rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Drugi rok liceum, czyli czas tuż u progu dorosłości, spędzany w dużej mierze z koleżankami i kolegami z klasy, których powinno się już trochę znać, ale może nie było zbyt wielu okazji, by poznać ich tak naprawdę.

I wtedy wkracza Kaśka Makowska. Jest jak huragan - porywcza i pyskata, zabawna i sarkastyczna, bystra i inteligentna, lecz nieprzywiązująca wagi do konwenansów.

Przynosi ze sobą zamęt, tajemnicę, ale i wiele ciepła oraz zdolność do integracji młodych osób, które żyły dotąd obok siebie.

Wraz z nią zjawia się jeszcze jeden nowy uczeń. Oraz dwoje nauczycieli. Okazuje się również, że dwoje uczniów z klasy straciło w ostatnim roku bliskich, a akcja rozgrywa w pierwszych dwóch miesiącach powakacyjnych. Czy ta dwoistość ma szczególne znaczenie? Zachęcam, byście odkryli to sami.

Młodzieżowa, lecz dotykająca bardzo wielu dorosłych problemów powieść Martyny Pawłowskiej-Dymek skupia się na życiu szkolnym i pozaszkolnym kilkunastu młodych, zwykle gniewnych, i kilku dorosłych, zagubionych, starających się mniej lub bardziej nadążać za młodzieżą.

Autorka przerzuca czytelnika między perspektywami niemal wszystkich osób występujących w książce. Pod postacią narratora personalnego wnika w umysły uczniów IIb, nauczycieli czy członków rodziny. Na dodatek jedna z uczennic, Róża, prowadzi kronikę szkolną, co pozwala na wprowadzenie dodatkowego punktu widzenia, zarazem spajającego i subiektywnego.

Akcja równie często jak w szkolnych zakamarkach, rozgrywa się w przestrzeni poza: w zaprzyjaźnionej kawiarni ("Latte nad poziomy"), domach uczniów, na spacerach. Nasi bohaterowie zresztą znacznie więcej czasu niż na naukę poświęcają na relacje rodzinne, romantyczne i przyjacielskie, rozwijanie hobby, rozwiązywanie problemów życiowych. Tych ostatnich jest co niemiara: od przygotowań do występu szkolnej kapeli na konkursie łowców talentów, przez problemy z cerą, aż po te najpoważniejsze - śmierć czy narodziny w rodzinie. Pojawiają się też, subtelnie zasygnalizowane, tematy przemocy szkolnej, molestowania czy choroby psychicznej, są one jednak zaledwie sugerowane, przedstawione z dużą wrażliwością, bez nastawienia na kontrowersje.

A skoro już jesteśmy przy kontrowersjach, zaskoczyło mnie bardzo, że uczniowie IIb są nieco retro, mało przeklinają, mało się upijają czy narkotyzują, niemal nie uprawiają seksu. Rzadko też korzystają z mediów społecznościowych, a wolny czas pragną poświęcać na rozwój sportowy lub muzyczny. Stąd pierwszy tom serii Wszyscy mamy źle w głowach śmiało można polecić nieco młodszej młodzieży, ale też i osobom starszym, np. dziadkom.

Osobną kwestię stanowią wątki muzyczne. W pierwszej scenie jeden z uczniów, Jakub, na rozpoczęcie roku szkolnego przynosi gitarę. Wygląda jak strzelba Czechowa, prawda? Czy wypali? Ależ oczywiście. Podobnych strzelb zresztą znajdziecie w powieści bez liku. Nie mogłabym jednak pozbawić Was przyjemności ich samodzielnego odkrywania.

Tytuł serii został zapożyczony z jednego ze słynnych polskich przebojów rockowych, w książce pojawiają się także teksty piosenek (np. Beatlesów czy Nirvany, jak również autorskich) czy opisy prób zespołu Szatnia, a nawet porównania do muzyków (Axla i Slasha, chyba nie muszę wyjaśniać, o kogo chodzi).

Uwagę zwraca niemal całkowita nieobecność miasta (akcja rozgrywa się w Krakowie), co stwarza wrażenie, iż bohaterowie poruszają się po przestrzeni nieznanej, konstruującej się na ich (oraz czytelnika) oczach. Jest to przestrzeń, która osadza się dzięki postaciom i plasuje wraz z nimi, jakby specjalnie dla nich.

To konstruowanie wiąże się również z odrzuceniem teatralności, wnikaniem zarówno autorki, jak i bohaterów w rozmaite prawdy. Bo jak dowiadujemy się w jednej z introspekcji:

"Odniósł wrażenie, jakby oboje mieli na twarzach maski i w tej samej chwili je zdjęli. Pod spodem zobaczył twarz podobną do własnej, choć nie z wyglądu".

Drugi rok liceum, czyli czas tuż u progu dorosłości, spędzany w dużej mierze z koleżankami i kolegami z klasy, których powinno się już trochę znać, ale może nie było zbyt wielu okazji, by poznać ich tak naprawdę.

I wtedy wkracza Kaśka Makowska. Jest jak huragan - porywcza i pyskata, zabawna i sarkastyczna, bystra i inteligentna, lecz nieprzywiązująca wagi do konwenansów....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powieść porównywana z „Drogą” McCarthy'ego, całkiem niesłusznie. Napisana bardzo przeciętnie, językiem zbliżonym do stylu zero, pozbawiona grozy i nieskłaniająca do większych przemyśleń opowieść o rodzinie żyjącej z dala od cywilizacji, wypełniającej schematycznie topos „domu w środku lasu”.

Powieść porównywana z „Drogą” McCarthy'ego, całkiem niesłusznie. Napisana bardzo przeciętnie, językiem zbliżonym do stylu zero, pozbawiona grozy i nieskłaniająca do większych przemyśleń opowieść o rodzinie żyjącej z dala od cywilizacji, wypełniającej schematycznie topos „domu w środku lasu”.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nieźle napisana, rzetelna książka popularnonaukowa poruszająca takie tematy jak ludzkie pochodzenie i ewolucja (w porównaniu z wymarłymi odnogami ludzi jak neandertalczycy czy australopiteki, a także naczelnymi), o chorobach układu kostnego, zmianie szkieletu w ciągu życia, a nawet o tym, jak chodzenie pomaga w myśleniu.

Przyznam, że zabrakło mi trochę perspektywy futurologicznej, ale nie można mieć wszystkiego, prawda? ;)

Nieźle napisana, rzetelna książka popularnonaukowa poruszająca takie tematy jak ludzkie pochodzenie i ewolucja (w porównaniu z wymarłymi odnogami ludzi jak neandertalczycy czy australopiteki, a także naczelnymi), o chorobach układu kostnego, zmianie szkieletu w ciągu życia, a nawet o tym, jak chodzenie pomaga w myśleniu.

Przyznam, że zabrakło mi trochę perspektywy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cóż tu dużo mówić, Lem był intelektualistą i erudytą, a interdyscyplinarność, którą wprost żongluje (czasem, dodajmy szczerze, to przemieszanie nie wychodzi mu aż tak wspaniale, jak można tego oczekiwać) dobitnie pokazuje, że był umysłem wszechstronnym, z ambicjami do zajmowania się literaturą, biologią, astronomią, filozofią, historią, a nawet religią.

Cóż tu dużo mówić, Lem był intelektualistą i erudytą, a interdyscyplinarność, którą wprost żongluje (czasem, dodajmy szczerze, to przemieszanie nie wychodzi mu aż tak wspaniale, jak można tego oczekiwać) dobitnie pokazuje, że był umysłem wszechstronnym, z ambicjami do zajmowania się literaturą, biologią, astronomią, filozofią, historią, a nawet religią.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Chociaż na Legimi znajduje się w kategorii „Kryminał”, tak naprawdę to eklektyczna satyra z fantastycznym wątkiem odmiany bohatera dzięki terapii odmładzającej. Miałam wrażenie przesytu, zbyt szybkiej przebieżki po tematach, gatunkach i miejscach akcji, ale chyba taki już urok obcowania z prozą Wolskiego.

Chociaż na Legimi znajduje się w kategorii „Kryminał”, tak naprawdę to eklektyczna satyra z fantastycznym wątkiem odmiany bohatera dzięki terapii odmładzającej. Miałam wrażenie przesytu, zbyt szybkiej przebieżki po tematach, gatunkach i miejscach akcji, ale chyba taki już urok obcowania z prozą Wolskiego.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Tym razem detektyw Przypadek wkracza w środowisko zbieraczy złomu, musi też zmierzyć się z lokalnymi ekologami, a książka utrzymana jest w konwencji „westernów” o Winnetou. I mówiąc szczerze, te właśnie wkręty okazują się o wiele bardziej fascynujące od samego śledztwa.

Tym razem detektyw Przypadek wkracza w środowisko zbieraczy złomu, musi też zmierzyć się z lokalnymi ekologami, a książka utrzymana jest w konwencji „westernów” o Winnetou. I mówiąc szczerze, te właśnie wkręty okazują się o wiele bardziej fascynujące od samego śledztwa.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Lekka, błyskotliwa komedia kryminalna oparta o absurd. Kompletnie nie trafia w moje poczucie humoru, ale cenię za intertekstualne nawiązania do klasyki gatunku. Najbardziej podobał mi się tom pierwszy, zamierzam sięgnąć po całą serię.

Lekka, błyskotliwa komedia kryminalna oparta o absurd. Kompletnie nie trafia w moje poczucie humoru, ale cenię za intertekstualne nawiązania do klasyki gatunku. Najbardziej podobał mi się tom pierwszy, zamierzam sięgnąć po całą serię.

Pokaż mimo to


Na półkach:

„Komputer Ortmana” to lekka, pozbawiona walorów innych niż rozrywkowe powieść sensacyjna o tytułowym niezwykłym komputerze, przedmiocie zainteresowania agencji kilku wywiadów oraz tajemniczych organizacji.

Pościgi, strzelaniny, zwroty akcji i upchnięcie całego kiczu, jaki tylko możecie sobie wyobrazić, na 250 stronach.

Idealna lektura do czasu, aż wypije się poranną kawę. Potem mózg zaczyna działać, a wtedy już wypada przerzucić się na coś bardziej intelektualnie angażującego ;)

„Komputer Ortmana” to lekka, pozbawiona walorów innych niż rozrywkowe powieść sensacyjna o tytułowym niezwykłym komputerze, przedmiocie zainteresowania agencji kilku wywiadów oraz tajemniczych organizacji.

Pościgi, strzelaniny, zwroty akcji i upchnięcie całego kiczu, jaki tylko możecie sobie wyobrazić, na 250 stronach.

Idealna lektura do czasu, aż wypije się poranną kawę....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

VanderMeer serwuje nie tylko ucztę wyobraźni, lecz nade wszystko szaleństwa, onirycznego zjazdu w czeluście koszmaru, przy których Inferno Dantego zdaje się igraszką, wręcz przedsionkiem raju.

Oto Veniss, planeta, gdzie, co najważniejsze, kryje się pod powierzchnią, w kręgach zaludnionych postaciami, o których nie śnił nawet Bosch.

Śnienie zresztą stanie się tu leitmotivem, wokół którego kręci się życie Nicoli i Nicholasa, bliźniaków połączonych w sposób mistyczny, przenikający niejeden świat, oraz podążającego ich tropem Shadracha, ukochanego kobiety.

Każda z postaci podejmuje własny quest, próbując dostać się do Quena, hybrydycznego Boga, ulepionego z części ciał potworów. Veniss bowiem zaludniają stworzenia inżynierii genetycznej, a ich kreacja należy do jednych z podstawowych zabaw i zarazem form sztuki.

Jednak to podróż Shadracha, który pragnie odzyskać Nicolę, okazuje się najbardziej spektakularna. Przyjmuje rolę Wergilego, za przewodnika mając głowę surykatki (stworzenia służebne o zdolnościach poznawczych zbliżonych do ludzi, które poznajemy w przededniu rewolucji), nazwanej Janem Chrzcicielem.

Podobnych nawiązań o charakterze religijnym, literackim i mitologicznym przewija się przez tę kruciuchną powieść ogrom. Warstwy podzielnego na kręgi molocha-lewiatana, przywodzące na myśl fabryki i obozy zagłady, w których grasują handlarze organów, współistnieją bowiem z warstwami filozoficznymi, palimpsestowością kulturową oraz uniwersalnymi refleksjami nad naturą moralną i przyszłością ludzkiego gatunku.

To nie jest ponura dystopia, to wszechogarniający Szeol, w którym nigdy nie będzie zbawienia.

VanderMeer serwuje nie tylko ucztę wyobraźni, lecz nade wszystko szaleństwa, onirycznego zjazdu w czeluście koszmaru, przy których Inferno Dantego zdaje się igraszką, wręcz przedsionkiem raju.

Oto Veniss, planeta, gdzie, co najważniejsze, kryje się pod powierzchnią, w kręgach zaludnionych postaciami, o których nie śnił nawet Bosch.

Śnienie zresztą stanie się tu...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Inne nieba Ewa Białołęcka, Krystyna Chodorowska, Agnieszka Hałas, Anna Hrycyszyn, Aneta Jadowska, Aleksandra Janusz, Anna Kańtoch, Magdalena Kubasiewicz, Anna Nieznaj, Martyna Raduchowska, Milena Wójtowicz, Aleksandra Zielińska
Ocena 6,7
Inne nieba Ewa Białołęcka, Kry...

Na półkach:

„Inne nieba” rozczarowują... nijakością. Niewykluczone, że to moja wina – czytam za dużo zbyt dziwnych rzeczy, a potem wydaje mi się, że każdy tekst powinien być światotwórczo dopracowany na poziomie Uczty Wyobraźni, a egzystencjalizmem dorównywać Wojtkowi Guni. Tak czy inaczej –nie wiem, co chciały przekazać autorki. Z małym wyjątkiem. Religijna fantastyka naukowa to gatunek, który wprost szarpie mnie za serce. Uwielbiam, chciałabym, by było jej jak najwięcej i jak najlepszej jakości.

Dlatego ujęła mnie bardzo „Dezerterka” Aleksandry Janusz, a szczególnie fragment:

„Ojciec, chociaż sam na mszę nie jeździł, poczuł się nieco urażony i powiedział, że to już przesada. Żenia odmówił podwózki robota, powtarzając argument o braku duszy, więc starsza pani jak zwykle pojechała tylko z wujkiem. Androidka przycupnęła w altance i odtwarzała zapętloną piosenkę „Who Wants to Live Forever” grupy Queen”.

Może dlatego, że pewien mój przyjaciel, z wykształcenia zresztą teolog, jest znawcą i wielkim miłośnikiem zespołu :) Co więcej – kilka stron dalej rzeczona androidka gra na gitarze „Blowin' in the Wind” Dylana, czym dźga mnie w każdą komórkę ciała.

„Inne nieba” rozczarowują... nijakością. Niewykluczone, że to moja wina – czytam za dużo zbyt dziwnych rzeczy, a potem wydaje mi się, że każdy tekst powinien być światotwórczo dopracowany na poziomie Uczty Wyobraźni, a egzystencjalizmem dorównywać Wojtkowi Guni. Tak czy inaczej –nie wiem, co chciały przekazać autorki. Z małym wyjątkiem. Religijna fantastyka naukowa to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sympatyczna książka o wakacjach na wsi z ekscentryczną rodziną. Polecać – pewnie polecam, ale nie wiem, czy za miesiąc będę jeszcze o niej pamiętać. Może jestem po prostu „za duża”, a do wakacji za daleko ;)

Sympatyczna książka o wakacjach na wsi z ekscentryczną rodziną. Polecać – pewnie polecam, ale nie wiem, czy za miesiąc będę jeszcze o niej pamiętać. Może jestem po prostu „za duża”, a do wakacji za daleko ;)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Gaiman jak zwykle czaruje słowem w baśni o poszukiwaniu gwiazdy, poświęceniu i przekraczaniu granic – dla innych, lecz przede wszystkim siebie. Sięgając do klasycznej opowieści o podróży bohaterki w głąb własnej jaźni (Kojarzycie pewną dziewczynkę, którą zwiódł królik?), zmusza nas do sprawdzenia, co kryje druga strona muru stającego się metaforycznym lustrem.

Jak zaznacza narrator:

"Często mówimy o królach i królowych Krainy Czarów, tak jak o królach i królowych Anglii. Lecz Kraina Czarów jest większa niż Anglia, większa niż nasz świat (jako że od początku świata każda kraina, która znikała z mapy dzięki wysiłkom badaczy i śmiałków wyruszających w drogę, by udowodnić, że nie istnieje, trafiała do Krainy Czarów. Toteż w chwili, gdy to piszemy, stała się ona naprawdę ogromna i mieści w sobie wszelkie możliwe terytoria)".

Gaiman jak zwykle czaruje słowem w baśni o poszukiwaniu gwiazdy, poświęceniu i przekraczaniu granic – dla innych, lecz przede wszystkim siebie. Sięgając do klasycznej opowieści o podróży bohaterki w głąb własnej jaźni (Kojarzycie pewną dziewczynkę, którą zwiódł królik?), zmusza nas do sprawdzenia, co kryje druga strona muru stającego się metaforycznym lustrem.

Jak zaznacza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trzeci tom niesamowitej serii o przygodach krakowskich licealistów. Zarówno w życiu osobistym, jak i szkolnym Kaśki, Róży, Bartka, Ewy, Elsy, Zuzy, Marka, Żulka, Kuby, Adama i pozostałych bohaterów dzieje się wiele: imprezy, plenerd fotograficzny, przygotowania do sprawdzianów, próby zespołu, problemy rodzinne, związki i zerwania, Walentynki, kłamstwa drobne i te całkiem duże, nowe przyjaźnie, a nawet redefinicja własnej tożsamości seksualnej.

Martyna jak zwykle przeskakuje płynnie między postaciami, starając się zapoznać nas z rozmaitymi punktami widzenia, często wytrącając z komfortu, pozwalając zanurzyć się w sielankowej scenie, by zaraz zepsuć błogość kolejnym fragmentem wdzierającej rzeczywistości. A ta dla mało kogo okazuje się łaskawa. Zupełnie jak w realnym życiu, prawda?

I chociaż zewnętrzności miasta, kultury pozaszkolnej, polityki czy spraw rangi światowej nie ma w powieści niemal wcale (to mój jedyny "zarzut", co zresztą czyni książkę wyjątkową, zwróconą ku bohaterom), przeżycia wewnętrzne młodych ludzi, ich oswajanie traum, pierwsze przymiarki do dorosłości, czynione często bez powodzenia, choć z wielką odwagą, mocno zakorzeniają "Nie wszystko się ułoży" w tym, co znane, uniwersalne, doświadczalne.

Trzeci tom niesamowitej serii o przygodach krakowskich licealistów. Zarówno w życiu osobistym, jak i szkolnym Kaśki, Róży, Bartka, Ewy, Elsy, Zuzy, Marka, Żulka, Kuby, Adama i pozostałych bohaterów dzieje się wiele: imprezy, plenerd fotograficzny, przygotowania do sprawdzianów, próby zespołu, problemy rodzinne, związki i zerwania, Walentynki, kłamstwa drobne i te całkiem...

więcej Pokaż mimo to