć na pytanie: czy i warto przeczytać "Wyrwę" odpowiem: warto, z powodu fenomenalnego nakreślenia ludzkich emocji. Autor pod tym kątem jest w mojej ocenie wybitny. Utożsamianie się z postaciami, rozumienie ich bólu, cierpienia i straty to stały punkt lektury "Wyrwy". Ja sam złapałem się na tym, że postacie owszem, są irytujące, ale... ile razy ja sam jestem identyczny? Jak często sam ze sobą nie mogę wytrzymać? Pan Chmielarz, choć kreśli zdecydowanie świat nieidealny, świetnie wpisuje w ten właśnie świat czytelnika. Uświadamia, że jest jego częścią. Zmusza do refleksji. Zadaje wiele pytań, na które musimy sobie sami odpowiedzieć.

I dlatego właśnie szczerze polecam tę książkę. Nie sądzę, by był to stracony czas. A jeszcze bardziej polecam fenomenalnego audiobooka!

Dziś skończyłem powieść w formie świetnie przeczytanego audiobooka w interpretacji Pana Damięckiego. Mam naprawdę różne, skrajne odczucia - choć większość jednak przeważa na plus.

Nie muszę przytaczać zarysu fabuły powieści - myślę, że czytelnicy chętni do przeczytania tej pozycji już doskonale znają szkic.

Fakt faktem, książka wciąga. Ja sam się na koniec zadumałem, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka mi się podobała i bardzo szybko połknąłem całego audiobooka. Bardzo ciekawy układ (lekcja-przerwa-lekcja), historia również szybko angażuje. Nie podobało mi się jednak zupełnie zakończenie, było naprawdę słabe i pod tym kątem "Ranie" daleko do "Żmijowiska" tego samego autora.

Książka mi się podobała i bardzo szybko połknąłem całego audiobooka. Bardzo ciekawy układ (lekcja-przerwa-lekcja), historia również szybko angażuje. Nie podobało mi się jednak zupełnie zakończenie, było naprawdę słabe i pod tym kątem "Ranie" daleko do "Żmijowiska" tego samego autora.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Mistrzowska książka i jeszcze lepszy audiobook w wykonaniu Pani Edyty Olszówki. Czapki z głów. Książka jest niesamowicie depresyjna i przygnębiająca, zdecydowanie nie polecam jej na zimowe, melancholijne wieczory, bardziej na lato. Tym niemniej, warto po nią sięgnąć. Przesiąknięta marazmem i podłością ludzką, która doprowadza innych na skraj szaleństwa.

Mistrzowska książka i jeszcze lepszy audiobook w wykonaniu Pani Edyty Olszówki. Czapki z głów. Książka jest niesamowicie depresyjna i przygnębiająca, zdecydowanie nie polecam jej na zimowe, melancholijne wieczory, bardziej na lato. Tym niemniej, warto po nią sięgnąć. Przesiąknięta marazmem i podłością ludzką, która doprowadza innych na skraj szaleństwa.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Słuchałem audiobooka i z tego powodu ocena poszła bardzo w górę. Wprost niesamowicie przeczytana książka przez Krzysztofa Czeczota. Wspaniale odwzorowana groza i usposobienie głównego bohatera.

Słuchałem audiobooka i z tego powodu ocena poszła bardzo w górę. Wprost niesamowicie przeczytana książka przez Krzysztofa Czeczota. Wspaniale odwzorowana groza i usposobienie głównego bohatera.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie jestem przekonany do tej pozycji. Miała bardzo ciekawy początek, ale potem koszmarnie wiało nudą. Nie pomagał niezbyt ciekawy styl autorki i nieustanne westchnienia do dzieci. Książka nie dla mnie.

Nie jestem przekonany do tej pozycji. Miała bardzo ciekawy początek, ale potem koszmarnie wiało nudą. Nie pomagał niezbyt ciekawy styl autorki i nieustanne westchnienia do dzieci. Książka nie dla mnie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam naprawdę mieszane i skrajne uczucia co do tej książki i kotłuje się we mnie ogrom różnych refleksji, jednakże przeważają te pozytywne i jednak mimo wszystko one wywindowały moją ocenę aż na 7 pkt. Moje odczucia też są o tyle inne, że słuchałem audiobooka (czytał Leszek Filipowicz). Jednak próbując wszystko zebrać do kupy, tak jak najbardziej skrótowo:

Zalety:

+ Perfekcyjna kreacja postaci, perfekcyjne przedstawienie świata dorosłych i przede wszystkim - dzieci. Jednakże ja nie należę do grona niezadowolonych z opisu dorosłych, uważam kreację Klubu Frajerów w średnim wieku za równie dobrą. Sądzę, że tak gloryfikowany przez wielu recenzentów opis świata dzieci przez Kinga wynika też z takiej indywidualnej, wewnętrznej tęsknoty za tymi czasami.

+ Doskonale przedstawiony Pennywise, ale zaznaczam - do momentu zakończenia, bo niezbyt podobało mi się przedstawienie jego pochodzenia. Osobiście uważam "To" bardziej za książkę przygodowo-obyczajową i domieszką grozy. Nie jest to horror w żadnym wypadku, choć zdarzały się przerażające momenty - dla mnie takim był opis życia i śmierci Patricka Hocksteterra. Tym niemniej pozostająca zawsze gdzieś w tle kreatura potrafi bardzo zaniepokoić. Podobało mi się, że Pennywise nie stanowił serca powieści, a jedynie rzucał się cieniem na życie i przygody głównych bohaterów. Można nawet powiedzieć, że stał się pretekstem do opowiedzenia całej historii Klubu Frajerów. Takie rozwiązanie fabularne niezwykle przypadło mi do gustu.

+ Podobał mi się układ książki - części dzielące się na rozdziały, a między nimi interludia, będące jakby chwilą odpoczynku i odskocznią od prowadzonej historii. Jednakże, choć sam układ książki jest bardzo ciekawy, ja czułem się momentami znudzony i przytłoczony tak szerokim opisem.

+ Sentyment! Naprawdę, to uczucie trwało podczas czytania ""Tego" i wzmocniło się po zakończeniu książki. To uczucie King wzniósł we mnie na sam szczyt. Pozostała taka niewypowiedziana pustka, tęsknota za dzieciństwem i tymi wszystkimi bohaterami, w końcu spędziłem z nimi niemalże 50 godzin audiobooka. Mimo występującego po drodze znużenia, czasami zdenerwowania, naprawdę zrobiło mi się bardzo smutno i sentymentalnie. Jestem tydzień po przeczytaniu książki, a nadal trwa we mnie to uczucie jakiejś wewnętrznej pustki.

+ Podobają mi się pewne tajemnicze słowa i zabiegi językowo-stylistyczne, które nie zostają jakoś szczegółowo wyjaśnione, ale pięknie tworzą klimat. Wystarczy wspomnieć tutaj o "wszyscy pływamy i ty też będziesz pływał" albo "rytuale chud".

Wady:

- Tak, wiem, że to bardzo charakterystyczne dla Kinga i powinienem się z tym liczyć, ale jakże mnie ta książka wymęczyła pod względem szczegółowości opisów, o rany! To - moim zdaniem - była całkowita przesada. Opisywane jest wszystko i pod każdym kątem. Szczegółowość rozciąga się na kierunek spadania kropli krwi, umiejscowienie domku na peryferiach, a że nie wspomnę o niewnoszących nic do fabuły opowieściach (do teraz nie wiem, po co przedstawiano tak szczegółowo życiorys żony Stana?). Pomimo zaciekawienia fabułą, bardzo musiałem walczyć ze sobą w niektórych momentach o to, żeby nie przerwać lektury. A nie należę do niecierpliwych czytelników.

- Niektóre rozwiązania fabularne są kuriozalne, absurdalne i nie wierzyłem w to, co słyszę. Cyrk zaczyna się gdzieś w 3/4 książki i miałem wrażenie, że momentami King odszedł od książki i pisał to ktoś inny, albo on - na haju. Kilka słów kluczy?rzygający żółw, markowersum, orgia. Pod tym względem mój umysł nie tyle nie zrozumiał autora, co nie podziela tej wizji. Odnosiłem wrażenie, że zostało to wymyślone na siłę, powstało z braku laku. W gruncie rzeczy postać Pennywise'a została podsumowana naprawdę płytko i prymitywnie. Całe szczęście jednak to nie clown stał w centrum całej opowieści.

Podsumowując, nie żałuję odsłuchanego czasu. Pozostały mi po lekturze bardzo miłe odczucia, pomieszanie nostalgii, smutku, ale też... ulgi. Bo to naprawdę ciężki do przebrnięcia klocek, nie ma się co łudzić. Niemniej, książkę polecam, pomimo potknięć. A teraz biorę się za "Pod kopułą" .

Mam naprawdę mieszane i skrajne uczucia co do tej książki i kotłuje się we mnie ogrom różnych refleksji, jednakże przeważają te pozytywne i jednak mimo wszystko one wywindowały moją ocenę aż na 7 pkt. Moje odczucia też są o tyle inne, że słuchałem audiobooka (czytał Leszek Filipowicz). Jednak próbując wszystko zebrać do kupy, tak jak najbardziej skrótowo:

Zalety:

+...

więcej Pokaż mimo to