-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać445 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
"Ziarno prawdy" to bardzo zła, pretensjonalna książka. Fatalnie, wręcz grafomańsko napisana, a jako kryminał kompletne nieporozumienie. Treści jest tu co najwyżej na dłuższe opowiadanie, reszta to lanie wody. Na przykład zupełnie niepowiązane z wątkiem pokraczne streszczenie słynnej zbrodni połanieckiej.
Szczerze mówiąc w ogóle by mi nie przyszło do głowy po toto sięgnąć, ale z podrażnionym okiem szukałam na szybko audiobooka i przeoczyłam nazwisko autora. Kiedy w pierwszych minutach usłyszałam "Sandomierz" i "genealog" - ucieszyłam się, bo i to, i to tygryski bardzo lubią. Wkrótce czar prysł. Najbardziej mi dojadły kiczowate przenośnie i wielopiętrowe parabole, aż uszy bolały!
Krytykowane przez wielu czytelników antypolskie stereotypy to akurat jak dla mnie najmniejszy problem, pisarze mogą mieć swoje poglądy, nawet drażniące czytelnika. Gorzej, że to jest po prostu żenująco słaba literatura.
A fabuła? Otóż prokurator Szacki z dość mętnych powodów przenosi sie dobrowolnie z Warszawy do Sando i strasznie cierpi z tego powodu, zamiast po prostu wyjechać. Jest zbyt zimno lub za ciepło, kobiety go niemal gwałcą, ale czuje się samotny, szefowa zbyt miła, siedemdziesięcioletni (???) policjant za chudy, Polska i Polacy okropni, miasto Sandomierz ładne, ale poza Starówką straszą budynki wybudowane przez "czerwonych" itd. itp., a czytelnik/słuchacz audiobooka ziewa. Prokurator nie wykonuje swoich obowiązków zawodowych, tylko zamiast policji prowadzi śledztwo, bo tak wbrew logice postanowił autor. Szacki nie jest zbyt lotny (za to upiornie lewacki w najgorszym wydaniu, jego monologi wewnętrzne to przekomiczne tyrady), więc miota się, co jest żmudne i nudne tudzież rozwlekle opisywane. Oczywiście w głowie wciąż "szaleją mu myśli jak stado przedszkolaków na placu zabaw" i ciągle coś mu nie pasuje, ale nie wie co, ewentualnie ma dziwne przeczucia lub "spada mu na oczy czerwona zasłona" wściekłości albo "neurony" (?) mu przeskakują.
Chociaż to Sandomierz mnie przytrzymał przy tym gniocie, niewiele tu z niego, ot kilka nazw z Google Maps i jakieś mętne wspomnienia autora z nieudanych wczasów rodzinnych tudzież zbędne a rozwlekle szczegółowe opisy np. Katedry, zapewne zaczerpnięte z przewodnika po mieście czy ze stron internetowych.
Nie będę się pastwiła nad błędami logicznymi książki, dłuugo by wyliczać. Nadmienię tylko, że o znaku rodła uczono bodajże w V. klasie podstawówki, trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś dorosły z IQ większym od rozmiaru buta nie zna tego symbolu. "Tajemnicze" liczby też są umiarkowanie tajemnicze - mnie osobiście Stary Testament przyszedł do głowy jako oczywisty przy zbrodniach w stylu mordów rytualnych, no ale bystrzak Szacki łamał sobie głowę przez pół książki.
Skoro o morderstwach mowa, to są one oczywiście - jako że to polski kryminał - absurdalnie wydumane i w założeniu wstrząsające; ich groteskowe okrucieństwo ma zapewne przykryć słaby warsztat pisarski Miłoszewskiego. Ostatnia godzina (z hakiem) audiobooka to łopatologiczne tłumaczenie oczywistych oczywistości. Muszę tu zresztą zasmucić pana autora - już od wątku dwóch obiadów na wynos "zaskakujące" rozwiązanie było jak na dłoni. A nawet jeśli ktoś tego nie wyłapał, to po kiego grzyba streszczać mu jeszcze raz całą książkę?
Jedyny plus - jako audiobook dobrze czytane. Wyraźnie, miłym głosem, z odpowiednią intonacją i bez aktorskiej emfazy. Za lektora dodałabym gwiazdkę, ale muszę i tak ją odebrać za groteskowo-wulgarne sceny erotyczne (i marzenia Szackiego o "ujeżdżaniu" wszystkiego, co się rusza) oraz quasi-nadprzyrodzone wtręty.
Mimo wszystko dosłuchałam do końca, brawo ja, więc nie jedna gwiazdka, lecz zawyżone aż dwie.
"Ziarno prawdy" to bardzo zła, pretensjonalna książka. Fatalnie, wręcz grafomańsko napisana, a jako kryminał kompletne nieporozumienie. Treści jest tu co najwyżej na dłuższe opowiadanie, reszta to lanie wody. Na przykład zupełnie niepowiązane z wątkiem pokraczne streszczenie słynnej zbrodni połanieckiej.
Szczerze mówiąc w ogóle by mi nie przyszło do głowy po toto sięgnąć,...
Mam pod bardziej znanym tytułem "Dom przestępców". Nietypowa powieść, bo bez Poirota, panny Marple czy innego detektywa. Jest co prawda policja, jest nawet jej pomocnik-narrator, ale zagadka rozwiązuje się sama. Świetny klasyczny kryminał!
Mam pod bardziej znanym tytułem "Dom przestępców". Nietypowa powieść, bo bez Poirota, panny Marple czy innego detektywa. Jest co prawda policja, jest nawet jej pomocnik-narrator, ale zagadka rozwiązuje się sama. Świetny klasyczny kryminał!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCzyta/słucha się dobrze, ale morderca jest oczywisty, bo jest nim osoba zupełnie zbędna w tej książce, nie odgrywająca żadnej roli, nietrudno więc się domyślić, po co autorka ją stworzyła. Tym niemniej polecam, sympatyczna powieść. Jak prawie zawsze u Mary Higgins Clark akcja toczy się w Nowym Jorku i New Jersey.
Czyta/słucha się dobrze, ale morderca jest oczywisty, bo jest nim osoba zupełnie zbędna w tej książce, nie odgrywająca żadnej roli, nietrudno więc się domyślić, po co autorka ją stworzyła. Tym niemniej polecam, sympatyczna powieść. Jak prawie zawsze u Mary Higgins Clark akcja toczy się w Nowym Jorku i New Jersey.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toUwielbiam ten kryminał, a od poematu Tennysona przechodzą mnie ciarki za każdym razem, kiedy go czytam. Panna Marple skonfundowana nowymi porządkami, które dotarły nawet do St Mary Mead i nieco znudzona zaleconą przez lekarza bezczynnością, jak na zawołanie dostaje do rozwiązania soczysta zagadkę. I radzi sobie z nią jak zwykle z gracją.
Uwielbiam ten kryminał, a od poematu Tennysona przechodzą mnie ciarki za każdym razem, kiedy go czytam. Panna Marple skonfundowana nowymi porządkami, które dotarły nawet do St Mary Mead i nieco znudzona zaleconą przez lekarza bezczynnością, jak na zawołanie dostaje do rozwiązania soczysta zagadkę. I radzi sobie z nią jak zwykle z gracją.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toGenialna! Jedna z lepszych i moich ulubionych książek Christie. Kochana panna Marple, malutka miejscowość, korowód barwnych postaci i tużpowojenna Anglia. Czytanie tak świetnego kryminału daje mnóstwo radości. Wysłuchalam także audiobooka. P.S. Dość niesmaczne heheszki ze służącej Mitzi [uciekinierki z Europy środkowej, z silną traumą powojenną (na jej oczach zamordowano całą rodzinę), jak się można domyślać, Żydówki], odbieram jako ironiczny obraz stosunku Brytyjczyków do cudzoziemców, a nie poglądy samej autorki, która wszak bohaterem innego cyklu uczyniła Belga.
Genialna! Jedna z lepszych i moich ulubionych książek Christie. Kochana panna Marple, malutka miejscowość, korowód barwnych postaci i tużpowojenna Anglia. Czytanie tak świetnego kryminału daje mnóstwo radości. Wysłuchalam także audiobooka. P.S. Dość niesmaczne heheszki ze służącej Mitzi [uciekinierki z Europy środkowej, z silną traumą powojenną (na jej oczach zamordowano...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOstatnia powieść o pannie Marple (wydane w 1976 roku "Uspione morderstwo" Christie napisała kilkadziesiąt lat wcześniej). Kiedy czytam kryminał z Poirotem - wolę Poirota. Kiedy z panną Marple - pannę Marple😉 Czyli uwielbiam oboje! W "Nemezis" nie ma typowej dla Agathy zagadki, morderca jest niemal od początku dość oczywisty. Jednak wcale a wcale nie psuje to frajdy czytelnikowi! Opis żmudnego śledztwa uroczej starszej pani jest fascynujący. Cudowny elegancki kryminał, wielka ulga po współczesnych, turpistycznymi opisami maskujących niedostatki fabuły.
Ostatnia powieść o pannie Marple (wydane w 1976 roku "Uspione morderstwo" Christie napisała kilkadziesiąt lat wcześniej). Kiedy czytam kryminał z Poirotem - wolę Poirota. Kiedy z panną Marple - pannę Marple😉 Czyli uwielbiam oboje! W "Nemezis" nie ma typowej dla Agathy zagadki, morderca jest niemal od początku dość oczywisty. Jednak wcale a wcale nie psuje to frajdy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCudna klasyka. Czytałam mnostwo razy, teraz slucham audiobooka - ach, jakie to urocze! Hastings (już z zaczeską biedaczysko) i seria tajemniczych morderstw. Agatha jest wielka!
Cudna klasyka. Czytałam mnostwo razy, teraz slucham audiobooka - ach, jakie to urocze! Hastings (już z zaczeską biedaczysko) i seria tajemniczych morderstw. Agatha jest wielka!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZdecydowanie najgorsza z wysłuchanych przeze mnie książek z serii o Myronie. Na szczęście kolejna jest dużo lepsza. Tutaj zabrakło pomysłu na fabułę, autor łata jak może powtórzeniami (pseudozabawne opisy Dużej Cyndi, nieznośne suchary Wina, biesiadowanie u Baumgarta, opisy budynku Dakota - wszystko ctrl alt), ale nie ratuje to niestety powieści, a przeciwnie, drażni. Myron i Win są już po 50., pewne rzeczy wypadałoby zmienić, ale Coben się boi. W efekcie otrzymujemy opowiadanie rozdmuchane na kilkaset stron i zupełnie nieinteresującą sprawę. Na dodatek absurdalną - akcja zawiązuje się pod wpływem dwuwyrazowego dość niewinnego wpisu na facebookowym fanpage'u, a jednym z bohaterów (wielkim nieobecnym) jest brat Myrona, dotychczas jedynaka, wymyślony ad hoc. A do tego płaczący Frank Ache🤦♀️. Cienizna.
Zdecydowanie najgorsza z wysłuchanych przeze mnie książek z serii o Myronie. Na szczęście kolejna jest dużo lepsza. Tutaj zabrakło pomysłu na fabułę, autor łata jak może powtórzeniami (pseudozabawne opisy Dużej Cyndi, nieznośne suchary Wina, biesiadowanie u Baumgarta, opisy budynku Dakota - wszystko ctrl alt), ale nie ratuje to niestety powieści, a przeciwnie, drażni. Myron...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJedna ze stand alone powieści Cobena. Dość schematyczna i niestety od początku morderca jest oczywisty, co skutecznie psuje przyjemność czytania (w moim przypadku - słuchania audiobooka). Ocenę obniżam za kuriozalny wątek Barbie i Kena (tak nudny, że przewijałam do przodu), podwyższam zaś za psychologiczne pogłębienie głównych bohaterów (szczególnie zaś Cassie/Meghan) i za Globisza świetnie czytającego ten kryminał.
Jedna ze stand alone powieści Cobena. Dość schematyczna i niestety od początku morderca jest oczywisty, co skutecznie psuje przyjemność czytania (w moim przypadku - słuchania audiobooka). Ocenę obniżam za kuriozalny wątek Barbie i Kena (tak nudny, że przewijałam do przodu), podwyższam zaś za psychologiczne pogłębienie głównych bohaterów (szczególnie zaś Cassie/Meghan) i za...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toŚwietny kryminał - jeden z lepszych Cobena!
Świetny kryminał - jeden z lepszych Cobena!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Mimo że "Ziarno prawdy" (tom poprzedni) było bardzo kiepską książką, postanowiłam wysłuchać w formie audiobooka ostatnią część perypetii prokuratora Szackiego, skoro już bohatersko przebrnęłam przez dwie pierwsze (niestety nie pamiętam, o czym było "Uwikłanie" i czemu łaskawie oceniłam je aż na 5 gwiazdek).
A cóż mamy w trzecim tomie? Minęło 5 lat i Szacki nie narzeka już na Sandomierz, tylko na Olsztyn. Szefowa jest zbyt miła, warmińska mżawka "marznąca", a biedny prokurator ciągle stoi w korkach. Mieszka z córką i jakąś Rosjanką (?) "Żenią", chociaż w drugim tomie prokurator Basia miała dla niego porzucać męża? Nevermind, widocznie się autorowi zapomniało xd. Nie oczekujmy od Miłoszewskiego konsekwencji.
W drugim tomie ("Ziarnie prawdy") akcja była mimo wszystko żwawsza. W "Gniewie" autor mnie tak umęczył nudnymi opisami brzydkich (zdaniem Szackiego) olsztyńskich ulic, fatalnej pogody, a nawet garnituru prokuratora, że po godzinie tego pierdololo nie doczekawszy morderstwa odpuściłam sobie.
Mimo że "Ziarno prawdy" (tom poprzedni) było bardzo kiepską książką, postanowiłam wysłuchać w formie audiobooka ostatnią część perypetii prokuratora Szackiego, skoro już bohatersko przebrnęłam przez dwie pierwsze (niestety nie pamiętam, o czym było "Uwikłanie" i czemu łaskawie oceniłam je aż na 5 gwiazdek).
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toA cóż mamy w trzecim tomie? Minęło 5 lat i Szacki nie narzeka już...