Jak nakarmić smoka

Okładka książki Jak nakarmić smoka Piotr Gosiek
Okładka książki Jak nakarmić smoka
Piotr Gosiek Wydawnictwo: Zysk i S-ka poezja
33 str. 33 min.
Kategoria:
poezja
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Data wydania:
2022-12-06
Data 1. wyd. pol.:
2022-12-06
Liczba stron:
33
Czas czytania
33 min.
Język:
polski
ISBN:
9788382027921
Średnia ocen

4,5 4,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
4,5 / 10
20 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1351
1349

Na półkach:

Zbiór wierszyków opatrzonych pięknymi ilustracjami. Do wspólnego czytania z najmłodszymi. Wszystkie wierszyki zachowane w tradycji Jana Brzechwy i Juliana Tuwima nie tylko bawią, ale też edukują. Co je smok i jak go karmić? Czego uczy nas wierszyk o osie i musze? Czy Kubuś dostał swój wymarzony telefon i co się stało później? Kto robi zakupy w świnternecie? Malutka, cienka książeczka ale niezwykle ciekawa i warta Waszej uwagi. Przyznam, że czytałam na głos wiersze i z przyjemnością robiłam to kilkukrotnie

Zbiór wierszyków opatrzonych pięknymi ilustracjami. Do wspólnego czytania z najmłodszymi. Wszystkie wierszyki zachowane w tradycji Jana Brzechwy i Juliana Tuwima nie tylko bawią, ale też edukują. Co je smok i jak go karmić? Czego uczy nas wierszyk o osie i musze? Czy Kubuś dostał swój wymarzony telefon i co się stało później? Kto robi zakupy w świnternecie? Malutka, cienka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1594
765

Na półkach:

Jedyna gwiazdka dla ilustratorki, bo ilustracje są piękne

Sama książka - nie
Wg mnie czytanie dzieciom takich tekstów może przynieść najwyżej zażenowanie, pogłębienie lęków (albo wręcz stworzenie nowych) i utratę pewności siebie

Nie uważam, że wiersze w których pisze się o dziecku "leniuch, cymbał, głąb, matoł" albo straszy się go ugryzieniami i innymi rodzajami przemocy - były w porządku

Ktoś tutaj dobrze napisał: strong boomer vibe
Cringe na prawie każdej stronie
Nie polecam

Jedyna gwiazdka dla ilustratorki, bo ilustracje są piękne

Sama książka - nie
Wg mnie czytanie dzieciom takich tekstów może przynieść najwyżej zażenowanie, pogłębienie lęków (albo wręcz stworzenie nowych) i utratę pewności siebie

Nie uważam, że wiersze w których pisze się o dziecku "leniuch, cymbał, głąb, matoł" albo straszy się go ugryzieniami i innymi rodzajami przemocy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
260
95

Na półkach: , , , , ,

Do tego, żeby napisać sympatyczną, fajną i wartościową książkę dla dzieci trzeba mieć talent.
Trzeba jednak mieć talent niesamowity i nieomal wybitny, żeby napisać taki zbiór wierszy dla dzieci, który mnie zdenerwował.


Strong boomer vibe
Książkę otwiera wierszyk ,,Smartfon Kubusia''. I przyznam, że z początku myślałam, że to będzie takie rymowane ględzenie o tym, że ,,smartfony są be, kiedyś to były czasy, teraz nie ma czasów'', ale kiedy doszłam do drugiej(!) zwrotki i przeczytałam: ,,A mama wspomina / jak się w tydzień znudził lekcjami pianina'' to mnie szlag trafił. Naprawdę? Czy próbowanie i porzucanie nowych rzeczy nie powinno być przywilejem dzieciństwa? To w takim razie kiedy dziecko ma próbować nowych rzeczy? Jak już dorośnie? W drodze między pracą a domem? Na emeryturze?
Dlaczego w ogóle mama Kubusia zakłada, że młodemu znudzi się smartfon, skoro znudziło mu się pianino? Przecież te rzeczy są od siebie całkowicie różne! A nawet jeśli mu się znudzi, ten smartfon to czy jest to dobry argument (podpowiadam: nie, nie jest) żeby dziecku odmawiać czegoś na czym mu zależy?

Ale! Wierszyk ma też morał, a jest on taki, że ,,smartfony są be'' i w ogóle to z Kubusia jest ,,leniuch, cymbał oraz głąb'', bo ma złe oceny i problemy w szkole. I ani słowa o tym, że rodzice, rozumiecie mili moi, mogą być odpowiedzialni za taki stan rzeczy. Nie. To z pewnością smartfon. To ta elektronika i pewnie jeszcze gry komputerowe.


Drugi wierszyk - ,,Dzień Borsuka'' – jest z kolei zwyczajnie, upraszam o wybaczenie, chamski. Przychodzi kruk do dzięcioła, żeby się dowiedzieć jak należy świętować dzień borsuka, na co dzięcioł mu odpowiada ,,Nijak! Bo to straszny mruk!''.
W ten oto ,,humorystyczny'' sposób uczymy dzieci, że nie trzeba być miłym i robić miłych rzeczy dla osób mrukliwych, małomównych czy zwyczajnie smutnych. Dobrze, że w Stumilowym Lesie o tym nie wiedzieli, bo wtedy życie Kłapouchego mogłoby być jeszcze bardziej szare i nieszczęśliwe.


Trzeci wierszyk (,,Wędrówka jeża'') dał mi na chwilę nadzieję na to, że może nie będzie aż tak źle, a te dwa pierwsze twory to tylko tak, no jakoś przypadkiem się znalazły w zbiorze, ale autor natychmiast wyprowadził mnie z błędu dzięki wierszykowi ,,Warto być miłym''.


W ogóle z całej lektury przebija przeświadczenie, że dzieci same z siebie są małymi demonicznymi niegrzecznymi i głupimi istotami, które trzeba ujarzmić i których w żadnym wypadku nie należy chwalić, bo kara działa najlepiej i najbardziej motywująco (,,Warto być miłym'', ,,Bazylicha'', ,,Klasówka'', ,,Jak nakarmić smoka?'', ,,O dziewczynce, która wrzeszczała''). A ośmieszanie dziecka też jest spoko (,,Smartfon Kubusia'', ,,Bazylicha'', ,,Straszna historia'') no bo przecież to, że nauczycielka – haha – uznaje, że błędy ortograficzne są najstraszniejszą rzeczą w klasie jest takie zabawne. Nic, tylko boki zrywać.
(Ale nikomu nie przyszło do głowy, że jeśli tych błędów jest naprawdę aż tak dużo u tak wielu dzieci w tak wielu wypracowaniach to może – nie wiem – trzeba wprowadzić jakieś zmiany do metod nauczania, bo obecne nie działają najlepiej?)


A wisienką na torciku niech będą celowe błędy w wierszyku ,,Bazylicha'' – do tej pory się zastanawiam, czy osoby sepleniące naprawdę są w stanie wypowiedzieć słowo ,,wśród'' w taki sposób, który usprawiedliwia jego zapis jako ,,fśrut''.
Niezależnie jednak od tego – dawanie dzieciom (które tak na dobrą sprawę cały czas uczą się języka) książki w której są celowe błędy ortograficzne nie jest dobrym pomysłem. Naprawdę.


Tylko ilustratorki żal...
Bo Natalia Huć wykonała kawał dobrej roboty tworząc ilustracje do ,,Jak nakarmić smoka'' – w szególności obrazki przedstawiające zwierzęta są urocze i wrażliwe, takie, że chce się na nie patrzeć. Bardzo chętnie zobaczyłabym jej prace w jakiejś fajnej i wartościowej historii dla dzieci.
I sama książka też jest ślicznie wydana. I w twardej oprawie, i z dbałością o szczegóły.
Tylko co z tego, skoro wierszyki są albo szkodliwe albo w najlepszym wypadku zwyczajnie marne? I z całą pewnością nie są one utrzymane ,,w najlepszej tradycji Jana Brzechwy i Juliana Tuwima''.

Nie polecam. Wręcz odradzam.




*książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

Do tego, żeby napisać sympatyczną, fajną i wartościową książkę dla dzieci trzeba mieć talent.
Trzeba jednak mieć talent niesamowity i nieomal wybitny, żeby napisać taki zbiór wierszy dla dzieci, który mnie zdenerwował.


Strong boomer vibe
Książkę otwiera wierszyk ,,Smartfon Kubusia''. I przyznam, że z początku myślałam, że to będzie takie rymowane ględzenie o tym, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
842
740

Na półkach:

Rymowane wierszyki kojarzą się z dobrym wyborem jeżeli chodzi o czytanie z dzieckiem. I my bardzo je lubimy. Brzechwa i Tuwim od maleńkości są bliscy memu sercu i chętnie podsuwam ich twórczość dzieciakom. W sekrecie zdradzę, że ostatnio króluje u nas „Na wyspach Bergamutach”. Jednak nie siedźmy wyłącznie w starociach. W miarę możliwości staram się być na bieżąco i zaglądam do nowości wydawniczych. Kilka dni temu przyszła do nas świeżutka książeczka z wierszami pt. „Jak nakarmić smoka i inne zaskakujące opowieści”, której autorem jest Piotr Gociek. W opisie na okładce wydawca obiecuje: „(…) w najlepszej tradycji Jana Brzechwy i Juliana Tuwima”, „mistrzowsko napisanych i zaskakująco zabawnych”, „(…) by bawiąc – edukować”, jest też obietnica straszenia „ze stylem”[1]. Szybko zapoznałam się z treścią i zdębiałam, bo te utwory wydały mi się raczej wulgarne niż zabawna, a na pewno straszące dzieci w złym starym stylu.

Do rzeczy. Zaczniemy może od rymów i rytmu wierszy. Specem od poezji nie jestem, więc profesjonalnie nie rozłożę wam tych utworów na czynniki pierwsze, ale mam swój test kiedy chodzi o lirykę. Sprawdzam, jak wiersz czyta się na głos. Najlepsi poeci mają to do siebie, że ich teksty czyta się same. Instynktownie czujemy jak połączyć frazy, gdzie przyspieszyć, a gdzie zwolnić i wsłuchując się w słowa rozumiemy przesłanie utworu. Piotr Gociek jako tako radzi sobie z rymowaniem. Mogę wyróżnić wiersz ”Zakupy”, gdzie bawi się językiem oraz „Smartfon Kubusia”, w którym przy pomocy powtórzeń prezentuje kolejne argumenty wysuwane przez chłopca, który chce dostać smatfona. Ciekawym wierszykiem jest też „Bazylicha”. Tutaj sepleniący chłopiec opowiada kolegom mrożącą krew w żyłach historię. W przypadku tego utworu autor mógł lepiej opracować owe seplenienie m.in. zniekształcić więcej słów oraz pomyśleć o tym, że kiedy to czyta się dziecku nie słychać różnicy pomiędzy „sie” a "się", czy „potokuf” a „potoków”. Piotr Gociek nie ustrzegł się jednak przed dziwnymi konstruktami. Chyba najbardziej wyrazistym przykładem będzie ten z wiersza „Straszna historia”, gdzie Piotr Gociek trochę bawi się szykiem zdania. Wychodzi mu coś takiego:

„Kiedy się biocie

i napiszcie czego”[2].

Za pierwszym razem musiałam aż trzy razu przeczytać to zdanie, bo go po prostu nie rozumiałam.

Przejdźmy do treści. Tematyka utworów jest różna, a autor stara się wejść w strofujący ton i niestety wykorzystuje do tego najbardziej prymitywne metody – strach i obrażanie. Przykładowo w dwóch utworach pojawia się słowo „matoł”. Ktoś powie, że to niewiele na 19 tekstów, które znajdziemy w książce. Biorąc pod uwagę, że sięgną po nią dzieci w wieku 3-7 lat (bo takim zazwyczaj czyta się rymowanki),to o dwa razy za dużo. Po co podsuwać im takie słowa? Zresztą, jaka to hipokryzja , kiedy w jednym miejscu mówi się dzieciom, że maja być grzeczne, a w innym wyzywa się je od matołów. Być morze stwierdzicie, że wszystko zależy od kontekstu. Okej. Przyjrzyjmy mu się. Pierwszy „matoł” pojawia się w wierszu „Smartfon Kubusia”. Chłopcu przez korzystanie z telefonu pogarszają się oceny i dostaje miano matoła i leniucha. Powiem szczerze, że tego „matoła” jeszcze przetrawiłam, jednak drugi – z wiersza „Na stole” - jest nieakceptowalny. Utwór opowiada o zwierzętach, które muszą polować na jedzenie. „Kiedy więc rodzice stawiają na stole gotowy posiłek – doceń to matole”[3] No faktycznie, argument do przyjęcia dla dziecka, które być może jest na etapie neofobii, dla którego ten „posiłek z nieba” wygląda jak miska pełna karaluchów. Takie teksty mogą co najwyżej wywołać wyrzuty sumienia, a nie namówić dziecko do spróbowania dania.

Straszenie i sposób w jaki Piotr Gociek to robi jest dla mnie ostatecznym elementem dyskredytującym tę książkę. „Każdy uczeń lepiej się sprawuje, gdy po złej odpowiedzi w tyłku czuje kły”[4]; „Powiedzcie, rodzice takiemu dzieciątko: niech się opamięta bo skończy w żołądku”[5] [chodzi o niegrzeczne dziecko, które pożre smok lubujący się w dzieciźnie]; „Ptaszek maleńki raz leciał i dziobnął buzię nadętą. Efekt był taki, kochani, że się to dziecko rozpękło”[6] [spotkało to dziewczynkę, która strasznie krzyczała]. Serio? W dobie promowania rodzicielstwa bliskości , idei Marii Montessori i Janusza Korczaka ktoś tak pisze, a popularne wydawnictwo to wydaje? Może powiecie, że jestem przewrażliwiona, albo „walnięta”, ale ja nie widzę nic wychowawczego w straszeniu dzieci, a wielu specjalistów mówi o tym, że przynosi to więcej złego niż dobrego. Czy to naprawdę takie straszne, że dziecko krzyczy? Krzyczy bo się zapewne wkurzyło (kto nigdy nie przeklął niech pierwszy rzuci kamień). Wątpię, że uspokoi się, kiedy każdy przelatujący wróbel będzie dla niego potencjalnym zagrożeniem. I umówmy się, że prawdopodobieństwo, iż uzna ten tekst za rozładowujący atmosferę jest mało prawdopodobne.

Co ciekawe wiersz zamykający publikację - „Hitomy i popitamy” - który jest dedykowany córce autora, jest bardzo ciepły i pełen miłości. Jest po prostu cudowny. Strasznie kłóci się z poprzedzającymi go , bądź co bądź, chamskimi utworami. Czyli co, moje dziecko cacy, a resztę bachorów można straszyć? Szkoda, że Piotr Gociek (bądź wydawca) nie zdecydowali się opublikować więcej utworów emanujących tym wspaniałym uczuciem ojca do córki. Bo przecież dzieci wychowuje się miłością, nie strachem.

Na koniec chciałabym przywołać jeszcze mój ulubiony wiersz ze zbioru „Jak nakarmić smoka...”, mianowicie „O panie Laurze i dinozaurze”. Jest tak absurdalny, że mi, fance surrealizmu, szczęka opadła. Przeczytałam mężowi i nie wiedział, jak go skomentować, a to rzadko mu się zdarza. Tytułowa Laura bardzo chciała zjeść dinozaura. Ten się z niej śmiał, ponieważ – jak twierdził – jest za duży i panienka nie da rady.

„Lecz nie wiedział stwór z Lublina,
jak niezwykła to dziewczyna.
Otóż Laura wskutek zmiany
miała przełyk poszerzany.

Mocno bowiem żałowała,
że w przełyku jest za mała,
że gdy stół był pełen jadła,
na nią mała część przypadła”[7].

Nie wiem, co autor miał w głowie pisząc ten utwór. Brakuje tu tylko botoksu, żeby lepiej żarcie zasysać. A tak w ogóle to ta cała koncepcja „zajeżdża mi” „głębokim gardłem”.

Nie bardzo mam co chwalić. W „Jak nakarmić smoka...” znalazły się treści, które książkę dyskwalifikują do czytania dzieciom. Część wierszy jest w mojej ocenie wręcz przemocowa. Ja staram się wychowywać moje dzieci w duchu empatii, nie dyscypliny. Mówię o realnych konsekwencjach i zagrożeniach, a także tłumaczę jak ich unikać, a nie wymyślam fikcyjne strachy. Takiego malucha można byle czym wystraszyć. Na pewno chcecie ryzykować? Na pewno wolicie, że dziecko nie zawoła na pomoc, bo nie wolno krzyczeć? Pewnie będziecie dumni, kiedy opętany wyrzutami sumienia „ mały matoł” wyczyści talerz, ale czy taka sama duma ogarnie was kiedy, żeby uniknąć etykiety „frajera” upije się z kolegami? Możecie się śmiać, możecie twierdzić, że wyolbrzymiam, ale jeśli kochacie wasze dzieci – a wiem, że tak jest – zastanówcie się, czy wy nie wyolbrzymiacie ich niegrzeczności, czy faktycznie takie straszne rzeczy się dzieją, kiedy dziecko się zdenerwuje, próbuje dyskutować i walczyć o to co dla niego ważne.

[1] Piotr Gociek, „Jak nakarmić smoka i inne zaskakujące opowieści”, wyd. Zyski s-ka, Poznań [2022], okładka.
[2] „Straszna historia” [w:] tamże, s. 15.
[3] „Na stole” [w:] tamże, s. 14.
[4] „Klasówka” [w:] tamże, s. 12.
[5] „Jak nakarmić smoka” [w:] tamże, s. 20.
[6] „O dziewczynce, która wrzeszczała” [w:] tamże, s. 25.
[7] „O pannie Laurze i dinozaurze” [w:] tamże, s. 22.

Rymowane wierszyki kojarzą się z dobrym wyborem jeżeli chodzi o czytanie z dzieckiem. I my bardzo je lubimy. Brzechwa i Tuwim od maleńkości są bliscy memu sercu i chętnie podsuwam ich twórczość dzieciakom. W sekrecie zdradzę, że ostatnio króluje u nas „Na wyspach Bergamutach”. Jednak nie siedźmy wyłącznie w starociach. W miarę możliwości staram się być na bieżąco i zaglądam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
204
159

Na półkach:

Opis książeczki bardzo mi się spodobał. Sama byłam wychowywana na twórczości Brzechwy i Tuwima, uwielbiałam historie stworzone przez Carrolla. Jednak czy twórczość Piotra Gosieka można przyrównać do dzieł tych wybitnych twórców dziecięcej literatury? Początkowo myślałam, że tak. Jego historie rzeczywiście swoim stylem przywodzą na myśl wiersze wspomnianych pisarzy, jednak to wrażenie szybko przemija, kiedy skupimy się na treści i ich przesłaniu.

Jeśli mam być szczera to może dwa wiersze przeczytałabym swojej bratanicy z czystym sumieniem. Pozostałe albo poruszały tematy, które nie powinny zostać poruszane w książkach dla dzieci, albo wprost namawiały czy idealizowały przemoc. Do pierwszej grupy zaliczyć można chociażby rymowankę o narkotykach.

W książce znajdziemy także wiersza, które wprost obrażają dzieci lub są całkowicie niezrozumiałe i wydają się pozbawione sensu. Te ostatnie są ciekawe, gdyż dorosły czytelnik może wysnuć bardzo interesujące wnioski dotyczące ich tematyki. Oczywiście dzieci inaczej postrzegają świat i nie dostrzegają w bajkach czy wierszykach ukrytego znaczenia, jednak mimo wszystko wydaje mi się, że nie powinno go być w tego typu publikacjach.

„Jak nakarmić smoka” w moim mniemaniu nie nadaje się dla dzieci. Cieszę się, że postanowiłam przeczytać tę książeczkę, zanim podarowałam ją mojej bratanicy.

Opis książeczki bardzo mi się spodobał. Sama byłam wychowywana na twórczości Brzechwy i Tuwima, uwielbiałam historie stworzone przez Carrolla. Jednak czy twórczość Piotra Gosieka można przyrównać do dzieł tych wybitnych twórców dziecięcej literatury? Początkowo myślałam, że tak. Jego historie rzeczywiście swoim stylem przywodzą na myśl wiersze wspomnianych pisarzy, jednak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
678
677

Na półkach:

Tytuł: "Jak nakarmić smoka"
Autor: Piotr Gociek
Data premiery: 06.12.2022r.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka


Lubicie albo lubiliście wiersze Jana Brzechwy czy Juliana Tuwima?
.
.
"Jak nakarmić smoka" to książka z wierszami i kolorowymi ilustracjami dla dzieci. Na okładce czytamy: "zbiór zupełnie nowych wierszy dla dzieci w najlepszej tradycji Jana Brzechwy i Juliana Tuwima (...)".
Wiecie...
Niektóre z tych wierszy były przerażające i chyba nie chciałabym ich dzieciom czytać. Ani swojemu ani tym w przedszkolu 🙈
Niby zaznaczone jest, że niektóre z nich są straszliwe, ale tylko po to żeby bawiły i przy okazji edukowały...
Ale osobiście uważam, że niektóre dzieci później biorą to do siebie i podchodzą bardzo emocjonalnie. To po co je bardziej straszyć?🤷‍♀️
.
Nie wszystkie takie były, bo cześć z nich była przyjazna 😁
Zatem jeżeli szukacie dla swoich pociech ciekawych wierszy to sięgnijcie po tę książeczkę:)
Może akurat Wy inaczej na nią spojrzycie?

Tytuł: "Jak nakarmić smoka"
Autor: Piotr Gociek
Data premiery: 06.12.2022r.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka


Lubicie albo lubiliście wiersze Jana Brzechwy czy Juliana Tuwima?
.
.
"Jak nakarmić smoka" to książka z wierszami i kolorowymi ilustracjami dla dzieci. Na okładce czytamy: "zbiór zupełnie nowych wierszy dla dzieci w najlepszej tradycji Jana Brzechwy i Juliana Tuwima...

więcej Pokaż mimo to

avatar
610
610

Na półkach:

To ładnie wydany, kolorowy zbiór rymowanek pt. „Jak nakarmić smoka”. Autor Piotr Gociek porusza w tym zbiorze wierszy życiowe tematy, a jego inspiracją byli wybitni poeci Jan Brzechwa i Julian Tuwim. Czy udało mu się stworzyć poezję na miarę mistrzów? 📚
Niewątpliwie największym atutem tego zbioru są przepiękne ilustracje, które przygotowała Natalia Huć - kolorowe, przyciągające uwagę dzieci. Myślę, że książkę można wykorzystać do rozwijania słownika dziecka, choć niektóre użyte w niej wyrazy nie nadają się dla małych czytelników... Wiersze mają różnych bohaterów oraz poruszone wątki, ale ze względu na przedstawione w nich treści to lektura przeznaczona raczej dla starszych czytelników. Więcej na blogu: https://mamaizabawa.blogspot.com/2023/01/jak-nakarmic-smoka-i-inne-zaskakujace.html

To ładnie wydany, kolorowy zbiór rymowanek pt. „Jak nakarmić smoka”. Autor Piotr Gociek porusza w tym zbiorze wierszy życiowe tematy, a jego inspiracją byli wybitni poeci Jan Brzechwa i Julian Tuwim. Czy udało mu się stworzyć poezję na miarę mistrzów? 📚
Niewątpliwie największym atutem tego zbioru są przepiękne ilustracje, które przygotowała Natalia Huć - kolorowe,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
413
71

Na półkach:

Wiersze czasem zabawne, czasem irytujące. Nie jest to książka, po którą sięgnę kolejny raz a już z pewnością nie zestawię jej z klasyką takich mistrzów jak Brzechwa czy Tuwim.

Wiersze czasem zabawne, czasem irytujące. Nie jest to książka, po którą sięgnę kolejny raz a już z pewnością nie zestawię jej z klasyką takich mistrzów jak Brzechwa czy Tuwim.

Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Nie rozumiem dlaczego to zostało wydane. Nie zabawne, a żenujące i chamskie.

Nie rozumiem dlaczego to zostało wydane. Nie zabawne, a żenujące i chamskie.

Pokaż mimo to

avatar
129
22

Na półkach:

Jak można w ogóle to porównać do Brzechwy i Tuwima ??
Nie rozumiem czemu to zostało wydane, puszczone do druku, chyba przez pomyłkę 🙄

Jak można w ogóle to porównać do Brzechwy i Tuwima ??
Nie rozumiem czemu to zostało wydane, puszczone do druku, chyba przez pomyłkę 🙄

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    29
  • Chcę przeczytać
    6
  • Posiadam
    5
  • 2022
    2
  • Dziecięce
    1
  • Co ja właśnie przeczytałam?
    1
  • ! Sprzedam lub wymienię
    1
  • Dla najmłodszych i nie tylko
    1
  • Poezja
    1
  • Recenzyjnie - 2022 r.
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Jak nakarmić smoka


Podobne książki

Przeczytaj także