Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , ,

Dwunasta już część cyklu paragrafówek Choose Cthulhu bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Na początku jednak wyjaśnię, na czym polega zabawa. Gry paragrafowe z tej serii wzorują się na opowiadaniach Lovecrafta. Można w nie grać w dowolnej kolejności, nie jest potrzebna znajomość poprzednich części.
Wcielając się w głównego bohatera, możemy pokierować jego poczynaniami, wybierając odpowiednie paragrafy. Na każdym kroku mogą czekać nas potworności, śmierć, postradanie zmysłów, a może coś jeszcze gorszego.
Tym razem wcielamy się w rolę profesora Nathaniela Wingate Peasleya, bohatera opowiadania „Cień spoza czasu”. Nagła amnezja zabrała mu pięć lat życia, teraz nawiedzają go dziwne koszmary. Czy to skutek choroby, czy może przypomina mu się coś, o czym nie chce pamiętać? Jak przebiegnie poszukanie prawdy? To już zależy tylko od naszych wyborów, a łatwo nie będzie.
Gry paragrafowe z tego cyklu słyną z Lovecraftowego klimatu. Tutaj jest podobnie. Z dreszczykiem czytamy, co będzie dalej, z niepokojem decydujemy się na wybraną ścieżkę. W każdej chwili może zaskoczyć nas przerażający KONIEC.
W poprzedniej części brakowało mi dodatkowych urozmaiceń w postaci łamigłówek, żeby gra nie polegała tylko na losowych wyborach. Tym razem właśnie to dostałam. Ciekawym motywem są wizje głównego bohatera, które czasem nas nawiedzają. Przyda się znajomość historii. Choć zostały wybrane dość łatwe do odgadnięcia wydarzenia, przyznaję, że z datami zawsze miałam problem i trochę posiłkowałam się internetem. A to właśnie odgadnięte daty podpowiadały nam, do którego paragrafu trzeba się udać.
Dodatkowo w treści napotkamy też inne zagadki i podpowiedzi, które warto sobie zapamiętać przy dalszej podróży. Omijając niektóre korytarze, zabierzemy sobie możliwość wstępu do innych w późniejszych wydarzeniach. To wszystko sprawia, że gra jest ciekawsza i co najważniejsze chce się do niej wracać, żeby przeżyć nowe przygody.
Oczywiście cały czas toczy się zabawa z czytelnikiem. Można powiedzieć, że książka zawiera czarny humor, którego to my jesteśmy ofiarą. Kiedy myślisz, że dobrze wszystko rozwiązałeś i kroczysz prosto do zwycięstwa, nagle czekają cię mrocznie niespodzianki.
„Cień spoza czasu” trzyma mocno poziom serii, od niektórych części był nawet znacznie ciekawszy. Doskonale się bawiłam, w pewnym momencie zaczęłam sobie notować ścieżki, żeby dotrzeć do każdego miejsca, przed napisaniem opinii, ale polecam grać, oddając się całkowicie książce. Wkraczając w różne miejsca bez możliwości powrotu, wtedy dopiero odczuwa się kosmiczną grozę, która czai się wszędzie.
Muszę pochwalić również fabułę, oprócz wzorowanej na oryginalnym opowiadaniu, mamy wiele różnych dodatków i całe mnóstwo ciekawych zakończeń.
Wydanie tak jak wszystkich tytułów z serii jest bardzo klimatyczne. Książki te w twardej oprawie wyglądają i pachną jak stare księgi, do których lepiej nie zaglądać. Myślę jednak, że warto się odważyć.


Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Dwunasta już część cyklu paragrafówek Choose Cthulhu bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Na początku jednak wyjaśnię, na czym polega zabawa. Gry paragrafowe z tej serii wzorują się na opowiadaniach Lovecrafta. Można w nie grać w dowolnej kolejności, nie jest potrzebna znajomość poprzednich części.
Wcielając się w głównego bohatera, możemy pokierować jego poczynaniami,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Piękna, tajemnicza i bardzo klimatyczna książka, która pozwala nam się przenieść w dwa równe światy oddzielone ramą czasową ponad stu lat. Poznajemy dwie historie, dwie niezwykłe bohaterki i płyniemy przez pięknie nam obrazujące Francję w różnych czasach opisy, by dotrzeć do łączącego wszystko zakończenia.
Rok 2007 – Meredith Martin wybiera się w podróż, by napisać bardzo szczegółową biografię Claude'a Debussy'ego. Przy okazji ma zamiar zbadać swoją własną przeszłość. Poszukując śladów swojej rodziny, natrafia na coraz dziwniejsze zagadki powiązane z niezwykłą talią kart tarota.
1891 r. - Leonie Vernier zostaje uwikłana w tajemnice swojego brata. Razem opuszczają Paryż, by na jakiś czas zamieszkać z ciotką. W czasie zwiedzania terenów posiadłości młoda dziewczyna odkrywa tajemniczy grobowiec. W tej okolicy działy się okropne rzeczy. Czy historia może się powtórzyć?
Obie historie czyta się bardzo przyjemnie i obie trzymają w ciągłym napięciu. Opisy pozwalają wczuć się w klimat i główne bohaterki. Pojawia się magia i pytania, czy mamy do czynienia z powieścią fantastyczną, czy w końcu wszystko jakoś logicznie się wyjaśni.
Poruszonych jest wiele wątków i tematów zwłaszcza w tej części, która dzieje się dawniej. Mamy wątki romantyczne, motyw zemsty, podążanie za historią, trochę wróżbiarstwa, motywów okultystycznych i muzykę. Momentami miałam wrażenie, że nawet trochę jest wszystkiego za dużo i niektórych książka może po prostu znużyć. Jednak dałam się wciągnąć i przeżywałam każdą chwilę, choć czytałam powoli, dawkując sobie tę opowieść.
Może jedynie zakończenie odrobinkę mnie zawiodło. Spodziewałam się mocnego elementu zaskoczenia. Czegoś, co zwieńczy całość wspaniałej treści. Może nie było złe. Zakończenie współczesnej części powieści nawet mi się podobało, jednak w samym motywie fantastycznym wydarzeń z przeszłości dużo mi brakowało.
Mimo tego książkę oceniam wysoko i z przyjemnością sięgnę po inne dzieła autorki, szczególnie z serii, do której należy „Grobowiec”, gdyż nie miałam okazji niczego z niej jeszcze przeczytać.

Piękna, tajemnicza i bardzo klimatyczna książka, która pozwala nam się przenieść w dwa równe światy oddzielone ramą czasową ponad stu lat. Poznajemy dwie historie, dwie niezwykłe bohaterki i płyniemy przez pięknie nam obrazujące Francję w różnych czasach opisy, by dotrzeć do łączącego wszystko zakończenia.
Rok 2007 – Meredith Martin wybiera się w podróż, by napisać bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Znana mi i doceniana blogerka zajmująca się światem mody i urody postanowiła pójść w policyjne klimaty. Opis zwiastuje nam umorzone śledztwa, ataki, zaginięcia, a także prywatne problemy bohaterów. Z początkiem opowieści udało mi się wcześniej zapoznać na blogu autorki i byłam bardzo ciekawa jej rozwinięcia.
Zacznę od tego, że książkę czyta się bardzo szybko. Można ją dosłownie pochłonąć w jeden wieczór. Po pierwsze nie jest długa, tylko 76 stron, a po drugie jest napisana lekkim językiem z dużą ilością dialogu bez zbędnych opisów. Może być to oczywiście zarówno plus jak i minus książki.
Od samego początku dużo się dzieje, poznajemy Igę, którą ktoś zaatakował paralizatorem. Dziewczynie na szczęście nic się nie stało, ale sprawca pozostaje nieuchwytny, a śledztwo umorzone. W tym samym czasie na komendzie pojawiają się inne problemy. Zaginął przesłuchiwany narkoman, podejrzenia padają na policjanta, który zostaje zawieszony na czas wyjaśnienia sytuacji. Wszystko to potęguje problemy rodzinne w jego domu.
Rozdziały są krótkie, ale w każdym cały czas akcja ostro brnie do przodu. Poznajemy kolejne postacie i układamy kolejne klocki tej zagadki. Podobało mi się zakończenie, choć nie było jakieś mocno zaskakujące.
Książka jednak ma trochę wad. Przynajmniej moim zdaniem dzieje się za szybko. Postacie są wprowadzane, sprawa szybko się toczy, nie mamy czasu, żeby za bardzo się do nich przywiązać. Emocje bohaterów też wydawały mi się trochę zbyt płytkie. Były poruszane ciekawe wątki, które można by było trochę mocniej opisać.
Po wydarzeniach, jakie rozegrały się w domu Artura, wszyscy wydawali mi się zbyt spokojni. Nie dało się odczuć, co powinny przeżywać osoby w takiej sytuacji, w tym też dziecko. W dodatku wątek pozostał na końcu otwarty. Nie wiadomo do końca, jak się ta sprawa rodzinna potoczyła. Wiele wątków zresztą myślę, że zasługuje tu na rozwinięcie.
Jako debiut jednak nie oceniam tej książki źle, całkiem przyjemnie spędziłam z nią czas. Może autorka postanowi rozwinąć tę książkę.

Znana mi i doceniana blogerka zajmująca się światem mody i urody postanowiła pójść w policyjne klimaty. Opis zwiastuje nam umorzone śledztwa, ataki, zaginięcia, a także prywatne problemy bohaterów. Z początkiem opowieści udało mi się wcześniej zapoznać na blogu autorki i byłam bardzo ciekawa jej rozwinięcia.
Zacznę od tego, że książkę czyta się bardzo szybko. Można ją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

W moje ręce trafiła kolejna część "Choose Cthulhu", czyli gry paragrafowej inspirowanej dziełami H.P. Lovecrafta. Tym razem mogłam sama pokierować losami Daniela Uptona, czyli bohatera opowiadania „Coś na progu”.
Dan razem z żoną i dzieckiem przeprowadza się do Arkham, z którego pochodzi, by tam wieść spokojne życie. Dowiaduje się, że jego najlepszy przyjaciel z dzieciństwa ma się wkrótce ożenić. Jednak jego ojciec jest bardzo zaniepokojony charakterem wybranki swojego syna. Prosi Daniela, by ten odwiódł swojego przyjaciela od decyzji małżeństwa. Asenath jest piękna i tajemnicza, cieszy się złą sławą na uniwersytecie. Czy bohater książki podejmie się tego zadania, a jeśli tak czy mu sprosta? To już zależy od czytelnika i jego decyzji.
Gry paragrafowe z tej serii słyną z prawdziwie Lovecraftowego klimatu. Na każdym kroku można zginąć lub zwariować ze strachu. Zazwyczaj ciężko jest trafić na ścieżkę, która doprowadzi nas do szczęśliwego zakończenia. Czasem w ogóle taka nie istnieje.
Tym razem można powiedzieć, że przeszłam grę za pierwszym razem. Może miałam po prostu wyjątkowe szczęście. Nie podpowiem, jak to zrobić, ale do satysfakcjonującego paragrafu można dojść na dwa sposoby. Oczywiście inne drogi prowadzą nas do niechybnej śmierci, szpitala psychiatrycznego z okropnymi warunkami, czy nawet do więzienia.
Każdy wybór to inne mroczne i trzymające w napięciu wydarzenia. Będziemy mieli okazje poznać różne osoby, wybrać komu zaufamy, zwiedzić różne miejsca. Wszędzie będzie otaczać nas czarna magia i mroczne rytuały. Można zachować zarówno bierną postawę, jak i aktywną, można wybierać rozsądnie i trochę naiwnie, a nie zawsze te drogi, które wydają się najbardziej słuszne, dobrze nas poprowadzą. Trzeba pamiętać, że przeciwnicy również są przebiegli. Mało kiedy ścieżki się pokrywają, więc warto grać po kilka razy, próbując różnych możliwości.
Mam jednak kilka uwag. O ile gra sama w sobie jest dobra, tak w porównaniu z poprzednimi wydaje się trochę zbyt prosta. Zabrakło mi dodatkowych zagadek i utrudnień, z którymi spotykałam się w niektórych częściach.
Autor czasem bawił się z czytelnikiem swoim mrocznym poczuciem humoru, jednak jest tu tego znacznie mniej. Wyłapałam tylko jeden fajny, ale niewielki smaczek, którego nie chcę zdradzać, żeby nie psuć zabawy. Jednak wiem, że twórców "Choose Cthulhu" stać na więcej.
Do samego stylu nie mogę się doczepić. Opisy są klimatyczne, pobudzają wyobraźnie. Są co prawda napisane prostszym językiem niż oryginalne dzieła Lovecrafta, ale trzymają dobry poziom pozwalający wczuć się w bohatera i podejmować kolejne decyzje z napięciem wyczekując tego co nas spotka.
Nie zaliczę „Coś na progu” do najlepszych dzieł z tej serii, ale nadal uważam, że wszystkie są wyjątkowo mocne i przy tej również świetnie się bawiłam.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

W moje ręce trafiła kolejna część "Choose Cthulhu", czyli gry paragrafowej inspirowanej dziełami H.P. Lovecrafta. Tym razem mogłam sama pokierować losami Daniela Uptona, czyli bohatera opowiadania „Coś na progu”.
Dan razem z żoną i dzieckiem przeprowadza się do Arkham, z którego pochodzi, by tam wieść spokojne życie. Dowiaduje się, że jego najlepszy przyjaciel z dzieciństwa...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Dracula - "Klątwa wampira". Gra książkowa. Jonathan Green, Hauke Kock
Ocena 8,4
Dracula - "Klą... Jonathan Green, Hau...

Na półkach: , , , , ,

„Drakula. Klątwa wampira” jest trzecią grą książkową Jonathana Green, wydaną przez wydawnictwo Muduko, w którą miałam okazję zagrać. Pozwolę sobie w tej recenzji więc na pewne porównania do poprzednich książek. Forma książki jest taka sama. Mamy do czynienia z nieco rozbudowaną grą paragrafową.

Czytelnik ma wpływa na przebieg fabuły przez dokonywane wybory. Dodatkowym urozmaiceniem jest wybór bohatera, którym chcemy grać i zbudowanie karty tej postaci z odpowiednimi statystykami. Będą one nam potrzebne w czasie gry, gdyż spotykamy na swojej drodze przeciwników, z którymi musimy walczyć za pomocą rzutów kośćmi lub losowania kart z talii. Oprócz tego zbieramy ekwipunek i przydatne hasła, które umożliwiają nam podążanie innymi ścieżkami, rozwiązujemy zagadki i staramy się dotrzeć do satysfakcjonującego nas zakończenia, bo jest ich kilka.

Autor jak zauważyłam, lubi w swoich paragrafówkach inspirować się klasykami literatury. Czytałam już takie tytuły jak: „Koszmar Alicji w Krainie Czarów” i „Zły Czarnoksiężnik z Oz” obie te powieści były dalszym ciągiem znanych historii przerobionymi na mroczniejszy klimat. Tym razem niestety nie dostaliśmy nowej opowieści o Drakuli, a raczej grę bardzo opartą na oryginalnej książce.

Możemy wcielić się w cztery postacie, którymi są: Jonathan Harker, Mina Murray, doktor John Seward i co ciekawe sam hrabia Dracula. W Czarnoksiężniku też była taka możliwość, jednak tam losy każdego bohatera bardzo mocno się przeplatały, z czego wynikało, że niezależnie od tego, która postacią się grało, często trafialiśmy do tych samych paragrafów. Tutaj też się to zdarza, ale każda postać dostaje naprawdę solidny kawał własnej historii.

W poprzednich książkach narzekałam na słabe opisy i trochę sztywną fabułę. Tutaj faktycznie można wczuć się w powieść, która jest o wiele lepiej opisana, tylko niestety w dużej mierze opiera się na oryginale, więc nie dostajemy też niczego nowego. Nawet forma jest bardzo podobna, mamy fragmenty dzienników i listów. Nie zdziwiłabym się gdyby niektóre opisy, czy dialogi były dosłownymi cytatami. Nie mam jednak „Draculi” pod ręką, żeby to sprawdzić. Można to uznać zarówno za plus jak i minus gry. W zależności od tego czego oczekujemy.

Wyborów na pierwszy rzut oka jest bardzo dużo. Jednak okazuje się, że nie możemy za bardzo zboczyć z historii. Tego tu zabrakło, jeśli autor chciał się opierać na znanej powieści, mógł dać czytelnikowi więcej możliwości wpływu na nią, nawet kosztem ograniczenia się do tylko jednej postaci. Było też znacznie mniej zagadek i zawiłości, więc powodzenie gry w dużej mierze zależało od szczęśliwych rzutów. Jeśli ktoś chciał grać bez walki, bo tak również można, dość łatwo przejdzie książkę.

Dostrzegłam trochę wad, co nie znaczy, że książka jest zła. Wręcz przeciwnie nadal jestem pod ogromnym wrażeniem złożenia tych wszystkich dróg i możliwości w całość. Bardzo dobrze się bawiłam, grając każdą z postaci. Zarówno polowanie na wampira jak i wcielenie się w niego dostarczało dużo frajdy. W czasie czytania czuło się ten dreszczyk napięcia, czy uda nam się przeżyć i którą drogą powinniśmy podążać. Gdzieś po drodze napotkałam mini kryminalną zagadkę, czasem musiałam zdać się całkowicie na los, przy wyborze konkretnej drogi.

Bardzo dobrze napisana instrukcja gry, wszystko było zrozumiałe, łatwo można było wrócić do potrzebnych informacji w takcie jeśli się czegoś zapomniało. Śliczne karty przygód i spotkań, dodatkowo znalezione hasła już nie trzeba zapisywać, tylko są rozpisane i można je zaznaczać. Znalazłam tylko mały błąd w pisowni jednego, inna była w książce a inna na karcie. Poza tym wszystko ładnie i przejrzyście. Karty znajdą się zarówno w książce jak i na stronie wydawnictwa gdzie można je sobie wydrukować.

Cała oprawa wizualna również bardzo mi się podoba mroczne klimatyczne ilustracje, ciekawa okładka, styl wszystkich gier utrzymany, dzięki czemu dobrze wyglądają również razem na półce.

„Drakula. Klątwa wampira” jest trzecią grą książkową Jonathana Green, wydaną przez wydawnictwo Muduko, w którą miałam okazję zagrać. Pozwolę sobie w tej recenzji więc na pewne porównania do poprzednich książek. Forma książki jest taka sama. Mamy do czynienia z nieco rozbudowaną grą paragrafową.

Czytelnik ma wpływa na przebieg fabuły przez dokonywane wybory. Dodatkowym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Czarnoksiężnik z Krainy Oz” jest klasykiem literatury fantasy i powieści dziecięcej. Piękna historia o poszukiwaniu rozumu, serca i odwagi. W książce Jonathana Green Dorotka po raz kolejny trafia do Krainy Oz. Nic już tam nie jest takie jak dawniej. Czyżby Zła Czarownica wróciła? Nie pozostaje nic innego jak zebrać do kupy dawnych przyjaciół i poradzić się Czarnoksiężnika, tylko że w Szmaragdowym Grodzie również wszystko się zmieniło.

Ocalić Krainę Oz może tylko czytelnik, wcielając się w jedną z postaci. Może być to: główna bohaterka Dorotka, Strach na Wróble już z rozumem, wyposażony w różnorodną broń i prawdziwe uczucia Blaszany Drwal, Odważny Lew. Co ciekawe także sam Czarnoksiężnik z Krainy Oz i Zła Czarownica z Zachodu.

Do czynienia mamy z bardzo rozbudowaną grą książkową. Czytelnik wybiera swoją postać, następnie podejmuje za nią decyzje, którą ścieżką podążyć, by dotrzeć do satysfakcjonującego zakończenia. Po drodze spotyka wielu przeciwników, aby z nimi walczyć potrzebne mu będą kości do gry albo talia kart. Oprócz tego rozwiąże różne logiczne zagadki, zbierze odpowiedni ekwipunek i wykorzysta specjalne zdolności.

Wcześniej grałam w „Koszmar Alicji w Krainie Czarów” tego samego autora. Pozwolę sobie tutaj na małe porównania. Podobnie jak tam, mamy dalszy ciąg powieści dla dzieci tylko w mrocznych klimatach. Tym razem jednak autor pokusił się na tematykę sci-fi pochodzącą lekko pod postapo. Mamy różne przekształcone technologicznie potwory, sztuczną inteligencję i świat zmierzający ku zagładzie. Przez cały czas jednak będziemy napotykali całą masę smaczków i bezpośrednich nawiązań do oryginalnej historii „Czarnoksiężnika z Krainy Oz”.

Tak samo jak w Alicji jedyna rzecz, która mi się nie podobała to zbyt sztywny język autora. O ile pomysł również jest świetny i są ciekawe motywy zakończenia, tak ciężko się wczuć w klimat. Opisy są zbyt proste, mało emocjonalne, choć historia w pewnych momentach powinna chwytać za serce.

Wszystko znów ratuje oprawa wizualna, świetne rysunki pokazują znacznie bardziej mrok powieści. Sama ona jednak przypomina znacznie bardziej podręcznik do gry i w tym jest świetna. Mamy tutaj więcej możliwości niż w Alicji, gdyż można wcielić się w większą ilość postaci.

Mechanika poza tym jest bardzo podobna. Dostajemy specjalnie przygotowane Karty Przygody, na których będziemy notować wszystkie statystyki i wykorzystane zdolności oraz Karty Spotkań przydatne w czasie rozgrywki. Można je znaleźć do wydruku na stronie wydawnictwa i z tyłu książki.

Tę grę również można przechodzić, pomijając elementy walki i po prostu wybierając poszczególne paragrafy. Traci się wtedy znaczną część zabawy, ale i tak można przegrać, wkraczając na złą ścieżkę. Sporą rolę odgrywają także kody pojawiające się w czasie podróży. To które z nich będziemy mieli zanotowane, ma duży wpływ na dalszą część rozgrywki.

Wiele wątków łączy się u różnych postaci, dlatego niezależnie od tego kogo wybierzemy, przeżyjemy podobne przygody, ale nie wszystkie. Każdą postać ma swój oryginalny początek i zakończenie, kilka własnych przygód oraz oczywiście umiejętności, które wpływają na rozgrywkę. Zaskoczyło mnie, w jaki sposób autor połączył wątki szczególnie przy dwóch ostatnich postaciach, które wydałoby się, będą zupełnie osobnymi historiami.

Przy grze na pewno nie można się nudzić, to książka, do której będziemy wracali wiele razy i za każdym razem otrzymamy nieco inną historię.

„Czarnoksiężnik z Krainy Oz” jest klasykiem literatury fantasy i powieści dziecięcej. Piękna historia o poszukiwaniu rozumu, serca i odwagi. W książce Jonathana Green Dorotka po raz kolejny trafia do Krainy Oz. Nic już tam nie jest takie jak dawniej. Czyżby Zła Czarownica wróciła? Nie pozostaje nic innego jak zebrać do kupy dawnych przyjaciół i poradzić się Czarnoksiężnika,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Powieść dla dzieci Alicja w Krainie Czarów Lewisa Carrolla stała się źródłem inspiracji wielu filmów, gier i innych elementów kultury. Z uwagi na jej specyfikę pełną sennego absurdu natchnęła ona również twórców mroczniejszych klimatów.

„Koszmar Alicji w Krainie Czarów” to nie pierwsza mroczna Alicja, z którą się spotkałam. Czy zatem książka Jonathana Green ma w sobie coś oryginalnego?

Odpowiedź brzmi: tak! Zaczynając już od samej formy – jest to gra paragrafowa. Książka, w której czytelnik sam decyduje, jak potoczy się powieść. W każdym paragrafie dokonuje wyboru, którą drogą jego zdaniem powinna podążyć dana postać. Dzięki wyborom poznajemy inne elementy powieści, wpływamy także na jej zakończenie. „Koszmar Alicji w Krainie Czarów” poszedł krok dalej, prócz elementów gry paragrafowej mamy niemal książkowy role-play porównywalny z Dungeons & Dragons.

Będą nam potrzebne kości do gry lub bardziej klimatycznie talia kart, a także karta postaci i oczywiści ołówek z gumką. Kilka gotowych tabel i miejsce na notatki znajdziemy z tyłu w książce jeśli ktoś tak jak ja nie lubi po nich bazgrać, na stronie wydawnictwa znajdziemy pliki do wydruku.

Zaczynamy od stworzenia własnej Alicji. Od nas zależy czy będzie to osoba bardziej zręczna inteligentna, czy silna w walce. W czasie naszej przygody spotkamy różnych przeciwników, których będziemy musieli pokonać, nasze statystyki będą się zmieniały, będziemy mogli dodawać Alicji ekwipunek, który może się przydać na różnych ścieżkach.

To wszystko sprawie, że już nie mamy w ręku książki do czytania, ale prawdziwa ekscytującą grę, gdzie dużo zależy od nas, ale także od tego czy po prostu sprzyja nam szczęście. Po drodze natrafimy także na zagadki logiczne. Jeśli ktoś mimo starań nie poradzi sobie z nimi, z tyłu znajdziemy ściągawkę.

Gra nie jest łatwa. Jeśli odpowiednio nie zadbamy o nasza Alicję, przyjdzie nam zaczynać od początku. Alicja może zginąć przez utratę wytrzymałości, może wkroczyć na ścieżkę, z której nie będzie wyjścia albo jak przystało na Krainę Czarów nawet oszaleć.

Powiedzmy jednak sobie szczerze, nie każdy jest fanem gier, nie każdemu chce się bawić w rzuty kością i liczenie. Taka osoba również może przeżyć swoją przygodę z Alicją. Książkę można potraktować jak tradycyjną grę paragrafową i udając, że za każdym razem wygrywamy w potyczkach (ewentualnie nie jeśli chcemy prześledzić inne paragrafy – nie każda porażka oznacza koniec gry). Nie myślcie sobie jednak, że wtedy łatwo ją przejdziemy i w ten sposób możemy dość do zakończenia, które wcale nie będzie tym dobrym. Nie wspominając o tym, że można dosłownie zgubić się w labiryncie i utknąć w książce na długi godziny. Czasem warto robić drobne notatki.

Mechanika jest świetna, nie zauważyłam w niej błędów. Jak jednak wygląda fabuła?

Alicja nie pamięta swojej poprzedniej wizyty w Karinie Czarów. W końcu to był tylko sen. W jej wspomnieniach pozostały jedynie przebłyski, kiedy ponownie spotyka Białego Królika. Ten, choć nadal cierpi na manię pośpiechu, już nie wygląda tak uroczo.

Kraina Czarów jest w niebezpieczeństwie, dawni przyjaciele Alicji zostają przerabiani na żywe zegary, Królowa Kierów sieje spustoszeniem i to właśnie Alicja ma ją... zabić. Dlaczego ona? To oczywiste, w końcu to jej koszmar.

Pomysł na fabułę super. Uwielbiam Alicję a dodane do niej creepy postacie uświadczyły mnie w przekonaniu, że to będzie coś ekstra. Momentami jednak ta fabuła trochę przynudzała. Opisy nie były zbyt dokładne, styl autora chwilami zbyt sztywny niepozwalający wczuć się w klimat mimo dobrego pomysłu. Jednak tu przymykam na to oko właśnie dlatego, że jest to gra. Dokładniejsze opisy różnych walk i zdarzeń strasznie by ją wydłużyły i zabiłyby dynamikę a przejście całości samo w sobie i tak jest dość długie. Tak więc czasem mamy po prostu krótki opis tego co Alicja spotkała i tabelkę potrzebną do rozgrywki.

Za to jest parę smaczków, które świetnie ratują sytuacje. Trzeba jednak kilka razy zagrać, by znaleźć je wszystkie. Są różne zakończenia, są ciekawe nawiązania do oryginalnej powieści. Niektóre dialogi są naprawdę fajną kombinacją.

Muszę zatrzymać się jeszcze na stronie wizualnej książki. Bardzo podoba mi się okładka jednocześnie kolorowa i mroczna. Alicja z nożem budzi skojarzenia z grą Alice: Madness Returns, co może przyciągnąć jej fanów. Jeszcze bardziej urzekły mnie jednak ilustracje w środku. Można powiedzieć, że nadają klimat tam, gdzie zabrakło lepszych opisów.

Powieść dla dzieci Alicja w Krainie Czarów Lewisa Carrolla stała się źródłem inspiracji wielu filmów, gier i innych elementów kultury. Z uwagi na jej specyfikę pełną sennego absurdu natchnęła ona również twórców mroczniejszych klimatów.

„Koszmar Alicji w Krainie Czarów” to nie pierwsza mroczna Alicja, z którą się spotkałam. Czy zatem książka Jonathana Green ma w sobie coś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Dziesiąty już tom z serii gier paragrafowych niesie ze sobą dobrą i jednocześnie mroczną rozrywkę. Zabawa polega na czytaniu fragmentu powieści i samodzielnym wyborze dalszego postępowania bohatera. Każdy wybór prowadzi nas do innego paragrafu, a co za tym idzie innej wersji danej historii.

W serii "Choose Cthulhu" wcielamy się w role bohaterów opowiadań znanego na całym świecie mistrza grozy H.P. Lovecrafta. Autor był inspiracją dla wielu twórców różnych gier i powieści. Tym razem mamy dwa w jednym, czyli grę w formie książki.

W tej części przenosimy się do świata znanego z opowieści „Nawiedziciel Mroku”. Wcielamy się w postać szukającego inspiracji pisarza Roberta Blake'a. Mimo dręczących nas złych wspomnień chcemy ponownie przyjrzeć się pewnej księdze, skrywającej mroczne tajemnice. Czy odważymy się włamać do opuszczonego kościoła? Czy wyjdziemy stamtąd żywi? Uda nam się rozwiązać kryjące się tam sekrety? Zdobyć to czego szukamy? A może obudzimy coś, co na wieki powinno zostać uśpione? Wszystko oczywiście zależy od naszych drobnych decyzji.

Wybierając konkretne trasy, przedmioty, które chcemy zabrać, osoby, z którymi chcemy się skontaktować, sami decydujemy, który paragraf przeczytamy jako kolejny. A zdarzyć się może wszystko. Sporo różnorodnych i zaskakujących zakończeń. W poprzedniej części miałam wrażenie, że ciągle umieram, tutaj zdarzały się ciekawsze opcje. Jednak nie chcę niczego zdradzać.

Opowiadanie trochę różni się od oryginału, nie tylko alternatywnymi zakończeniami. Jednak klimat opowieści grozy znany fanom Lovecrafta jest tu zachowany. Ciekawym smaczkiem jest to, że w tej części możemy (o ile podążymy właściwą ścieżką) spotkać samego pisarza. Jak potoczy się nasza wspólna przygoda, również zależy od konkretnych wyborów. Chwilami może być krwawo i brutalnie.

Porównując do poprzedniej części, w którą również zagrałam, tutaj zabrakło mi trochę zagadek urozmaicających zwykłe wybory. Za to ciekawym motywem było gromadzenie przedmiotów, które mogły się przydać w czasie dalszej podróży. Poprzednia część wydawała mi się też trochę mroczniejsza. Za to tu zakończenia były nieco bardziej różnorodne, choć też oczywiście mieliśmy tradycyjne np. skończenie w szpitalu psychiatrycznym.

Gry paragrafowe są świetną zabawą pozwalającą jeszcze bardziej wczuć się w opowiadania. Poczuć na własnej skórze dreszczyk emocji, kiedy zastanawiamy się, którą z opcji wybrać, by nie wpaść w ręce tajemniczych nadnaturalnych sił nie z tej ziemi. Z miłą chęcią sięgnę po inne tomy z tej serii.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Dziesiąty już tom z serii gier paragrafowych niesie ze sobą dobrą i jednocześnie mroczną rozrywkę. Zabawa polega na czytaniu fragmentu powieści i samodzielnym wyborze dalszego postępowania bohatera. Każdy wybór prowadzi nas do innego paragrafu, a co za tym idzie innej wersji danej historii.

W serii "Choose Cthulhu" wcielamy się w role bohaterów opowiadań znanego na całym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Klasyka opowieści grozy H.P. Lovecrafta ciągle jest inspiracją wielu twórców. Stworzone przez niego postacie i miejsca można spotkać w wielu grach, filmach i książkach innych autorów. Giny Valris nawiązuje bezpośrednio do konkretnych opowiadań, dodając nam bardzo ciekawą możliwość przeżycia ich po swojemu.
Gra paragrafowa to specyficzny rodzaj książki, w której to jak potoczy się akcja, zależy od wyborów czytelnika. Po fragmencie powieści i mamy do wyboru opcje, które przeniosą nas na różne strony. Wybieramy, co naszym zdaniem powinien zrobić główny bohater, aby rozwiązać tajemniczą zagadkę i co najważniejsze przeżyć.
Bohaterem, w którego się wcielamy, jest Albert N. Wilmarth profesor wyjaśniający mity i legendy w naukowy sposób. Jedną ze spraw, którą należałoby się zająć, są plotki o dziwnych szczątkach znalezionych w rzece. Profesor jest przekonany, że tylko strach i wyobraźnia podsuwa ludziom pomysły o przybyszach z innych planet. Wszystko jednak zmienia się gdy dostaje on list zawierający niepokojące dowody, a tym samym zostaje zamieszany w sprawę, z której nie ma odwrotu.
Książka mocno trzyma się fabuły oryginalnego opowiadania, dając jednak czytelnikowi możliwość zmiany jej przebiegu. Utrzymany jest Lovecraftowy klimat. Na każdym kroku może czekać nas śmierć, szaleństwo i mrożące krew w żyłach sceny. Czytamy w nieustannym napięciu, podejmując ryzykowne działania. Mnie sama fabuła niesamowicie wciągnęła i nie potrafiłam odłożyć książki, dopóki nie umarłam (tak z sześć razy po rząd).
Język jest przystępniejszy od oryginalnego opowiadania, skrócone są też opisy, co jest dobrym zabiegiem, aby gra była płynna. Fragmenty powieści, które otrzymujemy, wystarczająco wciągają nas w mroczny świat, wywołując ciarki na plecach.
Nie zabrakło jednak odrobiny humoru. Co prawda czarnego, ale inny by tutaj nie pasował. Nie można się oprzeć wrażeniu, że gra czasami trochę drwi sobie z czytelnika, który usilnie stara się wyjść z sytuacji cało.
Dużym plusem są też zagadki, które urozmaicają zwykłe wybierania paragrafów. Niestety jest ich malutko i są zdecydowanie zbyt proste. Nie czytałam poprzednich części, więc niestety nie mogę porównać. Brak jednej z książek również nie pozwolił mi podążyć jedną ze ścieżek. Możliwość przejścia do innej książki jednak bardzo mi się podoba, rozbudowuje to fabułę, dostarcza więcej zabawy i zachęca do zaopatrzenia się w poprzednie części, co na pewno zrobię i będę czekała na kolejne.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Klasyka opowieści grozy H.P. Lovecrafta ciągle jest inspiracją wielu twórców. Stworzone przez niego postacie i miejsca można spotkać w wielu grach, filmach i książkach innych autorów. Giny Valris nawiązuje bezpośrednio do konkretnych opowiadań, dodając nam bardzo ciekawą możliwość przeżycia ich po swojemu.
Gra paragrafowa to specyficzny rodzaj książki, w której to jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O spektrum autyzmu mówi się coraz więcej. Każdy coś słyszał, a jednak ciągle większość ludzi niewiele wie o tym zaburzeniu. Ważne jest, żeby osoby autystyczne mogły normalnie funkcjonować we współczesnym świecie i się rozwijać. Do tego jednak potrzebne jest zrozumienie i akceptacja społeczeństwa. Najbardziej doedukowani muszą być rodzice, ale następnym najbliższym środowiskiem dla dziecka staje się przedszkole. Tam rówieśnicy bywają różni. Dzieci już w najmłodszych latach można, a nawet trzeba nauczyć tolerancji i życzliwości. Jest to możliwe i wcale nie musi być trudne.
Pani Ewa Czajka wychodzi z ciekawym pomysłem, tworząc bohatera ze spektrum autyzmu w książce dla dzieci. "Autystyczny świat Tymka" to niewielka książeczka podzielona na dwie części. Pierwsza skierowana jest do najmłodszych.
Poznajemy Tymka. Bardzo sympatycznego chłopca, kochającego pojazdy i fascynującego się ruchem drogowym. Jego codzienność nie różni się zbyt wiele od tej znanej wszystkim dzieciom. Jednak czasem trudno mu zrozumieć wiele rzeczy. Tymek uczy się emocji i dobrego zachowania. Czasem ma trudniejsze dni, czasem odnosi wielkie sukcesy.
Książeczka ta może być ciekawa dla dzieci ze spektrum, bo być może odnajdą w Tymku osobę podobną do siebie, z którą wspólnie mogą zastanawiać się nad wieloma tematami. Natomiast dla pozostałych może być to pierwsze zaznajomienie się z dziećmi, które może są trochę inne, ale też mogą być doskonałymi przyjaciółmi. Książeczka w piękny sposób wyjaśnia, dlaczego Tymek czasem jest zbyt szczery i powie coś niemiłego, albo jakie rzeczy są dla niego bardzo trudne. Autorka oddała głos swojemu bohaterowi i pozwoliła, by sam to wszystko wyjaśnił najprościej, tak jak dziecko potrafi.
Jeśli chodzi o uwagi do tej części, to jedynie z niepewnością spojrzałam na pierwszy rozdział. Budził we mnie mieszane uczucia. O ile jako dorosła uznałam te tematy za ważne, tak nie wiem, czy są potrzebne w książce, którą miałabym np. przeczytać grupie 6-latków. Chodzi o trudne sytuacje Tymka z rodzicami. Chłopak doprowadza swoją mamę do płaczu i w emocjach robi kupę do majtek.
Sytuacja z jednej strony świetnie obrazuje emocje rodziców, stres wynikający z pośpiechu i trudnych sytuacji. Rodzic czytający tę książkę może zrozumieć, że nie jest sam, że czasem są trudne dni. Rozumiem, że dobrze jest też ukazać te emocje dzieciom, ale nie wiem, czy do końca zrozumieją i czy nie odbiorą Tymka na sam początek w trochę negatywnym świetle. Szczególnie sytuacja z kupą może skojarzyć się ze świetną okazją do żartów. Motyw ten na pewno rozbawi małych odbiorców, ale konieczna jest tutaj dodatkowa rozmowa z dorosłym, żeby dzieci czasem nie kojarzyły osoby ze spektrum z osobą, która czasem zapomina zdjąć matki, nim usiądzie na ubikacji.
Poza tymi przemyśleniami cała reszta książki bardzo mi się podobała. Tymek jest naprawdę sympatycznym dzieckiem, którego szybko można polubić i nadawałyby się nawet na bohatera serii opowiadań dla dzieci.
Druga część książki skierowana jest do rodziców. Zawiera zapiski ze specjalnego zeszytu do komunikacji nauczycielki przedszkola z mamą Tymka. Pozwala lepiej przyjrzeć się emocjom chłopca, zobaczyć, w jaki sposób pedagog radzi sobie z jego zachowaniem, poznać kilka skutecznych metod pomocy dziecku. Ta część dobra jest zarówno dla rodziców jak i nauczycieli. Jednym minusem tej części książki jest jej długość. Są to tylko notatki z dni opowiedzianych wcześniej przez Tymka. Co prawda zawierają więcej sytuacji, o których chłopiec nie wspominał, ale wciąż są tylko bardzo malutką dawką informacji na ten temat. Dzieci ze spektrum są różne, do każdego trzeba mieć indywidualne podejście. Mała książeczka na pewno nie wyjaśni nam wszystkiego, ale jest dobrym krokiem, by trochę się tym tematem zapoznać.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

O spektrum autyzmu mówi się coraz więcej. Każdy coś słyszał, a jednak ciągle większość ludzi niewiele wie o tym zaburzeniu. Ważne jest, żeby osoby autystyczne mogły normalnie funkcjonować we współczesnym świecie i się rozwijać. Do tego jednak potrzebne jest zrozumienie i akceptacja społeczeństwa. Najbardziej doedukowani muszą być rodzice, ale następnym najbliższym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wszystkie panie, które rozpaliła gorąca okładka, mogą się poczuć zawiedzione, gdyż po pierwsze nie przedstawia ona postaci głównego bohatera (ani aurora – o ile to nie jedna i ta sama osoba ;)). Po drugie książka nie jest romansem, nie jest pikantnym erotykiem, ona jest wręcz antyerotykiem. Może i czytamy, że będzie coś o pornografii, ale to przecież nie znaczy, że będzie tam seks.
Daniel Wołyniec – główny bohater i zarazem alter ego autora. Młody zdolny chłopak, który wyjeżdża z naszego ojczystego kraju, by robić karierę w Stanach. Jego marzeniem jest zostać scenarzystą filmowym. Ma zapał, ambicje i talent, zaczyna przesiąkać amerykańskim optymizmem. Czy to wystarczy? Życie potrafi zaskoczyć i nagle chłopak znajduje się w miejscu, które kompletnie do niego nie pasuje. A jednak brnie coraz bardziej w to... bagno.
Chcecie poznać historię nieseksualnej gwiazdy porno? Co to właściwie oznacza i jak do tego doszło, musicie przekonać się sami. Nie będę wam przecież psuła zabawy.
Jedno na pewno można powiedzieć o tej książce – jest oryginalna, inna niż wszystko, co do tej pory czytałam. Te ponad pięćset stron (niezła cegłówka jak na debiut) zawiera w sobie oprócz głównej fabuły całą masę ciekawostek ze świata pornografii. Znajdziecie tam również kilka nie do końca poważnych scenariuszy wplecionych w fabułę. Wszystko utrzymane w charakterze lekkiej komedii.
Lekkiej to nawet mało powiedziane styl autora jest totalnie luźny. Napisana jak opowieść, historia, którą chce nam przestawić nasz dobry kolega. Znajdziemy tam slangi, dużo angielskich zwrotów, emotikonki. Jakby tego było mało to nieprofesjonalne i niepoważne podejście do referatu naukowego z pornografii, aczkolwiek przekazujące sporą dawkę łatwo przyswajalnej wiedzy.
Czytelnikom może i jest do śmiechu, ale przecież ta książka jest przede wszystkim smutna. Główny bohater, na dodatek stworzony tak jakby autor opisywał prawdziwą historię swojego życia, jest po prostu postacią, której tak cholernie szkoda. Aż boli serce, jak autor mógł sam siebie tak potraktować? (Nawet wymyślonego siebie.)
W książce jest też wiele przemyśleń na temat podejścia do pornografii, jej twórców, oraz tego, w jaki sposób z niej korzystamy. Poza tym podczas czytania możemy się zastanowić, kim jesteśmy dla samych siebie a kim dla ludzi, którzy na nas patrzą, do czego doprowadza hejt i jak mimo przeciwności losu dążyć do spełniania swoich marzeń.

Wszystkie panie, które rozpaliła gorąca okładka, mogą się poczuć zawiedzione, gdyż po pierwsze nie przedstawia ona postaci głównego bohatera (ani aurora – o ile to nie jedna i ta sama osoba ;)). Po drugie książka nie jest romansem, nie jest pikantnym erotykiem, ona jest wręcz antyerotykiem. Może i czytamy, że będzie coś o pornografii, ale to przecież nie znaczy, że będzie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Poznaliśmy Krzyśka i Magdę, dwie z pozoru zupełnie inne osoby. Ona rozsądna i odpowiedzialna, on łamacz serc ze swoimi tajemnicami, niebezpiecznym życiem, kontaktami z mafią. Ich losy burzliwie się splatały, lecz wspólna historia nie dobiegła końca. Już na samym początku autorka zaskakuje nas nietypową zmianą ról. To Magda wkracza w sam środek akcji, z bronią w ręku ucieka przed oprawcami. Przypadkiem wciąga to wszystko Krzyśka, wpadając mu pod samochód. Od tej chwili tajemnica goni tajemnicę.

Druga część opowiada o trudnej miłości, bardziej dojrzałej i jednocześnie jeszcze mocniej przyprawionej emocjami. Tu już nie liczy się tyle zauroczenie i namiętność (choć i dla nich miejsce się znajdzie). Bohaterzy zaczynają dojrzewać, muszą podejmować trudne decyzje, a niebezpieczeństwo depcze im po piętach. Ponownie będą musieli odkryć czy mogą ufać sobie nawzajem.

W książce dzieje się dużo. Nie ma ani chwili nudy. Autorka od początku wciąga nas w wir akcji i co chwilę czymś zaskakuje. Można się mocno wczuć w bohaterów powieści, przeżywać razem z nimi chwile trudne i piękne. Mimo sprzeczności charakterów można pokochać oboje, zapałać sympatią i do Magdy i do Krzyśka, choć czasem popełniają tyle błędów, gorąco kibicujemy im, by w końcu odnaleźli siebie i własne szczęście. Czasem jednak pojawią się sytuacje, nad którymi nie mamy kontroli, czasem pojawią się wątpliwości silniejsze niż uczucia. Magda tym razem ma podwójnie ciężko. Ci, którzy czytali pierwszy tom dobrze wiedzą dlaczego.

Pojawią się postacie z poprzedniej części, ale też zupełnie nowe. Myślę, że każde z nim odegrało znakomicie swoją rolę, a jedna bardzo mnie zaskoczyła.

Tyle plusów, ale chciałabym powiedzieć też o minusach powieści. W pierwszej części został zapoczątkowany i kontynuowany jest w drugiej wątek mafii. Myślę jednak, że został on potraktowany zbyt luźno. Autorka nie wchodziła w szczegóły, nie skupiała się na nim. Mimo iż elementy akcji są, książka skupia się głównie na uczuciach. Dla wielbicieli romansów takie urozmaicenie może się spodobać. Czytelnikom oczekującym coś więcej pod kontem kryminalnym, może tu sporo brakować. Nie osądzajmy pochopnie być może autorkę też ściga mafia i nie może zdradzić wszystkich sekretów ;). Ja w tej książce niektóre wątki bym skróciła, inne bardziej rozbudowała, co nie znaczy, że książka mi się nie podobała. Wręcz przeciwnie, jeśli spodobał wam się pierwszy tom, to nie zawiedziecie się, bo drugi jest jeszcze lepszy :), a jeśli jeszcze nie czytaliście, to na co czekacie? :)

Poznaliśmy Krzyśka i Magdę, dwie z pozoru zupełnie inne osoby. Ona rozsądna i odpowiedzialna, on łamacz serc ze swoimi tajemnicami, niebezpiecznym życiem, kontaktami z mafią. Ich losy burzliwie się splatały, lecz wspólna historia nie dobiegła końca. Już na samym początku autorka zaskakuje nas nietypową zmianą ról. To Magda wkracza w sam środek akcji, z bronią w ręku ucieka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Strasznie podoba mi się okładka, choć sama w sobie nie mówi, że w tej książce znajdziemy coś więcej niż romans. Wątek miłosny też nie jest taki słodki i romantyczny jak na obrazku.

Magda – pełna ciepła, rozsądna i dająca z siebie zawsze jak najwięcej kobieta. Jednak poznajemy ją w trudniejszym okresie. Chłopak, do którego pałała wielką miłością, zostawia ją dla jakiejś panienki. W pracy nie zawsze jest doceniana, mimo iż ciągle się stara, by uzyskać zasłużony awans.

Krzysiek natomiast to typowy babiarz i flirciarz. Czaruje swym urokiem kobiety, z którymi nie ma zamiaru spędzać więcej czasu, niż trzeba — wiadomo na co ;). Słynie z tego, że bosko całuje, ale się nie przytula, z żadną kobietą nie spędzi całej nocy aż do pewniej imprezy.

Pech chciał, że ta dwójka o zupełnie przeciwnych charakterach zostaje zamknięta w pokoju hotelowym. Czym się może skończyć taka przygoda? Kłótnią? Seksem? Rozmową i lepszym poznaniem się? A może nietypowym zakładem i początkiem pełniej zwrotów akcji fabule, gdzie pojawia się śmiertelne niebezpieczeństwo i pełne uczuć trudne chwile? Swat Magdy od tej pory staje na głowie, bohaterka zastanawia się, co by było, gdyby nie podejmowała takich decyzji, jednak w to, w co wpadła, już nie da się wyplątać.

W książce jest sporo opisu codzienności, prostych rozmów, niewiele wnoszących scen. Nie oznacza to jednak, że mało się dzieje. Autorka pozwala czytelnikowi w tych chwilach przygotować się na nadmiar wrażeń. Następnie pokazuje, jak dużo ma pomysłów. Ciężko mi się na razie wypowiedzieć co do ich jakości. Wiele rzeczy nie zostało rozwiązanych i muszę poczekać na drugi tom. Myślę jednak, że warto będzie przeczytać.

Styl jest bardzo lekki. Czyta się przyjemnie, że książkę można pochłonąć dosłownie w jedną noc.
Ma parę wad. Trudno, żeby debiutująca autorka ich nie miała. Denerwowały mnie liczne powtórzenia mające najprawdopodobniej budować napięcie. „Wtedy nie wiedziała, że coś się stanie”, „gdyby wiedziała, to by tam nie poszła” i tak co chwile. Moim zdaniem momenty zaskakujące robiłyby większe wrażenie bez tych wstępów. Coś takiego mogło zostać użyte raz czy dwa, a nie ciągle.

Główni bohaterowie byli super. Widać było dobrze, że przechodzą wewnętrzną przemianę pod wpływem wydarzeń. Może nawet nie przemianę, co stopniowo odkrywali siebie. Polubiłam oboje zarówno Magdę, jak i Krzyśka, choć wydawać by się mogło, że to takie dwa przeciwne charaktery. Czegoś jednak brakowało mi w postaciach drugoplanowych. Wydawały się troszeczkę schematyczne. Mamy przeciwnego charakterem brata Krzyśka, nieszczęśliwie zakochany trójkąt przyjaciół (frienzone ;p), byłego faceta, który przemyślą swoje zachowanie, wrednego szefa i zołzę w pracy, wreszcie tajemniczych członków mafii. Postacie fajne, ale mógłby być o nich coś więcej. Możliwe też, że za dużo wymagam :P. Ciągle także liczę, że druga część wniesie do fabuły wszystko, czego mi brakuje.

Nie chcę was zrazić, bo książka jest świetna i naprawdę ją polecam. Tylko najlepiej zaopatrzcie się od razu w obie części, bo ciężko wytrzymać z myślą: CO BĘDZIE DALEJ?!

Strasznie podoba mi się okładka, choć sama w sobie nie mówi, że w tej książce znajdziemy coś więcej niż romans. Wątek miłosny też nie jest taki słodki i romantyczny jak na obrazku.

Magda – pełna ciepła, rozsądna i dająca z siebie zawsze jak najwięcej kobieta. Jednak poznajemy ją w trudniejszym okresie. Chłopak, do którego pałała wielką miłością, zostawia ją dla jakiejś...

więcej Pokaż mimo to