rozwiń zwiń

Opowieść o „Mamie Muminków“, czyli Tove Jansson

LubimyCzytać LubimyCzytać
21.10.2020

Do księgarń trafiło właśnie wznowienie książki biograficznej o Tove Jansson – wybitnej fińskiej pisarce, malarce i ilustratorce, znanej na świecie jako twórczyni postaci Muminków. Niezwykła wyobraźnia i niepowtarzalny talent pozwoliły jej stworzyć cudowną krainę zamieszkaną przez postaci rodem ze skandynawskich mitów, znane przez dzieci i dorosłych na całym świecie. Dzięki wznowieniu biografii „Mama Muminków” autorstwa Boel Westin będziemy mogli poznać wiele nieznanych faktów z życia artystki. Zapraszamy do lektury fragmentu książki.

Opowieść o „Mamie Muminków“, czyli Tove Jansson

tove janssonMuminki to nie całkiem bajka...

Tove Jansson, młoda, obiecująca malarka, ilustratorka książek dla dzieci i uznana rysowniczka politycznych karykatur, wydała w 1945 roku pierwszą powieść o małych trollach, które bardzo spodobały się dorosłym, a dzieci je pokochały. Stworzyła Dolinę Muminków – szczęśliwą krainę, o której marzyła podczas wojennych nalotów – pełną ciepła, przyjaźni i koloru.

Wymyśliła sobie cudowny świat, do którego weszła i w nim się spełniła. Jako malarka, pisarka i kobieta, która na całe życie pokochała inną wyjątkowa kobietę, Tooti.

„Tove Jansson była geniuszem uniwersalnym z wybujałą potrzebą wyrażenia siebie, od pierwszych obrazków po ostatnią książkę. Powodowana nieustannym pragnieniem pisania i malowania – bez przerwy odczuwała głód tworzenia czegoś nowego”.

Intymne dzienniki z niemal całego życia, tysiące listów i szpargałów, ale przede wszystkim wieloletnia zażyłość z Tove pozwoliły Boel Westin, profesorce ze Sztokholmu, napisać fascynującą opowieść o twardo stąpającej po ziemi artystce i fenomenie jej Muminków. Na podstawie książki planowany jest film biograficzny fińskiej produkcji.

tove jansson

Tove Marika Jansson urodziła się 9 sierpnia 1914 roku w Helsinkach. Była fińską pisarką szwedzkojęzyczną, malarką, ilustratorką i rysowniczką komiksów, znaną najbardziej jako autorka książek o Muminkach. Jej ojciec Viktor Jansson był rzeźbiarzem, a matka, Signe – projektantką. Jej bracia również byli artystami: Per Olov Jansson fotografem, Lars Jansson autorem tekstów i rysownikiem komiksowym. Tove rysowała dla satyrycznego pisma „Garm”. W latach 1930–1933 studiowała malarstwo w Sztokholmie, później w Akademii Sztuki Ateneum w Helsinkach. Studiowała również w Paryżu. Tove Jansson mieszkała w Helsinkach, ale większość czasu spędzała z dala od swojego atelier, na wyspie Klovharu w Zatoce Fińskiej, która stała się tłem dla jej książek. Przez czterdzieści lat, aż do śmierci, żyła ze swoją partnerką, graficzką Tuulikki Pietilä – autorką wielu rysunków do jej książek. Ich wspólne podróże oraz pobyt na wyspie zostały utrwalone na taśmach filmowych, które stały się podstawą kilku filmów o ich życiu. Tuulikki Pietilä była pierwowzorem jednej z postaci z książek Tove Jansson – Too-tiki występującej w „Zimie Muminków” i „Opowiadaniach z Doliny Muminków”. 2 grudnia 1976 w Ambasadzie PRL w Helsinkach Tove Jansson odebrała przyznany jej w 1975 roku, na wniosek dzieci, Order Uśmiechu oraz legitymację z numerem 133. Zmarła 27 czerwca 2001 w Helsinkach. Kochają ją dzieci i dorośli na całym świecie.

Boel Westin jest szwedzką literaturoznawczynią i wykładowczynią na uniwersytecie w Sztokholmie. Jej doktorat był nowatorskim i wnikliwym studium „Familjen I dalen” (The Family in the Valley), poświęconym fenomenowi Doliny Muminków. Podczas tych prac weszła w bliską zażyłość z Tove Jansson, dzięki temu uzyskała dostęp do bardzo prywatnych, wręcz intymnych materiałów – dzienników, jakie Tove systematycznie pisała, i do jej korespondencji. Wiele razy odwiedziła Polskę, promując swą książkę i spotykając się z czytelnikami i miłośnikami twórczości Tove Jansson.

Książka jest już do kupienia w księgarniach online.

Zapraszamy do lektury fragmentu książki „Mama Muminków”:

Małe trolle i duża powódź nie zeszły jeszcze dobrze z prasy drukarskiej, gdy Tove zabrała się do nowego opowiadania. Paliła się do pisania. Hi­storie o Muminkach chciały zostać przelane na papier i wyjść na świat. Manuskrypt kolejnej części – Komety nad Doliną Muminków – przyrastał w zawrotnym tempie latem 1945 roku. Notatka „pisałam trolle” powtarza się w jej kalendarzu i już pod koniec lipca Tove stwierdza, że „Muminek jest gotowy”. Jesienią dopracowuje dzieło, a wiosną 1946 przychodzi radosna informacja z wydawnictwa: „Opowiadanie o Muminkach przyjęte!”. Natych­miast zaczyna robić ilustracje, jednocześnie kiełkuje w jej głowie następny epizod. Nim Kometa... jesienią wylądowała w księgarniach, ona już była w toku przygotowań do trzeciej książki pt. W Dolinie Muminków. Żądza „pisania trolli” okazała się tak silna, że musiała samą siebie napominać, by „zostawić Muminki” – po wakacjach miała się odbyć jej druga samodzielna wystawa – ale ona po prostu nie może się oprzeć. Słowem i obrazem buduje własny świat, innymi środkami niż malarstwo czy rysunek. Muminkowa rzeczywistość kształtuje się w obraz życia, a autorka staje się jednością ze swoim fikcyjnym otoczeniem. Nie istnieje w nim żadna inna władza poza jej władzą: „miły wieczór w atelier, sam na sam z Muminkiem” – konstatuje w listopadzie 1946 roku, tworząc Dolinę...

Po wojnie kolor do Tove Jansson powrócił i na nowo czuła zapał – do płócien, palety i pędzli. Spotkanie Atosa było istotne. Te dwa lata z nim – zwie­rza się Evie w noc świętojańską 1945 roku – uczyniły wszystko „bogatszym, cieplejszym i intensywniejszym”. Miłość do niego zmieniła mnie tak – konty­nuuje – że mogłabym nawet z radością za niego wyjść. Jest jednak warunek, z którego nigdy nie zrezygnuje: wolność pracy. Zachowałaby atelier, tak jak on swój gabinet w willi Grankulla. Do małżeństwa nie doszło, ale w trakcie trwania związku rozmawiają o nim wielokrotnie.

Latem 1945 roku Tove wybiera się w rodzinne strony Atosa, do Saltvik na północ od Mariehamn, aby poznać jego rodzinę i razem z nim zwiedzać Wyspy Alandzkie. Wśród miejscowych jego sześciu braci funkcjonowało pod epitetem „Zgroza z Saltvik” i Tove zdumiała różnica między nimi a jej mężczyzną: „ogromne, dzikie, roześmiane chłopy z owłosionym torsem, czerwo­nymi policzkami i o nieparzystej liczbie palców, oczu i nosów po bijatykach młodości”. Cóż za „niezwykłe chromosomy, którym udało się wyprodukować filozofa w takiej gromadzie!” – komentuje Evie. Bawi ją, że imię Atos nadano mu po jednym z Trzech muszkieterów – mama była pod wrażeniem powieści Dumasa – znalazła imię, które do niego pasowało.

Bardzo ważnym powodem podróży była też potrzeba samotności. Chciała mieć swobodę, więc rusza rowerem wokół wyspy, rozstawia sztalugi, maluje, kąpie się, żyje w plenerze, zbiera grzyby i konserwuje je w soli. I pisze usilnie, namiętnie, dzień w dzień. To właśnie w alandzkim krajobrazie nowe opowiadanie o „Muminku i strasznej komecie” – tak brzmi tytuł w pierwszym rękopisie – nabiera kształtów. Podąża za nią, dokądkolwiek by poszła, pisze je na skałach po kąpieli, w pokoju, przy sztalugach, płynąc do domu. Jej sa­motne przeżycia stają się przygodami trolla. Wpisuje impresje z tutejszych gór oraz to, jak staczali z Atosem kamienie w skalne uskoki. Manuskrypt zawiera notatkę o tym, jak uczył ją tej sztuki. Jako filozof znany z afirmacji życia naturalnie ma swój udział w tych awanturach, i należy przecież do pierwszych czytelników trolli.

Ilustracje do Komety nad Doliną Muminków wypączkowały w czasie kilku intensywnych tygodni w maju następnego, 1946 roku. Autorka zaczyna w ponurym nastroju, który często ją w latach wojny dopadał. „Przygnębiona. L. [Lallukka] Zaczęłam ilustracje do Muminka 2. Grankulla [willa Atosa]”. Ale praca ginie, a pod koniec czerwca przychodzi korekta „Muminka 2”. Teraz trzeba tekst i obraz połączyć ze sobą na stronach książki, jak w Nalleresan i innych zleceniach o podobnym charakterze. Tym razem treść wyszła spod jej pióra. Pracuje nad stroną graficzną wnikliwie. Kartka za kartką wkleja tekst na makietę, formatuje go, numeruje rysunki, podaje wymiary w centy­ metrach i rozmieszcza odpowiednio do treści. Przy korekcie układa stronę, szkicuje obrazki, pracuje nad paginami, tekstem i światłem. Znaki stają się częścią ilustracji, równocześnie Tove rozwija grafikę estetyczną, współod­działywanie między słowem pisanym a obrazem mającym korzenie w starej tradycji rysunku literackiego, wierszy ilustrowanych, pisma emblematycznego, kaligrafii itd. W literaturze dziecięcej aż roi się od przykładów: Alicja w Krainie Czarów Lewisa Carolla oraz Johna Tenniela czy wspomniany już Kubuś Puchatek A.A. Milne’a i E.H. Sheparda. Tove pełni wszystkie role: autorki, która wymyśliła tekst, artystki tworzącej rysunki oraz projektantki książki.

W Komecie... staje się jasne, w jaki sposób Tove łączy te dziedziny. Opowiadanie rodzi się poprzez język, po czym przychodzi obraz. Można by się spodziewać, że malarka przyjęłaby odwrotny porządek, ale słowa prawie zawsze przychodziły do niej pierwsze. Projektując Kometę..., w paru miejscach w korekcie szkicuje obrazkowe motywy (Muminek, Włóczykij, Mamusia), chociaż najczęściej daje tylko słowny opis, na przykład „Most”, „Małpka”, „Nurkuje”, „Piżmowiec w deszczu” itp. Ilustracje pojawiają się, kiedy tekst jest gotowy. Istnieją jednakże sceny, które musiały zostać wymyślone wi­ zualnie, już na samym początku. Manuskrypt Komety... kryje parę szkiców: jeden Muminka z wędrownym kijem, inny Włóczykija, który w powyższym opowiadaniu przeżywa literackie entrée.

Najbardziej dopracowana ilustracja wchodzi praktycznie niezmieniona do gotowej książki i taka pozostaje w późniejszych opracowaniach. Sygnalizuje w opowiadaniu powagę i niewątpliwie stanowi klucz do interpretacji. Morze zniknęło, widać sylwetki Muminka i jego kompanów wysoko na klifach nad wyschłym dnem. Prześwieca między oparami i czarnymi grzbietami urwisk. W tym dramatycznym spotkaniu człowieka z siłami wszechświata zawiera się sedno opowieści: groźba zagłady, ludzka marność na ziemi. Jednakże mieści się w niej także wola, aby tym mocom rzucić wyzwanie, determinacja, aby nad krawędzią przepaści szukać ratunku i ujść bez szwanku przed coraz gorętszym oddechem komety.


komentarze [3]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Lis 22.10.2020 09:31
Bibliotekarz

Ale jak to "właśnie trafiła"?? Tę książkę wydano w Polsce w 2012 roku

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
czytamcałyczas 22.10.2020 07:02
Czytelnik

Nie ma lubię biografii.Ale inni będą się cieszyć.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać 21.10.2020 15:12
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post