rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Mali WIELCY. Agatha Christie Elisa Munso, Maria Isabel Sanchez Vegara
Ocena 7,0
Mali WIELCY. A... Elisa Munso, Maria ...

Na półkach: , ,

Normalnie wystawiłabym po prostu ocenę, ale przy tak niskiej warto jednak dodać kilka słów wyjaśnienia. Tak, to jest książka dla dzieci. Przynajmniej tak się prezentuje. Nie, żadnemu dziecku bym jej nie kupiła, bo ani nie nadaje się dla tych najmłodszych, ani nie będzie interesująca dla starszych. Właściwie nie do końca wiem, do kogo jest kierowana - ani język ani ilustracje do dzieci dostosowane nie są, a treść dla starszych będzie... cóż, żadna. Powiedzieć, że zawarte tu informacje są pobieżne, to nie powiedzieć nic.
30 stron - na co drugiej po dwa, trzy zdania. Jak łatwo się domyślić, treści niewiele. I nie byłoby to takie złe, to w końcu zdarza się dość często w książkach dla dzieci (o ile są to książki kierowane do dzieci do lat pięciu, ale to już przemilczmy), ale ta treść jest... cóż, kompletnie nieangażująca, a i styl ilustracji nie jest łapiący za serduszko. Powiedziałabym wręcz, że jest dość depresyjny.
Jeśli chcecie, by wasze dziecko dowiedziało się czegoś o Agacie Christie i jej twórczości, na pewno ciekawiej będzie, jeśli sami mu o niej opowiecie. Nie martwcie się, jeśli wiecie o niej niewiele - to wciąż więcej niż autor tej pozycji, naprawdę! Już po przeczytaniu 1/10 artykułu na Wikipedii będziecie mogli przekazać swoim pociechom więcej niż autor - nawet jeśli od przeczytania artykułu minął już miesiąc, a wy macie słabą pamięć...
Z tej książki ani dziecko nie dowie się niczego ciekawego (ot, była pisarką, stworzyła dwie słynne postacie detektywów i podróżowała, a jej najbardziej poczytną książką jest "I nie było już nikogo" - tyle na trzydziestu stronach), a i sami pewnie przekazalibyście to ciekawiej. Jeśli koniecznie chcecie się z tą pozycją (lub serią) zapoznać, polecam wypożyczyć ją z biblioteki i ucieszyć, że nie wyrzuciło się pieniędzy w błoto. Kupowanie tej książki całkowicie mija się z celem.

Normalnie wystawiłabym po prostu ocenę, ale przy tak niskiej warto jednak dodać kilka słów wyjaśnienia. Tak, to jest książka dla dzieci. Przynajmniej tak się prezentuje. Nie, żadnemu dziecku bym jej nie kupiła, bo ani nie nadaje się dla tych najmłodszych, ani nie będzie interesująca dla starszych. Właściwie nie do końca wiem, do kogo jest kierowana - ani język ani...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dla wielu ta książka to smak dzieciństwa, dla mnie totalne zaskoczenie. Czekała na swoją kolej bardzo długo – lata temu kupiłam ją w antykwariacie i zwyczajnie o niej zapomniałam. Ale prawdą jest też, że nie spodziewałam się wiele nawet po jej otwarciu: ogromne litery i strony w linie (wydanie stylizowane na zeszyt) mają za zadanie przekonać nas, że to pełnoprawna powieść, a nie zwykła nowelka, która tylko przez magię grafika DTP została zamieniona w pełnoprawną książkę...

A jednak mnie do siebie przekonała.

To nie jest długa lektura, naprawdę. Przeczytanie jej od deski do deski zajmie wam może półtorej godziny. Dłużej, jeśli będziecie postępować zgodnie z instrukcjami i oglądać załączone filmy (polecam bardzo!).

Cóż, może i dobrze, że książka ta nie trafiła w moje ręce krótko po pierwszym wydaniu. Choć już wtedy miałam wiek szczenięcy dawno za sobą, i tak pewnie nie dałaby mi spać. Mimo że sama w sobie nie jest aż tak niepokojąca, to filmy, które stanowią jej uzupełnienie (i do których odsyłają nas poszczególne wpisy) robią niesamowicie horrorowi klimat. I muszę przyznać, że oglądanie ich nocą tylko tę atmosferę wzmaga.

Bardzo żałuję, że wspomniane filmy nie są już dostępne – jak łatwo się domyślić, strona internetowa już nie istnieje. Na szczęście Internet nie zapomina i na YT znajdziecie playlistę z nagraniami, choć warto pamiętać, że są one w języku angielskim (bez polskich napisów).

Spodziewałam się słabej młodzieżówki à la Scoobie Doo, a dostałam naprawdę kreatywną historię z dreszczykiem. Wspaniale sprawdzi się jako lektura dla tych młodych, którzy lubią się bać, ale nie chcą nurzać się we flakach i opisach okropnych zbrodni. No i tych, którzy znają angielski, bo bez filmów uzupełniających lektura straci na swoim uroku. Nie jest to jednak lektura dla dzieci – powiedziałabym raczej, że dla młodszej (i nieco starszej) młodzieży i warto o tym pamiętać, gdybyśmy chcieli ją komuś sprezentować.

Jeśli nadarzy się okazja, sięgnę po dalszą część. Ot, dla czystej rozrywki i miłego spędzenia wieczoru.

Dla wielu ta książka to smak dzieciństwa, dla mnie totalne zaskoczenie. Czekała na swoją kolej bardzo długo – lata temu kupiłam ją w antykwariacie i zwyczajnie o niej zapomniałam. Ale prawdą jest też, że nie spodziewałam się wiele nawet po jej otwarciu: ogromne litery i strony w linie (wydanie stylizowane na zeszyt) mają za zadanie przekonać nas, że to pełnoprawna powieść,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To nie jest historia, która zostanie z Tobą na dłużej, a jednak czyta się ją przyjemnie i z pewnością stanowi zarówno doskonały prequel do "Przewodnika po zbrodni...", jak i miłe zakończenie cyklu dla tych, którym ciężko było rozstać się z młodą detektywką. Ci, którzy zapoznali się już z całą trylogią i część "0,5" czytają jako ostatnią, z pewnością wyłapią dodatkowe smaczki. Niestety, nowi czytelnicy nie będą mieli okazji zżyć się z którymkolwiek z bohaterów. Choć historia ta świetnie zadziała jako wprowadzenie do "Przewodnika..." lub do kryminałów w ogóle, nie znając dalszych tomów nie sposób w pełni zaangażować się w sprawę: przedstawieni tu bohaterowie wydają się płascy i pozbawieni osobowości (tylko Ant się wyróżnia), sama historia nie jest angażująca emocjonalnie (to tylko gra, a i jej reguły są wyjawiane nam etapami), a Pippa... Cóż, choć autorka stara się wskazywać na jej cechy szczególne (niechęć do zabawy, wieczne myślenie o nauce, nienawiść do wymawiania "nie wiem"), to jednak nie jest to coś, co sprawia, że możemy jakkolwiek się z nią zżyć, jeśli to nasze pierwsze spotkanie z nią. Choć więc "Zgadnij kto" stanowi przyjemną lekturę, bardziej przypomina dobrze napisanego fanfika, gdzie autorka nie poczuwa się już do przedstawiania nam postaci (w końcu to fanfik, prawda?), niż samodzielną powieść. Sam pomyśl: gdybyś przeczytał nawet najlepszego fanfika, ale nie znał materiału źródłowego, czy byłbyś w stanie czerpać z tej historii aż tyle przyjemności? W końcu założeniem fanfików jest jednak to, że czytelnik jest już zaznajomiony z uniwersum i występującymi weń bohaterami...

Warto zwrócić uwagę na to, że powieść ta jest niezwykle krótka i bardziej przywodzi na myśl nowelę niż powieść per se (tak, 4YA, widzimy, że staraliście się, by książka wyglądała na grubszą, ale nie zmienia to faktu, że treść jest krótka, a cena okładkowa absurdalnie wysoka). Historia ta jest bardzo lekka w czytaniu - osobiście przeczytałam ją w niespełna dwie godziny.

Co do stylu: zgadzam się, że historia ta przywodzi na myśl klasyczne książki Agathy Christie, a Pippa niejako występuje tu w roli Herculesa Poirota - mamy grę w "zgadnij, kto zabił", mamy grupę przyjaciół próbujących jak najlepiej odegrać swoje role, a w tym wszystkim Pippę, która usilnie stara się znaleźć mordercę, odkrywając w sobie detektywistyczną żyłkę.
Książka oznaczona jest jako 15+, jednak tom ten jest znacznie lżejszy od kolejnych tomów tego cyklu, a język bardzo, bardzo przystępny: nie widzę więc powodów, dla których i młodszy czytelnik nie mógł po tę lekturę sięgnąć.

Zamierzałam dać tej pozycji ocenę 6/10, ponieważ czyta się ją lekko i przyjemnie oraz może stanowić pierwszy kryminał w życiu, ale zaraz potem dotarło do mnie, że gdyby nie moja znajomość "Przewodnika po zbrodni..." historia ta byłaby znacznie bardziej mdła, choć i teraz nie ma niczego, czym mogłaby się wyróżnić. Zostawiam więc piątkę.

To nie jest historia, która zostanie z Tobą na dłużej, a jednak czyta się ją przyjemnie i z pewnością stanowi zarówno doskonały prequel do "Przewodnika po zbrodni...", jak i miłe zakończenie cyklu dla tych, którym ciężko było rozstać się z młodą detektywką. Ci, którzy zapoznali się już z całą trylogią i część "0,5" czytają jako ostatnią, z pewnością wyłapią dodatkowe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nieświadomy niczego czytelniku wiedz, że to nie książka, to telenowela - na odpowiedź poczekasz jeszcze wiele odcinków...

Na pewno znacie to uczucie, gdy do końca książki zostaje wam 10%, a wy wciąż czekacie na to, aż na jaw wyjdzie, kto jest mordercą i jak do tego wszystkiego doszło... No właśnie. Problem w tym, że tutaj dochodzi do 100% i wciąż niewiele wiecie, bo - cytując - "ciąg dalszy nastąpi". Cała książka pisana jest przyjemnie, ale zakończenie to ogromne rozczarowanie - głównie przez jego brak! Właściwie żadna z dwóch spraw, które "rozwiązywane są" przez całą lekturę, nie zostaje doprowadzona do końca. Trochę tak, jakbyście odpalili film i po jego obejrzeniu zorientowali się, że to jednak serial i jeszcze przez wiele godzin nie dostaniecie żadnej odpowiedzi. Lubię trylogie, ale w tym wypadku czuję się zwyczajnie oszukana - pierwszy tom zdaje się tylko wprowadzeniem do historii, nie oferuje nam nic, oprócz większej ilości pytań niż odpowiedzi. Jeśli oczekujesz błyskotliwych zagadek i ich rozwiązywania, wartkiego tempa akcji i ciekawego zakończenia lub domknięcia któregokolwiek z wątków kryminalnych, to może od razu sięgnij po coś innego. Biorąc do ręki tę książkę nastaw się na to, żeby poznać jakiekolwiek rozwiązanie, przyjdzie Ci przeczytać kilka tomów...
Cztery punkty daję tylko dlatego, że język jest przyjemny, postacie też całkiem wiarygodne. Szkoda tylko, że nie mogę ocenić fabuły i jej logiki, bo na ten moment wygląda na to, że autorka wymyśliła początek, ale sama chyba jeszcze nie wiedziała, jak ta historia się skończy. Miejmy nadzieję, że podczas pisania kolejnych tomów już to odkryła...

Nieświadomy niczego czytelniku wiedz, że to nie książka, to telenowela - na odpowiedź poczekasz jeszcze wiele odcinków...

Na pewno znacie to uczucie, gdy do końca książki zostaje wam 10%, a wy wciąż czekacie na to, aż na jaw wyjdzie, kto jest mordercą i jak do tego wszystkiego doszło... No właśnie. Problem w tym, że tutaj dochodzi do 100% i wciąż niewiele wiecie, bo -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Językowa perełka. To zasługa nie tylko autorki, ale także tłumaczki. Widać, że autorka świadomie operuje opisami, co mnie absolutnie zachwyciło. W kwestii fabularnej... Cóż, dostrzegam tu nieco nieścisłości, jeśli mam być szczera. Przede wszystkim jednak nie jest to jeden z tych thrillero-kryminałów, gdzie po pierwszych dziesięciu stronach znamy już rozwiązanie. Tu poznajemy je razem z badającą sprawę Sophią, a także z fragmentów historii sprzed piętnastu miesięcy (wówczas już z perspektywy zaginionej). Niestety, o ile jest to udany zabieg, tak tu pod koniec lektury mamy poczucie, że trochę się rozjeżdża i już nie wszystkie rozwiązania wydają się tak wiarygodne i sensowne. Mimo to jednak warstwa językowa sprawia, że lektura ta dostaje ode mnie dziewiątkę. Dawno nie czytałam tak dobrze napisanej książki i z pewnością sprawdzę jeszcze inne tej autorki.

Językowa perełka. To zasługa nie tylko autorki, ale także tłumaczki. Widać, że autorka świadomie operuje opisami, co mnie absolutnie zachwyciło. W kwestii fabularnej... Cóż, dostrzegam tu nieco nieścisłości, jeśli mam być szczera. Przede wszystkim jednak nie jest to jeden z tych thrillero-kryminałów, gdzie po pierwszych dziesięciu stronach znamy już rozwiązanie. Tu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka nie jest rewelacyjna. Ba, nie jest nawet dobra. Mówiąc szczerze, jestem w szoku, że Czwarta Strona - która słynie z dobrych autorów i dobrej redakcji - wypuściła tę powieść, bo ewidentnie zabrakło tu zarówno jednego, jak i drugiego.
Zacznijmy od tego, że opis książki jest bardzo ciekawy... I na tym właściwie się to kończy. Historia momentami jest przeładowana chęcią zaskoczenia czytelnika (każda z postaci dość późno zdradza nam, co wie, ale robi to w sposób bardzo niewiarygodny i widać, że chodziło tylko o to, by stopniować napięcie - pech w tym, że zabieg ten wypada dość słabo), a jednocześnie rozwleczona w sposób wprost niewiarygodny. Styl autorki jest z kolei naprawdę słaby, co jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem - spodziewałam się, że wśród autorów Czwartej Strony nie ma ludzi o tak złym stylu. I żeby była jasność - bardzo lubię książki pisane w czasie teraźniejszym, ale tu dochodzą błędy językowe, niekiedy niezrozumiałe konstrukcje zdania i opisywanie wszystkiego w sposób bardzo amatorski ("Olga czuje smutek", "Borys jest zdenerwowany"), a do tego brak zaznaczeń, co dzieje się X czasu temu, a co obecnie (nie, sam podział na akapity nie wystarczy - przy czytaniu rozdziału o wycieczce rowerowej Oli naprawdę można się zmęczyć). Styl właściwie brzmi tak, jakby autorka streszczała koleżance (lub redaktorowi), o czym jej powieść jest - krok po kroku. Ot, taki borysowy konspekt albo losowe opowiadanie na Wattpadzie - niby pomysł jest, ale trzeba to dobrze przeredagować, nim stanie się pełnoprawną powieścią, którą można zaprezentować światu.

Jest jednak pewien plus tej pozycji - czyta się ją szybko, naprawdę szybko. To nie jest jedna z tych książek, którą będziecie ciągnąć tygodniami. Ale nie jest też jedną z tych, która zapadnie wam w pamięć. To słaba pozycja, ale jeśli podobały wam się inne książki autorki, ta pewnie również przypadnie wam do gustu (zakładam, że jej styl nie uległ drastycznej zmianie). Ja już wiem, że absolutnie nie jest to coś dla mnie.

Ta książka nie jest rewelacyjna. Ba, nie jest nawet dobra. Mówiąc szczerze, jestem w szoku, że Czwarta Strona - która słynie z dobrych autorów i dobrej redakcji - wypuściła tę powieść, bo ewidentnie zabrakło tu zarówno jednego, jak i drugiego.
Zacznijmy od tego, że opis książki jest bardzo ciekawy... I na tym właściwie się to kończy. Historia momentami jest przeładowana...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Szczygieł" jest pozycją znacznie gorszą od "Tajemnej historii", niemniej napisana jest dobrze i wiarygodnie, choć fabuła - w przeciwieństwie do debiutu literackiego pani Tartt - już nie porywa i da się ją, tak naprawdę, streścić w dwóch zdaniach... i niewiele się na tym straci.
Tłumaczenie jest jednak bardzo dobre, warsztat pisarski również - pod tym kątem niewiele da się tej książce zarzucić. Myślę, że osoby, które w pierwszej kolejności sięgnęły po "Tajemną historię", mogą być trochę rozczarowane, oczekując czegoś bardziej porywającego. Osobiście dużo mozolniej czytało mi się "Szczygła" niż wspomnianą wcześniej pozycję.
Wierzę, że wielu osobom ten tytuł może przypaść do gustu, ale nie jest to książka, którą polecałabym dalej.

"Szczygieł" jest pozycją znacznie gorszą od "Tajemnej historii", niemniej napisana jest dobrze i wiarygodnie, choć fabuła - w przeciwieństwie do debiutu literackiego pani Tartt - już nie porywa i da się ją, tak naprawdę, streścić w dwóch zdaniach... i niewiele się na tym straci.
Tłumaczenie jest jednak bardzo dobre, warsztat pisarski również - pod tym kątem niewiele da się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niesamowicie zmarnowany potencjał. Genialny pomysł, świetnie wykreowany świat, przerażająca wizja przyszłości. I historia bohaterki tak nijakiej, że do ostatniej strony czekałam na owo "wow", o którym wszyscy tyle mówili, polecając mi tę książkę.
Z trudem przebrnęłam do końca.

Za zbudowanie przerażającej wizji świata - 3 punkty. I to wszystko, za co mogę tu punkty dać, bo nawet najlepszy pomysł nie obroni się, gdy historia jest nijaka, a główna bohaterka papierowa...

Niesamowicie zmarnowany potencjał. Genialny pomysł, świetnie wykreowany świat, przerażająca wizja przyszłości. I historia bohaterki tak nijakiej, że do ostatniej strony czekałam na owo "wow", o którym wszyscy tyle mówili, polecając mi tę książkę.
Z trudem przebrnęłam do końca.

Za zbudowanie przerażającej wizji świata - 3 punkty. I to wszystko, za co mogę tu punkty dać,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jeśli interesuje Cię kryminalistyka - nie wahaj się ani chwilę! Ta pozycja obowiązkowa. Dodaj jeszcze do tego "Kroniki lekarza sądowego" M. Sapaneta i zapomnij o wszystkim, zatopiwszy się w świat kryminalistyki, której nie zobaczysz w telewizji...

Jeśli interesuje Cię kryminalistyka - nie wahaj się ani chwilę! Ta pozycja obowiązkowa. Dodaj jeszcze do tego "Kroniki lekarza sądowego" M. Sapaneta i zapomnij o wszystkim, zatopiwszy się w świat kryminalistyki, której nie zobaczysz w telewizji...

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Znacie już tę historię. Każdy ją zna: ona z pamięcią złotej rybki, codziennie na nowo ucząca się siebie. Widzieliśmy to już tyle razy w kinie i na łamach książek, że aż dziw, że ktoś w ogóle jeszcze zechciał sięgnąć po tę kliszę.
A jednak "Zanim zasnę" nie ma w sobie niczego ze swoich pierwowzorów.

Wyobraźcie sobie, że co dzień budzicie się w obcej sypialni. Co dzień człowiek, obok którego się budzicie, mówi wam, kim jesteście. Co dzień wyjaśnia, dlaczego nie pamiętacie ostatnich dwudziestu lat swojego życia. A wy codziennie boicie się tak samo.
Nie jest trudno wyobrazić sobie tę sytuację, czytając "Zanim zasnę". Język tej powieści jest tak barwny, że szybko wcielamy się w główną bohaterkę. Przeżywamy jej historię raz za razem, dzień za dniem, coraz bardziej przerażeni tym, co nadchodzi - choć przecież nie wiemy, czym owo "To" jest, podobnie jak ona nie ma pojęcia. Czy mąż kłamie, bo chce nas chronić? Czy jest zwyczajnie zmęczony powtarzaniem tego samego codziennie od dwudziestu lat? Jaka jest prawda?
I tak, ta książka to thriller. Z krwi i kości.

Mogę śmiało przyznać, że choć fabuła może nie porywać (przecież znamy już te historie, prawda?), to język, jakim ta książka została napisana, porywa niesamowicie i wynagradza wszystko. Po długim okresie suszy, gdzie wszystkie książki, które trafiały w moje ręce, brzmiały niemal identycznie, "Zanim zasnę" było niesamowitym odświeżeniem i trafiło na moją prywatną półkę najlepszych powieści.

PS: Książkę odradzam wszystkim, którzy widzieli jej ekranizację. Film, niestety, nie oddaje nawet 10% klimatu, jaki niesie za sobą powieść, a obejrzenie go (a zatem znajomość zakończenia) na pewno mocno psuje odbiór powieści.

Znacie już tę historię. Każdy ją zna: ona z pamięcią złotej rybki, codziennie na nowo ucząca się siebie. Widzieliśmy to już tyle razy w kinie i na łamach książek, że aż dziw, że ktoś w ogóle jeszcze zechciał sięgnąć po tę kliszę.
A jednak "Zanim zasnę" nie ma w sobie niczego ze swoich pierwowzorów.

Wyobraźcie sobie, że co dzień budzicie się w obcej sypialni. Co dzień...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Dom z liści" to książka dziwna. Naprawdę dziwna. I to właściwie jedyne określenie, jakie przychodzi mi do głowy, gdy o niej myślę. Jednocześnie męcząca i interesująca. Męcząca, bo mimo wszystko spora część tej książki stanowi swego rodzaju rozprawę naukową (kto czytał kiedyś czyjąś pracę magisterską lub doktorancką, ten wie, o czym mowa), a interesująca, bo niewątpliwie forma, jaka została przy tej powieści przyjęta, jest niesamowicie świeża, a tematyka intrygująca.

Tak, to jest książka dla fanów Lovecrafta. Dla tych, których ciekawi, co czai się w mroku - i dla tych, którzy woleliby się tego nigdy nie dowiedzieć.
Jeśli jednak nie czujesz, że mrok i zło to Twoje klimaty, nie sięgaj po tę książkę. Jestem bowiem pewna, że nie jest to książka dla każdego - rzekłabym wręcz, że to twór dla bardzo niewielkiej grupy ludzi, ze szczególnym uwzględnieniem tych, którzy przeczytali już tak wiele pozycji, że mało co już może ich zaskoczyć. "Dom z liści" może.

"Dom z liści" to książka dziwna. Naprawdę dziwna. I to właściwie jedyne określenie, jakie przychodzi mi do głowy, gdy o niej myślę. Jednocześnie męcząca i interesująca. Męcząca, bo mimo wszystko spora część tej książki stanowi swego rodzaju rozprawę naukową (kto czytał kiedyś czyjąś pracę magisterską lub doktorancką, ten wie, o czym mowa), a interesująca, bo niewątpliwie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powieść bardzo, bardzo przereklamowana. Oczekujecie napięcia? Świeżego spojrzenia na kryminał? Ciekawych bohaterów? Zapomnijcie o tym. Zamiast tego poznajcie bohaterów książki pt. "Jedno z nas kłamie"...
Pomysł był, jak najbardziej, dobry, ale wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Mamy tu czterech narratorów - czworo nastolatków, którzy, chcąc lub nie, zostali wplątani w śmierć swojego kolegi. Rzecz w tym, że... nie sposób ich od siebie odróżnić. Kujonka Bronwyn pisze dokładnie takim samym językiem jak sportowiec Cooper czy małomówny diler Nate. Podobnie Addy. Tych nastolatków nie wyróżnia nawet język - historie byłyby i może ciekawe, gdyby nie były opisane w sposób niezwykle płytki i nijaki, co nie pozwala w najmniejszym nawet stopniu wczuć się w sytuację któregokolwiek bohaterów. Wątek romantyczny (klasyczny schemat, zakładam, że domyślacie się już jaki) jest tak rozwleczony, że dość szybko zapomina się, że ta powieść to kryminał (a przynajmniej tak twierdzi wydawca).
Jeśli jednak na chwilę przypomnimy sobie, że to jednak kryminał... No cóż, nie będę ukrywać, że na koniec autorka mocno popłynęła. Napisałabym coś więcej, ale nie chcę, aby ta recenzja zawierała spojlery. Jedyne, co mogę powiedzieć, to: "Pani autorko, to jest naprawdę słabe". Od początku czuć, że coś się w tej fabule nie klei, ale im dalej w las, tym gorzej. I ja rozumiem, że to książka dla nastolatków, ale, na litość boską, nastolatki to nie kretyni, którzy łykną byle co. A rozwiązanie zagadki sugeruje, że w ten właśnie sposób autorka postrzega swoich czytelników.
Podsumowując: miał być porządny kryminał dla starszej młodzieży, ale wyszło jak zawsze. Jeśli ktoś spodziewa się "efektu wow" na koniec, to co najwyżej może zetknąć się z "efektem facepalma".


Nie zrozumcie mnie źle: to nie jest książka AŻ TAK tragiczna, choć nie ukrywam, że jest dla mnie ogromnym rozczarowaniem, a niedociągnięcia biją od pierwszej strony. Ma jednak swoje plusy: pisana jest dość lekko, historia nie jest skomplikowana, wątki bohaterów wydają się dotykać tematyki bliskiej młodzieży w podobnym wieku... I z pewnością nada się dla kogoś, kto dotychczas nie czytał żadnego kryminału. Bo bądźmy szczerzy: jeśli mieliście w rękach choć kilka udanych kryminałów, "Jedno z nas kłamie" będzie dla was olbrzymim rozczarowaniem. Jeśli jednak znacie kogoś, kto od kryminałów stroni i dotychczas odganiał się od nich rękoma i nogami, a do tego jest w wieku nastoletnim, ta książka może okazać się dobrym wyborem.

Powieść bardzo, bardzo przereklamowana. Oczekujecie napięcia? Świeżego spojrzenia na kryminał? Ciekawych bohaterów? Zapomnijcie o tym. Zamiast tego poznajcie bohaterów książki pt. "Jedno z nas kłamie"...
Pomysł był, jak najbardziej, dobry, ale wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Mamy tu czterech narratorów - czworo nastolatków, którzy, chcąc lub nie, zostali wplątani w...

więcej Pokaż mimo to