rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Gdyby spojrzeć na sprawę z formalnego punktu widzenia to rzeczywiście najbardziej konwencjonalnie rozumiany głód jest istotą powieści. Oto intelektualista bez formalnego zakotwiczenia w społeczeństwie początku dwudziestego wieku próbuje z całą energią wpasować się w kondycję jego normalnego i "oficjalnego" przedstawiciela; pisząc artykuły do lokalnej gazety udaje mu się najmować pokój nad stajnią. Hamsun wprowadza go do powieści na etapie próżnej sakiewki. I tu się całą rzecz zaczyna.

Całe pokolenia pisarzy poruszały kwestię ubóstwa, alienacji jednostek czy brutalnej rzeczywistości świata kapitału. Innowacją powieści Hamsuna jest jej niepolityczny przekaz; główny bohater prędzej w sobie szuka winy za wykluczenie, którego jest ofiarą. Katorżniczy wysiłek, który poświęca na zdobycie minimalnych i starczających ledwie na kilka posiłków zarobków jest w stanie momentalnie oddać innym - na ogół w sposób skrajnie niekonwencjonalny. Jednak również ta ostatnia przypadłość nie może służyć za charakterystyczną dla bohatera. Nie jest to bowiem naiwna opowieść o samarytańsko miłosiernym ascecie.

Chyba najcelniej będzie stwierdzić, że Hamsun naświetlił artystyczne ujęcie głodu; nie jest wszak biologicznie częstą reakcją na jedzenie trocin obmyślanie intelektualnych żartów, bądź skrupulatne analizowanie dźwięczności wymyślonych imion. Mimo absurdu powyższej postawy całość - paradoksalnie - nie traci waloru wiarygodności; nie jest jego głód w żadnym momencie mniej sugestywny niż ten opisany przez Orzeszkową w "Marcie". Olśniewająca gra z czytelnikiem sprowadza się w tym przypadku do otwierania oczu na głębię każdego gestu, na pojemność każdego słowa. Hamsun otwiera oczy metodą siłową; każda kolejna strona upewnia, że bohater w żadnej mierze nie jest spodziewanym przez każdego wariatem. Jest on eksponowany w taki sposób, ażeby możliwie najklarowniej naświetlić sprzężenie faktycznej kondycji fizycznej z przeżywaniem tego stanu. W tym rozumieniu tytułowy głód nabiera wielowymiarowości. Brak stabilnej i niezaprzeczalnej więzi ze społeczeństwem, niepewność co do daty kolejnego posiłku, ujemny bilans emocjonalny w relacji z ludźmi - również to się składa na brak poczucia życiowej sytości.

Powieść ma przekaz - paradoks po raz wtóry - jednoznacznie optymistyczny. Hamsun otwartym zakończeniem koresponduje z chaosem prób młodego pisarza, co daje nadzieje na odmianę jego losu - tym bardziej, że przecież per saldo każdorazowo udawało mu się przeżyć. Wbrew logice. Pozostaje pytanie czy ten świetny tekst literacki sakralizuje profanum czy właśnie profanuje sacrum; kwestią prywatnej oceny ( ludzi faktycznie uprawnionych ) jest pozycja Głodu w systemie uniwersalnej problematyki.

Z rzeczy subiektywnych - jest w tym tekście coś niesamowicie kafkowskiego i gombrowiczowskiego. Sytuacja matni okraszana absurdem bohatera - strukturalizm artystycznego przeżycia sytuacji, w której się umiera. Albo optymistycznie prawie-umiera.

Gdyby spojrzeć na sprawę z formalnego punktu widzenia to rzeczywiście najbardziej konwencjonalnie rozumiany głód jest istotą powieści. Oto intelektualista bez formalnego zakotwiczenia w społeczeństwie początku dwudziestego wieku próbuje z całą energią wpasować się w kondycję jego normalnego i "oficjalnego" przedstawiciela; pisząc artykuły do lokalnej gazety udaje mu się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pffff. No to jednak jestem pruderyjny.

Pffff. No to jednak jestem pruderyjny.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Singer funkcjonuje w świecie literackim jako dyżurny popularyzator kultury i folkloru żydowskiego. W tym względzie jest faktycznie nieoceniony, jednak nie tłumaczy to w sposób wyczerpujący jego roli pisarskiej. Jest bowiem Singer referentem świata nieistniejącego - mimo ogromu kulturowej spuścizny literatury semickiej, mimo wielu ogólnie znanych i cenionych pisarzy izraelskich oraz "pochodzenia żydowskiego" z całego świata jest on bodaj jedynym, który z takim pietyzmem maluje świat (światy?) chasydów z Europy Wschodniej.

Często uznanie pisarza za wielkiego niesie dla niego niekoniecznie jedynie pozytywne konsekwencje. Twórca "Rodziny Muszkatów" jest klasycznym przykładem takiego stanu; zamknięty w złotej klatce jedynego, który "daje świadectwo" może w zasadzie liczyć na bezrefleksyjny poklask. Jednak - skądinąd niebagatelna - rola kronikarza oraz świadka przysłania często absolutny pisarski geniusz.

"Rodzina Muszkatów" jest chyba najobszerniejszym spośród dzieł Singera. Na przeszło ośmiuset stronicach nakreślił on panoramę kilku pokoleń warszawskich Żydów. Tytułowy ród, którego historia jest nam przedstawiona od czasu powstania i okrzepnięcia fortuny Meszulema Muszkata, kończy się zaś na burzliwych wojennych przeżyciach jego wnuków, należy do bogatego mieszczaństwa warszawskiego pierwszej połowy XX wieku. W istocie powieść wykracza jednak poza sferę burżuazji, stanowi dla pisarza podstawę do szerokiej analizy rzeczywistości tamtych lat. Z natury rzeczy najmocniejszy akcent położony jest na "wewnętrzne" tematy żydowskie; spory ortodoksów ze świeckimi, niechęć chasydów do utopizmu socjalistycznego młodych, antagonizm syjonistów i zwolenników asymilacji... Żydowski prozaik nie pomija żadnego z fundamentalnych sporów, wokół których ogniskowały się zachowania mieszkańców Dzielnicy Północnej. Jednak równolegle rozwija przed nami świat stricte mieszczańskiej kołtunerii - pełen mezaliansów, obłudy oraz pretensjonalnego gonienia za groszem. Singer porusza uniwersalne problemy swoich czasów, a charaktery swoich bohaterów napełnia cechami, których ekspozycja daje możliwość przedstawienia możliwie najpełniejszej panoramy ogółu społeczeństwa. Są więc konserwatywni i pruderyjni mieszczanie, są jednak również mizantropii-myśliciele, kurtyzany, pijacy, kombinatorzy... Wielokrotnie akcja płynnie przenoszona jest na "singerowską" prowincję, której pisarskie urealnienie jest udziałem szeregu innych dzieł pisarza.

Historia rodu opowiedziana jest relatywnie neutralną narracją, która jest w sposób charakterystyczny dla gatunku sagi rodzinnej sprzężona z czasem. Ten ostatni, nieuchwytny z perspektywy zdania czy obrazu, co jakiś czas zaskakuje czytelnika swym usytuowaniem - często całe lata mijają szybciej niż impresje poszczególnych zdarzeń.

"Rodzina Muszkatów" stanowi najbardziej chyba uniwersalny wycinek twórczości Izzaca Bashevisa Singera. Arcymistrzostwo, które osiągnął w odmalowaniu barwnego folkloru prowincji żydowskiej idzie w tym przypadku ręka w rękę z klasyczną opowieścią mieszczańską.

Singer funkcjonuje w świecie literackim jako dyżurny popularyzator kultury i folkloru żydowskiego. W tym względzie jest faktycznie nieoceniony, jednak nie tłumaczy to w sposób wyczerpujący jego roli pisarskiej. Jest bowiem Singer referentem świata nieistniejącego - mimo ogromu kulturowej spuścizny literatury semickiej, mimo wielu ogólnie znanych i cenionych pisarzy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W zasadzie biografia doskonała. Oliver Todd biorąc na warsztat analityczny francuskiego egzystencjalistę wykonał ogromną pracę badawczą, której granice wychodzą zdecydowanie poza zwyczajowe chronologiczne referowanie twórczości.
To ostatnie najpewniej wynika ze specyfiki samego pisarza; niedorzecznością byłoby przecież interpretowanie Alberta Camusa jako tylko pisarza. Reprezentował on przecież ten relatywnie popularny w pierwszej połowie XX wieku - dziś w zasadzie niewystępujący - twórcy zaangażowanego. Byt kształtujący (pisarską) świadomość wymaga "szerokiego" traktowania biografii pisarza - i tak właśnie do rzeczy podszedł brytyjski biograf.

Objętość (przeszło 700 stronic) książki nie sugeruje lekkości lektury, jednak w istocie Todd jest wyjątkowo komunikatywny. Pomysł na kompozycję ma charakter niemal literacki - na szkielet chronologii nakłada obszernie cytowane wypowiedzi bliskich pisarza. Te ostatnie mają olbrzymią wagę poznawczą, chociaż nierzadko nadają rzeczy walor anegdotyczny. Co wyjątkowo ważne - a niestety często przez biografów pomijane - autor nie ograniczył się do ekspozycji własnego poglądu na temat twórczości Alberta Camusa, każdy z istotnych lub wyjątkowo kontrowersyjnych aspektów jego działalności ma podparcie w szeregu zdywersyfikowanych relacji po to, ażeby każda z racji miała możliwość samodzielnej obrony.

Albert Camus był silnie związany z istotnymi w swoim czasie nurtami filozoficznymi, politycznymi oraz literackimi. Autor biografii umiejętnie lawiruje między nimi, nie zapomina jednak przy tym, że często się one wzajemnie przenikają. Biografia Alberta Camusa pióra Olivera Todda ma charakter uniwersalnego opisu rzeczywistości polityczno-kulturalnej Francji i Algierii czasów życia Camusa.

W zasadzie biografia doskonała. Oliver Todd biorąc na warsztat analityczny francuskiego egzystencjalistę wykonał ogromną pracę badawczą, której granice wychodzą zdecydowanie poza zwyczajowe chronologiczne referowanie twórczości.
To ostatnie najpewniej wynika ze specyfiki samego pisarza; niedorzecznością byłoby przecież interpretowanie Alberta Camusa jako tylko pisarza....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wyjątkowo zaskakująca lektura; jakże inaczej określić powieść - powszechnie uznawaną za najpopularniejszą spośród wszystkich zanurzonych w hekatombie drugiej wojny - która mimo tematyki katastrofy broni się przede wszystkim... humorem?
Przewrotną kpiną dzieło Hellera jest nasycone do granic możliwości. Przy użyciu całej bodaj dostępnej palety - przez absurdy sytuacyjne, gry słów, hiperbole, komiczne powtórzenia, paradoksy narracji - autor w sposób klarowny realizuje główny cel, na który powieść jest zakrojona: eksponuje i do imentu krytykuje zło absolutne wojny.

Trudno niestety ten oczywisty wniosek odkuć z otuliny banału. Jednak lektura "Paragrafu 22" w dużej mierze usprawiedliwia tak naiwne sformułowanie. Przecież epatowanie humorem w kontekście II wojny światowej może mieć jedynie intencje skrajnie złe oraz infantylne - te znamy z różnej maści dowcipów - lub skrajnie dobre. Jasne staje się dla czytelnika, że humor może być ostatnią deską ratunku dla zdehumanizowanej jednostki - zakładnika dziejowych wydarzeń, niezależnych od siebie losów politycznych. Heller szarpie w człowieku te struny, których używanie zawsze jest kiczowate. Sprawia, że chce się stawiać te wszystkie banalne i populistyczne pytania:

- dlaczego ludzie muszą ginąć?
- dlaczego każda śmierć jest absurdalna?
- kto dał jednym prawo decydowania o życiu lub śmierci innych?
- w imię czego w istocie umierają wojskowi i cywile w czasie wojny?

W praktyce łatwo można powyższą listę znacznie wydłużyć, ostatecznie nie chodzi jednak o odpowiadanie na te pytania. Co do zasady wszyscy przecież wiemy, jak powinny brzmieć odpowiedzi ( może faktycznie jednak te ostatnie zbyt rzadko wybrzmiewają? ).
Heller pomaga ukrócić i ujarzmić fatalizm wojny. Maluje postaci spolaryzowane wewnętrznie, barwi je enigmatyczną przeszłością, kreśli ewentualną przyszłość niektórym z nich. Tworzy komicznych bohaterów i daje im do rąk jedyne oręże, którym mali mogą walczyć z wielkimi - kpinę, która tworzy powieść warsztatowym majstersztykiem. Kpinę, która - paradoksalnie? - wzrusza i konsternuje. Wreszcie kpinę, która pozwala wierzyć, że życie ludzkie ma wartość nawet w momencie najgłębszego upadku; "Paragraf 22" jasno sugeruje, że śmierć w toku działań wojennych musi stać w sprzeczności wobec zdrowego rozsądku. Frontowa śmierć jest w sposób oczywisty bezsensowna.

A przecież bezsens można zawsze wyśmiać.

Wyjątkowo zaskakująca lektura; jakże inaczej określić powieść - powszechnie uznawaną za najpopularniejszą spośród wszystkich zanurzonych w hekatombie drugiej wojny - która mimo tematyki katastrofy broni się przede wszystkim... humorem?
Przewrotną kpiną dzieło Hellera jest nasycone do granic możliwości. Przy użyciu całej bodaj dostępnej palety - przez absurdy sytuacyjne,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W dorobku Kundery jest wiele pozycji stricte powieściowych, które w moim odczuciu nie cieszą się ( bezwzględnie przecież należną ) estymą. Sądzę, że wynika to w dużej mierze z ich kameralności i pozornej monotematyczności; na ogół orbitują wokół szeroko zakrojonego wątku miłosnego, który stanowi pretekst do analizy emocji i wrażliwości uczestników akcji. Wbrew pozorom jednak są to utwory złożone i wielowarstwowe. Rzecz jednak rozbija się o to, że nie łatwo rozszyfrować klucz, który pozwala pełne przeniknięcie przez ten pozór.

Uważam, że dopiero lektura "Zdradzonych testamentów" umożliwia dotarcie w głąb struktur obrazowania czeskiego prozaika.
Ten esej, chociaż równie eklektyczny jak powieści Kundery, ma na celu przede wszystkim uwrażliwienie odbiorcy na fakt wiecznej "niedostępności" pisarza, ustawicznego reinterpretowania jego pierwotnego przekazu. Na przykładzie mistrzów wielu epok ( Goethe, Kafka, Hemingway, Proust... ) autor przytacza szereg faktów, które przypominają cele twórców, a następnie konfrontuje je z finalną percepcją ich utworów.
Wrażenie robi rozmach tych studiów. Z jednej strony rzeczy, które dla wnikliwego czytelnika są relatywnie łatwo dostępne ( jak chociażby relacja Kafki z Maxem Brodym i kwestia jego prawdopodobnych wskazówek co do zniszczenia niedokończonych dzieł ), z kolejnej benedyktyńska wręcz analiza konkretnych wydań i tłumaczeń, na podstawie których - jak dowodzi Kundera - często całkowicie niemożliwe jest utrzymanie bliskości z przekazem pisarzy.

Poza powyższym za wyjątkowo cenne uważam referowanie własnych doświadczeń eseisty-prozaika z czytaniem klasycznych dzieł; na przemian dystansując się i popadając w emfazę człowieka szczerze i dogłębnie przez literaturę uformowanego odsłania nam Kundera własny warsztat - przez obserwację warsztatu bohaterów eseju.

Wreszcie - walor czysto artystyczny. Mimo balansowania na granicy tekstu naukowego, Kundera wprowadza poetyckie obrazy dyskusji między Hemingway'em a Goethem, przypomina spotkanie Joyce'a ze Strawińskim i Proustem ( nadbudowując je o własną interpretację jego potencjalnego przebiegu ), a całość stempluje swoją niezrównaną erudycją. A jak można w ramach jedynie eseju klasyfikować dzieło, w którym twórca "Fausta" przechadza się po zaświatach z legendarnym fascynatem corridy?

Najwybitniejszy chyba dowód na to, że możliwe jest stworzenie dzieła o wielkim walorze naukowym i ponadprzeciętnej urodzie artystycznej. Może tak by w końcu nobla temu Panu?

W dorobku Kundery jest wiele pozycji stricte powieściowych, które w moim odczuciu nie cieszą się ( bezwzględnie przecież należną ) estymą. Sądzę, że wynika to w dużej mierze z ich kameralności i pozornej monotematyczności; na ogół orbitują wokół szeroko zakrojonego wątku miłosnego, który stanowi pretekst do analizy emocji i wrażliwości uczestników akcji. Wbrew pozorom...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak w zasadzie całokształt twórczości Remarque'a, "Cienie w raju" są próbą podjęcia najbardziej żywotnych z kwestii, które oplatają człowieka w kontekście sytuacji tak ostatecznej, jak wojna.

W jego konkretnym przypadku nie do przecenienia jest kontekst niezmywalnego faktu niemieckiego urodzenia. O ile powieści tego pisarza ogniskują się wokół uniwersalnych zagadnień konfliktów światowych, "Cienie w raju" mają bardziej zamknięty, niemiecki charakter. Remarque stawia mocno kwestię tożsamości narodowej; gdzie znajduje się kres uciekania przed machiną historii? Kim jest ukrywający się były obywatel Rzeszy w świecie uproszczeń, które - wbrew jego woli - znamionują go Niemcem? Jak jednocześnie pozostać krytycznym wobec politycznego zła ( które przecież nie ma narodowości ) i pisać życiorys na nowo, jako wyrwany z kontekstu apatryda?

Powieść jest jednoznaczna w kwestii światopoglądowej - nie zostawia uchylonej furtki entuzjastom narodowego socjalizmu. Jej wartość za to powinniśmy mierzyć głębią analizy jednostki, która zawsze pozostaje ofiarą niezależnego od siebie biegu historii.

Jak w zasadzie całokształt twórczości Remarque'a, "Cienie w raju" są próbą podjęcia najbardziej żywotnych z kwestii, które oplatają człowieka w kontekście sytuacji tak ostatecznej, jak wojna.

W jego konkretnym przypadku nie do przecenienia jest kontekst niezmywalnego faktu niemieckiego urodzenia. O ile powieści tego pisarza ogniskują się wokół uniwersalnych zagadnień...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetne oraz niepokojąco (?) aktualne komedie.

Największą chyba wartością tych krótkich tekstów humorystycznych jest zespolenie przez Gogola misji bawienia i edukowania w jeden koncept zwartych fabuł. Nie brakuje więc bezpardonowej krytyki ludzkiej obłudy, nieokiełznanej chęci pomnażania dóbr czy zawiści, przybierającej - w razie przydatności - barw lizusostwa, bądź zazdrości.

W przypadku "Ożenku" jest przy tym eksponowany motyw absurdu; oto młody urzędnik intensywnie poszukuje małżonki, jednocześnie intensywnie stawiając opór wszelkim możliwościom i propozycjom podejmowanym w celu skutecznego wyswatania. Ta komedia nie pozostawia kwestii "zła" i "dobra" w niedopowiedzeniu, ponieważ ... pozostaje na te aspekty głucha. Można "Ożenek" nazwać komedią w najczystszym znaczeniu - za jedyny chyba cel bierze właśnie rozbawienie ( o tyle może wznioślejsze, że oparte na zdystansowanej autoironii, pod którą nieuprzedzony czytelnik każdego autoramentu bez trudu złoży podpis ).

"Rewizor" w większym stopniu eksponuje wyżej wymienione przywary ludzkiego charakteru. Fabuła została oparta na lęku, jaki zapanował pośród lokalnych urzędników na wiadomość o rzekomym przyjeździe rewizora. Jako że ten ostatni miał pozostać na czas swej wizyty "incognito", nietrudno było o pomyłkę co do zlokalizowania niebezpiecznego i wymagającego bezwzględnej neutralizacji oficjela z Petersburga. Cała reszta to humorystyczny majstersztyk, który nie ma intencji oszczędzenia któregokolwiek z bohaterów.

I właśnie to ostatnie zdanie ma swoją wagę. Okazuje się bowiem, że rozrysowane przez rosyjskiego twórcę charaktery nie są w sposób perfidny negatywne. Prędzej za intencje można uznać chęć opisania rzeczywistości społecznej bez niepotrzebnych skrótów, pozbawić idealizowaną przez cyników codzienność pudru.

Komedia moralnego niepokoju? Koniec końców chodzi jedynie o to, żeby nas rozśmieszyć i nie pozostawić w pełni samozadowolenia.

Świetne oraz niepokojąco (?) aktualne komedie.

Największą chyba wartością tych krótkich tekstów humorystycznych jest zespolenie przez Gogola misji bawienia i edukowania w jeden koncept zwartych fabuł. Nie brakuje więc bezpardonowej krytyki ludzkiej obłudy, nieokiełznanej chęci pomnażania dóbr czy zawiści, przybierającej - w razie przydatności - barw lizusostwa, bądź...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nietzsche w nietypowych dla siebie momentach pokory zauważył, że Dostojewskiego docenia przede wszystkim za to, że nauczył się z jego dzieł jeszcze więcej na temat psychiki ludzkiej, niż z twórczości Stendhala. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza w kontekście obezwładniającej estetyki pisarskiej utworu; relatywnie łatwo sprowadzić ją do erudycyjnej kreacji, która pretekst znalazła w narysowanej dynamicznie - chociaż nie bez cienia tendencyjnego szablonu - powiastce miłosnej.

Wyciągnąć z tej opowieści tyle, to nie wyciągnąć nic. Dopiero kontekst analizy motywów, osadzenie w realiach społeczno-politycznych etc. nadaje sens tej historii. Młody Sorel jest nie tylko zasadniczo odciśniętym w fabule bytem. Równolegle przecież pozostaje niemal amorficznym pretekstem do analizy determinant postępowania; wszystkiego, co najgłębiej, w kontekście tego, co najbardziej z wierzchu.

Fenomenalne tłumaczenie Boya.

Nietzsche w nietypowych dla siebie momentach pokory zauważył, że Dostojewskiego docenia przede wszystkim za to, że nauczył się z jego dzieł jeszcze więcej na temat psychiki ludzkiej, niż z twórczości Stendhala. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza w kontekście obezwładniającej estetyki pisarskiej utworu; relatywnie łatwo sprowadzić ją do erudycyjnej kreacji, która pretekst...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niespotykane dzieło. A raczej spotykane jedynie u Balzaca. Nigdy nie wiadomo czy benedyktyński opis realiów funkcjonowania poszczególnych klas społecznych jest dla pisarza argumentem dla prowadzenia studium duszy i wrażliwości ludzkiej, czy zgoła odwrotnie. W istocie obydwie składowe posunięte są w tym przypadku do pisarskiego absolutu. W tym konkretnym przypadku okraszone wątkami niemal sensacyjnymi, co warte uwagi, zwłaszcza biorąc na warsztat dzisiejsze pisarstwo oparte na tych motywach; jak często trafia się w nim taki wachlarz analityczny, taka estetyka syntezy i głębia przekazu (która nie kończy się jedynie na wątku fabularnym)?

Niespotykane dzieło. A raczej spotykane jedynie u Balzaca. Nigdy nie wiadomo czy benedyktyński opis realiów funkcjonowania poszczególnych klas społecznych jest dla pisarza argumentem dla prowadzenia studium duszy i wrażliwości ludzkiej, czy zgoła odwrotnie. W istocie obydwie składowe posunięte są w tym przypadku do pisarskiego absolutu. W tym konkretnym przypadku okraszone...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zawsze konsternowała mnie potęga popularności Hemingway'a - nie żebym negował zasadność, raczej sądziłem, że docenia się go nie za to, co jest źródłem wielkości. Zebrane opowiadania chyba najlepiej oddają jego kunszt; pełne emocjonalnej neutralności zamknięte kompozycje, w których nić czysto literacka przeplata doświadczenie reporterskie dając w konsekwencji niespotykany niemal efekt uchwycenia czasu teraźniejszego. Hemingway dokonał w opowiadaniach rzeczy niebywałej - sprawił, że w ustawicznym niedopowiedzeniu należy zostawić pytanie o granice między sztuką a doświadczeniem.

Zawsze konsternowała mnie potęga popularności Hemingway'a - nie żebym negował zasadność, raczej sądziłem, że docenia się go nie za to, co jest źródłem wielkości. Zebrane opowiadania chyba najlepiej oddają jego kunszt; pełne emocjonalnej neutralności zamknięte kompozycje, w których nić czysto literacka przeplata doświadczenie reporterskie dając w konsekwencji niespotykany...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Co do zasady kawał dobrej literatury - w końcu wiadomo kto zacz. Trudno jednak nie zauważyć, że Tołstoj nieco traci rezygnując z prozy, przede wszystkim (subiektywnie weryfikowany) czar odmalowywania osobowości nie ma tej intensywności przekazu - powieściowe charaktery u rosyjskiego mistrza zdają się ustawicznie barwione jakąś wielokątną potęgą, tutaj zaś logika gatunku uniemożliwiła w pełni oddać głębi tych barw. A właśnie takie synestezyjne niemal ukazanie wszystkich wrażliwości jest najbardziej chyba wyrazistą miarą jego wielkości.

Nie do końca uzasadniony - a z całą pewnością mało przejrzysty - wydaje się podział na sześć aktów.

Co do zasady kawał dobrej literatury - w końcu wiadomo kto zacz. Trudno jednak nie zauważyć, że Tołstoj nieco traci rezygnując z prozy, przede wszystkim (subiektywnie weryfikowany) czar odmalowywania osobowości nie ma tej intensywności przekazu - powieściowe charaktery u rosyjskiego mistrza zdają się ustawicznie barwione jakąś wielokątną potęgą, tutaj zaś logika gatunku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Często pisarza - dla pełnego zrozumienia jego pisarskiego warsztatu - należy ocenić przede wszystkim przez pryzmat biograficznej sytuacji; często bowiem najwięcej mówi ona o kontekście twórczości. W przypadku Bułhakowa takie ujęcie rzeczy wydaje się wyjątkowo uzasadnione. Wykształcenie lekarskie ( zdobyte w czasach permanentnych niepokojów, wojen, rewolucji etc. ) znajduje swoje odbicie w każdym fabularnym zarysie tego autora. Wychodząc od najkrótszych form pisarskich, takich jak właśnie zbiór "Fatalne jaja" ani na chwilę nie pozwala on zapomnieć o wadze tej biograficznej determinanty. Postać nieco ekscentrycznego naukowca z tytułowego opowiadania... LALALALALA ( później dokończę, idę na spacer ),,,

Często pisarza - dla pełnego zrozumienia jego pisarskiego warsztatu - należy ocenić przede wszystkim przez pryzmat biograficznej sytuacji; często bowiem najwięcej mówi ona o kontekście twórczości. W przypadku Bułhakowa takie ujęcie rzeczy wydaje się wyjątkowo uzasadnione. Wykształcenie lekarskie ( zdobyte w czasach permanentnych niepokojów, wojen, rewolucji etc. ) znajduje...

więcej Pokaż mimo to