rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , ,

Dlaczego hydraulik prosi Cię o klucz do mieszkania? Co to jest Snus i jak go używać? Kto założył bloga po swoich setnych urodzinach? Kiedy w Szwecji zwierzęta mówią ludzkim głosem? Czy Szwedom faktycznie puszczają nerwy w pralniach? Między innymi na te pytania odpowiada niniejsza książka.

Kiedy zaczynamy mieszkać za granicą następuje zderzenie tego, co znamy z zupełnie nową kulturą. Wiele rzeczy może nas zdziwić, rozczarować czy zaskoczyć. Właśnie z takiej perspektywy jest napisana książka Pani Katarzyny Molędy, Polki, która zamieszkała w Szwecji i musiała się do wielu rzeczy przyzwyczaić i całkiem sporo nauczyć. Jest to opowieść o życiu w Szwecji, o mentalności Szwedów, ich zwyczajach. Autorka opisuje pokrótce jak wygląda życie, jakie święta są obchodzone, gdzie się robi zakupy, jak zawiera śluby i opowiada o kwestiach społeczno-socjalnych życia w Szwecji. Porusza wiele tematów, a przy tym bardzo płynnie przechodzi z jednego tematu do następnego. Rozdziały wydzielają omawiane kwestie, ale są raczej umowne, ponieważ cała książka ma charakter długiej opowieści. Dokładnie tak jest napisana, luźnym, potocznym językiem i przez całą lekturę mamy wrażenie, że jest to opowieść koleżanki Polki ze Szwecji.

Warto zaznaczyć, że osoby mieszkające w Szwecji mogą mieć z tą książką pewien problem. Odczucia Pani Katarzyny są subiektywnymi obserwacjami, tym co ona przeżyła i o czym opowiedzieli jej znajomi. Przeżycia i doświadczenia innej osoby mogą się różnić z tym co tu znajdziemy. Widziałam też wiele głosów krytykujących zbyt pozytywne przedstawienie Szwecji i wybielenie niektórych przywar bądź pominięcie problemów społecznych. Faktycznie obraz kraju, przedstawiany nam podczas lektury to skandynawski raj, który powinien stanowić wzór dla polskich polityków w wielu kwestiach.
Autorka zakłada, że przeciętny czytelnik o Szwecji wie niewiele. Podczas lektury zarysowuje mu się wizja tego kraju. Przedstawionych jest wiele aspektów charakterystycznych dla Szwecji, a liczne anegdotki sprawiają, że świetnie się bawimy podczas lektury. Książka jest bardzo przyjemna, pomiędzy poszczególnymi rozdziałami miałam ochotę pakować walizkę i jechać przekonać się o tym wszystkim na własnej skórze. Czy autorce wszystko się w Szwecji podoba? Nie. Wymienia ona niektóre problemy tego państwa, ale faktycznie nie ma tu dogłębnego ich analizowania czy wytykania przywar. Można nawet dojść do wniosku, że część problemów jest zamiatana pod dywan. Może obraz Szwecji jest wyidealizowany, ale rozumiem również, że można nie chcieć przedstawiać w bardzo złym świetle kraju w którym się żyje.
Książka jest dowcipna, pełna pozytywnej energii, przyjemnie się ją czyta i natychmiastowo poprawia humor. Polecam!

Dlaczego hydraulik prosi Cię o klucz do mieszkania? Co to jest Snus i jak go używać? Kto założył bloga po swoich setnych urodzinach? Kiedy w Szwecji zwierzęta mówią ludzkim głosem? Czy Szwedom faktycznie puszczają nerwy w pralniach? Między innymi na te pytania odpowiada niniejsza książka.

Kiedy zaczynamy mieszkać za granicą następuje zderzenie tego, co znamy z zupełnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka, która była dla mnie zaskoczeniem. Jest to typowa młodzieżówka, jednak w trochę odmiennej formie. "Ponad wszystko" to książka zarówno do czytania jak i oglądania, zawiera naprawdę sporo ilustracji i wszelakich wstawek dzięki którym czyta się ją bardzo szybko. Obrazki są dowcipne i świetnie dopełniają historię chorej dziewczynki.
Główna bohaterka jest uwięziona w domu z powodu choroby i marzy o wszystkich czynnościach, których ludzie w jej wieku nie doceniają: chodzenie do szkoły, spotkania z przyjaciółmi czy zwyczajne spacery. Życie Madeline jest przewidywalne i pełne powtarzających się czynności. Wszystko się zmienia, kiedy poznaje pewnego chłopaka. Brzmi jak masa innych książek, prawda? Po części tak jest, jednak z drugiej strony "Ponad wszystko" w bardzo prosty sposób opowiada o poświęceniu, miłości, rozgoryczeniu, chorobie, marzeniach. Okazuje się, że nic nie jest albo czarne, albo białe.
Książkę czyta się bardzo szybko i jest to pozycja niesamowicie lekka. Jest w dużej mierze przewidywalna, ale uważam że warto ją przeczytać dla samego zakończenia. Wydaje się być idealną pozycją dla nastolatków i miłośników młodzieżówek. Jeśli dojdzie do zapowiadanej ekranizacji to możliwe, że historia Maddy stanie się dużo bardziej znana.

Książka, która była dla mnie zaskoczeniem. Jest to typowa młodzieżówka, jednak w trochę odmiennej formie. "Ponad wszystko" to książka zarówno do czytania jak i oglądania, zawiera naprawdę sporo ilustracji i wszelakich wstawek dzięki którym czyta się ją bardzo szybko. Obrazki są dowcipne i świetnie dopełniają historię chorej dziewczynki.
Główna bohaterka jest uwięziona w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Diabeł i butelka spirytusu

Książka jest zbiorem reportaży Pawła Piotra Reszki, które ukazywały się na przestrzeni lat. Spoiwem je łączącym są krótkie opowieści o szczęściu. Problem w tym, że "szczęście" występuje tu w śladowych ilościach, a w większości jest wynikiem cierpienia i poświęcenia. Jest prawie niezauważalne i ginie w goryczy dłuższych reportaży.
Praktycznie nikt nie powiedział, że "Diabeł i tabliczka czekolady" opowiada o Polsce. Za to słyszałam, że opowiada o "ścianie wschodniej", "Lubelszczyźnie", "Polsce B", "Lublinie i okolicach". To bardzo wygodne, powala nam myśleć, że wszystko o czym czytamy to skrajne przypadki, gdzieś w gorszej części Polski.
W reportażach przeczytamy o zacofaniu, biedzie, zakłamaniu, ksenofobii, homofobii, braku szacunku do drugiego człowieka, głupocie, wstydzie, zaściankowości, niesprawiedliwości, przemocy psychicznej i fizycznej.
Autor jest mądrym człowiekiem i świetnym reporterem, który porusza niewygodne tematy. Jednak bardzo chciałabym, by napisał kiedyś o szczęściu, o istnieniu dobra ludzkiego, a nie tylko skupiał się na makabrze.
Nagradzanie tej książki to jak robienie sobie zdjęć z biednym dzieckiem. Pokazuje jacy jesteśmy dobrzy i wrażliwi na problemy innych. Ale zupełnie nic nie zmienia w postrzeganiu "Lubelszczyzny".

Diabeł i butelka spirytusu

Książka jest zbiorem reportaży Pawła Piotra Reszki, które ukazywały się na przestrzeni lat. Spoiwem je łączącym są krótkie opowieści o szczęściu. Problem w tym, że "szczęście" występuje tu w śladowych ilościach, a w większości jest wynikiem cierpienia i poświęcenia. Jest prawie niezauważalne i ginie w goryczy dłuższych reportaży.
Praktycznie nikt...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mam bardzo mieszane uczucia po przeczytaniu tej książki.
Introwertyczna dziewczyna, w której zakochuje się przystojny i uzdolniony chłopak, strata najbliższych osób, poważny wypadek - mam wrażenie, że to wszystko już przewałkowano w wielu książkach, filmach i serialach. Autorka gra na najniższych ludzkich uczuciach, dlatego nie sposób po pewnym czasie nie współczuć głównej bohaterce. Historia jakich wiele, ale nie byłaby zła, gdyby nie sposób w jaki napisane jest "Zostań, jeśli kochasz". Zdania są krótkie, w żaden sposób nierozbudowane, a momentami odniosłam wrażenie, że po niektórych losowych słowach celowo urywano zdanie. Zupełnie nie rozumiem, czemu miał służyć ten zabieg, ale na pewno nie pomógł całej historii.

Z drugiej strony wiem, że nie należę do grupy docelowej, do której kierowana jest książka i może dlatego nie zrozumiem zachwytów nad nią. Postać głównej bohaterki została pozbawiona wszelkich wad, ale podobało mi się, że jej wielką pasją i miłością jest muzyka. Nie widzę potrzeby kontynuowania tej historii, dlatego ciekawi mnie, co takiego chciała opisać autorka w drugiej części.

Mam bardzo mieszane uczucia po przeczytaniu tej książki.
Introwertyczna dziewczyna, w której zakochuje się przystojny i uzdolniony chłopak, strata najbliższych osób, poważny wypadek - mam wrażenie, że to wszystko już przewałkowano w wielu książkach, filmach i serialach. Autorka gra na najniższych ludzkich uczuciach, dlatego nie sposób po pewnym czasie nie współczuć głównej...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Na szczęście mleko… Neil Gaiman, Chris Riddell
Ocena 7,3
Na szczęście m... Neil Gaiman, Chris ...

Na półkach: , , , ,

Czytając "Na szczęście mleko..." czułam się jakbym znowu miała 10 lat. Leżałam na łóżku wymachując nogami i chłonęłam opowieść Gaimana.
Jest to sympatyczna historia pełna irrealnych zdarzeń w szeroko pojętym czasie i przestrzeni. Okraszona charakterystycznym dla autora humorem. Wersja hiszpańska, z którą miałam do czynienia zawiera ilustracje, które wykonał Skottie Young. Nie jestem pewna czy spieszyłam się z przewracaniem kartek, by dowiedzieć się jaka niesamowita przygoda czeka na bohatera na następnej stronie czy może nie mogłam się doczekać kolejnych ilustracji.

Czytając "Na szczęście mleko..." czułam się jakbym znowu miała 10 lat. Leżałam na łóżku wymachując nogami i chłonęłam opowieść Gaimana.
Jest to sympatyczna historia pełna irrealnych zdarzeń w szeroko pojętym czasie i przestrzeni. Okraszona charakterystycznym dla autora humorem. Wersja hiszpańska, z którą miałam do czynienia zawiera ilustracje, które wykonał Skottie Young....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Podobno czytanie książek nie boli. Podobno. Jednak w żaden inny sposób nie umiem nazwać tego, co się ze mną dzieje po przeczytaniu tej książki.

Byłam już pewna, że wyrosłam z literatury młodzieżowej. Nudziły mnie nastolatki chodzące do szkoły, chociaż sama wciąż relatywnie niedawno przestałam do niej chodzić. Po prostu byłam przekonana, że czas na inny rodzaj literatury skoro „tamta” przestała do mnie przemawiać. Taka kolej rzeczy. Trwałam w tym przekonaniu dopóki nie dostałam książki „Gwiazd naszych wina”.

Z jednej strony, byłam bardzo ciekawa tej książki. Autora znałam już od kilku lat z jego działalności na YouTube. Fakt, że podjął się trudnego tematu napisania na temat śmierci dotykającej nastolatków tylko wzbudził tę ciekawość. Z drugiej strony napisano już wiele książek opowiadających o chorych na raka, czym ta miałaby się różnić od pozostałych?

Bohaterowie książki Johna Greena są błyskotliwymi i dowcipnymi nastolatkami. Próbują się odnaleźć w trudnej rzeczywistości i starają się sobie poradzić z każdym dniem bycia chorym. Ich życie znacznie różni się od tego, które prowadzą rówieśnicy. Oprócz współczucia ze strony ludzi zdrowych, spotykają się z chronicznym brakiem zrozumienia ze strony otoczenia. Na dodatek nie do końca wiedzą jak poradzić sobie z dojrzewaniem. Nie ma wokół nich kochających, zdrowych rówieśników. Są zdani w pewien sposób na siebie i swoje rodziny. Może niektóre aspekty tej historii są trochę wyidealizowane, ale umówmy się: zarówno autorzy jak i czytelnicy kochają odrobinę patosu.
Książkę czyta się szybko, łatwo się poddać manipulacji słów, które przelał na papier John Green, wystarczy tylko od czasu do czasu sięgnąć po chusteczkę. Gdybym przeczytała tę książkę 5 lat wcześniej dowiedziałabym się, że nie należy tchórzyć mając chorego przyjaciela. Współczuć potrafimy wszyscy, cały czas trwać u boku chorego nieliczni. Teraz mogę tylko żałować, że ta nauka musiała do mnie dotrzeć na postawie osobistych doświadczeń, a nie poprzez lekturę książki „Gwiazd naszych wina”.

Podobno czytanie książek nie boli. Podobno. Jednak w żaden inny sposób nie umiem nazwać tego, co się ze mną dzieje po przeczytaniu tej książki.

Byłam już pewna, że wyrosłam z literatury młodzieżowej. Nudziły mnie nastolatki chodzące do szkoły, chociaż sama wciąż relatywnie niedawno przestałam do niej chodzić. Po prostu byłam przekonana, że czas na inny rodzaj literatury...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Nie. Po prostu nie."
Zdaję sobie sprawę, że nie jest to zbyt elokwentna forma wypowiedzi po przeczytaniu ponad 300 stron, jednak tylko tymi słowami potrafię posumować lekturę tej książki. Na odwrocie przedstawiono zbyt obszerny opis, na podstawie którego jesteśmy w stanie odgadnąć, w jaki sposób akcja powieści się rozwinie, a nawet zakończy. Opowieści wplecione w główny wątek, które jak przypuszczam, miały ubarwić fabułę, a także wzruszyć i bawić ogromnie mnie nudziły. Czułam się jakby każda z nich była napisana na podstawie jakiegoś istniejącego już pierwowzoru. Prostota dialogów mnie nieraz szokowała, a innym razem zdumiewała. Lubię raz na jakiś czas przeczytać prostą, lekką i przyjemną książkę, która nie wymaga ode mnie bym myślała. Jednak w tym przypadku ogromnie się zawiodłam.
Może jestem już za stara na taką literaturę?

"Nie. Po prostu nie."
Zdaję sobie sprawę, że nie jest to zbyt elokwentna forma wypowiedzi po przeczytaniu ponad 300 stron, jednak tylko tymi słowami potrafię posumować lekturę tej książki. Na odwrocie przedstawiono zbyt obszerny opis, na podstawie którego jesteśmy w stanie odgadnąć, w jaki sposób akcja powieści się rozwinie, a nawet zakończy. Opowieści wplecione w główny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kto jest najlepszym przyjacielem człowieka? Pies. Inni odpowiedzą, że kot. Jednak jeśli jesteś pasterzem to na pewno jest nim stado owiec.
Nie jest to traktat filozoficzny ani też żadna pseudo-filozoficzna książka sypiąca życiowymi mądrościami niczym Paulo Coelho w swoich najlepszych momentach. Jest to zabawna, dobrze napisana opowieść. Szybko się ją czyta, a opisane w niej owieczki są przeurocze. Odradzam pokładanie wielkich nadziei w tej lekturze, a zachęcam do przeczytania z czystej ciekawości bądź dla odrobiny rozrywki. Sam pomysł napisania książki z perspektywy owiec - rewelacyjny!

Kto jest najlepszym przyjacielem człowieka? Pies. Inni odpowiedzą, że kot. Jednak jeśli jesteś pasterzem to na pewno jest nim stado owiec.
Nie jest to traktat filozoficzny ani też żadna pseudo-filozoficzna książka sypiąca życiowymi mądrościami niczym Paulo Coelho w swoich najlepszych momentach. Jest to zabawna, dobrze napisana opowieść. Szybko się ją czyta, a opisane w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książkę tę można czytać na dwa sposoby: "przed" bądź "po".

Czytając ją "przed" odczujemy współczucie dla autora. Być może książka się nam nawet spodoba, a może ucieszymy się, że wreszcie kończymy ją czytać.

Jednak dopiero w przypadku „po” - gdy dotknie nas strata kogoś bliskiego przeczytamy tę książkę z zupełnie innym wydźwiękiem. Kiedy minie czas rozpaczy, żalu następuje rozgoryczenie. Okazuje się, że kontrakt zwany życiem nie opiewa wyłącznie na 3 miliony radosnych chwil, ale także wliczone są w niego momenty pełne zwątpienia i SMUTKU. Wtedy właśnie należy sięgnąć po książkę Lewisa. Dlaczego? Bo odnajdziemy w niej zrozumienie. Okaże się, że nie tylko my na tym świecie zostaliśmy tak okropnie skrzywdzeni, a gdy jesteśmy pogrążeni w smutku i rozpaczy uświadomienie sobie tego zajmuje nam zbyt dużo czasu.

Książkę tę można czytać na dwa sposoby: "przed" bądź "po".

Czytając ją "przed" odczujemy współczucie dla autora. Być może książka się nam nawet spodoba, a może ucieszymy się, że wreszcie kończymy ją czytać.

Jednak dopiero w przypadku „po” - gdy dotknie nas strata kogoś bliskiego przeczytamy tę książkę z zupełnie innym wydźwiękiem. Kiedy minie czas rozpaczy, żalu...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze Agnieszka Osiecka, Jeremi Przybora, Magda Umer
Ocena 7,7
Agnieszki Osie... Agnieszka Osiecka, ...

Na półkach: , , , ,

Napiszę jak nie-tekściarz o tekściarzach. Byli utalentowani, ona otaczała się przyjaciółmi, on nie nawiązywał tak łatwo trwałych znajomości. Istniało między nimi wiele różnic, jednak kochali się miłością, której im zazdroszczę. Ona była dla niego najładniejszą ze wszystkich dziewczyn, on dla niej najprzystojniejszym z panów.
Jednak według mnie nie można powiedzieć, że byli ładni czy zdolni.
Te słowa są niewystarczające by opisać takie osobowości jak Agnieszka Osiecka i Jeremi Przybora.
Byli ludźmi, których dusze były tak samo piękne jak listy, które do siebie napisali.

Napiszę jak nie-tekściarz o tekściarzach. Byli utalentowani, ona otaczała się przyjaciółmi, on nie nawiązywał tak łatwo trwałych znajomości. Istniało między nimi wiele różnic, jednak kochali się miłością, której im zazdroszczę. Ona była dla niego najładniejszą ze wszystkich dziewczyn, on dla niej najprzystojniejszym z panów.
Jednak według mnie nie można powiedzieć, że byli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Absolutna rewelacja! Jeżeli się chce szybko zasnąć, wystarczy tylko otworzyć "Bridę".

Absolutna rewelacja! Jeżeli się chce szybko zasnąć, wystarczy tylko otworzyć "Bridę".

Pokaż mimo to