"Jak zakochać się w facecie, który mieszka w krzakach" to książka, która intryguje samym swym tytułem. Lektura o miłości wykształconej, pracującej kobiety to przypadkowo spotkanego bezdomnego? Co ona może w nim widzieć? Sięgnęłam po tę książkę z kilku powodów. Po pierwsze, bo miałam po prostu ochotę na lekką, niewymagającą lekturę, a że przy okazji trafiło się coś szwedzkiego, to nawet lepiej. Po drugie - główna bohaterka to Szwedka mieszkająca w Wiedniu i nieraz z uśmiechem czytałam jej obserwacje. W końcu sama też zamieniłam Szwecję na Wiedeń i trudno mi się czasem nie zgodzić z niektórymi zabawnymi komentarzami. Jest to dla mnie taka osobista ciekawostka - obserwować austriacką stolicę ze szwedzkiego punktu widzenia.
Jednak pominąwszy wiedeńskie wątki, książka jest przystępna w odbiorze i - zgodnie z oczekiwaniami - niewymagająca. Romans, który na logikę nie ma racji bytu, więc na pewno musi skończyć się happy endem. Cała historia widziana oczami głównej bohaterki, irytującej czasem swoim zachowaniem, ale czego innego oczekiwać od zakochanej? W końcu miłość jest ślepa i tak dalej… ;) Mnie czasem nieracjonalne zachowania obojga irytowały, ale może po prostu się czepiam ;). Mimo że to lektura z serii tych przeciętnych, czyta się dobrze… I zapewne szybko się zapomina.

"Jak zakochać się w facecie, który mieszka w krzakach" to książka, która intryguje samym swym tytułem. Lektura o miłości wykształconej, pracującej kobiety to przypadkowo spotkanego bezdomnego? Co ona może w nim widzieć? Sięgnęłam po tę książkę z kilku powodów. Po pierwsze, bo miałam po prostu ochotę na lekką, niewymagającą lekturę, a że przy okazji trafiło się coś...