rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Willa to starsza córka aktorki teatralnej i nauczyciela prac technicznych. Z młodszą siostrą Elaine są świadkami częstych wybuchów złości i agresji swojej matki, która znika na kilka dni, a potem wraca do domu, przechodzi do porządku dziennego, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Ojciec z kolei sprawa wrażenie, jakby niczego nie widział i nie słyszał, mimo to dba o dziewczynki jak tylko potrafi. Wiele obowiązków i odpowiedzialności za siebie i siostrę spada na barki kilkuletniej Willy.
Mija dekada, Willa i jej chłopak studiują. Pewnego dnia odwiedzają rodzinny dom Willy. To wizyta pełna konwenansów, ale też pozorów. Derek dość lakonicznie informuje rodziców Willi o zaręczynach z ich córką. Wywiązuje się mała awantura.
Willa ma dwóch synów, szybko staje się wdową. Po swojemu przechodzi żałobę. Postanawia również dokończyć przerwane macierzyństwem studia. Po kilku latach ponownie wychodzi za mąż. Pewnego dnia odbiera telefon od obcej kobiety - to sąsiadka byłej dziewczyny syna Willy, niejakiej Denise. Ta ostatnia została postrzelona i jej córeczka Cheryl potrzebuje opieki. Sąsiadka jest błędnie przekonana, że Willa to babcia Cheryl. Mimo zamieszania i niedomówień, Willa podejmuje decyzję o wylocie do Baltimore aby zaopiekować się "wnuczką". Mąż Willy nie bardzo zadowolony z takiego obrotu spraw w ostatniej chwili decyduje o locie razem z nią. Kolejne wydarzenia sprawiają, że w życiu Willi pewne wartości zamieniają się miejscami w dotychczasowej hierarchii. Koniec końców, Willa podejmuje - moim zdaniem - najlepszą decyzję w swoim życiu.

Willa to starsza córka aktorki teatralnej i nauczyciela prac technicznych. Z młodszą siostrą Elaine są świadkami częstych wybuchów złości i agresji swojej matki, która znika na kilka dni, a potem wraca do domu, przechodzi do porządku dziennego, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Ojciec z kolei sprawa wrażenie, jakby niczego nie widział i nie słyszał, mimo to dba o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Życie czasami daje popalić, by w najmniej oczekiwanym momencie nagrodzić smutne i samotne lata piękną miłością. Autorka trochę bawiła się mną na początku, bo każdy pojawiający się facet już wydawał mi się nowym kandydatem, który mógłby uwieść Laurę. A tymczasem serce Laury skradł ktoś wyjątkowy i ktoś, kogo życie też nieźle poturbowało.

Życie czasami daje popalić, by w najmniej oczekiwanym momencie nagrodzić smutne i samotne lata piękną miłością. Autorka trochę bawiła się mną na początku, bo każdy pojawiający się facet już wydawał mi się nowym kandydatem, który mógłby uwieść Laurę. A tymczasem serce Laury skradł ktoś wyjątkowy i ktoś, kogo życie też nieźle poturbowało.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Już dawno w takim tempie nie przerabiałam książki od pierwszej do ostatniej strony! Mocna treść, wiele skrajnych emocji czyli tak jak lubię. Cytując słowa Maggie, bohaterki książki: „Preferuję powieści kryminalne albo thrillery psychologiczne, wszelkie utwory, w których mogę liczyć na nieoczekiwany zwrot akcji. Lubię, gdy moje szare komórki pracują, podczas gdy próbuję odkryć, kto zabił. Ale trudno mnie zadowolić. Jeśli poprawnie odgadnę sprawcę, jestem rozczarowana przewidywalnością książki. Jeśli nie zgadnę, irytuję się, że mi się nie udało.” Jestem więc świeżo poirytowana 😃 ale przejdźmy poważnie do treści książki.
Co się skrywa między nami? John Marrs przedstawia trudną relację matka-córka i to co dzieje się w jej domu, ich domu? No właśnie, czyj to jest dom? Czytelnik poznaje stopniowo opis tych samych sytuacji i zdarzeń z perspektywy Maggie (matki) i Niny (córki).
Bycie matką bywa czasami beznadziejnie trudne. Bycie matką niczego nie gwarantuje…
Kiedyś
Pewnego dnia Nina dowiaduje się od mamy, że jej ukochany tata zostawił ją i mamę i odszedł w nieznane bez pożegnania. Nastolatka reagując na nową sytuację życiową przechodzi bunt – pije, wpada w tzw. złe towarzystwo, ma dużo starszego chłopaka uzależnionego od narkotyków, w wieku czternastu lat zachodzi w ciążę. Matka ją wspiera jak może, pomaga, próbuje wyciągnąć z tarapatów, wszystko dla niej poświęca. Nina dalej spotyka się ze swoim chłopakiem i ponownie zachodzi z nim w ciążę, o której do chwili porodu mama nic nie wie. Jednak kolejny raz, matka kochając swoją jedynaczkę ponad wszystko postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i po swojemu pomaga Ninie. Maggie chroni ją, broni przed złym światem. Za wszelkie zło jakie im się przytrafia Nina wini matkę, a matka wini swojego męża Alistaira.
Dwa lata temu
Splot różnych wydarzeń sprawia, że Nina - już jako kobieta trzydziestoparoletnia – przypadkowo odkrywa tajemnice sprzed 21 lat. Niczym puzzle pewne fakty nagle składają się jej w logiczną całość. Postanawia ukarać matkę za wszystkie minione lata od momentu odejścia z domu jej najukochańszego ojca i za to co zrobiła dla Niny rzekomo dla jej dobra.
Teraz
„Kara” nałożona na Maggie trwa ponad dwa lata. Nina nie nazywa jej mamą. Nie traktuje jej jak mamę. Nina prowadzi od wielu lat podwójne życie. Nina nie jest sobą. Nawet poznany przez Ninę ponad dwa lata temu młody mężczyzna powoli staje się nie bliską jej osobą, a osobą, którą Nina zaczyna „karać” podobnie jak matkę. I Maggie, i Bobby’iego kocha po swojemu, w sobie tylko pojmowany sposób chce ich oboje zatrzymać blisko siebie.
Potem
Nina więzi w rodzinnym domu własną matkę i biologicznego syna. Matka nie wiedząc o losie własnego wnuka, postanawia przestać walczyć o wolność. Po trzech latach niewoli nie ma już siły walczyć z Niną i jej nietypową miłością do bliskich osób. Podpala dom skradzionymi kilka dni wcześniej zapałkami i ginie w płomieniach razem ze swoim wnukiem. Nina traci wszystko co miała, co chciała mieć wyłącznie dla siebie.

Już dawno w takim tempie nie przerabiałam książki od pierwszej do ostatniej strony! Mocna treść, wiele skrajnych emocji czyli tak jak lubię. Cytując słowa Maggie, bohaterki książki: „Preferuję powieści kryminalne albo thrillery psychologiczne, wszelkie utwory, w których mogę liczyć na nieoczekiwany zwrot akcji. Lubię, gdy moje szare komórki pracują, podczas gdy próbuję...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Już dawno się tak nie uśmiałam, jak przy tym tytule 😃
Czytając dialogi chyba spaliłam wszystkie zjedzone przez całe życie szneki z glancem (czyt. drożdżówki z lukrem), a przy okazji poznałam tajniki skutecznego juchcenia (kradzieży).
Już wcześniejsze lektury Ćwirleja spowodowały, że poznałam poznańską gwarę, kojarzę szkiebrów, a do mojej wiedzy dołączyły jeszcze flepy, zdalasiałe szuszwole, luchanie, blubranie, racha, żybura, eka, kielczenie się i tak dalej i tak dalej ... 😆
Tytuł bardzo wiele mi obiecywał, a tymczasem poza dużą dawką wesołej gwary poznańskiej i podwórkowego humoru nawiązującego do końca lat 20 minionego wieku, agenci, tajniacy, mały romansik, to jednak fajerwerków nie było. Owszem, ciekawe perypetie złodziejaszków i policjantów, którzy świetnie by pasowali do komedii Barei, ale jakoś tym razem książka mnie nie porwała. Co nie oznacza, że nie sięgnę po tego autora ponownie - jak najbardziej będę testować 😃

Już dawno się tak nie uśmiałam, jak przy tym tytule 😃
Czytając dialogi chyba spaliłam wszystkie zjedzone przez całe życie szneki z glancem (czyt. drożdżówki z lukrem), a przy okazji poznałam tajniki skutecznego juchcenia (kradzieży).
Już wcześniejsze lektury Ćwirleja spowodowały, że poznałam poznańską gwarę, kojarzę szkiebrów, a do mojej wiedzy dołączyły jeszcze flepy,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

#recenzja „Miłość w promocji” spod pióra (czy raczej spod klawiszy?) Jacek Getner i dzięki uprzejmości LUCKY Wydawnictwo

Po długiej przerwie spowodowanej obowiązkami służbowymi, z utęsknieniem porównywalnym do głębokości Bajkału, wróciłam do czytania. Przypadkiem trafiła mi się podwójna runda z Jacek Getner, ponieważ w czasie pochłaniania jego „Podejrzanego na wieki wieków” los zafundował mi możliwość przeczytania i zrecenzowania szerszemu gronu odbiorców „Miłości w promocji”. To był mój pierwszy raz z Jacek Getner (zabrzmiało to dwuznacznie, ale sprawa tyczy się wyłącznie czytania jego literackich popisów), no i bomba!
Lektura pełna humoru i ciętych ripost. A historia prawie z życia wzięta: Anna, lat 28 (czytaj: prawie stara panna) wykonująca zawód nauczycielki języka polskiego nie wierzy w romantyzm i spontaniczne zakochanie się. Podchodząc do życia dość racjonalnie, związała się z nieco pierdołowatym księgowym Bogdankiem (już to zdrobnienie imienia mówi mi wiele). Za kilka miesięcy ma się odbyć ich ślub, a Bogdanek nawet wykalkulował zakup ich wspólnego mieszkania. Każde z nich póki co mieszka ze swoją mamusią, i obie mamusie (zresztą bardzo zgodnie i dosadnie okazując to) nie znoszą partnerów swoich pociech, za wszelką cenę zależy im na zakończeniu bliskiej relacji Ania-Bodganek. Jednakże zapobiegawcza mamusia Ani Słomczyńskiej postanawia dopomóc losowi i sprawia, że koniec końców jej jedynaczka skazana jest na ustawioną weekendową randkę z urodziwym celebrytą cierpiącym na chwilowy spadek popularności. Filmowy amant Kornel Falicki zaprasza Anię na romantyczny pobyt do pensjonatu w urokliwym miejscu, który to pobyt nijak nie jest romantyczny. Co najwyżej może być reumatyczny w skutkach – nie udaje się ani kolacja we dwoje, ani wycieczka łódką po jeziorze, ani przejażdżka konno. Kornel i Ania nie okazują sobie ni grama sympatii, że już o wzajemnym zainteresowaniu nie ma co mówić. Okazują sobie niechęć i wzajemny brak zaufania, a całą i tak już gorącą atmosferę podkręca niesforna fanka Falickiego i … ciapowaty Bogdanek, którzy (każde we własnym zakresie) za wszelką cenę chcą popsuć klimat romantycznego wyjazdu i zapobiec wzajemnemu zakochaniu się belferki i gwiazdy. Jak się później okazuje, w myśl powiedzenia „Kto się czubi, ten się lubi”, coś zaczyna się jednak dziać między Anią i Kornelem. Koniec końców, ich znajomość nabiera tempa i rumieńców – ale wszystkiego zdradzać nie wypada, niechaj Czytelnik sam pozna losy tej znajomości i przy okazji jakże istotnej roli kalkulatora z dużymi klawiszami w życiu uczciwego księgowego, który ma wszystko w życiorysie uporządkowane niczym tabelki w rozliczeniu podatkowym.
Poznałam pana @Jacek Getner jako autora ciekawego kryminału, a tymczasem w „Miłości w promocji” na stronie 85 wyczytałam, że , a ja skromny czytelnik uważam, że @Jacek Getner jest w sam raz!
I na koniec, zastanawia mnie niebieska tonacja okładki. Czy to zabieg celowy, czy też przypadkowo kolor zgrał się z głównym wątkiem powieści? Wszak niebieski to kolor przyjaźni. Zaczyna się od przyjaźni, a otrzymujemy „MIŁOŚĆ W PROMOCJI”.

#recenzja „Miłość w promocji” spod pióra (czy raczej spod klawiszy?) Jacek Getner i dzięki uprzejmości LUCKY Wydawnictwo

Po długiej przerwie spowodowanej obowiązkami służbowymi, z utęsknieniem porównywalnym do głębokości Bajkału, wróciłam do czytania. Przypadkiem trafiła mi się podwójna runda z Jacek Getner, ponieważ w czasie pochłaniania jego „Podejrzanego na wieki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świetny kryminał. Wiele wątków, zawiłe zagadki, których rozwiązanie jest zaskakujące. Idealna lektura dla tych, którzy lubią kryminały i historie w tle, w tym przypadku dotyczy Mierzei Wiślanej. Przeczytałam na jednym oddechu.

Świetny kryminał. Wiele wątków, zawiłe zagadki, których rozwiązanie jest zaskakujące. Idealna lektura dla tych, którzy lubią kryminały i historie w tle, w tym przypadku dotyczy Mierzei Wiślanej. Przeczytałam na jednym oddechu.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciekawy kryminał z wplecionym wątkiem miłosnym, aczkolwiek słabo trzyma czytelnika w napięciu. Zakończenie zaskoczyło mnie, trochę nietypowe jak na kryminał.

Ciekawy kryminał z wplecionym wątkiem miłosnym, aczkolwiek słabo trzyma czytelnika w napięciu. Zakończenie zaskoczyło mnie, trochę nietypowe jak na kryminał.

Pokaż mimo to