rozwiń zwiń
niespiesznie

Profil użytkownika: niespiesznie

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 7 lata temu
197
Przeczytanych
książek
306
Książek
w biblioteczce
3
Opinii
5
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Z pozoru dość niewielka książka zachwyca mnogością podjętych tematów. Jest to książka o wojnie, a może nawet bardziej o tym jakie niesie za sobą zło. O wojnie, która nawet, jeśli nie dotyka bezpośrednio to pozostawia swój głęboki ślad. O wojnie oczami kobiet, ale jednak nieco z innej perspektywy niż, chociażby książka Swietłany Aleksijewicz "Woja nie ma w sobie nic z kobiety". "Dom Małgorzaty" opisuje los kobiet pozostawionych z dziećmi, dobytkiem lub jego resztkami, czekających i walczących również na froncie, ale froncie codziennego życia w zdezorganizowanej codzienności. Jest to książka o kobietach i ich świecie, gdzie bliższe niż górnolotne idee, są kwestie codziennego funkcjonowania. Autorka silnie daje do zrozumienia, że spojrzenie kobiet nie jest gorsze – jest inne, bliższe biegowi natury, bardziej zmysłowe, oparte na intuicji, snach i przeczuciach. Ewa Kujawska niejako afirmuje te cechy kobiet, które nierzadko bywają wyśmiewane, ukrywane, a często to one właśnie stanowią o sile i pomagają w dłuższej perspektywie przetrwać najtrudniejsze czasy.
Pisarka w piękny, poetycki sposób opisuje świat duchowy. W jej prozie pojawia się Bóg i anioły, jednak odniesienia te nie są próbą nachlanego “nawracania” czytelnika lecz raczej odwołaniem do szerszego pojmowania świata niż jego racjonalny obraz. Bardziej mistyczny odbiór tej prozy nasuwa również skojarzenie, że jednym z bohaterów książki jest też tytułowy dom. Miejsce, które buduje naszą tożsamość, jest jej nieodłączną częścią – korzeniem.
To piękna i mądra książka, z gatunku tych, które pozostają w nas delikatnym osadem zadumy. Zamyśleniem, które zostaje z nami na dłużej niż samo jej czytanie.

Z pozoru dość niewielka książka zachwyca mnogością podjętych tematów. Jest to książka o wojnie, a może nawet bardziej o tym jakie niesie za sobą zło. O wojnie, która nawet, jeśli nie dotyka bezpośrednio to pozostawia swój głęboki ślad. O wojnie oczami kobiet, ale jednak nieco z innej perspektywy niż, chociażby książka Swietłany Aleksijewicz "Woja nie ma w sobie nic z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Intryga małżeńska była jedną z tych książek, która od pierwszych zapowiedzi wydawniczych wzbudziła moje zainteresowanie. Po pierwsze, za sprawą osoby autora – na podstawie poprzedniej książki Eugenidesa "Przekleństwa niewinności" Sofia Coppola nakręciła jeden z moich ulubionych filmów. Po drugie, akcja powieści nierozerwalnie splata się z literaturą, według okładkowej zapowiedzi Sylwii Chutnik “to właśnie literatura prowadzi bohaterów (…)”. Wreszcie, to moja osobista słabość do opowieści snujących się wokół amerykańskich kampusów i studenckiego życia.
Początkowe trzydzieści stron czytałam z pewnym zawodem. Lecz po nieco trudnym początku książka wciągnęła mnie bez reszty. Bohaterów powieści, czyli Madeleine, Leonarda i Mitchella poznajemy w dość trudnym momencie życia. Właśnie kończą college.Jest początek lat 80-tych i rozpoczyna się ich dorosłe, “prawdziwe” życie. Mają po dwadzieścia kilka lat, mierzą się ze sobą, z pierwszymi poważnymi wyborami. Konfrontują wiedzę i pasje (głównie książkowe) z rzeczywistością. “Ona jest piękną buntowniczką, która odcina się od rodziny i poszukuje spełnienia w miłości. Oni pragną spełnić się dla Madeleine. Leonard to uosobienie szaleństwa, niepokorny geniusz. Mitchella pociągają religie Indii i kultura Europy – wyjeżdża tam w poszukiwaniu sensu istnienia.” (cytat z okładki). Eugenides ze sporą zręcznością wciąga czytelnika w wielowątkowy świat bohaterów i budujących się pomiędzy nimi więzi.
Być może najprostszym rozwiązaniem jest zakwalifikowanie tej książki, do tych, z gatunku “o miłości”. Tym bardziej, że w wielu miejscach autor przywołuje i przeplata tekst “Fragmentami dyskursu miłosnego” Rolanda Barhesa. Jednak dla mnie, ta klasyfikacja jest nieco zbyt jednoznaczna. To przede wszystkim książka o dojrzewaniu, poszukiwaniu siebie i konfrontacji marzeń z rzeczywistością. To bardzo dobra i wciągająca pozycja z równie ciekawym jak ona zakończeniem. Dla wciąż poszukujących – lektura obowiązkowa, szczerze polecam.

Intryga małżeńska była jedną z tych książek, która od pierwszych zapowiedzi wydawniczych wzbudziła moje zainteresowanie. Po pierwsze, za sprawą osoby autora – na podstawie poprzedniej książki Eugenidesa "Przekleństwa niewinności" Sofia Coppola nakręciła jeden z moich ulubionych filmów. Po drugie, akcja powieści nierozerwalnie splata się z literaturą, według okładkowej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To moje kolejne spotkanie z prozą Masłowskiej i chyba nieco bardziej udane niż zmaganie zakończone porażką czytelniczą w związku z książką "Woja polsko-ruska". Przyznaję, że prawdopodobnie znów nie sięgnęłabym po jej książkę, gdyby nie zaintrygowałyby mnie wywiady z autorką na łamach prasy i zasłyszane w radiu.
Według autorki powieść ma być swego rodzaju satyrą na czasy współczesne, dokładną obserwacją wraz z wytknięciem jej wad i śmieszności. “Akcja” powieści toczy się poza Polską w dużym mieście przypominającym kształtem wizję metropolii znanych z amerykańskich seriali. Postacie głównych bohaterek Fah i Jo, to też jakby cienie wyobrażeń filmowych postaci. Na kolejnych kartkach poznajemy ich jałowe życie, dręczące koszmary i obsesje, mierność pracy i relacji. Trudno jest opisać akcję powieści, bo właściwie nie ma jej wcale. Jako postacie epizodyczne pojawia się jeszcze Go – symbol alternatywy, która już nie jest wcale alternatywna i samej autorki – pisarki cierpiącej na twórczą niemoc. Wszystko przeplatane jest snami głównych bohaterek, gdzie granice rzeczywistości zupełnie się zacierają.
Po przeczytaniu tej książki mam mieszane uczucia. Czy mogę polecić tę książkę do przeczytania? Z powodu języka na pewno tak. Książka napisana jest znakomicie. Masłowska ma swój styl i język, którym świetnie się posługuje. Jednak nie mogę powstrzymać się od wrażenia, że książka ta “nie dotyka mnie”. Wskazuje ale nie analizuje, nie zadaje pytań, nie porusza. Jest napisana z pozycji autora-beznamiętnego obserwatora. Mam wrażenie, że ten zabieg powoduje również przydzielenie podobnej roli czytelnikowi. Nie wiem, czy winę za ten stan ponosi sama książka, czy może moje osobiste nastawienie do prozy tej autorki. Być może znów, tak jak w przypadku wymienionej wyżej książki, adaptacja filmowa okaże się dla mnie idealną formą przyswojenia jej prozy. Czas pokaże.

To moje kolejne spotkanie z prozą Masłowskiej i chyba nieco bardziej udane niż zmaganie zakończone porażką czytelniczą w związku z książką "Woja polsko-ruska". Przyznaję, że prawdopodobnie znów nie sięgnęłabym po jej książkę, gdyby nie zaintrygowałyby mnie wywiady z autorką na łamach prasy i zasłyszane w radiu.
Według autorki powieść ma być swego rodzaju satyrą na czasy...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika niespiesznie

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
197
książek
Średnio w roku
przeczytane
9
książek
Opinie były
pomocne
5
razy
W sumie
wystawione
170
ocen ze średnią 6,8

Spędzone
na czytaniu
878
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
7
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]