rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Matki Polki Feministki słuchałam w radiowej Trójce niemal od samego początku. Z niecierpliwością czekałam na wtorkowe powroty z pracy, kiedy to słuchałam tej audycji. Nierzadko łzy mi leciały z oczu słuchając historii mam (ale i ojców, dziadków). Ze wzruszenia, z nadzieje jaka biła od rozmówców oraz ich szczęścia. Teraz co wtorek słucham kolejnych audycji w internecie.
Książka jest zbiorem 12 historii, które z większości pamietam z radia, jednak są rozbudowane, również odpowiedzialna jest historia co od radiowych rozmów się zmieniło. Mimo opisywanych trudnych sytuacji z książki bije nadzieja. Jest pełna wzruszeń, uwrażliwia. Jest to książka o relacjach. Przybliża tematy traktowane jako tematy tabu, uczy o nich rozmów.

Książka (i sama audycja) jest ważna z tego względu, że motywuje ludzi do rozmów o trudach macierzyństwa. Dzięki niej sama nie boję się rozmów o moim macierzyństwie, nie tylko o tym że dziecko pięknie się uśmiecha, ale i o trudach macierzyństwa.


Matki Polki Feministki słuchałam w radiowej Trójce niemal od samego początku. Z niecierpliwością czekałam na wtorkowe powroty z pracy, kiedy to słuchałam tej audycji. Nierzadko łzy mi leciały z oczu słuchając historii mam (ale i ojców, dziadków). Ze wzruszenia, z nadzieje jaka biła od rozmówców oraz ich szczęścia. Teraz co wtorek słucham kolejnych audycji w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dotyczy całej serii:
do przeczytania Pana Lodowego Ogrodu zachęciło mnie posłowie sagi "Oko Jelenia" Pilipiuka. Pełna dobrych chęci wzięłam do ręki pierwszy tom. W połowie drugiego kolega mi powiedział, że niestety każdy kolejny jego zdaniem jest słabszy. Ja jeszcze po dobrym wrażeniu wywołanym pierwszym tomem nie zniechęcałam się i czytałam dalej. Trzeci trochę już mi się dłużył, natomiast czwarty - myślałam że nie dotrwam do końca. Oczywiście skoro doszłam już tak daleko chciałam zobaczyć jak historia się zakończy, nie mniej jednak styl opisów Grzędowicza, gdzie trzy kolejne akapity opisują to praktycznie to samo, ale innymi słowami chyba jednak jest nie dla mnie.
Wielki szacun za wymyślenie całego świata, wszystkich ras, ich historii, religii i kultury, nie mniej jednak chyba nie zaprzyjaźnię się z Panem Grzędowiczem. Przyznaję się, że nawet we Włądcy Pierścieni przydługawe opisy lasu, walk itp. czutałam co drugą linijkę ;)
Chociaż, może za jakiś czas dam mu jeszcze jedną szansę ;)

Dotyczy całej serii:
do przeczytania Pana Lodowego Ogrodu zachęciło mnie posłowie sagi "Oko Jelenia" Pilipiuka. Pełna dobrych chęci wzięłam do ręki pierwszy tom. W połowie drugiego kolega mi powiedział, że niestety każdy kolejny jego zdaniem jest słabszy. Ja jeszcze po dobrym wrażeniu wywołanym pierwszym tomem nie zniechęcałam się i czytałam dalej. Trzeci trochę już mi się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dochodzę do wniosku, że chyba nie lubię wielotomowych powieści. Przez 6 tomów czlowiek tak się potrafi zżyć z bohaterami, że po skończeniu ostatniej części człowiek czuje dziwną pustkę. Przy okazji będę musiała kiedyś spróbować zrobić kisiel owsiany z suszonymi owocami i skwarkami ;)

Dochodzę do wniosku, że chyba nie lubię wielotomowych powieści. Przez 6 tomów czlowiek tak się potrafi zżyć z bohaterami, że po skończeniu ostatniej części człowiek czuje dziwną pustkę. Przy okazji będę musiała kiedyś spróbować zrobić kisiel owsiany z suszonymi owocami i skwarkami ;)

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

dobrze się czytało...
trochę dziwne, jak Aie miała odzyskać słuch i wzrok... ktoś kto zczytywał, powinien wyłapać ;) no i tak jakoś dziwnie się skończyło jak dla mnie...

dobrze się czytało...
trochę dziwne, jak Aie miała odzyskać słuch i wzrok... ktoś kto zczytywał, powinien wyłapać ;) no i tak jakoś dziwnie się skończyło jak dla mnie...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Krajewski po raz kolejny przenosi czytelnika do Wrocławia, wypełnionego dymem cygar, chrupiącą golonką popijaną biaym i ciemnym baranem, orzeźwiającym piwem i damami w kapelszach wielkości żaglowca.

Krajewski po raz kolejny przenosi czytelnika do Wrocławia, wypełnionego dymem cygar, chrupiącą golonką popijaną biaym i ciemnym baranem, orzeźwiającym piwem i damami w kapelszach wielkości żaglowca.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nigdy nie sądziłam, że książka bez tak zwanej "akcji" aż tak mnie wciągnie. Pochłaniałam kolejne rozdziały, nie mogąc się doczekać co przyniosą kolejne - kolejne dekady, kolejne działy architektury.
Struktura książki - na początku przedstawienie całego tła politycznego, technologicznego, prawnego - pozwala czytelnikowi nie tylko poznać architekturę okresu PRL, ale również ją zrozumieć.
Istotne jest również połączenie w książce tych dwóch, często traktowanych oddzielnie dziedzin, a jednak nierozerwalnie ze sobą połączonych - jakimi są architektura i urbanistyka.
Mimo iż kilka miesięcy temu "zwiedzałam" Poznań, mam po lekturze ogromną ochotę znaleźć się jak najszybciej w tym mieście ponownie.

Nigdy nie sądziłam, że książka bez tak zwanej "akcji" aż tak mnie wciągnie. Pochłaniałam kolejne rozdziały, nie mogąc się doczekać co przyniosą kolejne - kolejne dekady, kolejne działy architektury.
Struktura książki - na początku przedstawienie całego tła politycznego, technologicznego, prawnego - pozwala czytelnikowi nie tylko poznać architekturę okresu PRL, ale również...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

o tym jak powstawały Tychy i dlaczego warto je pokochać!

o tym jak powstawały Tychy i dlaczego warto je pokochać!

Pokaż mimo to