-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2019-01-26
2019-01-26
Trzeci tom najbardziej kontrowersyjnej i bestsellerowej serii 2012 roku, kończący historię nieoczekiwanej miłości zwykłej dziewczyny Anastasii Steele i milionera Christiana Greya.
Ana i Christian rozpoczęli wspólne życie pod jednym dachem i okazało się ono nie lada wyzwaniem. Po bajecznym ślubie i miesiącu miodowym spędzonym w Europie, muszą stawić czoła codzienności. Dwa zupełnie inne spojrzenia na świat prowadzą do konfliktów i kłótni. W rezultacie Greyowie doprowadzają się nawzajem do białej gorączki. Anastasia nie może przyzwyczaić się do wszechobecnej ochrony i prób kontrolowania jej na każdym kroku, Christian zaś nie potrafi zaakceptować faktu, że Ana to samodzielnie myśląca kobieta. Niełatwa codzienność nie osłabia jednak ich namiętności i miłości względem siebie.
Gdy wszystko powoli zaczyna się układać, los szykuje im niespodziankę, która zaskakuje oboje i wywołuje potężną awanturę. Właśnie w tym momencie Ana przechodzi ostateczną przemianę w silną i pewną siebie kobietę, która potrafi się postawić i sama decydować o swoim losie. Po krótkim czasie splot wydarzeń niemal doprowadza do tragedii, która uświadamia Christianowi co jest w życiu najważniejsze. I już na zawsze odmienia mroczne oblicze Greya.
Po średnim pierwszym tomie i dużo lepszym drugim, spodziewałam się mocnego zakończenia. Niestety muszę przyznać, że jestem rozczarowana. "Nowe oblicze Greya" nie wciągnęło mnie tak jak poprzednie części, a przez 2/3 książki wręcz się nudziłam. Seks pojawiający się co trzy strony i krótkie zapychacze w postaci e-maili czy wspomnień Any, zamiast ujednolicać fabułę, rozpraszały. Pani James w trzecim tomie postanowiła pobawić się też w retrospekcje i nie zawsze był to udany zabieg.
Mniej więcej po 400 stronach akcja zaczęła nabierać tempa i nagle wszystko stało się naraz. I choć pod sam koniec nie mogłam się oderwać od czytania, czułam się przytłoczona natłokiem wydarzeń. Zamiast równomiernie rozłożyć napięcie na całą książkę, autorka zapchała początek i środek niewiele wnoszącymi scenkami i zrobiła lawinę na samo zakończenie. Ilość tych dramatycznych momentów też była nieco przesadzona, ale akurat na to można przymknąć oko. Nie udało się niestety uniknąć powtórzeń i choć do "rozpadania się na milion kawałków" zdążyłam się już przyzwyczaić, tak "centrum mojego wszechświata" pojawiające się pięć razy pod rząd było drażniące. Podświadomość i wewnętrzna bogini siedziały tym razem względnie cicho, więc nie będę się ich czepiać. Były znośne. Podobała mi się za to sama przemiana głównych bohaterów tej historii. Ana z niczym nie wyróżniającej się, nieco niezdarnej dziewczyny zmieniła się w zdecydowaną kobietę. A Christian z mrocznego, niedostępnego Pana zamienił się w kochającego, choć wciąż mocno kontrolującego młodego faceta.
Koniec trzeciego tomu zawiera bowiem początek wydarzeń z punktu widzenia Greya. Patrząc na warsztat pisarski autorki uważam, że sobie nie poradzi z takim wyzwaniem. Co innego snuć opowieść z punktu widzenia zwyczajnej, mało doświadczonej dziewczyny, a co innego zmierzyć się z przeżyciami samotnego, zranionego faceta, mającego poważne problemy psychiczne. Ale cóż, nie zabija się kury znoszącej złote jajka.
Ogólnie cała opowieść zawarta w Pięćdziesięciu Odcieniach mi się podoba, choć żałuję, że nie została napisana lepiej. Mam nieodparte wrażenie, że potencjał tej historii trudnej miłości został zmarnowany. Szkoda. To mogły być naprawdę dobre książki.
Trzeci tom najbardziej kontrowersyjnej i bestsellerowej serii 2012 roku, kończący historię nieoczekiwanej miłości zwykłej dziewczyny Anastasii Steele i milionera Christiana Greya.
Ana i Christian rozpoczęli wspólne życie pod jednym dachem i okazało się ono nie lada wyzwaniem. Po bajecznym ślubie i miesiącu miodowym spędzonym w Europie, muszą stawić czoła codzienności. Dwa...
2019-01-17
Po wydarzeniach kończących pierwszy tom relacja Any i Christiana ewoluuje. Oboje postanawiają iść na pewne ustępstwa i uczą się życia w związku. Jednak na drodze do ich szczęścia nieoczekiwanie staje przeszłość Christiana. Jedna z jego byłych uległych biega po Seattle z pistoletem w dłoni, swoje trzy grosze dorzuca też pani Robinson. Praca Any przynosi jej mnóstwo satysfakcji, ale i tam pojawiają się kłopoty. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze demony Christiana. Anastasia w końcu poznaje jego mroczne sekrety. Czy będzie potrafiła się z nimi pogodzić i odda swoje serce mężczyźnie, w którym czai się tak wiele mroku? I do jak wielkiego poświęcenia zdolny jest sam Grey, który uważa przecież, że nie ma serca?
Ta część, oprócz erotycznych uniesień, przynosi wreszcie jakąś akcję. Kilka pobocznych wątków jest nieźle poprowadzonych, dzięki czemu fabuła jest urozmaicona i niemal cały czas coś się dzieje. Wciąż mnóstwo miejsca zajmują seksualne relacje głównych bohaterów, ale w końcu to miał być erotyk. Drażniła mnie natomiast wszechobecna foliowa paczuszka z prezerwatywą, którą Grey ma przy sobie zawsze i wszędzie. Burzyło to chwilami nastrój, ale skoro autorka postawiła sobie za cel promowanie bezpiecznego seksu, to można przymknąć na to oko.
Anastasia w końcu bierze się w garść i walczy o swoje granice. Nie mamy już ciepłych, przestraszonych kluseczek tylko kobietę, która potrafi wywalczyć sobie niezależność i nie zastyga w przerażeniu pod jednym spojrzeniem Greya. Dyskusje podświadomości i wewnętrznej bogini Any wciąż mnie irytowały i były momentami wręcz absurdalne. Gdyby je wyciąć, powieść pewnie odchudziłaby się o jakieś sto stron, ale bez większej szkody dla fabuły.
Drugi tom ogólnie jest napisany lepiej, nie ma aż tylu powtórzeń, choć wciąż widać, że pani James nie ma dużego doświadczenia w pisaniu.
Wykreowanie kolejnych odcieni Christiana wyszło jej jednak nie najgorzej Stopniowo odkrywa karty, choć chwilami niekoniecznie jest to tak poważne, jak chyba miało być. Wiele z tych przeżyć jest traumatycznych, ale niektóre są wyolbrzymione i tracą nieco na autentyczności. Jednak mimo wszystko Grey z tej części mi się spodobał, zwłaszcza jego metamorfoza i uczenie się życia na nowo.
Ogólnie nie wiem, czy podeszłam do tej książki na większym luzie niż do pierwszego tomu czy też dałam się porwać szaleństwu, ale tym razem naprawdę mi się podobało. To wciąż nie jest literatura wysokich lotów i nigdy taka nie będzie. Jednak przenosi w świat, w którym to nie tylko Książę ratuje biednego Kopciuszka, ale także Kopciuszek ratuje Księcia. Taka bajka dla dorosłych, jednak wyzwalająca emocje. Do poczytania, dla odprężenia. Czasami nawet ku pokrzepieniu, jak wielką siłę ma miłość.
Po wydarzeniach kończących pierwszy tom relacja Any i Christiana ewoluuje. Oboje postanawiają iść na pewne ustępstwa i uczą się życia w związku. Jednak na drodze do ich szczęścia nieoczekiwanie staje przeszłość Christiana. Jedna z jego byłych uległych biega po Seattle z pistoletem w dłoni, swoje trzy grosze dorzuca też pani Robinson. Praca Any przynosi jej mnóstwo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-01-04
Anastasia Steele to 21-letnia studentka literatury, która w zastępstwie koleżanki przeprowadza wywiad z młodym biznesmenem Christianem Greyem, właścicielem świetnie prosperującej firmy.
Niewinny z pozoru wywiad zapoczątkowuje ciąg wydarzeń, które wciągają Anastasię w świat perwersyjnego seksu i mrocznych pragnień. I właściwie na tym opiera się cała fabuła książki.
Przyznaję, że po przeczytaniu kilku pierwszych stron zamknęłam ją z hukiem. Dawno nie czytałam książki napisanej w tak fatalny sposób. Krótkie, niezbyt składne zdania i powtarzające się co chwila "o rety!" przyprawiały mnie o mdłości. Zastanawiam się tylko, na ile była to wina samej autorki, a na ile tłumaczenia. W końcu stwierdziłam, że muszę się dowiedzieć, w czym tkwi jej sukces i zaczęłam znów czytać. I cóż, mam ogromny dylemat odnośnie oceny tej powieści.
Bardzo, ale to bardzo słabą stroną jest język. Bardzo prosty, momentami wulgarny w zupełnie nieodpowiednich miejscach, zawierający mnóstwo powtórzeń. Czytając po raz setny słowa: rety, jęczę, głośno wciąga powietrze, przelecieć i jasny gwint naprawdę dostawałam szału. W dodatku często pojawiało się słowo "sardoniczny", które zupełnie nie pasowało do tak nieskomplikowanego języka, jakim została napisana ta książka.
Kolejną słabością są podobieństwa do "Zmierzchu" i tu spełniły się moje obawy co do fan fiction. Główna bohaterka to na początku całkowita niezdara, uważająca się za brzydką, niezgrabną i niczego nie wartą dziewczynę. Grey to z kolei ideał, który nawet odcień włosów ma podobny do Edwarda Cullena. Boski, niemal doskonały i z pozoru nieosiągalny interesuje się niedoświadczoną szarą myszką. Wiele drobniejszych zbieżności irytuje, ale osobom nie znającym twórczości Stephenie Meyer nie będzie to raczej przeszkadzać.
Minusem jest też seks. Dużo seksu. I nawet nie chodzi o ilość tych erotycznych scen - po prostu autorce zabrakło pomysłów na ich opisanie. Tak naprawdę wciąż dzieje się to samo i w takiej ilości, jaką dostajemy w tej książce, niewiele to wnosi. Czytanie w kółko o "zerżnięciu" i orgazmie, przy którym Anastasia rozpada się na milion kawałków jest bardzo nużące i nudzące. W dodatku dziwi mnie to nagłe seksualne wyzwolenie Amerykanek, które podobno zawdzięczają trylogii "Pięćdziesiąt odcieni" - związanie rąk i kilka klapsów nie bardzo kwalifikuje się moim zdaniem do miana seksualnej rewolucji. Duży nacisk E L James położyła na uświadomienie czytelników w kwestii bezpiecznego seksu, efektem czego są ciągle przewijające się prezerwatywy, a później minipigułki. I choć generalnie uważam to za plus, to niestety zabrakło choć minimum subtelności.
"Dyskusje" Any, jej podświadomości i "wewnętrznej bogini" (co to do cholery ma być: wewnętrzna bogini tańcząca sambę?!) były moim zdaniem zbędne i tylko wprowadzały zamęt do i tak skompilowanej relacji Anastasii i Christiana.
Plusem mimo wszystko są bohaterowie tej książki. Christian Grey jest osobą bardzo tajemniczą i intrygującą, choć jednocześnie mam wrażenie, że autorka nie do końca poradziła sobie z wykreowaniem tej postaci. W moim odczuciu taki bohater powinien być bardziej mroczny i męski. Natomiast Anastasia, po początkowym wielkim podobieństwie do Belli Swan, ewoluuje i jej sarkazm nieraz wywoływał mój uśmiech.
I choć tak naprawdę nie wiem, o czym dokładnie opowiada ta książka - czy o poszukiwaniu miłości, przyjemności czy może o samotności - muszę przyznać, że niesamowicie wciąga. W dodatku wiem, że sięgnę po kolejne części! Grey jednak mnie zaintrygował i mam nadzieję, że jego historia okaże się warta poznania.
Podsumowując: myślę, że książka spodoba się starszym nastolatkom i młodym kobietom, spragnionym mocniejszych wrażeń.
Odcienie Greya coś w sobie mają. Coś, co sprawia, że mimo wad tej książki, ciężko oderwać się od czytania. Czy polecam? Szczerze mówiąc uważam, że z tą książką jest tak samo jak ze "Zmierzchem" - powinno się ją przeczytać, żeby wyrobić sobie własne zdanie.
Anastasia Steele to 21-letnia studentka literatury, która w zastępstwie koleżanki przeprowadza wywiad z młodym biznesmenem Christianem Greyem, właścicielem świetnie prosperującej firmy.
Niewinny z pozoru wywiad zapoczątkowuje ciąg wydarzeń, które wciągają Anastasię w świat perwersyjnego seksu i mrocznych pragnień. I właściwie na tym opiera się cała fabuła...
Na początku XX wieku spojrzenie Freuda na seksualność człowieka wprawiła społeczeństwo w osłupienie. Nawet ówcześni psychologowie byli “pod wrażeniem” wszystkich freudowskich objawień i rewelacji. Jeśli szybko przeniesiemy się do teraźniejszości, łatwo będzie zauważyć, że dzisiejszym fenomenem, który szokuje masy jest powieść, a w zasadzie to cała trylogia “Pięćdziesiąt twarzy Grey’a” autorstwa E.L. James. Wypływa w rozmowach, pojawia się na plakatach, wyświetlana jest w kinach jej adaptacja. I może nie do końca jeszcze wiecie, dlaczego powieść erotyczna i teorie Freuda miałyby być ze sobą porównywane, to dzisiaj postaram się Wam to wyjaśnić.
Jeśli jakimś cudem uchowaliście się i kompletnie nie wiecie o czym jest cała seria książek, to teraz pomogę Wam się z nią zapoznać. Otóż, Kochani, cały cykl opowiada o dość nietypowym związku naiwnej Anastazji Steele i bardzo doświadczonego seksualnie Christiana Grey’a. Dziewczyna zostaje niejako wmanewrowana w świat BDSM (wiązanie, dominacja, sadyzm, masochizm) i odkrywa zupełnie nowy poziom seksualności, o jakiego istnieniu nie miała zielonego pojęcia (o ile dobrze pamiętam, była także dziewicą). Powieść przesiąknięta jest opisami dość nierealistycznego seksu i jeśli przyjrzymy się dokładniej, zauważymy wpływy Freuda. Ale o tym za chwilę.
W pewnym momencie, Anastazja znajduje zdjęcie Christiana i jego matki. Wydaje się to zupełnie niewinne, zapewne wszyscy mamy zdjęcia z mamą. Jednak później, Ana trafia na pudło wypełnione zdjęciami poprzednich uległych mu kobiet i mogę się założyć, że już wiecie dokąd to zmierza. Tak! Wszystkie są podobne fizycznie do Anastazji i jego biologicznej matki. Jakby tego było mało, Grey miał traumatyczne dzieciństwo. Jego matka była narkomanką, a postać ojca zawsze był problemem. Widzicie już freudowskie wpływy?
Kompleks Edypa, to termin używany przez Freuda do wyjaśnienia chłopięcej seksualnej fascynacji własną matką oraz odrzucenia i zazdrości skierowanych do ojca. Ten etap seksualnego rozwoju dziecka przypada na wiek 3-5 lat. Etap ten kończy się, gdy chłopiec znajduje inny obiekt fascynacji, poza osobą matki, na który przerzuca swoje seksualne zafascynowanie. Na tym etapie też zaczyna budować więź z ojcem i przestaje go postrzegać jako zagrożenie. Freud wierzył, że taki krok jest niezwykle ważny w procesie stawania się zdrowym dorosłym.
Kolejną teorią, jest ta dotycząca Id, Ego i Superego (składowe zdrowej osobowości), które rozwijają się w trakcie naszego życia. Możliwe, że (idąc tokiem myślenia Freuda), jeśli Kompleks Edypa nie został odpowiednio przepracowany, to Id, Ego i Superego, nie mogły się prawidłowo rozwinąć.
Wyjaśnię Wam teraz bardziej szczegółowo:
Id, to prymitywna część osobowości. Bazuje na naszych instynktach i zawiera w sobie także instynkt seksualny i agresywny. Id oczekuje natychmiastowego spełnienia i satysfakcji, bez względu na konsekwencje. Wiąże się z przyjemnością i fantazją. W literaturze przedstawia się ją jako dziecko.
Ego to kolejny składnik naszej osobowości. W idealnym świecie, Ego działa racjonalnie. Bierze pod uwagę normy społeczne i zasady zanim podejmie jakiekolwiek działania. Według Freuda, Ego nie rozpoznaje dokładnie co jest dobre, a co złe. Jego zadaniem jest nie dać się skrzywdzić. I naszej osobowości przy okazji. Przedstawiany jako dojrzały dorosły.
Superego, ostatni element naszej osobowości, który rozwija się w wieku 3-5 lat. Superego to koncepcja naszej moralności. Kontroluje impulsy (głównie seksualne i agresywne). Kontroluje poczucie winy jako sposób karania nas, ale też pozwala odczuwać dumę. Przedstawiany jako rodzic.
To teraz wróćmy do naszych 50 twarzy Grey’a. Christian nie miał prawidłowej relacji z matką i brak ojca, na którego mógłby przerzucić swoją agresję, sprawiły, że nie mógł wykształcić zdrowej osobowości. Co za tym idzie, Grey nigdy nie wyrósł z Kompleksu Edypa. To pozostawia go z ciągłym seksualnym pragnieniem własnej matki i agresją, której nie miał jak spożytkować przerzucając ja na ojca. To wyjaśnia jego potrzebę relacji dominujący – uległy z innymi kobietami. To także wyjaśnia, dlaczego przez dwie pierwsze części powieści, Christian nigdy nie był w pełni szczery ze swoimi rodzicami adopcyjnymi. Wydaje się, że główny bohater utknął w trakcie kształtowania się Id, Ego i Superego. Jego pragnienia są pierwotne, niekontrolowane, ale ma na tyle wykształcone Ego, że udaje mu się je ukrywać na co dzień. Jednak Grey odczuwa ogromną ilość poczucia winy i usilnie szuka zrozumienia dla swoich zachowań i fantazji.
A zatem, czy autorka jest swoistą reinkarnacją Zygmunta Freuda? Cóż. Reinkarnacja nigdy nie została naukowo udowodniona, to po pierwsze. Po drugie, w trakcie rozwijania się akcji, Christian staje się doskonale funkcjonującym mężczyzną. Anastazja wypełniła rolę jego biologicznej matki, będąc jednocześnie jego partnerką. Jakkolwiek to brzmi, zostańmy przy tym, że Ana nauczyła i pomogła mu zbudować zdrową, szczerą relację z rodzicami adopcyjnymi, a Christianowi udało się stłumić Kompleks Edypa i rozwinąć zupełnie zdrowe komponenty osobowości – Id, Ego i Superego.
Wnioski? Cóż, E.L. James zrobiła ciekawy psychologicznie opis przypadku. Całe szczęście jest to jedynie fikcja literacka. Moim zdaniem jeden Freud w historii, to wystarczająca ilość Freudów.
Na początku XX wieku spojrzenie Freuda na seksualność człowieka wprawiła społeczeństwo w osłupienie. Nawet ówcześni psychologowie byli “pod wrażeniem” wszystkich freudowskich objawień i rewelacji. Jeśli szybko przeniesiemy się do teraźniejszości, łatwo będzie zauważyć, że dzisiejszym fenomenem, który szokuje masy jest powieść, a w zasadzie to cała trylogia “Pięćdziesiąt...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to