Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , ,

Ciekawa książka opisująca dzieje zespołu Pearl Jam, koncentrująca się jednak głównie na osobie wokalisty, Eddiego Veddera, czyli pozycja must-have na półce każdego fana Pearl Jamu.
Od początku jednak widać dość dużą tendencyjność książki (bardzo duży nacisk na osobę wokalisty, reszta członków zespołu została opisana dość pobieżnie). Niby tytuł sugeruje, że właśnie tego należałoby się spodziewać, ale... miło byłoby poczytać więcej o reszcie zespołu. Nie żebym nie lubiła wokalisty, jednakże nie jest on moim ulubionym członkiem PJ.
Zdjęcia w zdecydowanej większości przedstawiają Eddiego, jest kilka zdjęć zespołowych, kilka z niepełnym składem, a zdjęć przedstawiających samych członków zespołu innych niż Eddie jest dosłownie kilka. Miłą niespodzianką jest zdjęcie Nirvany.
Co mogę policzyć książce na plus to na pewno to, że dołożyła trochę informacji do tych, które już posiadam. Ale tu zaczynają się też niemiłe kwestie: pierwsza połowa książki aż roi się od błędów. Mnóstwo literówek, powtórzenia słów, błędne użycie słów, znaki przestankowe pojawiające się w zupełnie nieoczekiwanych miejscach. To jednak miłe złego początki. Znalazłam w treści kilka nieprawidłowych informacji (na przykład odnośnie flimu "Singles" Camerona Crowe'a. Książka rzecze, że Eddie Vedder zagrał tam wokalistę zespołu Citizen Dick, podczas gdy jego rolą był perkusista. Wokalistę zagrał Matt Dillon) oraz opisów do zdjęć. Niemal stanęło mi serce, gdy zobaczyłam jeden z nich. Fotografia przedstawia członków Pearl Jam oraz Soundgarden, podczas gdy podpis prawi, że owszem, jest to Pearl Jam, ale z ekipą techniczną. Rozumiem, że to książka o PJ, ale żeby potraktować inny bardzo ważny zespół grunge'owy, jakim jest Soundgarden, jako technicznych?
Co do dalszego wylewania żalów, opisując wcześniejsze zespoły, w których udzielali się muzycy, takie jak Green River czy Mother Love Bone, można było pomyśleć o wstawieniu odpowiednich fotografii. Warto byłoby też trochę więcej napisać na temat Alice in Chains. Po macoszemu zostały też potraktowane poboczne projekty muzyków, które w najlepszym wypadku pojawiły się w więcej niż jednym zdaniu.
Pomimo wielu elementów, które w tej książce mnie irytowały, czy też budziły niesmak, oceniam ją na 6 gwiazdek, bo co jak co - to jednak Pearl Jam. A ta nazwa zawsze budzi we mnie ciepłe uczucia.

Ciekawa książka opisująca dzieje zespołu Pearl Jam, koncentrująca się jednak głównie na osobie wokalisty, Eddiego Veddera, czyli pozycja must-have na półce każdego fana Pearl Jamu.
Od początku jednak widać dość dużą tendencyjność książki (bardzo duży nacisk na osobę wokalisty, reszta członków zespołu została opisana dość pobieżnie). Niby tytuł sugeruje, że właśnie tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Yukiin

Yukiin

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Świetna i naprawdę zaskakująca końcówka serii. Nie mogę się doczekać kolejnej serii tego autora, Judge :)

Świetna i naprawdę zaskakująca końcówka serii. Nie mogę się doczekać kolejnej serii tego autora, Judge :)

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Najnowsza książka Jakuba Ćwieka stanowi hołd oddany ukochanej opowieści dzieciństwa pisarza, czyli Piotrusia Pana. Nie opowiada on jednak jeszcze raz przygód Piotrusia, Dzwoneczka i Zagubionych Chłopców, jedynie snuje przypuszczenia, co mogłoby stać się z chłopcami i małą wróżką po zwycięstwie nad Kapitanem Hakiem.
Zagubieni Chłopcy X lat później w wydaniu Ćwieka to gang motocyklowy, grupa wiecznych chłopców w skórach i (sic!) ćwiekach, dowodzonych przez charyzmatyczną i bezkompromisową Dzwoneczek. Chłopcy rozbijają się gdzie chcą, jeżdżą na Skróty, dymają każdą laskę, która im się spodoba, przeklinają, o ile nie są w obecności Mamy (jak każe się tytułować Dzwoneczek) - słowem, bimbają sobie na poważne życie i korzystają z niego, ile wlezie. Owszem, zdarzają im się poważniejsze obowiązki - ale i tak podchodzą do nich jak do świetnej okazji do zabawy. Nie zapominają jednak, skąd się wzięli: dość regularnie starają się urządzać wycieczki do Nowej Nibylandii (jak zwą swą siedzibę) dla sierot z pobliskiego miasteczka. Najbardziej rokujących przyjmują do swoich szeregów jako "Dzieciaki" - a dopiero, gdy udowodnią swoją wartość, przyjmują ich w poczet Zagubionych Chłopców.
Jak przystało na wiecznych chłopców, dzieje się sporo, jest głośno, w tle pobrzmiewa metal i ryk motorów, pojawia się mnóstwo niewybrednych i niedwuznacznych aluzji, są dziewczyny, są noże, broń palna, ogień - wszystko, co kręci chłopaków w pewnym wieku.
Trudno mi określić formalnie, do jakiego typu zaliczyć ten utwór, ale chyba najbliżej prawdy będzie zbiór krótkich opowiadań o w miarę wspólnej osi fabularnej, jednak nie na tyle zwięzłej, by traktować go jako powieść. Czyta się "Chłopców" lekko, łatwo i przyjemnie, od czasu do czasu człowiek się zaśmieje. No i są fajne ilustracje. A jednak mimo wszystko, po przeczytaniu czuć lekką nutkę smutku. Niby zabawa, niby fajnie, a jednak...
Postacie są charakterne, zarysowane grubą kreską i budzą sympatię. Mamy całą galeryjkę mniej lub bardziej wyrośniętych i inteligentnych chłopaków, buńczucznych, zawziętych, upartych, upierdliwych, humorzastych, rozgadanych i milczących, dowcipnisiów i majsterkowiczów. Na wyróżnienie zasługują Kędzior (mój faworyt), Milczek i Stalówka (który jako jedyny z chłopców dorósł), nie zapominajmy także o Dzwoneczek, która rządzi stalową ręką, ale serce ma czułe. I mistrz drugiego planu, czyli Pan Proper.
Jak może wynikać z posłowia i z samego zakończenia - możemy spodziewać się kolejnej książki o przygodach Zagubionych Chłopców. Oby była równie udana jak ta.

Najnowsza książka Jakuba Ćwieka stanowi hołd oddany ukochanej opowieści dzieciństwa pisarza, czyli Piotrusia Pana. Nie opowiada on jednak jeszcze raz przygód Piotrusia, Dzwoneczka i Zagubionych Chłopców, jedynie snuje przypuszczenia, co mogłoby stać się z chłopcami i małą wróżką po zwycięstwie nad Kapitanem Hakiem.
Zagubieni Chłopcy X lat później w wydaniu Ćwieka to gang...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

"Pieprzyć jedno miasto. Cały świat bym spalił, żeby ją uratować."

Caine. Znany na całym świecie, jego Przygody rozchodzą się na pniu. Wszyscy chcą mieć jego sześciany, najlepiej bezpośrednie. Cały świat za nim szaleje...
Ale... kim jest?
Caine to tylko postać. W to chce wierzyć Shanna Leighton, żona Hariego Michaelsona. Kim jest Hari? Kim jest Shanna? Tyle pytań, które proszą się o odpowiedź. Najlepiej więc zacząć od początku.

Matthew Woodring Stover kreuje w swojej powieści świat na kształt naszego. Jest rok około 2200, Ziemia jest o wiele bardziej zaawansowana technologicznie, jednak na społeczeństwie wymuszono podział kastowy: Robotnicy, Pracownicy, Administratorzy, Biznesmeni, Uprzywilejowani. Wśród Pracowników znajdują się Aktorzy, których zajęcie przez analogię do naszego świata można opisać jako "pracę w sektorze rozrywki". Co jednak stanowi o odmienności dwóch światów, tego, który znamy, i tego, o którym czytamy?
Przede wszystkim sam rys ideologiczny pracy jako Aktor, który diametralnie różni się od pojęcia, które znamy. Aktor w świecie Stovera to wyszkolony w walce mieczem lub magją wojownik, którego to wysyła się na przygody. Technologia pozwoliła na opracowanie maszynerii zwanej Transferem Winstona, która daje możliwość przeniesienia dowolnego obiektu z Ziemi do równoległego świata, zwanego Nadświatem. Łączność z Aktorami zapewnia wszczepiony im do czaszki myśloemiter, który nagrywa lub na bieżąco transmituje to, co dzieje się z danym Aktorem. Nadświat jest niebezpieczny, co więc, gdy ktoś zginie? Absolutnie nic, Studio jedynie zgarnie większe zyski z bardziej emocjonującej Przygody.
Tak przedstawiają się realia Aktora Hariego Michaelsona, który zdobył światową sławę jako Caine, bezwzględny, bezlitosny i pełen morderczego wdzięku łotr. Facet po czterdziestce, ustawiony, może tylko humor psuje mu fakt, że nie potrafi dogadać się z żoną, Shanną. Nagle dostaje od Studia propozycję zakończenia kariery z przytupem i przyklaskiem: zostanie wysłany do Nadświata z misją zgładzenia obecnego cesarza Ankhany, niejakiego Ma'elKotha, który wyjątkowo bruździ studiu i Radzie Zarządców. Proste? Być może, gdyby nie fakt, że gość para się magją. I to jaką. Hm, jakiś haczyk? A, przypadkiem napomykają, że myśloemiter jego żony przez jedno rzucone zaklęcie został odłączony od sieci. Gorzej, że jeśli w ciągu pięciu najbliższych dni (około, nie można mieć pewności, margines błędu wynosi jakieś 10 godzin) nie wróci na Ziemię, wypadnie z fazy z Nadświatem... i szczerze mówiąc, nie wiadomo dokładnie, co by się z nią stało. Dość rzec, że po przejściu przez niezliczoną ilość światów równoległych między Ziemią a Nadświatem naprawdę nie wolelibyście jej oglądać.
I ostatni gwóźdź do trumny: chciałbyś uratować żonę? W porządku, tylko najpierw zgładź cesarza.
Caine postawiony pod ścianą podejmuje jedyną możliwą dla niego decyzję - zgadza się. Trafia do Ankhany, miasta, które uwielbia, jednak nie można powiedzieć, by miłość ta była odwzajemniona. I tu zaczynają się kłopoty, a akcja rozkręca się jak ściśnięta sprężyna. Widowiskowe, niezwykle plastyczne sceny walki działają na wyobraźnię i wręcz pozwalają usłyszeć chrupot łamanych kości i szczęk oręża. Napotykamy na korowód ciekawych i zróżnicowanych postaci o wyrazistych charakterach, które przedstawiają unikalny skład etniczny (skalnicy, pierwotni, drzewinki, ogrille...). Wartka, wciągająca, ciekawa fabuła, która po skończeniu działa na część mózgu odpowiedzialną za uzależnienia i naciska do sięgnięcia po kolejny tom...
A teraz słów kilka o głównym bohaterze. Caine to z pozoru zabijaka, którego postać jest prosta jak konstrukcja cepa. Z pozoru. Im dalej docieramy, tym bardziej widać, że pod płaszczykiem zgryźliwości, sarkazmu i ogólnego braku poszanowania dla powszechnie respektowanych zasad kryje się ktoś wrażliwy, kto dla ukochanych osób jest skłonny do największych poświęceń... pomimo tego, że nadal pozostaje kawałem skurwysyna. Caine ma w sobie magnetyzm, charyzmę, jest draniem, a jednak nie sposób go nie lubić. A przy tym jest niesłychanie przewrotny - potrafi odwinąć nietęgie świństwo, a parę stron później zaskakuje wyjątkowo taktownym wyjściem z sytuacji. A do tego brawa dla tłumaczy - dawno nie czytałam tak finezyjnie dobranych przekleństw. Po lekturze tej książki Caine/Hari stał się moim ulubionym książkowym bohaterem. I o dziwo, to właśnie z nim utożsamiałam się podczas czytania, a nie z bohaterką kobiecą (Pallas Ril).
Stover dokonał naprawdę udanego mariażu science fiction i fantasy. Zestawienie ze sobą zaawansowanej technologicznie Ziemi i typowo fantastycznego Nadświata w połączeniu z wyrazistymi postaciami tworzy naprawdę smakowity kąsek dla czytelników. Gorąco polecam!

"Pieprzyć jedno miasto. Cały świat bym spalił, żeby ją uratować."

Caine. Znany na całym świecie, jego Przygody rozchodzą się na pniu. Wszyscy chcą mieć jego sześciany, najlepiej bezpośrednie. Cały świat za nim szaleje...
Ale... kim jest?
Caine to tylko postać. W to chce wierzyć Shanna Leighton, żona Hariego Michaelsona. Kim jest Hari? Kim jest Shanna? Tyle pytań, które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Obiecujący początek w wojennej Warszawie, intrygujący początkowy fragment drugiej części. Potem jest już tylko gorzej.
Kolejna książka Barkera, którą się mocno rozczarowałam. Klimat, na początku wciągający, z czasem zaczyna nużyć. Im dalej czytałam, tym większą miałam ochotę odłożyć tę książkę, ale nie lubię nie kończyć zaczętych książek.
Finał naprawdę rozczarowuje. Defekacja na ludzi mających wyzionąć ducha i stepowanie po dziwnych, ruszających się kawałkach głównego czarnego charakteru są poniżej pewnego poziomu. I Anthony Breer, połykacz żyletek, którego postać budziła we mnie mdłości.
Zdecydowanie nie polecam. Z całej książki najlepszy jest początek i tylko z sympatii, że autor zagraniczny umieścił choćby krótki fragment w Polsce, i to jeszcze w czasach wojny, daję ledwo naciągnięte 3 gwiazdki.

Przynajmniej nie żałuję wydanych pieniędzy, bo kupiona nad morzem prawie za bezcen :P

Obiecujący początek w wojennej Warszawie, intrygujący początkowy fragment drugiej części. Potem jest już tylko gorzej.
Kolejna książka Barkera, którą się mocno rozczarowałam. Klimat, na początku wciągający, z czasem zaczyna nużyć. Im dalej czytałam, tym większą miałam ochotę odłożyć tę książkę, ale nie lubię nie kończyć zaczętych książek.
Finał naprawdę rozczarowuje....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po raz kolejny Rafał Kosik potwierdza swoją klasę jako autora książek oraz klasę tej serii i wyznacza nowe standardy powieści sf dla młodych czytelników.

Książka zaczyna się dokładnie tam, gdzie poprzednia skończyła. Specyfika świata, w którym się znajdują, piętrzy przed przyjaciółmi wiele problemów. Po pierwsze - Nika trafia do świata, w którym nadal ma rodziców i jest rozdarta pomiędzy chęcią powrotu razem z chłopakami, a chęcią pozostania. Po wtóre - jako, że Warszawa jest nadal pod okupacją niemiecką, Felix, Net i Nika mieć poważny kłopot, jak dotrzeć z powrotem do pierścienia. A to tak naprawdę dopiero początek...
Przyjaciele w swej podróży trafiają do światów, które, mimo iż na pierwszy rzut oka są absurdalne, tak naprawdę pokazują alternatywną rzeczywistość kształtowaną alternatywną historią - są wyrazem przypuszczeń autora, jak mogłaby wyglądać Polska, gdyby pewne wydarzenia potoczyły się inaczej. Wizja Warszawy Zachodniej, gdzie udało się Powstanie Warszawskie, czy Rzeczypospolitej rozciągającej się od Francji i Włoch po Chiny - bezcenna.
Pełno tu akcji, cały czas coś się dzieje. Bohaterowie mają już dosyć ciągłej wędrówki po światach, co skutkuje kolejnymi kłótniami i próbami dostosowania się do kolejnych rzeczywistości. Nie zabrakło też motywu deus ex machina w postaci pojawienia się Złotego Jeża oraz nawiązania do poprzednich części serii - przyjaciele po raz drugi spotykają Anachrona, i trzeba przyznać, spotkanie to jest brzemienne w skutki. A wracając do wspomnianego przed chwilą Złotego Jeża - wreszcie zostaje rozwiana jego tajemnica. W nader zaskakujący sposób.
I na deser - końcówka. Doprawdy, chylę czoła. Surrealistyczna psychodelia pogoni za kluczem do powrotu, wiodąca przez większość lokacji, które pojawiły się w serii. Zagmatwany, karłowaty wszechświat zamieszkany przez Felixów, Netów i Niki po prostu wcisnął mnie w siedzisko.
Czekam z niecierpliwością na kolejną część serii. Pan Kosik coś wspominał, że ma być teraz bardziej romantycznie... skoro tak, to być może pogłębi się wątek Laury i Felixa? Kto tam wie. Tak czy tak, na pewno z chęcią przeczytam, a jako, że od kilku tomów poziom nie spada poniżej pewnego poziomu, rzekłabym nawet, pnie się do góry, raczej się nie rozczaruję.

Po raz kolejny Rafał Kosik potwierdza swoją klasę jako autora książek oraz klasę tej serii i wyznacza nowe standardy powieści sf dla młodych czytelników.

Książka zaczyna się dokładnie tam, gdzie poprzednia skończyła. Specyfika świata, w którym się znajdują, piętrzy przed przyjaciółmi wiele problemów. Po pierwsze - Nika trafia do świata, w którym nadal ma rodziców i jest...

więcej Pokaż mimo to