Po kilku pierwszych stronach doszłam do wniosku, że oto mamy do czynienia z pozycją wyraźnie inspirującą się "Overlordem". Choć bohater nie znajduje się w świecie gry, to sporo rzeczy, od ogólnego klimatu, a skończywszy na systemie rang łowców przygód, mocno czerpie z przygód niejakiego Momongi. "Klon", pomyślałam lekceważąco... ale im dalej, tym bardziej mi się zaczęło podobać, a w chwili obecnej jestem bardzo ciekawa tego, co stanie się dalej. Przeszłość tytułowego Zabójcy Goblinów jest już w pierwszym tomie delikatnie zarysowana i jest to przeszłość przewidywalna do bólu - tak przewidywalna, że jestem przekonana, że kryje się tam coś więcej. Zresztą bardzo podoba mi się tutaj "żonglowanie" postaciami, bo tak naprawdę ciężko jednoznacznie powiedzieć, że to Zabójca jest głównym bohaterem.

Kreska jest przyjemna dla oka, choć trzeba z góry zaznaczyć, że jest to manga ecchi stawiająca duży palec stopy (albo nawet i całą stopę) na terytorium hentai. Niby nie ma tu genitaliów, ale pojawiają się sceny gwałtów, mam też nieodparte wrażenie, że wprowadzenie wątku chutliwości goblinów to jedynie sublimacja autora.

Po kilku pierwszych stronach doszłam do wniosku, że oto mamy do czynienia z pozycją wyraźnie inspirującą się "Overlordem". Choć bohater nie znajduje się w świecie gry, to sporo rzeczy, od ogólnego klimatu, a skończywszy na systemie rang łowców przygód, mocno czerpie z przygód niejakiego Momongi. "Klon", pomyślałam lekceważąco... ale im dalej, tym bardziej mi się zaczęło...