-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2024-04-02
2024-03-05
Pamiętam jak czytając pierwsze w kolejności trzy tomy z panną Marple nie byłam do końca do niej przekonana, bo relatywnie w porównianiu z detektywem Poirotem było jej mało w całej historii. Pojawiała się na samym końcu, by rozwiązać zagadkę, a ja żałowałam, że nie ma jej więcej w samym procesie dedukcji. Zmieniło się to od książki „Morderstwo odbędzie się...”, bo wreszcie miałam tyle panny Marple ile chciałam i w tym momencie nie jestem w stanie przyznać z jaką postacią najbardziej lubię czytać książki Agathy Christie.
„Zwierciadło pęka w odłamków stos” zaskoczyło mnie dużą dozą sentymentu, a przecież nie jest ostatnim tomem z panną Marple, bo na trzynaście książek jest numerem osiem. Osobiście znalazłam trzy odniesienia tutaj do innych książek, ale najważniejszym jest to, że miejsce akcji pokrywa się z książką „Noc w bibliotece”. Co prawda posiadłość Gossington Hall została sprzedana komu innemu, ale pani Bantry (jego poprzednia właścicielka) też pojawia się w tej historii. Jak inne wzmianki nie mają większego znaczenia, tak nawiązanie do „Nocy w bibliotece” zdradza jedną z jej tajemnic, więc w tym przypadku najpierw polecam przeczytać wcześniej wspomniany tytuł.
Panna Marple w tej części ma na siebie bardziej uważać ze względu na swój wiek, ale ona wcale nie czuje, by była taka potrzeba. Za to panna Knight, która została zatrudniona, by jej pomagać szargała moje czytelnicze nerwy tym jaka była upierdliwa. Na szczęście to nie było tylko moje zdanie. 😆
W posiadłości Gossington Hall podczas przyjęcia dochodzi do niespodziewanego zgonu. Kierunek śledztwa zmierza w tę stronę, że ofiara jest przypadkowa, a kto inny miał być celem. W rozwiązanie sprawy angażuje się inspektor Dermot Craddock, który miał już wcześniej styczność z panną Marple i bardzo szanuje jej zdanie. Nie ukrywam, że gdy w połowie książki panna Marple powiedziała na co inspektor ma zwrócić uwagę to sama zaczęłam patrzeć się przez ten pryzmat, ale mimo tego, że miała rację z tym tropem, to nie wpadłam na to w jaką stronę poszło rozwiązanie.
Bawiłam się świetnie i ponownie się przekonałam, że Christie jest pisarką, którą uwielbiam.
Pamiętam jak czytając pierwsze w kolejności trzy tomy z panną Marple nie byłam do końca do niej przekonana, bo relatywnie w porównianiu z detektywem Poirotem było jej mało w całej historii. Pojawiała się na samym końcu, by rozwiązać zagadkę, a ja żałowałam, że nie ma jej więcej w samym procesie dedukcji. Zmieniło się to od książki „Morderstwo odbędzie się...”, bo wreszcie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-21
Cztery opowiadania, w których detektyw Herkules Poirot gra główną rolę.
Jeżeli tak jak ja czytacie ten zbiór po raz pierwszy, a mieliście wcześniej styczność ze zbiorem stworzonym specjalnie do jubileuszowej kolekcji, czyli „Mord nocy letniej” to jedno z opowiadań umieszczonych tam pochodzi właśnie z „Morderstwa w zaułku”. Dokładnie jest to opowiadanie „Niewiarygodna kradzież”, która brzmiała mi bardzo znajomo, ale z początku myślałam, że może motyw jest podobny, ale po jednej scenie, którą dobrze pamiętam, zaczęłam prowadzić śledztwo, gdzie ja to wcześniej czytałam i znalazłam. Także jeżeli kolejność czytania książek Christie, a raczej jej brak 😆 jest u was taki sam jak u mnie to już wiecie gdzie dzwoni. 🔔
Ten zbiór był w porządku. Z resztą to nie jest zbiór stworzony przez wydawcę, a przez samą Christie, więc ona doskonale wiedziała jak je dobrać. 😉
Najbardziej do gustu przypadło mi tytułowe opowiadanie „Morderstwo w zaułku”, które skupia się na samobójstwie-morderstwie młodej kobiety. To opowiadanie może się pochwalić ciekawym rozwiązaniem względem rozpatrzenia winnego. Podobnie rzecz ma się w opowiadaniu „Lustro nieboszczyka”. Tak swoją stroną świetny tytuł ma to opowiadanie. 👻 Uwielbiam te drobne niuanse, które wyłapuje Poirot, które wydają się ważne i staram się je do czegoś dopasować, a i tak bez niego by mi się to nie udało. Na zakończenie przenosimy się do słonecznej Grecji, a konkretnie na Rados. Dochodzi tam do uczuciowego trójkąta, gdzie nikt nie słucha Poirota mimo jego ostrzeżeń. Chyba nie muszę pisać, że kończy się to nieszczęśliwie dla którejś z postaci. 🫣
Cztery opowiadania, w których detektyw Herkules Poirot gra główną rolę.
Jeżeli tak jak ja czytacie ten zbiór po raz pierwszy, a mieliście wcześniej styczność ze zbiorem stworzonym specjalnie do jubileuszowej kolekcji, czyli „Mord nocy letniej” to jedno z opowiadań umieszczonych tam pochodzi właśnie z „Morderstwa w zaułku”. Dokładnie jest to opowiadanie „Niewiarygodna...
2023-10-08
Wyobraź sobie, że jesteś w jadącym pociagu. Jego miarowy stukot wprowadza Cię w lekką drzemkę... Nagle ten błogi stan przerywa inny pociąg, który porusza się na drugich torach równolegle z Twoim. Nie wiedząc skąd wziął się ten rumor spoglądasz w okno i widzisz przyczynę swojego wzdrygnięcia. Poruszający się obok pociąg działa na Ciebie hipnotyzująco, gdy mu się tak przyglądasz. W pewnym momencie pociągi zwalniają dostosowując tempo do sygnalizacji świetlnej. Na przeciwko Ciebie pojawia się okno przesłonięte roletą, które podnosi się gwałtownie. Dostrzegasz mężczyznę duszącego kobietę. Widzisz jej wykrzywioną z bólu twarz. Trwa to tylko chwilę, bo zaraz pociąg nabiera rozpędu, a ty w stresie nie wiesz czy to wydarzyło się naprawdę. Przekazujesz tę informację komu trzeba, ale po sprawdzeniu pociągu, w którym miało dojść do zbrodni nie ma śladu po uduszonej kobiecie.
Takiej sytuacji w pierwszym rozdziale doświadcza pani McGillicuddy i tak się składa, że jej docelowy punkt podróży znajduje się w miasteczku St Mary Mead, gdzie mieszka jej przyjaciółka Jane Marple. Kto jak kto, ale panna Marple wierzy w to co powiedziała jej przyjaciółka, a brak dowodów w postaci ciała wcale jej nie zniechęca do podjęcia odpowiednich kroków.
Typując co mogło się stać na trasie i wiedząc, że przez swój wiek, ale i też przez odpowiednią przykrywkę, prosi o pomoc młodą znajomą Lucy Eyelesbarrow. Lucy okazuje się postacią równie dociekliwą jak panna Marple co tworzy z nich dobry duet. Panna Marple przygląda się wydarzeniom z boku, ale gdy trzeba ją ostatecznie rozwiązać pojawia się na miejscu i chyba nie muszę, ale wspomnę, że udowadnia winę w iście szelmowskim stylu.
Mam już sporo książek Christie za sobą i zawsze staram się nie wierzyć w niewinność jakiejkolwiek postaci, a i tak autorka wybiera taką, po której ciężko mi się doszukać motywacji, chociaż są w tekście odpowiednie poszlaki.
Wyobraź sobie, że jesteś w jadącym pociagu. Jego miarowy stukot wprowadza Cię w lekką drzemkę... Nagle ten błogi stan przerywa inny pociąg, który porusza się na drugich torach równolegle z Twoim. Nie wiedząc skąd wziął się ten rumor spoglądasz w okno i widzisz przyczynę swojego wzdrygnięcia. Poruszający się obok pociąg działa na Ciebie hipnotyzująco, gdy mu się tak...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-11
„- Tak mało w rzeczywistości wiemy o ludziach, których spotykamy w podróży - stwierdziła panna Marple. To znaczy... jak by to ująć... wiemy tylko tyle, ile zdecydują sie nam o sobie opowiedzieć.”
Bohaterki i bohaterowie książek Agathy Christie nie mają łatwego życia, bo nawet na wakacjach nie mogą zaznać spokoju od kryminalnej zagadki. Nie dla nich długie godziny beztroskiego lenistwa, gdy podejrzana śmierć na horyzoncie. Z resztą panna Marple rozśmieszyła mnie stwierdzeniem wprost z Karaibów: „Każdy dzień był tutaj jednakowo słoneczny, bez jakichkolwiek większych atrakcji. - Ach, ta cudownie nieobliczalna angielska pogoda...- zamruczała panna Marple"; najczęściej ludzie narzekają na angielską pogodę, a to właśnie dzięki niej można codziennie mieć ekscytujące atrakcje. 😂
Na szczęście dla panny Marple (gorzej dla nieboszczyka), że jej wakacyjna monotonia zostaje przerwana śmiercią, która z pozoru wydaje się naturalna, ale wychodzą w związku z nią wątki, które wzbudzają podejrzenia, że jednak ktoś mógł „pomóc” ofierze. Wspomniane na samym początku słowa panny Marple, że na wakacjach nikt nie weryfikuje prawdziwości słów innych wczasowiczów sprawia, że na dobrą sprawę każdy może nie być tym za kogo się podaje co utrudnia poziom wytypowania potencjalnego mordercy.
Atmosfera zagęszcza się, gdy dochodzą do tego rozmowy, że być może to nie pierwsze popełnione morderstwo, bo gdy modus operandi nie zawodzi to nic nie powstrzyma sprawcy przed dokonaniem kolejnej zbrodni.
Cała historia jest bardzo dobrą wakacyjną lekturą, bo całkowicie oddaje swoją atmosferę lata i jako lżejszy kryminał świetnie się sprawdzi na urlopie. Z resztą książki Christie są świetne do relaksu w każdej porze roku, ale jak zależy wam na dobraniu klimatu książki do otaczającej aury za oknem to nie mogliście lepiej trafić z letnią książką. ☀️
„- Tak mało w rzeczywistości wiemy o ludziach, których spotykamy w podróży - stwierdziła panna Marple. To znaczy... jak by to ująć... wiemy tylko tyle, ile zdecydują sie nam o sobie opowiedzieć.”
Bohaterki i bohaterowie książek Agathy Christie nie mają łatwego życia, bo nawet na wakacjach nie mogą zaznać spokoju od kryminalnej zagadki. Nie dla nich długie godziny...
2023-08-21
Trzeci zbiór opowiadań stworzony specjalnie do jubileuszowej kolekcji książek Agathy Christie, który w środku mieści opowiadania zebrane z innych wcześniej wydanych książek.
Punktem łączącym ma być pora roku, w której rozgrywają się opowiadania i jeżeli chodzi o ten letni zbiór to nie mogę się przyczepić, by było za mało lata w lecie. Z resztą część z opowiadań dzieje się w trakcie zagranicznych wyjazdów urlopowych, więc sam letni, wakacyjny klimat się robi.
Z trzech wydanych tematycznie co do pory roku zbiorów ten jest dla mnie pośrodku. Nadal swoim niepokojącym klimatem i innym ukazaniem twórczości Christie króluje u mnie ten jesienny, a zimowy był dla mnie mało klimatyczny patrząc się po całości. Lato wpada bardzo dobrze, ale nie jakoś oszałamiająco, jak było w przypadku jesieni.
Nie było opowiadania, które by mnie nudziło, a ze wszystkich są dwa, które spodobały mi się najbardziej na tle innych. Jest to opowiadanie z Herkulesem Poirotem „Zniknięcie pana Davenheima” i niezwiązany z żadną znaną postacią opowiadanie ”Jane szuka pracy” (zbieżność imion względem panny Marple, która też ma na imię Jane zupełnie przypadkowe).
Ogólnie w tym zbiorze znajduje się cały przekrój wykreowanych postaci znanych z innych książek Christie, bo jest panna Marple, Herkules Poirot, Tommy i Tuppence Beresford czy Parker Pyne. Ma się tutaj wszystkich w pigułce.
Opowiadań jest 11, ale zdecydowana ich większość to nie kilkustronicowe opowiadania, a takie, które mają powyżej 20-30 stron co pozwala na dobre rozegranie zagadki. Nie wszystkie dotyczą morderstw, ale jest to o tyle interesujące, że przy każdym jest ta niepewność czego tym razem będzie dotyczyła zagadka i czy wszyscy wyjdą z niej w jednym kawałku. 😉
Trzeci zbiór opowiadań stworzony specjalnie do jubileuszowej kolekcji książek Agathy Christie, który w środku mieści opowiadania zebrane z innych wcześniej wydanych książek.
Punktem łączącym ma być pora roku, w której rozgrywają się opowiadania i jeżeli chodzi o ten letni zbiór to nie mogę się przyczepić, by było za mało lata w lecie. Z resztą część z opowiadań dzieje się...
2023-07-12
Nie wiem czy kiedykolwiek widziałam ten tytuł, gdy przyszło do wymienienia ulubionych książek autorki. Średnia ocen na Lubimy Czytać też jest jedną z najmniejszych, które widziałam przy książkach Christie.
Trochę wiem skąd się to bierze, bo ta historia jest mało rzeczywista, pełna sensacyjnej akcji, a nie logicznego śledztwa i ilość morderstw jest wyjątkowo duża. Poirot musi w niej zrobić jeszcze więcej niż tylko użyć swoich małych, szarych komórek. Książka jest tak pełna akcji, że aż pcha się w stronę przesady.
A jednak mnie podbiła totalnie i staje się jedną z tych najbardziej ulubionych książek autorki. Przede wszystkim wpływa na to fakt, że mam ogromną słabość do filmów akcji i ta książka taka właśnie jest. Sensacyjna, pełna zwrotów akcji, ofiar, wybuchów i pogoni za grupą przestępczą w celu uratowania świata. To ją odróżnia od innych książek Christie, że nie dotyczy poszukiwania jednego mordercy, a grupy o nazwie wielka czwórka i rozgrywa się na przestrzeni kilku miesięcy, a nie tak jak zazwyczaj kilku dni.
Składa się na to wyczuwalna bezsilność Poirota, która przeradza się w taki fortel, że dobry film akcji, by się go nie powstydził. Biedny Hastings w tym wszystkim, ale w tym przypadku liczy się rezultat. Bawiłam się świetnie i chociaż jak zawsze ważna tu była logika to mam wrażenie, że najmniej akurat tutaj o nią chodziło, a najbardziej pochłonęła mnie czysta rozrywka, którą dał mi ten tytuł.
Często 10/10 otrzymują ode mnie książki emocjonalnie smutne czy wzruszające mnie jeszcze pod innym kątem, a tak miło powitać w tym gronie coś co daje mi te luźniejsze emocje, które intensywnością dorównują tym smutniejszym. Dobra rozrywka też jest w cenie, a to na nią mam wrażenie ciężej trafić. Nie wiem czy będziecie w gronie osób, którym tak jak mi mocno podejdzie ten tytuł, ale zawsze warto się przekonać. ❤️
Nie wiem czy kiedykolwiek widziałam ten tytuł, gdy przyszło do wymienienia ulubionych książek autorki. Średnia ocen na Lubimy Czytać też jest jedną z najmniejszych, które widziałam przy książkach Christie.
Trochę wiem skąd się to bierze, bo ta historia jest mało rzeczywista, pełna sensacyjnej akcji, a nie logicznego śledztwa i ilość morderstw jest wyjątkowo duża. Poirot...
2023-07-05
Kto czyta moje opinie w miarę na bieżąco to wie, że trochę „oszalałam” na punkcie książek Agathy Christie. 🤭
To jest zawsze mój pewny sposób na świetne spędzenie czasu i chociaż to normalne, że przy takiej ilości książek coś podoba mi się bardziej, a coś mniej to jeszcze nie zdarzyło mi się, by któraś nie spodobała mi się w ogóle. Z tej racji nie mogłam przegapić już trzeciej edycji #lipieczchristie u @otulonaksiazkami.
Mój wybór padł na „Śmierć lorda Edgware'a”, który wpada do tych moich bardziej ulubionych tytułów. Nie ukrywam, że kojarzę (czytam niechronologicznie) z dwie, a może i nawet trzy wzmianki w innych późniejszych książkach, gdzie sprawa lorda Edgware'a została wspomniana jako ta, która przysporzyła nielada problemu detektywowi Poirotowi i przy rozwiązaniu, której o mało się nie pomylił. Było to dla mnie na tyle intrygujące, że zapamiętałam te wzmianki i z jeszcze większym zapałem chciałam odkryć jak ktoś mógł oszukać mojego ulubionego detektywa.
I teraz wcale się nie dziwię, że biedny Poirot tak przeżywał tę sprawę, bo autorka już tak ją skomplikowała, że duże chapeau bas dla niej. Nie ukrywam, że dużą zasługę ma w tym umiejscowienie fabuły wśród aktorów, bo kto zakręci akcją lepiej od osób, które potrafią grać emocjami i swoim wyglądem. Do tego jak zawsze dochodzi kwestia dużych pieniędzy i pozycji, a to jest dopiero mieszanka wybuchowa.
Gdy dołączymy do tego fakt, że inaczej niż zazwyczaj prawie do samego końca sam Poirot nie wie kto jest winny daje to takie ożywcze uczucie jeszcze większej bliskości z detektywem, bo zazwyczaj czułam się jak jego przyjaciel kapitan Hastings, który musi się ciągle zastanawiać czego on nie dostrzega, a Poirot już dawno to widzi. 😂 Chyba nie muszę dodawać, że zakończenie było bardzo dobre i chyba jakbym czytała ją jako jedną z pierwszych książek Christie to zrobiłaby na mnie jeszcze większe wrażenie.
Kto czyta moje opinie w miarę na bieżąco to wie, że trochę „oszalałam” na punkcie książek Agathy Christie. 🤭
To jest zawsze mój pewny sposób na świetne spędzenie czasu i chociaż to normalne, że przy takiej ilości książek coś podoba mi się bardziej, a coś mniej to jeszcze nie zdarzyło mi się, by któraś nie spodobała mi się w ogóle. Z tej racji nie mogłam przegapić już...
2023-06-15
Kolejna książka z Herkulesem Poirotem w roli głównej nasunęła mi na myśl kilka jego cech, które sobie szczególnie cenię. 😄
Oczywiście po pierwsze siłę jego szarych komórek, które nie zawodzą. Dochodzenie do sprawiedliwości w sposób, który na pierwszym miejscu stawia człowieka i to nie tylko ofiarę, ale i wszystkie zaangażowane osoby, nie wyłączając sprawcę, jeżeli zachodzi taka potrzeba. Przy czym Poirot nie boi się stanowczych kroków jeżeli czyjaś motywacja jest na wskroś zła. Lubię go, gdy wchodzi w rolę papy Poirota, który z ojcowskim zrozumieniem stara się podejść świadków do wyjawienia swoich tajemnic (dotyczy to najczęściej młodych kobiet😂). I nie mogę też nie wspomnieć o jego rozczulającym uwielbieniu do gorącej czekolady. ☕ Te i więcej cech składa się na bohatera, którego przygody tak dobrze mi się czyta.
Za jego kreację i niesamowite śledztwa odpowiada niezrównane pióro Christie, które potrafi mnie jeszcze przy tym zaskoczyć w różnych kwestiach. W „Czarnej kawie” byłam pod wrażeniem jej wydźwięku szpiegowskiego i zahaczenie o tematykę jądrową, bo sama sprawa morderstwa była w porządku, ale nie wyróżniała się dla mnie czymś szczególnym na tle innych książek Christie. Na plus, że wszystkie cechy Poirota, które sobie cenię tutaj były i całość dała mi dużo przyjemności z czytania. Zawsze mam ubaw, gdy Poirot już wie kto, ale nikomu nie powie i sam niczym szczwany lis obróci akcję na swoją korzyść.😆
W „Czarnej kawie” znajdziecie też znanych z innych książek Christie inspektora Jappa i niezastąpionego przyjaciela Poirota kapitana Hastingsa. „Czarna kawa” nie jest książką, która wpycha się na podium moich ulubionych książki Christie, ale sama w sobie była przyjemna.
Kolejna książka z Herkulesem Poirotem w roli głównej nasunęła mi na myśl kilka jego cech, które sobie szczególnie cenię. 😄
Oczywiście po pierwsze siłę jego szarych komórek, które nie zawodzą. Dochodzenie do sprawiedliwości w sposób, który na pierwszym miejscu stawia człowieka i to nie tylko ofiarę, ale i wszystkie zaangażowane osoby, nie wyłączając sprawcę, jeżeli zachodzi...
2023-05-21
Entliczek, pentliczek, czerwony stoliczek, na kogo wypadnie, na tego bęc! Znam tą wyliczankę bardzo dobrze i nieraz użyłam jej w dzieciństwie. 😄
Gdy słowa wyliczanki padają z ust Herkulesa Poirota nie wróży to nic dobrego, bo „bęc” wcale nie będzie oznaczało jak w zabawie w chowanego, że szukasz, ale będzie zwiastowało twój koniec. 😬
Lubię w książkach Christie jej wszechstronność względem miejsc akcji. Tym razem padło na studencki pensjonat, w którym zaczynają znikać przypadkowe rzeczy. Detektyw Poirot interesuję się tym miejscem z powodu swojej długoletniej sekretarki, której siostra pracuje w tym pensjonacie. Jednocześnie przypadkowość znikających rzeczy jest tak intrygująca, że dla detektywa to sama przyjemność w znalezieniu związku między nimi. Oczywiście po poznaniu studentów Poirot wyczuwa zbrodnię w powietrzu i ostrzega gospodynię. Na kogo wypadnie „bęc” musicie się sami przekonać.
Zaskoczyła mnie tutaj dwufazowość działań zbrodniarzy, chociaż odkrycie kim jest morderca już nie, aż tak bardzo. Trochę z powodu mojej dedukcji i zastosowania przez Christie jednej z jej metod, które już dobrze znam, chociaż na samym końcu nie obyło się bez ciekawej analizy na temat przeszłości winnej osoby.
Za to „Entliczek pentliczek” nadrabia miejscem akcji i jeszcze drugą odsłoną tego z czym wiązały się plecaki studentów. Małym minusem było słabe odznaczenie w tekście przesłuchań lokatorów, bo były momenty, że dopiero po chwili łapałam się na tym, że rozmowa jest już z inną osobą, a plusem była intryga z podmianą substancji w butelkach, którą musiałam sobie przeczytać dwa razy, by zrozumieć, gdzie ostatecznie co się znalazło. 😆
Książki Christie są zdecydowanie moim comfort read. ☀️
Entliczek, pentliczek, czerwony stoliczek, na kogo wypadnie, na tego bęc! Znam tą wyliczankę bardzo dobrze i nieraz użyłam jej w dzieciństwie. 😄
Gdy słowa wyliczanki padają z ust Herkulesa Poirota nie wróży to nic dobrego, bo „bęc” wcale nie będzie oznaczało jak w zabawie w chowanego, że szukasz, ale będzie zwiastowało twój koniec. 😬
Lubię w książkach Christie jej...
2023-04-25
Jesień kojarzy mi się z coraz wcześniej zapadającym zmrokiem i pogodą, która z pięknej złotej październikowej aury wpada w przygnębiający i mglisty listopad. Ten zbiór opowiadań nie łączy się ze sobą konkretną porą roku, a raczej właśnie poczuciem jakie niesie ze sobą późna jesień. Są to opowieści ze śmiercią w tle, bardziej mroczne niż zazwyczaj u Christie, tajemnicze i nieoczywiste.
Moja przygoda z twórczością Christie jest stosunkowo krótka, bo w tym roku minie nam wspólne trzy lata, ale jest to jednocześnie bardzo intensywny czas prawie trzydziestu przeczytanych książek. Co powoduje, że znam jej styl dość dobrze, a tu takie zaskoczenie, że jednak nie każda jej twórczość idzie w stronę logiczności i stworzyła też opowiadania na granicy paranormalności.
To drugi zbiór opowiadań stworzony specjalnie dla tej jubileuszowej kolekcji zbierający w sobie opowiadania z wcześniej powstałych książek i jak pierwszy „Zbrodnie zimową porą” mnie nie zachwycił doborem opowiadań co do tematu i była dość duża rozbieżność względem ich stopnia polubienia przeze mnie, tak tutaj nie ma chyba opowiadania, które uważałabym za zbyteczne. Wielkie brawa dla osób, które zajmowały się ich doborem, bo ich klimat tajemniczości, ciężkości i ciekawości był zachowany każdorazowo.
Oczywiście z zachowaniem przez autorkę odpowiednich standardów wykrywalności zbrodni przez detektywa Poirota czy pannę Marple, bo ich opowiadania, chociaż tajemnicze to kończą się logicznie, co w ich przypadku, wręcz musiało się zdarzyć. 😆 W innych dostaniecie m.in. seanse spirytystyczne, nawiedzone domy i lalki, zakonnicę z nadprzyrodzonymi zdolnościami, radio z zaświatową audycją, widma i krwawą zemstę. Jeżeli chcecie poznać Christie w innym wydaniu niż zazwyczaj to sięgnijcie po ten zbiór. 🔥
Jesień kojarzy mi się z coraz wcześniej zapadającym zmrokiem i pogodą, która z pięknej złotej październikowej aury wpada w przygnębiający i mglisty listopad. Ten zbiór opowiadań nie łączy się ze sobą konkretną porą roku, a raczej właśnie poczuciem jakie niesie ze sobą późna jesień. Są to opowieści ze śmiercią w tle, bardziej mroczne niż zazwyczaj u Christie, tajemnicze i...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-03-26
Tego jeszcze u Christie nie było, by mieszkańcy sielskiego Chipping Cleghorn w trakcie śniadania otwierając lokalną gazetę trafili na ogłoszenie o spodziewanym morderstwie. I to nie było wcale suche powiadomienie, a wręcz zaproszenie pod konkretny adres i godzinę z uwzględnieniem, że niech każdy czuje się zaproszony, bo osobnych zaproszeń nie będzie.
Podany adres dotyczy domu pani Letycji Blacklock, więc zaniepokojeni, ale bardziej zaciekawieni sąsiedzi udają się tam o ustalonej porze. Jedni uważają to za modną zabawę w detektywa i mordercę, kolejni za nieśmieszny żart, który trzeba zobaczyć, by mieć o czym później rozmawiać z nieobecnymi, a niektórzy z grona przybyłych nie mieli większych chęci, by przyjść, ale skoro żona czy matka ich ciągną to nie mają wyboru. 😆
Gdy pada strzał okazuję się ile w tych przypuszczeniach jest prawdy i od tej pory każdy z obecnych nie dość, że staje się podejrzanym to jeszcze każdy w zaciszu własnego domu stara się rozwiązać tę zagadkę. I tym razem nie mogę narzekać, że mało mi było panny Marple, bo pojawia się w 1/3 powieści i brała czynny udział. Trafia do miasteczka w idealnym momencie odwiedzając krewnych i od razu poznając cały kontekst sytuacji potrafi wysunąć nowe wnioski, które organy ścigania doceniają i podążają we wskazanym kierunku.
Podoba mi się, że inspektor prowadzący to śledztwo nie opiera się tylko na pannie Marple i sam dodaje dużo trafnych spostrzeżeń, jednocześnie bez bagatelizowania słów starszej damy. Moja własna detektywistyczna zabawa pozwoliła mi na wcześniejsze spostrzeżenie trafnie jednej poszlaki, jednak nie miała ona nic wspólnego z rozwikłaniem całości, a wręcz byłam od tego daleko za co jak zawsze brawa dla autorki.
Zakończenie bardzo mi się podobało i cała historia mnie zaangażowała tak jak tego oczekiwałam. Co prawda nie polecam czytania książek Christie jedna po drugiej, bo jest w tym pewna schematyczność, ale raz na jakiś czas jej książki uderzają swoją pomysłowością i logiką.
Tego jeszcze u Christie nie było, by mieszkańcy sielskiego Chipping Cleghorn w trakcie śniadania otwierając lokalną gazetę trafili na ogłoszenie o spodziewanym morderstwie. I to nie było wcale suche powiadomienie, a wręcz zaproszenie pod konkretny adres i godzinę z uwzględnieniem, że niech każdy czuje się zaproszony, bo osobnych zaproszeń nie będzie.
Podany adres dotyczy...
2023-02-10
Miesiąc temu czytając książkę z panną Marple w roli głównej narzekałam, że pojawia się ona mało w samej historii i nie mogę się do niej przywiązać tak samo jak do detektywa Poirota. Wyobraźcie sobie teraz moje zdziwienie, gdy zaczynam „Strzały w Stonygates”, a panna Marple pojawia się już na pierwszej stronie 😆 i tak do końca tej historii jest cały czas na pierwszym planie. Od razu zupełnie inny odbiór.
Przede wszystkim od razu daję znać, że przy tej książce leci ode mnie duże polecenie, bo ostatnie dwie książki Christie, które czytałam nie wzbudziły we mnie większych emocji oprócz mile spędzonego czasu. A tutaj nie dość, że wreszcie mogłam spędzić więcej czasu z panną Marple to jeszcze sama kryminalna sprawa była bardzo ciekawa.
Przyjaciółka panny Marple będąc z wizytą u swojej siostry odnosi wrażenie, że coś nie w porządku dzieje się w domu siostry. Prosi pannę Marple, by udała się tam z wizytą i swoim okiem spojrzała na mieszkańców. Po przyjeździe faktycznie okazuje się, że coś wisi w powietrzu, bo któregoś dnia dochodzi do morderstwa pasierba pani domu. Sposób jego dokonania, a przede wszystkim osobliwe wydarzenie, które rozgrywało się w tym samym czasie tworzy wiele poszlak i możliwości, które na pierwszy rzut oka wydają się niemożliwe.
Agatha Christie zastosowała tutaj duszną domową atmosferę, manipulując czytelnikiem jak i samymi bohaterami w takt morderstwa, które jest niczym jak iluzjonerska sztuczka. W poznaniu rozwiązania pannie Marple pomaga inspektor Curry, a mocnym elementem w śledztwie są emocje bohaterów, a bardziej momentami ich brak. Perfekcyjnie skonstruowana intryga i zaskakujące wydarzenia w trakcie tworzą wartą poznania historię. Takie książki Christie to ja lubię.
Miesiąc temu czytając książkę z panną Marple w roli głównej narzekałam, że pojawia się ona mało w samej historii i nie mogę się do niej przywiązać tak samo jak do detektywa Poirota. Wyobraźcie sobie teraz moje zdziwienie, gdy zaczynam „Strzały w Stonygates”, a panna Marple pojawia się już na pierwszej stronie 😆 i tak do końca tej historii jest cały czas na pierwszym planie....
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-18
Nie zdziwię was pisząc, że w książce Christie dochodzi do morderstwa. 😉
Ofiarą jest właściciel dużej londyńskiej firmy, który jak wszystko na to wskazuje został otruty. Zastanawiające w tym wszystkim jest to czemu w kieszeni jego marynarki jest garść żyta.
Nie zdziwię was też tym, że podejrzanych jest cała masa, bo i samych motywów zabójstwa nie brakuje. Od zapisów w testamencie, dużych pieniędzy, przejęcia władzy w firmie, dawnych sporów w rodzinie oraz wśród byłych współpracowników. Trzeba przyznać, że policja nie ma łatwo. Na szczęście ze względu na dawną znajomość na miejsce zbrodni przyjeżdza panna Marple.
Ogólnie co do samej jej postaci to mam takie przemyślenie, że jest to moja kolejna książka z nią w roli głownej, a jej tam jest tak mało. I wcale się nie dziwię, że większość czytelników stawia jako ulubioną postać detektywa Poirota, bo jak przywiązać się do panny Marple, której w książkach prawie nie ma. To, że przypada w jej udziale końcowe rozwiązanie nie zmienia faktu, że bardziej można się było związać w tej książce z komisarzem prowadzącym śledztwo. 🙈
Co do samego rozwiązania to byłam i nie byłam zaskoczona. Trochę poznając całość miałam wrażenie jakbym już znała podobną historię, bo jedną z takich poszlak był dziecięcy wierszyk, a kto czytał ten wie, że w „I nie było już nikogo” też zbrodnia opierała się na takim motywie.
Jak zawsze rozpływam się nad nową oprawą graficzną tych książek, bo dopiero poznając całość zaczynam rozumieć dlaczego w tej książce na okładce jest ptak, a dokładniej kos. Takie dopracowania okładki z treścią zawsze doceniam. Trochę waham się z oceną, bo to fajna książka, ale zabrakło dla mnie elementu odróżniającego książkę od innych, więc zostawię 6/10.
Nie zdziwię was pisząc, że w książce Christie dochodzi do morderstwa. 😉
Ofiarą jest właściciel dużej londyńskiej firmy, który jak wszystko na to wskazuje został otruty. Zastanawiające w tym wszystkim jest to czemu w kieszeni jego marynarki jest garść żyta.
Nie zdziwię was też tym, że podejrzanych jest cała masa, bo i samych motywów zabójstwa nie brakuje. Od zapisów w...
2022-12-23
Przyznaję, że sama fabuła tej książki brzmiała niezwykle interesująco.
„Pan Shaitana, cudzoziemiec z Orientu, ma egzotyczne hobby: sprasza na brydża morderców. Co gorsza, podczas spotkania pozwala sobie na słabo zawoalowane aluzje. Przynajmniej jeden z brydżystów słucha go uważnie, ponieważ gospodarzowi nie udaje się doczekać końca kolejnego robra...”
Na tą samą rozgrywkę brydża zaprasza jeszcze inną czwórkę gości: policjanta ze Scotland Yardu, pracownika Secret Service, prywatnego detektywa Herkulesa Poirota i autorkę kryminałów Ariadne Oliver. Jego „zabawa” w zaproszeniu czterech niewykrytych wcześniej morderców i czterech śledczych nie wychodzi mu na dobre.
Tak jak wspomniałam wcześniej jest to bardzo interesująca koncepcja na fabułę, ale mi osobiście czegoś zabrakło i raczej zostanie to jedna z mniej lubianych przeze mnie książek Christie. Możliwe, że wpływa na to moja zerowa wiedza na temat brydża, bo z samego początku jest dużo fachowej wiedzy, a przez brak przypisów z chociaż lekkim zarysowaniem zasad nie wiedziałam o co chodzi. Jeszcze początkowe śledztwo Poirota opierało się na skrupulatnej analizie tej rozgrywki.
Później już brydż zszedł na drugi plan, ale i tak jakoś nie potrafiłam się wczuć w resztę akcji.
Podobało mi się, że detektyw Poirot musiał z innymi śledczymi odkryć czy pan Shaitana miał rację w tym, że jego goście byli mordercami i kto najbardziej się przestraszył wyjawienia jego mrocznego sekretu komuś innemu przez gospodarza, że posunął się do jego morderstwa. Poznając bohaterów miałam jakieś swoje przypuszczenia, chociaż oczywiście w trakcie czytania zaczęłam w nie wątpić. Ogólnie samo rozwiązanie było w porządku, ale nie wiem czemu akurat ta historia nie wzbudziła we mnie większych emocji.
Przyznaję, że sama fabuła tej książki brzmiała niezwykle interesująco.
„Pan Shaitana, cudzoziemiec z Orientu, ma egzotyczne hobby: sprasza na brydża morderców. Co gorsza, podczas spotkania pozwala sobie na słabo zawoalowane aluzje. Przynajmniej jeden z brydżystów słucha go uważnie, ponieważ gospodarzowi nie udaje się doczekać końca kolejnego robra...”
Na tą samą rozgrywkę...
2022-11-16
Już na wstępie daję znać, że to jedna z książek Christie, w którą idzie się mocno wkręcić. Kryminalna intryga na wysokim poziomie z tyloma prawdopodobnymi rozwiązaniami, które same w sobie byłyby bardzo dobre, ale to faktyczne zakończenie rozwaliło wszystko i podbiło jeszcze całość. 🤩🤯
W Broadhinny ginie starsza pani McGinty, która prowadzi spokojne życie, nie ma wrogów, ani większych pieniędzy, a obecnie zajmowała się sprzątaniem domów okolicznych mieszkańców. Oskarżony o tę zbrodnię zostaje współlokator pani McGinty, ale policjant prowadzący śledztwo ma wątpliwości i zgłasza się do emerytowanego detektywa Poirota, z którym miał już przyjemność wcześniej współpracować.
Poirot podejmuje się wyzwania i zaczyna się zastanawiać: czy ktoś chciał zabić panią McGinty przez jej wiedzę czy może była niepotrzebną ofiarą, aby wrobić w zbrodnię oskarżonego współlokatora. 🤔 Poirot udaje się do Broadhinny, gdzie wynajmuje pokój i spędza w miasteczku tyle czasu, by poznać jego mieszkańców; szczególnie tych, u których pracowała pani McGinty. Przeszukując rzeczy ofiary trafia na trop, który jest kluczowy dla śledztwa, ale jest na tyle zagadkowy, że na początkowym etapie nie za wiele pomaga Poirotowi, bo pasuje do zbyt dużej ilości osób z miasteczka.
W książce pojawia się nam dobrze znana zaprzyjaźniona pisarka powieści kryminalnych Ariadne Oliver, która występowała też w innych częściach. Pani Oliver przez przypadek wplątuje się w sam środek najgorętszych wydarzeń. 🤭
Ile tu było tropów i wątpliwości, a zarazem poczucia, że teraz to już na pewno ta osoba, a jednak nie. 🤦♀️ Zakończenie było świetne i zrobione tak, że mało kto albo i nikt nie będzie w stanie sam odkryć dlaczego i kto za tym wszystkim stał. Będę wymieniać ten tytuł jako jeden z godnych polecenia z dorobku Christie. 🔥
Już na wstępie daję znać, że to jedna z książek Christie, w którą idzie się mocno wkręcić. Kryminalna intryga na wysokim poziomie z tyloma prawdopodobnymi rozwiązaniami, które same w sobie byłyby bardzo dobre, ale to faktyczne zakończenie rozwaliło wszystko i podbiło jeszcze całość. 🤩🤯
W Broadhinny ginie starsza pani McGinty, która prowadzi spokojne życie, nie ma wrogów,...
2022-11-10
Tym razem Agatha Christie przedstawia nam historię trochę od tyłu, bo książka zaczyna się prologiem na sali sądowej i od samego początku wiemy kto został zamordowany i komu w związku z tą zbrodnią zostały postawione zarzuty. Czy policja miała słuszność i czy wyrok już jest przesądzony dowiemy się od detektywa Herkulesa Poirota. 🕵️♂️
Miałam teraz krótką przerwę od czytania książek Christie i nie ukrywam, że trochę się stęskniłam. ❤️
Ponownie Christie wywiodła mnie w pole, chociaż motyw którym posłużyła się tutaj występował już w innych książkach. Sama z siebie zaczęłam się śmiać, gdy w pewnym momencie padła poszlaka, która wydawała mi się, że będzie ważnym punktem, na który wpadnie tylko Poirot, a okazało się, że wszyscy to widzieli i był to główny motyw oskarżenia. Nie ma co „świetnie” mi poszło...😂
Jak sam tytuł sugeruje historia opiera się na trójkącie miłosnym, do którego dochodzą duże pieniądze ze spadku, testamenty i tajemnice sprzed lat. To właśnie te tajemnice zrobiły największy zamęt. Jak już wspomniałam, nic specjalnego względem fabuły innych książek autorki, ale jak zawsze miałam dużą przyjemność z odkrywania przyczyn i rozwiązania śledztwa z pomocą detektywa Poirota.
Ten tytuł plasuje się w moim osobistym rankingu książek Christie pośrodku, bo nie strącił z piedestału moich ulubieńców, ale mimo powtarzalności pewnych wzorców nie nudził mnie ani przez chwilę, więc zostawiam go z oceną 7/10.
Tym razem Agatha Christie przedstawia nam historię trochę od tyłu, bo książka zaczyna się prologiem na sali sądowej i od samego początku wiemy kto został zamordowany i komu w związku z tą zbrodnią zostały postawione zarzuty. Czy policja miała słuszność i czy wyrok już jest przesądzony dowiemy się od detektywa Herkulesa Poirota. 🕵️♂️
Miałam teraz krótką przerwę od czytania...
2022-07-13
Jedna z książek Christie, która skupia się bardziej na psychologii niż na zbrodni. Chociaż to też nie do końca prawda, bo jak w połowie książki wkracza detektyw Poirot to zaczyna się dedukcja na najwyższym poziomie.🕵️♂️
Orzeźwiające w tej książce i wyróżniające jej spośród innych jest to, że skupiamy się na rysie psychologicznym kobiety, która trzyma swoich bliskich żelazną ręką i to do takiego stopnia, że wszędzie muszą chodzić razem i to ona decyduje kto z kim rozmawia. Można spokojnie część tej książki podciągnąć pod gatunek thrillera psychologicznego, bo ukazuje jak bliscy tej kobiety stają się ofiarami jej reżimu.
Jednak podczas wspólnej wycieczki do Jerozolimy, gdy rodzina widzi jak odmienne życie prowadzi od innych ludzi, tamy ich zniewolenia zaczynają pękać i dochodzi do zbrodni. Nie wiadomo czy to nie sam Herkules Poirot przyzywa do siebie morderstwa, bo zbiegiem okoliczności w tym samym czasie i miejscu przebywa na wakacjach. Zaczyna się śledztwo pełne poszlak i zawirowań.
Sama wiem, że powinnam już podejrzewać wszystkich, ale Agatha Christie tak znów zakręciła fabułą, że mimowolnie oczyściłam kogoś z podejrzeń, a tu oczywiście ta osoba była mordercą. 😆
Nie ukrywam, że zakończenie bardzo mi się spodobało i faktycznie jak pozbierać później wszystkie poszlaki to w tym wszystkim była niezaprzeczalna logika. Bardzo dobrze czytało mi się tę historię, a jej słoneczny klimat poleca się na wakacje, które mam nadzieję, że będą bardziej przyjemne od tych z książki.😉
Jedna z książek Christie, która skupia się bardziej na psychologii niż na zbrodni. Chociaż to też nie do końca prawda, bo jak w połowie książki wkracza detektyw Poirot to zaczyna się dedukcja na najwyższym poziomie.🕵️♂️
Orzeźwiające w tej książce i wyróżniające jej spośród innych jest to, że skupiamy się na rysie psychologicznym kobiety, która trzyma swoich bliskich...
2022-06-11
Herkules Poirot otrzymuje list z prośbą o pomoc od bogatego biznesmena. Udaje się razem z Hastingsem pod wskazany adres, jednak nadawca listu nie doczekał pomocy, bo został zamordowany kilka godzin wcześniej.
Na miejscu zbrodni Poirot musi się zmierzyć tym razem nie tylko z poszlakami, podejrzanymi i miejscową policją, ale i też z drugim detektywem o nazwisku Giraud. Dochodzi tu nawet nie o tyle do konfliktu interesów, bo obydwoje działają w tej samej sprawie, ale mimowolnie rodzi się między nimi rywalizacja, na którą z pozoru nie reaguje nasz belgijski detektyw.😉
Oczywiście są to mylne pozory, bo Poirot nie byłby sobą, gdyby sam nie doszedł do rozwiązania tej sprawy. Ten tom jest jednym z bardziej pogmatwanych fabularnie i jest to jednocześnie fajne i nie. Podoba mi się, że nic tu nie jest oczywiste i oklepane, ale przez taką ilość zwrotów akcji i odkrywaniu fałszywych tożsamości postaci nie ma opcji, by samemu dojść do rozwiązania. Jak ktoś lubi bawić się w detektywa to tutaj będzie mu naprawdę ciężko.
Ogólnie jest to bardzo fajna historia i przez te zwroty do samego końca jest nieprzewidywalna, ale nie wpada do mojej osobistej listy ulubieńców Christie. Jest przyjemnie, skomplikowanie i jak zawsze z Christie świetnie spędziłam czas, a to chyba najważniejsze, więc aż tak się jej nie czepiam. 😉
Z takich smaczków co do tej książki to właśnie tutaj Hastings poznaje swoją żonę, a że ja czytam te książki niechronologicznie to miło mi odkrywać te początki i układać sobie w głowie brakujące elementy.
Herkules Poirot otrzymuje list z prośbą o pomoc od bogatego biznesmena. Udaje się razem z Hastingsem pod wskazany adres, jednak nadawca listu nie doczekał pomocy, bo został zamordowany kilka godzin wcześniej.
Na miejscu zbrodni Poirot musi się zmierzyć tym razem nie tylko z poszlakami, podejrzanymi i miejscową policją, ale i też z drugim detektywem o nazwisku Giraud....
2022-04-19
Muszę przyznać, że motyw zbrodni w pociągu wychodzi nad wyraz dobrze Christie. „Morderstwo w Orient Expressie” jest jednym z moich totalnych ulubieńców, a „Zagadka Błękitnego Ekspressu” również będzie plasowała się wysoko w moim osobistym rankingu. Co ciekawe sama autorka żałuje wydania tej powieści, bo uważa ją za zbyt banalną. 🙈 Taką informację napisała w swojej autobiografii.
Motyw tzw. zamkniętego pokoju, który bardzo dobrze wychodzi autorce. Co prawda tutaj nie mówimy już o tak odciętym od świata pociągu jak Orient Express, bo Błękitny staje na przystankach, na których każdy może wsiąść, ale nadal pozostaje to dość zamknięta przestrzeń, w której trzeba znaleźć mordercę.
Dobrze się składa, że podczas tej samej podróży w pociągu znajduje się detektyw Herkules Poirot, który podejmuje się udzielenia pomocy lokalnej policji. Sam zaprzyjaźnia się z poznaną w pociągu Katarzyną Grey, która pierwszy raz ma do czynienia ze zbrodnią, ale to właśnie jej świeże oko pomaga spojrzeć na sprawę z jeszcze innej perespektywy.
W pociągu życie traci córka milionera, która nie dogaduje się z mężem, a na dodatek ojciec podarował jej bardzo cenny rubin, który zabrała ze sobą w podróż, mimo wyraźnych przestróg ze strony ojca. Zazdrość i pieniądze to najbardziej powszechne motywy w dokonaniu zbrodni, ale jak to u Christie bywa, nie wszystko jest takie proste jak to się wydaje na pierwszy rzut oka, bo nawet umieszczenie jednego podejrzanego w więzieniu nie kończy sprawy.
Punkt dla mnie, bo stawiałam na jedną z osób i się nie pomyliłam, choć jej powiązania były bardziej skomplikowane niż myślałam i zakończenie bardzo dobrze wypadło na tle całej historii. Pomijając zbrodnię, sama powieść była bardzo przyjemna. Szczególnie do gustu przypadła mi sama historia Katarzyny Grey. 😁
Jedynie co mi przeszkadza w tłumaczeniu wszystkich książek Christie to tłumaczenie na polski niektórych imion, a innych nie. Zwłaszcza, gdy te imiona są obok siebie to dziwnie się czyta. 😒
Muszę przyznać, że motyw zbrodni w pociągu wychodzi nad wyraz dobrze Christie. „Morderstwo w Orient Expressie” jest jednym z moich totalnych ulubieńców, a „Zagadka Błękitnego Ekspressu” również będzie plasowała się wysoko w moim osobistym rankingu. Co ciekawe sama autorka żałuje wydania tej powieści, bo uważa ją za zbyt banalną. 🙈 Taką informację napisała w swojej...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Zło rozkwita wiosną” dopełniła taką nieoficjalną serię w serii jubileuszowej. Z okazji 100. rocznicy wydania pierwszej książki Agathy Christie możemy zbierać jubileuszowe wydania jej książek. Od samej rocznicy minęły co prawda 4 lata, ale czy to nie cudowne, że razem z tym wydaniem jeszcze wzrosła popularność książek autorki i na prośbę czytelników i ich zaangażowania oferta tych wydań stale się powiększa. 😄
Jeżeli chodzi o moje sformułowanie seria w serii to mam na myśli to, że wydawnictwo pokusiło się o stworzenie specjalnie do tych wydań zbiorów opowiadań, które są wybierane z innych zbiorów autorki, by stworzyć z nich motyw pór roku. Teraz wszystkie pory roku mamy już w komplecie. Zdaję sobie sprawę, że dobór opowiadań pod konkretny motyw, gdy nie jest za to odpowiedzialna autorka może być trudny, ale pod względem pogodowym udał się tutaj osobom za to odpowiedzialnym.
Jednak same opowiadania nie do końca mnie porwały. Jakbym miała je uplasować w tym jak mi się podobały patrząc się po ocenach poprzednich pór roku to są na równi ze „Zbrodnie zimową porą”, czyli niestety najniżej, ale to wcale nie oznacza, że mi się nie podobały, bo to jednak Christie, która jest dla mnie komfortową twórczynią. Tylko chcę wam zobrazować porównanie, które mi się nasuwa. I oczywiście, że jeżeli lubicie twórczość autorki to te opowiadania dadzą wam to co się u niej ceni.
W środku znajduje się 12 opowiadań i jak mam wskazać te, które dla mnie wypadły najlepiej pod różnym względem to uśmiałam się na rozwiązaniu sprawy, którą rozwiązywali Tommy i Tuppence, zaciekawiła mnie najbardziej sprawa rozgrywająca się po części w pociągu z tajemniczą nieznajomą i powrót do dobrze sobie znanego opowiadania ze zbioru „Tajemnica gwiazdkowego puddingu”, który uświadomił mnie w tym, że jak coś jest dobre to nawet jak się to czyta drugi raz to nadal jest dobre. Christie jak to Christie, ale jednak na tle innych książek czuję, że daję 6/10.
„Zło rozkwita wiosną” dopełniła taką nieoficjalną serię w serii jubileuszowej. Z okazji 100. rocznicy wydania pierwszej książki Agathy Christie możemy zbierać jubileuszowe wydania jej książek. Od samej rocznicy minęły co prawda 4 lata, ale czy to nie cudowne, że razem z tym wydaniem jeszcze wzrosła popularność książek autorki i na prośbę czytelników i ich zaangażowania...
więcej Pokaż mimo to