Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

"Irys ma wrażenie, że jej dotychczasową egzystencja była szkicem sporządzonym węglem i dopiero teraz nabiera żywych braw farb olejnych."


   Epoka, w której rozgrywa się akcja książki jest jedną z rzeczy, które zachęciły mnie do jej przeczytania. Londyn w XIX wieku był najbogatszym miastem pośród cywilizacji europejskiej, jednak bieda sąsiadowała tam z ogromnym bogactwem. Arystokraci i przemysłodawcy żyli pod dużym dostatkiem, a w dzielnicach nędzy miliony ludzi umierało z głodu i zimna. Wątek obyczajowy jest w tej powieści zarysowany, a nawet odgrywa tutaj pewną rolę, ponieważ Irys - jedna z głównych postaci - charuje w sklepie z lalkami pani Salter za marne pieniądze, które i tak musi oddawać rodzicom. Dziewczyna pragnie malować, zarabiać na siebie i wydostać się spod władzy okrutnej pracodawczyni. Pasja Iris i jej spojrzenie na świat tak, jakby było płutnem jest naprawdę urzekające.

"Ta sala skrywa wnikliwe przemyślenia i bystre umysły, które istnieją pod powłoką obrazów niczym mechanizmy pod tarczami zegarów."

       "Fabryka lalek" jest historią głównie o wielkich ambicjach, o chęci bycia docenionym, o chorobliwej zazdrości, o zdobywaniu za wszelką cenę, o spełnianiu marzeń. Autorka bardzo dobrze wykreowała ten wątek i pisze z wielką intensywnością o barwach, sztuce oraz malarstwie. Na podstawie losów Irys udowadnia nam, że pasja jest czymś pięknym i że warto jest dla niej pokonywać własne granice, wychodzić z własnej strefy komfortu. Macneal odkrywa także drugą stronę medalu; pasja może okazać się niebezpieczna i wręcz niezdrowa.

"Stworzenie kiedyś żyło, oddychało, a teraz egzystowało na osobliwym pograniczu piękna i koszmaru. Dotknął jego czaszki, a potem swojej."

Londyn zamieszkuje także Silas Reed, który jest wypychaczem zwierząt i traktuje to jako sztukę przez wielkie "S". Zachwyca go zdejmowanie skóry ze swoich przyszłych eksponatów, preparowanie szkieletów i łączenie kości. Na kratach powieści tej postaci towarzyszy woń rozkładających się ciał i odór śmierci, choć okazuje się, że nie to jest w tej postaci najbardziej niepokojące.

"Gdy znowu podnosi wzrok, widzi czaszkę dziewczyny, swoją czaszkę; całe dno jest wyłożone czaszkami. Rzędami lalek, wymalowanych kobiet, czaszek. Martwe, martwe, wszystkie martwe."

Cierpliwie czekałam na wątek, który w literaturze pojawia się nie często albo jest przedstawiany w raczej nie najciekawszy sposób, czyli wątek chorobliwej obsesji. Pisarka przedstawia nam dramat człowieka, którego życie jest jedną wielką przykrością, ujmując to krótko. Kiedy Silas spotyka Irys, nagle wszystko przestaje mieć znaczenie, przed oczyma ma tylko ją. Usilinie jej pragnie w każdym tego słowa znaczeniu. Maniakalne zauroczenie w końcu przeradza się w paranoję, chęć posiadania człowieka na własność. Stworzył idealistyczny obraz kobiety, wziął swoje urojenia za pewnik i przeżył bolesne starcie z rzeczywistością. Bądź, co bądź Silas jest dobrze wykreowaną i poprowadzoną postacią, bo to, co go ostatecznie doprowadziło do szaleństwa nie było jednie spotkanie pięknej dziewczyny. Odkrywamy, że składało się na to wiele innych czynników. Macneal nawiązuje do "Guigemara" Marie De France - średniowiecznego poematu miłosnego, w którym uwięziona kobieta zostaje uwolniona przez ukochanego. Z tym perfekcyjnym obrazem ta książka ma niewiele wspólnego i na szczęście ta obsesja nie jest w żaden sposób romantyzowana ani przez Irys ani przez autorkę, może jedynie przez samego Silasa.
Zarówno styl, postacie, konstrukcja jak i rozwinięte wątki są naprawdę dobrze poprowadzone. Debiut osadzony w realiach XIX-wiecznego zamglonego Londynu, w których bohaterka dostaje szansę spełnić własne marzenia, wątek zmysłowej miłości, siostrzanej nienawiści, samotności, życia na ulicy, sztuki i malarstwa. Jednak brakowało mi w tej książce dreszczyku, zwrotów akcji, lepiej rozwniętego motywu obsesji, grozy, ostrości. Punkt kulminacyjny nieco mnie zawiódł. Czekałam aż ta historia się rozkręci i finał zwali mnie z nóg, a tymczasem wydawało mi się, że autorka nie miała pomysłu na zakończenie albo ta historia nie miała celu. Pod koniec fabuła jest prowadzona bardzo niekonsewketnie. Zepsuło to nieco wizerunek całokształtu tej powieści. Nie czytałam tego z zapartym tchem, co nie zmienia faktu, że uznaje "Fabrykę lalek" za dobrą książkę. Dostrzegłam u tej autorki wielki potęcjal i uważam to za udany debiut, co więcej chętnie przeczytałabym kolejną książkę spod jej pióra.

"Irys ma wrażenie, że jej dotychczasową egzystencja była szkicem sporządzonym węglem i dopiero teraz nabiera żywych braw farb olejnych."


   Epoka, w której rozgrywa się akcja książki jest jedną z rzeczy, które zachęciły mnie do jej przeczytania. Londyn w XIX wieku był najbogatszym miastem pośród cywilizacji europejskiej, jednak bieda sąsiadowała tam z ogromnym bogactwem....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Był kiedyś czas,
cudowny czas,
Gdy kwiaty kwitły wciąż.
I długie dni,
Noce wśród gwiazd,
I ludzie tak radośni.
Lecz płynie czas i zmienia nas,
I wieje wiatr z południa.
Przynosi ogień, burze, strach,
Smutek i mrok co dnia."

    Uśpiony świat pod zaspami śniegu. Ogromny las, który otacza wioskę niczym forteca. Wyje i zwodzi mroźny wiatr, a pomiędzy konarami wysokich drzew czai się uśpione zło. Są takie książki, które oczarowują nas od pierwszych stron i już po pierwszym rozdziale wiemy, że szykuje się doskonała literacka przygoda. Tak właśnie było w moim przypadku z "Niedźwiedziem i Słowikiem".

"Wiedział już, jakie zło zapanowało w tej krainie. Kryło się w symbolach słoneczych na fartuchu niani, w strachu tej głupiej kobiety, w niesamowitych zwierzęcych oczach starszej córki Piotra."

      Witajcie w XV-wiecznej Rusi smaganej lodowatym wiatrem i udekorowanej śniegiem. Włodzimierz I ochścił Kijów w wodach Denapiru i kraj stał się chrześcijański. Jako, że Ruś jest ogromnym krajem, reformy przyjmowały się bardzo powoli. Akcja dzieje się w dużej wiosce zwaną Leśną Ziemią. W tej wiosce ze zwyczajnego szacunku do tradycji i wierzeń swoich przodków mieszkańcy nie negują istnienia stworzeń i postaci z opowieści. Dzielą się pokarmem z duchami, które chronią ich domostwa przed złem, wyrażając w ten sposób szacunek i wdzięczność.

"Odważni żyją. Tchórze umierają w śniegu."

     Książka skupia się głównie na rodzinie pana Leśnych Ziem, czyli Piotra Władymirowicza, a konkretniej na jego córce Wasilisi. Wasia jest niezwykłą dziewczyną, ponieważ widzi i może rozmawiać z duchami, które czuwają nad jej domem. Obdarzona tym darem jest także macocha głównej bohaterki. Anna, w przeciwieństwie do Wasi, uznaje to za przekleństwo. Żyje w ciągłym strachu, a stworzenia, które widzi uznaje za nawiedzające ją czarty i demony.

"W bajkach książę-ptak i zły czarownik przychodzą tylko po nieposlusze dziewczęta."

   Ja ubóstwiam baśnie, opowieści, legedndy, mity i reetelingi. Miałam naprawdę spore oczekiwania co do tej książki i po jej przeczytaniu stwierdzam, że je przerosła. Znajdziemy tu sporą dawkę rosyjskiego folkloru, na którym bazuje świat przedstawiony przez autorkę. Pojawiają się tu różne stworzenia z wierzeń słowiańskich np. Wodinaj, czyli wodnik, król rzeki, który czycha przy brzegu na małe dziewczynki, aby zabrać je do swego zamku albo Rusałka — piękna naga kobieta o zielonej skórze ukryta pod taflą wody, która uwielbia przynosić zgubę leśnym wędrowcom. Nie znajdziecie bardziej baśniowej powieści niż "Niedźwiedź i Słowik". Autorka doskonale tworzy baśniowy klimat i to, jak ona pisze jest bardzo adekwatne do tej baśniowości. Właściwie jestem pod sporym wrażeniem talentu pisarskiego Arden. Urzekł mnie jej styl i to, jak słowa ożywają na stronach książki. Przypadł mi do gustu szczególnie jej sposób opisywania. W prosty i trafny sposób potrafi wszystko zobrazować. Mimo tego, że autorka nie żyła w tamtych czasach, bardzo dobrze ukazywała trudne warunki, w jakich żyło się na Rusi.

"Poszłabym nawet w otchłań piekielną, gdybym sama mogła wybrać tę drogę. Wolałabym umrzeć jutro w lesie niż żyć przez sto lat życiem, jakie wybiorą dla mnie inni."

    Książka rozpoczyna się wraz z narodzinami Wasi, razem z nią dorastamy i poznajemy ten niesamowity świat wykreowany przez Arden. Główna bohaterka skradła moje serce. Roztrzepana dziewczyna o ciemnych włosach z burzą w leśnych oczach. Jest to zdecydowanie żeńska postać nieco inna niż wszystkie, jakie spotkałam w tego typu literaturze. W średniowieczu żeńska rola była bardzo ograniczona. Kobiety powinny rodzić dzieci, opiekować się domem i gotować posiłki albo zostać zamknięte w klasztorze na resztę życia. Wasia ma w nosie to, do czego była przeznaczona kobieta w czasach, jakich żyje. Uwielbia znikać na całe dnie w lesie, szwędać się po drzewach, czuć wiatr we włosach na galopującym koniu. Wyrasta na bardzo błyskotliwą i odważną dziewczynę, która jest gotowa walczyć oraz umierać za swoją rodzinę i za to, w co wierzy. Dzielnie próbuje poradzić sobie z tragedią, która rozgrywa się wyłącznie na jej oczach.

"Jakby swoim dotknięciem ożywiał słowa. Głos miał glęboki niczym rzeki wiosną. Mówił im o życiu i śmierci, o Bogu i o grzechu. Opowiadał o rzeczach, o których nie wiedzieli, o diabłach, udrękach i pokusie. Przywołał to wszystko przed ich oczy, tak że ujrzeli siebie samych poddanych sądowi Bożemu, potepionych i wrzuconych w otchłań."

      Dramat poniekąd zaczyna się od przyjazdu księdza Konstantyna do Leśnych Ziem. Duchowny próbuje zaprowadzić porządek we wsi i wypreswadować mieszkańcom wierznia w domowe duchy.
Konstanty Nikonowicz to postać, której muszę poświęcić część tej recenzji. Miałam wrażenie, że pop (dawniej ksiądz) był inspirowany postacią z powieści Victoria Hugo, czy też bardziej znanej bajki Disneya pt. "Dzwonnik z Notre Dame". Mowa tu o Klaudiuszu Frollo, czyli tragicznej postaci, którą stworzył Hugo i - moim zdaniem - najbardziej przerażającym czarnym charakterze, jaki Disneyowi udało się stworzyć. Okazała się, że istotnie Katherine Arden wzorowała tę postać właśnie na nim. Konstanty to piękny mężczyzna o złotych lokach i błękitnych oczach, jest jak człowiek wykuty z marmuru. Duchowny jest  znany z pobożności i cieszy się powszechnym szacunkiem, wręcz uwielbieniem ze strony ludzi. To człowiek emanujący charyzmą. W "Niedźwiedziu i Słowiku" mamy okazję spoglądać na rozgrywające się wydarzenia z wielu punktów widzenia. Kiedy zaczynamy widzieć świat oczami Konstantego, dowiadujemy się, co kryje się pod tym pięknym obliczem. To postać pełna wielu kontrowersji, budziła we mnie  skrajne emoce. Budzi jednocześnie głęboką fascynację, momentami coś na obraz współczucia, przez jakiś czas odrazę i niechcęć. Tak, jak we Frollo zderzają się w tym człowieku dwie różne sprzeczności. Jego postrzeganie głównej bohaterki i uczucia względem niej są bardzo podobne do tych, którymi Klaudiusz Frollo darzył Esmeraldę. To jedna z takich postaci, która na długo zostanie mi w pamięci. Autorka stworzyła szeroką gamę różnych pełnokrwistych bohaterów, do których miałam różne stosunki.

"Na wieśniaków padł strach, pełzający, szemrzący strach, oblepiający wszystko niczym pajęczyna."

      Przez Konstantego tworzą się dwie strony barykady: chrześcijaństwo i dawne wierzenia. Mimo tego, że jest to poniekąd baśń, Arden wcale nie popiera ani nie neguje żadnej z tych stron. Bardzo ciekawy jest właśnie temat poruszający to, jak różnie jest postrzegane chrześcijaństwo, jaki ma wpływ na ludzi i ich poglądy. Przez to, że mieszkańcy Leśnych Ziem do końca przestali wierzyć w duchy, zaponwał chaos. Momentami ta książka potrafi być bardzo mroczna i tajemnicza.
      Książka inna niż wszystkie. Od razu znalazła specjalne miejsce w moim sercu. Wciągnęła mnie bez reszty, pozwoliłam się jej całkowicie oczarować. Po przeczytaniu tej powieści, dużo myśli kłębiło mi się w głowie, znalazłam wiele aspektów tej powieści, które chciałam ująć w  recenzji. Bałam się, że zabraknie mi słów, aby opisać zachwyt nad tą książką. Polecam z całego serca.

"Był kiedyś czas,
cudowny czas,
Gdy kwiaty kwitły wciąż.
I długie dni,
Noce wśród gwiazd,
I ludzie tak radośni.
Lecz płynie czas i zmienia nas,
I wieje wiatr z południa.
Przynosi ogień, burze, strach,
Smutek i mrok co dnia."

    Uśpiony świat pod zaspami śniegu. Ogromny las, który otacza wioskę niczym forteca. Wyje i zwodzi mroźny wiatr, a pomiędzy konarami wysokich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

     "Potem wyspa po prostu przepadła, pochłonięta przez górę mgły. Rozpłynęła się, jakby nigdy nie istniała."

      Osobliwe dzieci wraz z Jacobem zostawiają za sobą sierociniec, który służył im jako azyl, opuszczają swoje więzienie zwane niegdyś rajem i wyruszają w podróż, aby uratować swoją ymbrynkę. Czeka ich droga burzliwa, jak morze, które musieli pokonać, aby dostać się do panny Avocet.

"Gdzie byłbym teraz, gdybym miał lepiej opancerzone serce?"

      Rozpoczyna się prawdziwa podróż w czasoprzestrzeni. Ta książka to jedna wielka wędrówka pełna przygód, przykrych niespodzianek i przeszkód. Pierwszy tom był dużym wstępem do osobliwego świata, w który wkroczyliśmy wraz z Jacobem. W kontynuacji dowiadujemy się o wiele więcej o osobliwcach, poznajemy ich naturę i różne zdolności, mamy okazję zwiedzić wiele pętli i częściej stawiać czoła upiorom oraz głucholcom, dlatego kontynuacja jest ciekawsza niż pierwsza część.

"— Palant z ciebie.
— Ale skuteczny."

      Riggs stara się też nam bardziej przybliżyć życiorysy, osobowości i umiejętności wychowanków pani Peregrine, jednak wciąż zdradza bardzo niewiele. Postacie te jeszcze czymś was zaskoczą, dadzą powody do podziwu i znajdą specjalne miejsce w waszych sercach, jeśli jeszcze tego nie zrobiły. Nie brak też charakterystycznego dla tej osobliwej grupy humoru w drugim tomie.

" Wpadam do jego otwartego grobu, ciemność się podnosi i mnie pochłania, a ja ciągle spadam, nie ma dna, a potem jestem gdzieś pod ziemią, zupełnie sam, i wędruję setkami krzyżujących się tuneli, idę i jest mi zimno, tak zimno, jakby zamarzała mi skóra i pękały kości, a wszędzie w ciemnościach dostrzegam żółte oczy, które mnie obserwują."

      Wszystko widzimy z punktu nastoletniego Jacoba, który dopiero co odkrył swoją osobliwość i stara się ją rozwijać. Bardzo podobało mi się to, w jaki sposób autor przedstawia  ewoluowanie umiejętności głównego bohatera. Riggs nie postanawia Jacoba idealizować czy heroizować, tylko pokazuje, że prawdziwymi bohaterami ludzie się stają, a nie rodzą. Zwracam na to uwagę, dlatego że autorkom/autorom książek dla młodzieży zdarza się bardzo nienaturalnie opisywać tego typu rzeczy. W ogóle jeśli chodzi o narratora tej powieści, to jest on bardzo realnie ukazywany, jego myśli, rozterki, lęki są bardzo na miejscu. To sprawia, że ta postać wydaje się nam bardzo bliska i możemy się z nią w wielu przypadkach utożsamiać.

"W moim sercu zaczęło obracać się koło, którego nigdy wcześniej nie zauważyłem. Kręciło się tak szybko, że szumiało mi w głowie. Im bardziej oddalała się Emma, tym wyższe były obroty koła, całkiem jakby łączyła nas niewidzialna linka. Miałem wrażenie, że jeśli Emma odejdzie zbyt daleko, linka napręży się, pęknie i mnie zabije."

      Wątek miłosny wciąż jest na drugim planie przez co nie przysłania akcji i niezmiernie mi to odpowiada. Te uczucia, którymi Jacob darzy Emmę w "Mieście Cieni" są dojrzałe i w urzekający sposób opisywane. Nie jest to para, której szczególnie kibicuję, ale Riggsowi dobrze udało się to przedstawić. Nie odnosiłam wrażenia, że jest to wątek wciśnięty gdzieś na siłę i nic do tej lektury nie wnosi, tak jak to czasem zdarza się w YA.

    " Z miejsca, w którym oszołomieni przystanęliśmy na stopniach katedry, rozciągnał się widok na płonące miasto. Niebo wyglądało jak panorama pomarańczowowych płomieni, tak jasnych, że można by przy nich czytać. Plac, na którym niedawno łowiliśmy gołębie, zmienił się teraz w otoczony kocimi łbami, dymiący lej po bombie. (...) To wycie brzmiało tak zaskakująco ludzko, jakby wszyscy w Londynie wbiegli na dachy, aby krzykiem dać upust zbiorowej rozpaczy. "

      Jedną z wielu atutów tej książki jest czas, w jakim rozgrywa się akcja powieści. Tak, jak na początku zdradziłam, będziemy mieli okazję przebywać w kilku pętlach, ale w dużej mierze akcja będzie osadzona w latach czterdziestych dwudziestego wieku. Pięknie autor oddał realia tamtych wojennych czasów. Pisarz nie oszczędza nam niczego i zwraca uwagę na makabryczne wydarzenia, jakie w tamtym okresie miały miejsce.
Ślady spadających bomb, rozpadające się budynki, miasta pełne gruzów i zapalisk, ludzie zabarykadowani w domu, życie w ciągłym strachu. Riggs w odpowiedni sposób opisuje miejsca akcji w swoich książkach.

"Anioł śmierci spokojnie spłynął z nieba na ziemię."

      Nie tylko przez ten wojenny okres "Miasto Cieni" pokrywa mroczna poświata. Towarzyszą nam także  fascynujące i dziwne fotografie. Pełno jest tu zwrotów akcji, a zakończenie jest epickie. Nie jestem w stanie nic tej książce zarzucić. Nawet jeżeli "Osobliwy Dom Pani Peregrine" nie zrobił na was ogromnego wrażenia i wahacie się, czy kontunuwać tę serię, zachęcam, aby dać szansę "Miastu Cieni".

     "Potem wyspa po prostu przepadła, pochłonięta przez górę mgły. Rozpłynęła się, jakby nigdy nie istniała."

      Osobliwe dzieci wraz z Jacobem zostawiają za sobą sierociniec, który służył im jako azyl, opuszczają swoje więzienie zwane niegdyś rajem i wyruszają w podróż, aby uratować swoją ymbrynkę. Czeka ich droga burzliwa, jak morze, które musieli pokonać, aby dostać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Prawda jest bowiem taka, że to nie miłość rządzi światem, lecz pieniądz".

Ta powieść mną wstrząsnęła. Przedstawia pejroatywne oblicze świata, w którym rządzą pieniądze. Pokazuje tę bezlitosną, prymitywną, pożądliwą stronę ludzkiej natury. Dobrze obrazuje człowieka, którym zawładnia chciwość, chęć posiadania na własność rzeczy, a nawet ludzi. Człowieka, który wyzbywa się sumienia, działa bez żadnych skrupółów.   

"Musiałam przeżyć miłość albo uschnąć i umrzeć."

      Mówi także o sile miłości, która potrafi uczynić wszystko pięknym i wyjątkowym. Bez miłość nie ma nic, nic tak naprawdę nie istnieje, bez niej nie da się niczego zbudować. Uświadamia nam, że miłość często wdziera się do naszego serca nieproszona i przydarza nam się mimo naszej woli. Czasami to, że kogoś kochamy wcale nie oznacza, że za wszelką cenę powinniśmy z tym kimś być. Usilinie pragniemy wierzyć i ufać bliskim nam ludziom, mając nadzieję, że odwdzięczą się tym samym. Czasem, bez względu na wszystko, nie powinniśmy wybaczać najbliższym. Momentami pozory mylą, a to, co ma piękne oblicze, nie zawsze jest dobre i właściwe.

"To właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że zyskując coś, jednocześnie zawsze będę coś tracić."

    Ta historia zaczyna się całkiem zwyczajnie. Dollangangerowie to szczęśliwe małżeństwo z czwórką dzieci, wiodą spokojne życie w dostatku w Gladstone. Nagle głowa rodziny ginie w tragicznym wypadku samochodowym, a sielanka rozsypuje się natychmiast jak domek z kart. Brak funduszy zmusza zmusza ich do opuszczenia domu i rodzinnego miasta. Wyruszyli do Wirginii, aby zamieszkać w Foxforth Hall — ogromnej rezydencji na stromym zboczu, mającej ponad dwieście lat. Złowrogi dom dziadków skrywa wiele tajemniczych pokoi i mrocznych sekretów.

"Bez względu na intensywność cierpienia, żal z czasem wygasa i ktoś nawet prawdziwie kochany ostatecznie staje się niewyraźnym cieniem w naszej pamięci."

       Tam twardą ręką rządzi chora, despotyczna i okrutna babcia, która z całego serca potępia swoje wnuki. Jest fanatyczką religii i traktuje wiarę bardzo instrumentalnie. Jak pomyślę o tej postaci, to ciarki przechodzą mi po plecach. Nie rozumiem i nie cierpię ludzi, którzy każdego wieczoru modlą się o Bożą łaskę, są obecni na mszy w niedziele, ale mimo tego są podli, dopuszczają się bestialskich czynów i sami próbują wymierzać sprawiedliwość. 

"Coraz częściej myślę o nas jako o kwiatach na poddaszu. [..] Narodzeni w jasnych barwach, ciemniejących z każdym dniem długiego, ponurego, męczącego, koszmarnego czasu, który spędziliśmy jako więźniowie nadziei i ofiary zachłanności."

      Dzieci muszą skryć się w dużym pokoju na ostatnim piętrze. Zostają zamknięci na klucz, porzuceni, zapomniani przez świat i powoli więdną, jak tytułowe kwiaty. Mają do predyspozycji ponure, olbrzymie pomieszczenie poddasze. Muszą znosić samotność i suche, zakurzone powietrze. Nie wiedzą, czy jeszcze kiedyś ujrzą słońce albo poczują jego promienie na twarzy. Nie są pewni, czy nadejdzie dzień, w którym znowu ujrzą niebo, poczują podmuch powietrza, napotkają innych ludzi. Nastolatkowie są zdani na siebie, zostali zmuszeni dorosnąć zbyt szybko i wcielić się w rolę opiekunów czteroletnich bliźniaków. Cathy i Chris starają się przetrwać na poddaszu, urozmaicić każdy dzień. Podziwiałam ich pomysłowość, zaradność, zamiłowanie do sztuki i nauki.

"Bóg i niebo było na ziemi, w ogrodach, lasach, parkach, na plażach, nad jeziorami, na autostradach i w podróżach w nieznane. Piekło było tu, gdzie ja. Wiecznie rzucało na mnie swój cień, próbując zmienić mnie w to, czym byłam według babci — diabelskie nasienie."

     Ich historię opowiada dwunastoletnia Cathy. Jest ciekawą postacią i narratorką. To namiętna, burzliwa dziewczyna, która potrafi dostrzec piękno świata, ale nie jest ślepa na jego negatywne aspekty. Nie jest idealna, czasem ponoszą ją emocje, potrafi dramatyzować i być nieokrzesana, ale na tym polega jej wewnętrzne piękno.

"Twórczy geniusz objawia się bowiem właśnie w chwilach nieskrępowanego oddawania się marzeniom."

  "Kwiaty na poddaszu" mają świetną podbudowę psychologiczną. To jedna z tych książek, która zmienia nasze patrzenie na świat i otaczających nas ludzi, skłania do refleksji, w pewnym sensie poszerza nasze horyzonty. Nie polecam tej książki na letni wyjazd ani na momenty relaksu. Jest to w dużej mierze historia o okrucieństwie, to pozycja niepokojącą i momentami naprawdę brutalna. Groza czai się gdzieś w zakamarkach potwornego Foxforth Hall, czujemy jej obecność. Jest to dobrze napisana książka, przejmująca lektura dla starszych czytelników.

"Prawda jest bowiem taka, że to nie miłość rządzi światem, lecz pieniądz".

Ta powieść mną wstrząsnęła. Przedstawia pejroatywne oblicze świata, w którym rządzą pieniądze. Pokazuje tę bezlitosną, prymitywną, pożądliwą stronę ludzkiej natury. Dobrze obrazuje człowieka, którym zawładnia chciwość, chęć posiadania na własność rzeczy, a nawet ludzi. Człowieka, który wyzbywa się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czwarta część serii przygód o Harrym Potterze — niezwykłym chłopcu z blizną w kształcie błyskawicy. Harry niechętnie wraca na wakacje na Privert Drive. Po tym, jak chłopiec dowiedział się o istnieniu jego ojca chrzestnego, powrót do ciotki i wujka wydawał się jeszcze trudniejszy. Pewnej nocy Harry budzi się z okropnym bólem blizny, ale chwila grozy mija wraz z przyjściem listu od Rona. Koniec wakacji Chłopiec, który Przeżył spędza u rodziny Weasleyów, zabierają go na Mistrzostwa Świata w Quidditchu.
Rowling fantastycznie opisała przebieg meczu. Sama w pewnym momencie przeniosłam się na trybuny i oglądałam widowisko razem z ukochanymi postaciami. Działy się tam naprawdę ciekawe rzeczy, jednak sielanka nie trwa ani minuty dłużej, kiedy na niebie pojawia się Mroczny Znak i zapanuje chaos.

„Potem zdał sobie sprawę, że to olbrzymia czaszka, złożona z elementów, które przypominały szmaragdowe gwiazdy. Spomiędzy szczęk, jak język, wysuwał się wąż."

Autorka powoli wprowadza nas w świat Śmierciożerców (popleczników Voldemorta) i w czasy, w których spustoszenie siał Czarny Pan, dlatego na pewno ta część zaciekawi czytelników, których interesuje wątek antagonistów w tej serii.
W Hogwarcie także będą mieć miejsce rzeczy warte uwagi. Do Szkoły Magii i Czarodziejstwa przybywa nowy nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią. Były Auror (pogromca czarnoksięstwa) Alastor Moody o posiekanej bliznami twarzy, drewnianej nodze i dwóch zupełnie różnych od siebie oczach, budzi strach i podziw. To postać, która intryguje czytelnika od samego początku.

„To dziwne, ale kiedy człowiek się czegoś boi i oddałby wszystko, byle tylko spowolnić upływ czasu, czas ma okropny zwyczaj przyspieszania swego biegu."

W Hogwarcie odbędzie się Turniej Trójmagiczny, w którym udział weźmie czterech reprezentantów. Tytułowa drewniana czara pełna niebiesko-białych płomieni wybierze kandydatów. Niespodziewanie Harry zostaje jednym z nich, nie mając pojęcia, kto mógł wrzucić jego nazwisko do czary ognia i w jakim celu. Jakby tego było mało, główny bohater nie tylko będzie musiał zmierzyć się z czterema trudnymi zadaniami, ale także z wrogością ze strony innych domów, nieufnością przyjaciela i z kłamliwą dziennikarką Ritą Skreet. Przez całą książkę przeżywamy razem z Harrym wiele emocji. Strach o własne życie, złość, lęk przed upokorzeniem, radość, satysfakcję.
W Turnieju biorą udział trzy szkoły magii: Hogwart, Durmstrang i Beaxbatons. Szkoły bardzo różnią się pod względem wychowania, obyczajów, nauczania. Między szkołami od dawna trwa zacięta rywalizacja.

"Jeśli chcesz poznać człowieka, patrz jak traktuje podwładnych, a nie równych sobie."

W „Czarze Ognia" nie zabraknie Syriusza, czyli mojego ulubionego Huncwota. Harry przez całą książkę koresponduje z ojcem chrzestnym na różne sposoby i bardzo martwi się o niego. Syriusz ponownie udowadnia, że jest oddanym przyjacielem, który stara się wspierać chrześniaka, dawać rady, chronić, podnosić na duchu.
Powraca także Zgredek, który korzysta ze swojej wolności. Rowling poświęca sporo uwagi skrzatom i ich miejscu w czarodziejskim społeczeństwie. Nie jest to jedyny wątek, który Rowling rozwinęła w tym obszernym tomie.

„Nadejdzie czas, w którym będziecie musieli wybierać między tym, co słuszne, a tym, co łatwe."

    Nasi bohaterowie dorastają, nabierają pewnych charakterystycznych cech, pojawiają się pierwsze zauroczenia. W „Czarze Ognia" Hermiona jest coraz bardziej zaciekła, wierna swoim przekonaniom i uparcie dąży do realizacji swoich celów. Na wierzch wychodzą pejoratywne cechy Rona, którego w tej części zniecierpiałam. Trochę sporo dowiadujemy się także o postaci gajowego Hogwartu — Hagrida, autorka przedstawia nam niefortunne przeżycia Nevile'a Longbottoma, pokazuje inną stronę Dyrektora Hogwartu. Na wierzch wypływają najskrytsze obawy, lęki, słabości, pragnienia, niedociągnięcia bohaterów.
Czwarty tom serii ma nieco mroczniejszy klimat od pozostałych części. Sporo w „Czarze Ognia" potencjału i humoru bestsellerowej autorki. Potrafi trzymać czytelnika w napięciu, umie rozbawić i poruszyć. Książki Rowling czyta się naprawdę szybko i przyjemnie. Polecam tę serię, jeśli ktoś jeszcze nie sięgnął po „Harry'ego Pottera".

Czwarta część serii przygód o Harrym Potterze — niezwykłym chłopcu z blizną w kształcie błyskawicy. Harry niechętnie wraca na wakacje na Privert Drive. Po tym, jak chłopiec dowiedział się o istnieniu jego ojca chrzestnego, powrót do ciotki i wujka wydawał się jeszcze trudniejszy. Pewnej nocy Harry budzi się z okropnym bólem blizny, ale chwila grozy mija wraz z przyjściem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Kiedyś marzyłem o ucieczce przed zwykłym życiem, ale tak naprawdę moje życie nigdy nie było zwyczajne. Po prostu nie zauważałem jego niezwykłości."

      Narratorem i protagonistą w tej książce jest piętnastoletni Jacob Portman. Mieszka z bogatymi rodzicami w Englewood - - małym nadmorskim miasteczku na Florydzie. Wiedzie spokojne, zwyczajne, monotonne, wręcz nudne życie. W dzieciństwie bardzo fascynował go jego dziadek, który przeżywał rozmaite przygody i zwiedził sporą część świata. Abraham Portman urodził się w Polsce, jednak w wieku dwunastu lat został zmuszony uciekać przed nazistami. Trafił do sierocińca w Walii i tam znalazł schronienie. Dziadek opowiadał mu o domu pełnym dzieci, które posiadały
osobliwe umiejętności. W książce będą nam towarzyszyć czarno-białe fotografie Abe'a Portmana, które pokazywał wnukowi. Jacob wchodząc w dorosłe życie przestał wierzyć w opowieści dziadka, które zostały przez niego dawno zapomniane aż do dnia, w którym Abe umiera w dziwnych okolicznościach.

"Znajdź ptaszysko. W pętli. Po drugiej stronie grobu starca. Trzeci września tysiąc dziewięćset czterdziestego roku."

      Śmierć, tajemnicze słowa dziadka i niepokojące koszmary nie dają Jake'owi spokoju. Postanawia spełnić ostatnie życzenie Abe'a i poznać odpowiedzi na dręczące go pytania. Jacob przebywa wyczerpującą drogę przez morze, aby dostać się do Walii. Musi poradzić sobie sam w trudnych warunkach na Carinholm - - małym spowitym mgłą miasteczku pełnym generatorów prądu, pijaków i owiec. Po drugiej stronie wyspy za trzęsawiskiem i lasem na urwisku stoi opuszczony sierociniec, który Jacob postanawia przeszukać.

"Wszystko dlatego, że siedemdziesięcioletnie cierpienie wniknęło we mnie niczym trujące dziedzictwo, razem z potworami, których nie zdołałem pokonać, bo były już martwe."

      Upracie pragnie ułożyć układankę, poznać odpowiedzi na dręczące go pytania, ale to zadanie nie jest wcale łatwe. Rzeczy przyjmą nieoczekiwany obrót, a prawda może okazać się bardzo niebezpieczna i straszliwa.  Nastolatek będzie musiał podejmować trudne wybory, zmierzyć się z prawdą o sobie, o dziadku, o swojej rodzinie, o życiu, jakie wcześniej wiódł. Nie będzie już odwrotu. Będzie musiał zmierzyć się z demonami przeszłości i przyszłości.

"Kurczowo czepiamy się naszych fantazji, dopóki cena wiary nie okaże się zbyt wysoka."

    Razem z Jake'iem wkroczymy w osobliwy świat i poznamy osobliwych ludzi. Ransom Riggs wykreował warte uwagi postacie, nadał im ciekawych cech i obdarzył imponującymi umiejętnościami. Szybko przywiązałam się do wielu bohaterów i ich polubiłam. Momentami z zapartym tchem śledzi się tę historię, Riggs umie budować akcję i napięcie, wprowadzać czytelnika w ślepy zaułek. Klimat budują także wspaniałe, ponure, dziwne fotografie, które były inspiracją dla autora nie tylko do stworzenia postaci, ale i miejsc, w które nas przenosi. Właściwie to poznajemy dwa skrajnie różne miejsca akcji, które Riggs bardzo dobrze opisywał, co w rezultacie sprawiało, że czytelnik miał wrażenie, jakby dobrze poznał Carinholm i Englewood.

"Nie były to jednak potwory z mackami i gnijącą skórą [...], lecz potwory o ludzkich obliczach, w eleganckich mundurach, maszerujące równym krokiem i tak boleśnie banalnie, że człowiek rozpoznawał w nich monstra dopiero, kiedy było już za późno."

     Nie jest to książka całkowicie poświęcona fantastycznym elementom. Porusza tematy związane poniekąd z samoakceptacją, z przyjaźnią, z okrucieństwem, z pragnieniem władzy, z czasami pierwszej wojny światowej, z miłością. W książce pojawia się wątek romantyczny, ale uczucie, które rodzi się pomiędzy dwójką bohaterów jest bardzo kruche, urocze, przyjemne. Ten wątek nie przysłania w żadnym stopniu akcji, nie jest wystawiony na pierwszy plan.

"Gdyby tej nocy umarły wszystkie słońca z wyjątkiem naszego, za ile pokoleń dowiedzielibyśmy się o tym, że zostaliśmy sami? Zawsze wiedziałem, że niebo jest pełne tajemnic, ale dopiero teraz uświadomiłem sobie, jak dużo ich skrywa Ziemia."

     W tej książce nie zabrakło niczego. Jest ona owiana tajemnicą i poświatą mroku, ale znajdzie się też tam kilka perełek, jeśli chodzi o humor. Podobały mi się sarkastyczne uwagi bohaterów i zabawne sytuacje. Ta powieść wydaje się wyjątkowa i poetycka na swój własny sposób. Bardzo polecam tę serię.

"Kiedyś marzyłem o ucieczce przed zwykłym życiem, ale tak naprawdę moje życie nigdy nie było zwyczajne. Po prostu nie zauważałem jego niezwykłości."

      Narratorem i protagonistą w tej książce jest piętnastoletni Jacob Portman. Mieszka z bogatymi rodzicami w Englewood - - małym nadmorskim miasteczku na Florydzie. Wiedzie spokojne, zwyczajne, monotonne, wręcz nudne życie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przenosimy się do złowrogiego miasta zwanego Ketterdamem. Pomiędzy Zachodnią i Wschodnią Klepką mieści się dzielnica oszustów, hazardzistów i kanciarzy - Baryłka.

"Kiedy wszyscy wiedzą, że jesteś potworem nie musisz tracić czasu na popełniania każdej potworności."

Największą kanalią w tym mieście jest Kaz Brekker zwany Brudnorękim. Nosi ciemny płaszcz, pod ręką ma laskę z wronią głową, a jego głos brzmi sucho, jak szelest martwych liści. Główny bohater jest bardzo przebiegły, tajemniczy i pomysłowy. Często zaskakuje czytelnika nie tylko brutalnością, ale i sprytem. Ma wiele asów w rękawie, potrafi otworzyć każdy zamek, oskubać kogoś bez żadnego szmeru, rozwiązać nawet najbardziej zawiłe zagadki. Właściwie wydaje się, że Brekker zawsze ma jakiś ukryty plan. Na pierwszy rzut oka można by rzec, że to banalny powtarzający się schemat - postać, która ma tragiczną i mroczną przeszłość staje się tyranem bez uczuć. Nic bardziej mylnego. Postać Kaza skłoniła mnie do pewnych refleksji. Tragizm tego bohatera mnie poruszył i poniekąd zachwycił. W głowie mi się nie mieściło to, że kiedy miał dziewięć lat, jego życie zaczęło polegać jedynie na przetrwaniu i doprowadzeniu do skutków zemsty. Dzięki tej żądzy mógł spać nocami, ta chęć zemsty napędzała go każdego dnia. Pomimo tego jest cierpliwy i bardzo skrupulatnie wciela swój plan w życie.
Główna postać nie była jedynym elementem, który mnie zaintrygował. Cała historia jest fenomenalna. Tytułowa szóstka przestępców próbuje włamać się do więzienia o nazwie Lodowy Dwór, które jest pilnie strzeżony przez Fjerdan. Jednym z największych atutów tej powieści są właśnie bohaterowie, którzy podbili moje serce, ale nie będę zdradzać wam więcej na ten temat.

"Serce to strzała. Pragnie trafić w cel."

Pojawiają się też poboczne wątki miłosne, które Bardugo świetnie wykreowała. Miłość w Szóstce wron nie ma charakteru typowego romansu, nie jest cukierkowa i słodka, bohaterowie nie robią do siebie maślanych oczu już po pierwszym spotkaniu. To uczucie łączące bohaterów jest tak realne i świetnie zbudowane, że aż czasem boli.

"Woda słyszy i rozumie. Lód nie wybacza."

W książce jest też wątek pewnego love-hate relationship, którego ja po prostu nie cierpię w książkach, ale autorka wykreowała to w taki sposób, że ciężko jest nie zakochać się w tej dwójce. Jest też zarys wątku LGBT, który teraz pojawia się dosyć często w literaturze, ale nie jest on wciśnięty na siłę. Właściwie nic w powieści Leigh nie jest na siłę, autorka nie stara się nam wmawiać, że ci bohaterowie coś do siebie czują, tylko te uczucia rzeczywiście da się poczuć. Ja sama osobiście kibicowałam bohaterom aż do samego końca.
Cała historia mnie urzekła. To jest zdecydowanie jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w życiu. Akcja nie zwalnia ani na moment, to 496 stron świetnej rozrywki. Nie sądzę, że można by tę książkę zaliczać do young adlut, bo pojawiają się tam też sceny przemocy np. wycinanie oczu.
Nie czytałam Trylogii Grisza (uniwersum do którego należy Szóstka wron) i stwierdzam, że nie trzeba jej znać, aby przeczytać tę książkę. Griszowie rzeczywiście czasami pojawiają się w tej historii i można się w ich świecie momentami pogubić. Sami w sobie, choć nie było ich wielu w książce, są bardzo interesującymi postaciami, więc postaram się sięgnąć po Cień i kość.
Podsumowując, książka zdecydowanie zasługuje na miano bestsellera i na uwagę, jaką poświęcają jej czytelnicy na całym świecie. Netflix postanowił nakręcić serial na podstawie tej powieści. Bardugo dołączyła do grona moich ulubionych autorek. Na pewno sięgnę po kolejną część, którą mam już na swojej półce, bo końcówka Szóstki wron po prostu wgniotła mnie w fotel.

Przenosimy się do złowrogiego miasta zwanego Ketterdamem. Pomiędzy Zachodnią i Wschodnią Klepką mieści się dzielnica oszustów, hazardzistów i kanciarzy - Baryłka.

"Kiedy wszyscy wiedzą, że jesteś potworem nie musisz tracić czasu na popełniania każdej potworności."

Największą kanalią w tym mieście jest Kaz Brekker zwany Brudnorękim. Nosi ciemny płaszcz, pod ręką ma laskę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tytułowa Wyspa Potępionych jest więzieniem dla złoczyńców. Są uwięzieni pod kloszem dzięki któremu magia nie może przedostać się na wyspę tym samym uniemożliwiając drogę ucieczki. Czarne charaktery zostały zmuszone, aby wieść życie banitów na skupisku odpadów, jakim była Wyspa Potępionych. Utracili moc, władzę i dawną świetność.
     Poznajemy także królestwo o nazwie Aurodan, które stanowi alter ego tytułowej wyspy. Zamieszkują go wszystkie dobre postacie z baśni, które żyją bez zmartwień długo i szczęśliwie. Królestwem rządzi król Bestia wraz z jego ukochaną Bellą. Najbliżej z tego bajkowego świata poznajemy ich nastoletniego syna Bena, który przesądzi o losie dzieci złoczyńców.  
      Przybliżę wam losy czwórki młodocianych przestępców, którzy wyruszają na niebezpieczną wyprawę po siły mroku.
Mal jest córką Diaboliny, która rządzi wyspą. Sieje postrach w jej dzielnicy. Jest zuchwała, dumna i bardzo odważna. Stara się z cały sił dorównać jej matce, która traktuje ją jak jednego ze swoich sługusów i cały czas przypomina o tym, jak wielkim jest rozczarowaniem.
Kolejną następczynią jest Evie piękna córka Złej Królowej. Obie zostały wygnane przez Diabolinę. Przez dziesięć lat wiodły samotne życie pozbawione jakichkolwiek wygód. Zła Królowa całe życie wmawiała swojej córce, że liczy się tylko uroda i zdobycie przystojnego księcia. Młoda Evie jednak podejrzewa, że zewnętrzne piękno nie jest najważniejsze i istnieją inne wartości.
Jay jest przystojnym przestępcą, który słynie z kradzieży. Z łatwoscią przywłaszcza sobie czyjąś własnosć, jednak jedyną rzeczą, której nie potrafił skraść było serce Jafara. Jego chciwy ojciec wierzył, że na wyspie istnieje wielki łup, który Jay ma dla niego zdobyć. Kiedy nadarza się okazja, żeby spełnić pragnienie ojca, najlepszy złodziej na Wyspie nie zawaha się przed niczym.
    Ostatni z Następców okazał się młodym geniuszem, który twierdzi, że technologia przewyższa magię. Carlos De mon i jego wynalazek sprawił, że coś w końcu zadziało się na Wyspie Potępionych.
     Każdy z Następców wyruszył na wyprawę po Smocze Oko z innego powodu. W drodze po siły mroku, młodociani przestępcy zaczną dostrzegać, że istnieje coś szczytniejszego niż zło. Pytanie tylko, czy coś z tym zrobią. Dowiecie się tylko czytając książkę Melissy De La Cruz.

Tytułowa Wyspa Potępionych jest więzieniem dla złoczyńców. Są uwięzieni pod kloszem dzięki któremu magia nie może przedostać się na wyspę tym samym uniemożliwiając drogę ucieczki. Czarne charaktery zostały zmuszone, aby wieść życie banitów na skupisku odpadów, jakim była Wyspa Potępionych. Utracili moc, władzę i dawną świetność.
     Poznajemy także królestwo o nazwie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Poznajemy Alyssę Gradner, która jest prawnuczką Alice Liddell — dziewczyny, która zainspirowała Lewisa Carolla do napisania „Alicji, w krainie czarów”. Okazuje się, że na kobietach w rodzinie Liddellów ciąży klątwa związana z króliczą norą. Matka głównej bohaterki -Alison- została zamknięta w zakładzie dla obłąkanych. Alyssa przeczuwa, że czeka ją taki sam los, ponieważ ma wrażenie, że kwiaty i owady do niej przemawiają. Niedługo po tym okazuje się, że Alice rzeczywiście wpadła do króliczej nory i popełniła tam wiele strasznych rzeczy, które Alyssa musi naprawić, aby ratować rodzinę.
A.G Howard zaprowadzi was, do miejsca, które jest mrocznym odzwierciedleniem Krainy Czarów. Znajdziecie tam krwiożercze kwiaty, ośmiomorsy i Jeziora Łez. Bardzo podobała mi się kraina, którą wykreowała autorka. Doskonale utrzymała klimat obłedu, jaki panował w powieści Carolla, w jej wersji Krainy Czarów nie zabrakło również absurdalności i bardzo to doceniam.
Wątkiem, który nie zasłaniał akcji, choć był bardzo rozwinięty jest wątek miłosny. Alyssa ma dwóch adoratorów. Jeden z nich Jebedith Holt pochodzi z naszego świata. Jeb wydawał się być pozytywną postacią: miał niedobre dzieciństwo, był wiernym przyjacielem i starał się wspierać tytułową bohaterkę. Bardzo jednak nie podobało mi się to, że próbował stale kontrolować jej życie i próbować chronić ją na siłę. Alyssa pokazała, że potrafi o siebie dobrze zadbać, a poza tym nie cierpię facetów, którzy próbują odgrywać rycerzy w lśniących zbrojach i nie pozwalają dziewczynie na to, aby sama o siebie zadbała.
Natomiast Morfeusz pochodzi z mrocznej Krainy Czarów. Świetnie odpowiada klimatowi, który tam panuje. Ma niebieskie włosy i skrzydła, jest Netherlingiem i poniekąd dżentelmenem ze skłonnością do robienia niegrzecznych rzeczy tak to ujmę. A do tego jest szalenie przystojny, bezczelny i umiejętnie potrafi manipulować losami postaci.
On cały czas wywoływał we mnie sprzeczne uczucia. W jednym momencie go kochałam, a w drugim miałam ochotę mu przywalić. Z pewnością dodawał uroku tej książce.
Nikomu nie kibicowałam, ale zdecydowanie wolałam jego, a nie Jeba.
Podsumowując książka jest magiczna. Akcja wartka, ale nie toczy się zbyt szybko. Howard stworzyła postacie i miejsca, które zapadają w pamięć. Nie zabraknie na pewno spisków, mrocznej tajemniczości, zmysłowości ani szaleństwa. Polecam fanom Alicji, ale i nie tylko.

Poznajemy Alyssę Gradner, która jest prawnuczką Alice Liddell — dziewczyny, która zainspirowała Lewisa Carolla do napisania „Alicji, w krainie czarów”. Okazuje się, że na kobietach w rodzinie Liddellów ciąży klątwa związana z króliczą norą. Matka głównej bohaterki -Alison- została zamknięta w zakładzie dla obłąkanych. Alyssa przeczuwa, że czeka ją taki sam los, ponieważ ma...

więcej Pokaż mimo to