rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Książki Ryszarda Ćwirleja powinny być na kartki jak niegdyś mięso czy cukier. Należy je dostarczać po jednym rozdziale a możliwość przeczytania tegoż powinna być okupiona długotrwałym staniem w ogonku, najlepiej z listą kolejkową. Dlaczego ? Otóż dlatego że za szybko się kończą i pozostawiają po sobie niedosyt i oczekiwanie na ciąg dalszy. Z nową książką jest podobnie. Może i od razu możemy się domyślić kto zabił i kto za tym stoi ale otacza nas tyle smaczków, tak barwny Świat słusznie ponoć miniony że bawiłem się świetnie i przeczytałem wszystko w jeden wieczór ( i kawałek nocy). W tyle głowy zostało mi tylko jedno pytanie. Czy w innej książce pułkownik Żyto nie był opisany jako pan z większym brzuchem a w tej jako chudy i żylasty ? Tak coś mi się kojarzy ale gospodarka socjalistyczna widziała większe cuda niż chudnący zbyt szybko oficer. Polecam książkę każdemu kto pamięta opisywane czasy i każdemu kto ich nie pamięta a chce zadziwić się tym w jaki sposób to wszystko działało a mimo to runęło dopiero po wielu dekadach. Cinkciarz, bimber, dolar jako lekarstwo na braki w zaopatrzeniu to wszystko o czym młodzież niewiele wie ale dzięki Panu Ryszardowi ma szansę się zaznajomić. I jak by niektóre historie brzmiały absurdalnie i nierealistycznie to właśnie taki był Świat realnego socjalizmu i przyjaźni z narodami demokracji ludowej. Milicja zaś... no cóż czasami mam wrażenie że obecni policjanci "aresztujący" małym dzieciom kredę by nie pisały wywrotowych haseł na chodnikach są bezpośrednimi spadkobiercami milicji obywatelskiej, która tradycyjnie zatrzymywała na 48 godzin kogo się dało by już w pierwszych godzinach śledztwa wykazać się "działaniem i postępami". Podobno ludzkość uczy się na historii. Podobno..

Książki Ryszarda Ćwirleja powinny być na kartki jak niegdyś mięso czy cukier. Należy je dostarczać po jednym rozdziale a możliwość przeczytania tegoż powinna być okupiona długotrwałym staniem w ogonku, najlepiej z listą kolejkową. Dlaczego ? Otóż dlatego że za szybko się kończą i pozostawiają po sobie niedosyt i oczekiwanie na ciąg dalszy. Z nową książką jest podobnie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna książka o komisarzu Montabano jest wytęsknionym powrotem do Vigaty, do sycylijskiego słońca i kuchni. Leniwie przewijającej się mafii, urzędniczych absurdów, zazdrosnych mężów i przebiegłych żon. Jest koncertem posiłków u Enza, spacerów w stronę mola i spotkań z zaprzyjaźnionym krabem. Codziennych telefonów od Livii i na poły filozoficznych rozważań przed posiłkiem. Wieczorów spędzonych na werandzie z widokiem na morze i poranków gdy nie chce się wstawać z łóżka i jechać do pracy. Jednak książki o komisarzu Montalbano mają jedną, bardzo poważną wadę : są tak krótkie, tak krótkie ...

Kolejna książka o komisarzu Montabano jest wytęsknionym powrotem do Vigaty, do sycylijskiego słońca i kuchni. Leniwie przewijającej się mafii, urzędniczych absurdów, zazdrosnych mężów i przebiegłych żon. Jest koncertem posiłków u Enza, spacerów w stronę mola i spotkań z zaprzyjaźnionym krabem. Codziennych telefonów od Livii i na poły filozoficznych rozważań przed...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

I sam nie wiem o co tu chodzi. Czyżby Autor obudził się ze snu reklamowego ? Przeczytałem i nie znalazłem prawie wcale nienaturalnych dialogów rodem z Wikipedii. Nie znalazłem też prawie reklamowania produktów. Co się stało Szanowny Autorze ? Intryga miała sens, Chyłka była Chyłką, nic nie sprawiało wrażenia napisanego na kolanie byle wierszówka się zgadzała. Czy to renesans Mroza ? Powrót z fabryki kryminałków do pisania książek ? Nie sądziłem że można mnie czymś zadziwić ale Panu Autorowi się udało. Książkę przeczytałem tak jak wczesne płody pana Mroza, jednym tchem. Spodobało mi się też jak zręcznie można przedłużyć życie cyklu, bo przecież Chyłka musi być wieczna.

I sam nie wiem o co tu chodzi. Czyżby Autor obudził się ze snu reklamowego ? Przeczytałem i nie znalazłem prawie wcale nienaturalnych dialogów rodem z Wikipedii. Nie znalazłem też prawie reklamowania produktów. Co się stało Szanowny Autorze ? Intryga miała sens, Chyłka była Chyłką, nic nie sprawiało wrażenia napisanego na kolanie byle wierszówka się zgadzała. Czy to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytałem dotychczas wszystkie książki napisane przez pana Mroza. I o ile wcześniejsze jego pozycje czytało mi się miło, lekko i przyjemnie to od czasu gdy napisał swój pierwszy tzw horror jest coraz gorzej. Tutaj też nie było lekko. Intryga, moim zdaniem, naciągana tak jak tylko można było ją naciągnąć. Super nowoczesny zakład patomorfologiczny, wybudowany za gigantyczne unijne pieniądze w małej a nawet bardzo małej miejscowości gdzie jak sam bohater książki mówi " wszędzie tak blisko, że samochód nie jest potrzebny". Przenikliwy komendant posterunku, samodzielny pododdział terrorystyczny wszystko jakby uszyte pod niezbyt logiczną intrygę.
Do tego niezwykle męcząca jest dla mnie maniera pisania pana Mroza. Niestety traktuje on czytelnika jak idiotę zalewając go wręcz formułkami żywcem wyjętymi z Wikipedii. Dialogi pomiędzy dwójką głównych bohaterów są przez to nadzwyczaj sztuczne i pozbawione sensu. Pomyślcie czy rozmawiając z kimś bliskim cytujecie formułki i definicje tak jak robi to bohater książki. Choć na tym portalu to moja pierwsza opinia to jestem na bieżąco ze wszystkimi nowościami z cyklu thiller/kryminał/sensacja i dzięki temu wiem że nie trzeba traktować czytelnika jak osoby o zaniżonej inteligencji i nie trzeba wypełniać książki aż takim nadmiarem pseudo naukowego bełkotu. O ile w innych książkach pana Mroza męczy mnie product placement czyli reklamowanie wszystkiego co się da : restauracji, klubów, samochodów czy kuchenek Amica, (tak, tak , w jednej książce pana Mroza bohaterka przez dłuższą chwilę rozwodzi się nad zaletami kuchenki Amica), to tutaj męczy mnie pseudo naukowy słowotok wrzucony chyba tylko po to żeby rozbudować dialogi i zwiększyć objętość tekstu.
Sama intryga jak już wspomniałem jest dziwna, pomieszana, mało spójna i niestety mało logiczna. Ojciec głównej bohaterki pozoruje swoją śmierć i będąc jednocześnie jednym z bossów wielkiej, przestępczej organizacji ukrywa się przez dwadzieścia lat w drewnianym domku w jakiejś głuszy :) Niech mi ktoś odpowie po co ? Co daje mu w takim razie ta władza i te pieniądze, które nielegalnie zarabia jeśli nawet nie może ich wydać i sprawić by jego życie było otoczone luksusem. Pieniądze to jest motyw działania takich ludzi a tutaj niemalże pustelnik ojciec chrzestny. Czy tylko ja widzę w tym totalną bzdurę i nieco na kolanie skleconą opowieść.
Czytałem tą książkę trzy dni. Jak na mnie to dużo. Normalnie pochłaniam je znacznie szybciej ale tutaj zbyt szybko absurd i forma tego co czytam zmuszała mnie to zrobienia sobie przerwy. Najmilej z twórczości pana Mroza wspominam tryptyk norweski i żałuję że od tego czasu zmienił się z pisarza w fabrykanta książek.

Przeczytałem dotychczas wszystkie książki napisane przez pana Mroza. I o ile wcześniejsze jego pozycje czytało mi się miło, lekko i przyjemnie to od czasu gdy napisał swój pierwszy tzw horror jest coraz gorzej. Tutaj też nie było lekko. Intryga, moim zdaniem, naciągana tak jak tylko można było ją naciągnąć. Super nowoczesny zakład patomorfologiczny, wybudowany za...

więcej Pokaż mimo to