-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać423
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać5
Biblioteczka
2023-07-30
2023-08-21
światotwórstwo +
humor +
postaci +-
fabuła, czekaj jaka fabuła?
Chyba to nie jest dobra książka, aby rozpoczynać swoją przygodę ze "Światem Dysku".
Myślę, że bardziej by mi się podobała, gdybym ogarniała matematykę i fizykę ;)
światotwórstwo +
humor +
postaci +-
fabuła, czekaj jaka fabuła?
Chyba to nie jest dobra książka, aby rozpoczynać swoją przygodę ze "Światem Dysku".
Myślę, że bardziej by mi się podobała, gdybym ogarniała matematykę i fizykę ;)
2022-02-03
2023-07-31
2023-07-30
Uwielbiam fantasy middle grade. Uwielbiam legendy arturiańskie. Nastawiłam się na rozrywkę, ewentualnie na kilka mądrych spostrzeżeń młodego pokolenia… Zatem co poszło nie tak?
Pierwszy tom pięcioksięgu został wydany w 1938 roku, czyli już ponad osiemdziesiąt lat temu. Dywagacje na temat sensu prowadzenia wojny zostały tu oczywiście wplecione. Również postrzeganie dziecka oraz metody wychowawcze od tamtego czasu przeszły niewyobrażalną ewolucję. W związku z tym, nie przypadł mi do gustu narrator trzecioosobowy, który myśli, że pozjadał wszystkie rozumy i jeszcze uważa, iż ówczesne mu dzieci mają za dobrze, nie to co kiedyś… Gdyby mógł, przeniósłby się w czasie do średniowiecza, kiedy to chłopcy uczyli się sztuki bitewnej, szermierki, łaciny i historii rodów szlacheckich. Ta niechęć do XX-wiecznej kultury aż się wylewała. Bardzo mnie to denerwowało podczas czytania.
Z pewnością książka źle się zestarzała. Nie żeby słownictwo utrudniało odbiór treści. Tylko światopogląd narratora/autora był za bardzo widoczny na kartach powieści. Czarę goryczy przelewały jego „skrupulatne” opisy tzn. gdy w pokoju stał regał, to wymienił każdą znajdującą się na nim rzecz, książkę, bibelot albo w psiarni wyliczał po przecinku wszystkie imiona psów. Rozumiem jakby takie informacje były potrzebne dla dalszej części fabuły, a nie po to, by tylko zwiększyć jej objętość. Taki sposób pisania, płaskie dialogi oraz infantylne zachowania postaci nie pomagały w czytaniu, które było nużące. Naprawdę nudziłam się niemiłosiernie, lecz czekałam wytrwale, aż COŚ się stanie, a tu nic...
Dodatkowo, jest to książka typowo dla chłopców, dla których przedstawicielki odmiennej płci są głupie. Oczywiście dziewczynki też mogą ją przeczytać, lecz nie spotkają tam postaci żeńskich oprócz jednej starszej pani. Ogólnie większość rzeczy w tej książce jest głupia. Mogę tak wnioskować, gdyż bohaterowie sami używają takich określeń. To kolejny powód, przez który nie chciałabym, aby moje dziecko czytało tę książkę. Na jej kartach pojawia się m.in. następujące słownictwo: chamidło, gbur, idiota, głupek. Nie dość, że bohaterowie nie radzą sobie z gniewem, zazdrością czy niepowodzeniem i wyzywają się nawzajem, to jeszcze na dodatek ubliżają zwierzętom również przypisując im przymiotnik na „g”.
Niektórzy upatrują w tej książce komedii, parodii eposów rycerskich i porównują do Monty Pythona. Mnie jednak wydarzenia przedstawione w książce nie śmieszyły, lecz bardzo często doprowadzały do frustracji i załamywania rąk. Postać błędnego rycerza czy Merlyna miały wywoływać pozytywne uczucia u czytelnika, ale ich dialogi (jak i pozostałych bohaterów) były tak sztuczne, że nie dawały one przyjemności. Jedynym ciekawym elementem w książce była magia, jaką się posługiwał czarodziej oraz to, że żył on wstecz i mógł napomknąć, co się dzieje w późniejszych wiekach...
Merlyn uczył naszego głównego bohatera, Warta („the wart” - „króliczek”), przez około siedem lat, ale oczywiście, jego charakter i sposób postępowania, pomimo lekcji, podczas których był przemieniany w zwierzęta i z nimi rozmawiał, nic mu nie pomogły. Szczególnie ostatnia taka lekcja była okropna. Chłopiec został przemieniony w borsuka, który jest bardzo groźnym leśnym drapieżnikiem o silnych szczękach i grubej skórze. Może nawet zjeść jeża… I jak ten chłopak znalazł jeża to nie dość, że chciał go pożreć, to jeszcze obrażał słowami: „kolczasta świnio”. (Moje kolczaste serduszko pękło)
Jak sobie przypominam, to on ciągle we wcieleniu jakiegoś zwierza chciał zabić słabsze stworzenie (tłumaczono mu wtedy np., że sowa poluje na mysz, gdy jest głodna, a nie dla samego czynu). Jednak najgorsze jest to, iż po SIEDMIU LATACH wciąż to do niego nie dotarło. Pewnie również słowa zwierząt, że tylko homo sapiens prowadzi wojnę, bo ona odbywa się wyłącznie w obrębie jednego gatunku i jest okrutną sprawą, wyleciały mu drugim uchem…
Faktyczna akcja obejmuje rok czasu, a kolejne sześć lat zostaje w skrócie opisane przez narratora, czyli: ci się postarzeli, tamci wyrośli, „przeżywali przygody, zbyt długie, by je tu opisywać” oraz wszystko pozostało po staremu.
Dopiero na ostatnich stronach jest większe nawiązanie do najpopularniejszej celtyckiej legendy niż tylko nazwy własne. Okazuje się bowiem, że Wart to wybraniec, który jest jednak Arturem, czyli prawowitym władcą Anglii… Ale najlepsze jest to, iż chłopiec nie znał legendy o mieczu w skale i go wyciągnął jakby nigdy nic. Dał swojemu przyrodniemu bratu, który miał być pasowany na rycerza i ten brat wiedział, co jest grane, choć uczył ich ten sam nauczyciel xd
Podsumowując, dziwię się, że dotrwałam do końca tej opowieści. Na pewno nie będę kontynuować. Jeśli kogoś uchroniłam przed sięgnięciem po ten tytuł, to bardzo proszę, jest wiele lepszych książek.
Uwielbiam fantasy middle grade. Uwielbiam legendy arturiańskie. Nastawiłam się na rozrywkę, ewentualnie na kilka mądrych spostrzeżeń młodego pokolenia… Zatem co poszło nie tak?
Pierwszy tom pięcioksięgu został wydany w 1938 roku, czyli już ponad osiemdziesiąt lat temu. Dywagacje na temat sensu prowadzenia wojny zostały tu oczywiście wplecione. Również postrzeganie dziecka...
6,5
Nie sądziłam, że będę tak dobrze bawić się na książce napisanej ponad 50 lat temu.
Corwin znajduje się w naszym świecie. Stracił pamięć, ale wie, że ktoś próbował go zabić. Tak zaczyna się pierwszy tom cyklu Kroniki Amberu wydanego w oryginalnie w 1970 roku. Jest on taką mieszanką tradycyjnego fantasy z nowoczesnymi twistami.
Na przykład za pomocą wypasionych samochodów można przemieszczać się między krainami (alternatywnymi światami).
Ciekawy był również wątek rodzeństwa. Tytułowi książęta Amberu rywalizują o tron. Zawierają sojusze, prowadzą intrygi polityczne. Oprócz dziewięciu braci są także siostry również w liczbie dziewięciu, które też mają swoje za uszami. Akcja jest dość dynamiczna, ale fabułę ogranicza ilość stron powieści. Jestem ciekawa jak rozwinie się w kolejnych tomach.
Najbardziej w książce przeszkadzały mi imiona bohaterów - Corwin, Blaise.
6,5
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie sądziłam, że będę tak dobrze bawić się na książce napisanej ponad 50 lat temu.
Corwin znajduje się w naszym świecie. Stracił pamięć, ale wie, że ktoś próbował go zabić. Tak zaczyna się pierwszy tom cyklu Kroniki Amberu wydanego w oryginalnie w 1970 roku. Jest on taką mieszanką tradycyjnego fantasy z nowoczesnymi twistami.
Na przykład za pomocą wypasionych...