One-Punch Man, Vol. 2

Okładka książki One-Punch Man, Vol. 2 Yusuke Murata, ONE
Okładka książki One-Punch Man, Vol. 2
Yusuke MurataONE Wydawnictwo: Viz Media Cykl: One-Punch Man (tom 2) komiksy
199 str. 3 godz. 19 min.
Kategoria:
komiksy
Cykl:
One-Punch Man (tom 2)
Tytuł oryginału:
ワンパンマン 2 [Wanpanman 2]
Wydawnictwo:
Viz Media
Data wydania:
2015-09-01
Data 1. wydania:
2015-09-01
Liczba stron:
199
Czas czytania
3 godz. 19 min.
Język:
angielski
ISBN:
1421585650
Tłumacz:
John Werry
Tagi:
manga komedia fantasy akcja
Średnia ocen

0,0 0,0 / 10
Ta książka nie została jeszcze oceniona NIE MA JESZCZE DYSKUSJI

Bądź pierwszy - oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki One-Punch Man tom 27 - Pełnia Mocy Wichury Yusuke Murata, ONE
Ocena 7,9
One-Punch Man ... Yusuke Murata, ONE...
Okładka książki One-Punch Man tom 26 - Niepojęte Yusuke Murata, ONE
Ocena 8,0
One-Punch Man ... Yusuke Murata, ONE...
Okładka książki One-Punch Man Vol 28 Yusuke Murata, ONE
Ocena 0,0
One-Punch Man ... Yusuke Murata, ONE...
Okładka książki One-Punch Man tom 25 - Motorycerz Yusuke Murata, ONE
Ocena 7,8
One-Punch Man ... Yusuke Murata, ONE...

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Horimiya 3 Hagiwara Daisuke, HERO
Ocena 8,0
Horimiya 3 Hagiwara Daisuke, H...
Okładka książki All You Need Is Kill 1 Takeshi Obata, Hiroshi Sakurazaka
Ocena 7,6
All You Need I... Takeshi Obata, Hiro...
Okładka książki One-Punch Man tom 3 - Plotki Yusuke Murata, ONE
Ocena 8,2
One-Punch Man ... Yusuke Murata, ONE...

Oceny

Średnia ocen
0,0 / 10
0 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
544
540

Na półkach: ,

Anime, jak to wszem i wobec popkulturowym geekom wiadomo, to całe niezliczone ilości oceanów, w których jest niezliczone dobro tworów tego rodzaju, od najdziwniejszych seriali po najbardziej poruszające filmy, tak jak ostatnio nagrodzony Oscarem dla najlepszej animacji w 2023 roku "Chłopiec i Czapla" od Studia Ghibli. Wśród tego urodzaju japońskiej animacji, którego to nazbierało się przez lata, oj nazbierało, mamy i sferę tego rodzaju produkcji, które zostały stworzone – patrząc na to w bardzo powierzchowny i ogólny sposób – dla stricte celu rozrywkowego. Mowa tu o ,,dynamicznych akcyjniakach”, seriach, najczęściej wieloodcinkowych, wielosezonowych, osadzonych w bardzo eksplorowanym, często sci-fi lub nieco rzadziej jakimś fantasy lub post-apo czy alternatywnym do naszej rzeczywistości, Świecie.

Bardzo, ale to bardzo wśród takowych ,,rozrywkowych” tytułów, wśród ich Uniwersów, które je spajają i są ich domem, wyróżnia się prosty fabularnie, ale z postaciami, które mają w sobie jakąś charakterologiczną głębię "One-Punch Man". I co trzeba przyznać, energii, która eksploduje z tejże animacji i tempa narracji oraz specyficznej ,,komedyjności” na deser, w ogóle nie brakuje, a gdyby ktoś twierdził inaczej, to przez dużą część fandomu zostałby skazany na ,,męki piekielne” w ostatnim z dantejskich kręgów piekielnych. Samo to Uniwersum, gdzie ,,łysy”, nasz poczciwy do bólu i na pierwszy rzut oka przeciętny do zajechania człek, odgrywa najważniejszą rolę, pchając ten cały grajdołek supermocy, licznych zagrożeń tej rzeczywistości, rozmaitych mikro-wątków do omówienia. do przodu, to taka ,,maksymalna pocieszność" - w tym anime z nadludzkimi możliwościami w roli głównej, które kontrastują z paradoksalnie równie ważną przeciętnością wielu jednostek czy też herosów, którzy tacy są wobec potęgi Saitamy, jest po prostu wszystko co temu gatunkowi, tym sylwetkom, istotom, ba!, całej w czystym rozumieniu tego słowa tej rzeczywistości potrzeba! Nadrzędną cechą ,,rozrywkowości” OPMa jest ,,overpowering" – jak już o tym piszę: nadludzka, absurdalnie wręcz komicznie przeogromna moc głównego bohatera/protagonisty tytułu/serii w stosunku do nawet bardzo potężnych innych ,,typków”: tych złych i tych dobrych, którzy w jego/jej Świecie mu towarzyszą. Takowy ,,overpowering” przoduje w ogólnym urodzaju anime na równi z całym Uniwersum Dragon Ball (od zwykłego, przez ,,Z", ,,GT" aż po ,,Super"). A po tak słynnej serii, na kolejnych miejscach takiego zestawienia, ale trochę dalej niż na zwykłym miejscu drugim, jest "Overlord" a potem "Mob Psycho 100". Zresztą to nie jest aż tak istotne, gdyż w Świecie "One-Punch Man" da się oglądać wszystko... Specjale, Sezony 1 & 2 etc., nawet po ,,dzylion dzylionów razy”, jeśli ktoś ma na to taką ochotę. No bo, kto miłośnikowi zabroni, co nie?

Znakiem rozpoznawczym omawianego meta-rozrywkowego wymiaru anime, rzecz jasna manga wcale temu nie ustępuje, jest natu pewno pod względem jednostki a nie fabuły, czy zbioru bohaterów: humor i charakter głównej postaci, która przez warstwę tej ,,komedyjki" pokazuje (jakby to ująć) złożoną, lekko udręczoną mocą osobowość - mocą, którą posiada, ,,bo nie wie, co mógłby z nią zrobić", to totalne złoto! Za te kontrasty i bezpardonowość nie da się nie uwielbiać Uniwersum "One-Punch Man"; szanować trzeba całość tak niezwykłej animacji w historii japońskiej popkultury. Bo gdy uważny widz czy czytelnik głębiej zajrzy w to, co OPM mu oferuje zrozumie jedną rzecz: takowa macierze rozrywki prezentuje bardzo ciekawe, powiedziałbym złożone spojrzenie na kwestię skutków – dla jej posiadacza jak i dla społeczeństwa - tak niebywałej potęgi Saitamy oraz liczne aspekty psychologicznej konstrukcji tej postaci, czyli vel ,,Łysego”, które ukazują nam to, że wraz z tą niepojmowalną potęgą, którą on sobie wypracował, wiąże się nie tyle odpowiedzialność, co również coś odwrotnego: psychologiczna niemoc. Jak wspominałem w przypadku omówienia pierwszego tomu mangi „OPM”, a zaraz przejdę do omówienia i zrecenzowania tomu 2-ego: w tym Uniwersum jest tak, że bycie tak silnym i efektywnym jak Saitama sprawia, że pokonywanie wrogów nie sprawia choćby 1-procentowej czystej satysfakcji, że nieważne czego by się nie robiło, to i tak wygrana potyczki niczego nie zmienia. No i po co robić cokolwiek, skoro zawsze czujesz to samo: tą egzystencjalną stagnację?! Czy to nie jest tak, że nawet w tomie 1 komiksu czy w ogóle w całym anime nasz heros nie otarł się już o całkowity kryzys egzystencjalny, skoro jedyną zdaje się prawdziwą jego motywacją, aby pokonać kogoś galaktycznie-potężnego jest… promocja w supermarkecie, która ,,będzie miała miejsce w najbliższą sobotę, a tej być może nie będzie, bo Złol chce w ten właśnie dzień unicestwić ludzkość”? Taki akcent, a nie tylko kreacja ,,lukrowanego herosa, który tylko bije tych złoli i bije", bardzo wzbogaca ten serial, bardzo zmienia wielowymiarowe spojrzenie na wyłysiałego od nadmiaru mocy Saitamę, jak i na sam gatunek superbohaterski!

O pewnych tajemnicach sezonu 1 & 2 OPM, niestety, zapomniałem. Nadeszła ta chwila, i dopiero drugi tom mangi ONE’a i Muraty, którzy raczej na dobre ,,zadomowią się” wśród fanów, jak i na rynku mang, jako autorzy komiksów o Saitamie właśnie, dość znacząco mi to rozjaśnił. A chodzi m.in. o jeden fakt: w drugiej z cyklu mandze, dopiero i aż!, dowiedziałem się, skąd wynika arcypotęga Saitamy: to słynne generowanie olbrzymiej siły ,,jednego ciosu” i bycie kompletnie ,,nieruszalnym” i niezatapialnie-niezniszczalnym dla wrogów. Oczywiście, że takiemu wyjaśnieniu, które podał nam na tacy nasz protagonista padło w otoczeniu arcydobrej scenki tudzież sekwencji komediowej/ych, pełnej/ych skrajności w rysunku: od prostych ,,pokerface’owych” kadrów Saitamy z nieco żywszymi ujęciami z przeszłości, gdy to przez trzy lata ,,łysol” trenował dzień w dzień, poprzez dobór specyficznych treningów (ale to bez spoilerów!),do momentu aż stał się tak potężnym, jaki jest obecnie. Pozostając przy samej szacie graficznej wydania, podsumuję to krótko i treściwie, oraz tak slangowo: ,,kurnia balans", ta dwójka mangaków, ONE i Murata, zaskakuje mnie po raz kolejny, i jest to dużo bardziej potężniejsze niż takie tam ,,zwykłe zaskoczenie”. Nie mogę się nadziwić - i to idzie na plus ocenie tomu drugiego - dlaczego tak prosta linia fabuły, w teoretycznie tak prostym świecie, ale ze skomplikowanymi osobowościami, które wraz z Saitamą mają i wyrażają w specyficzny sposób Genos, no i pewni ,,ewolucyjni złole” z tego tomu, czy inni ledwo co pojawiający się jegomoście, ale na pewno będący w większej roli w kolejnych mangach z serii, rysowana i wypełniana jest cieniem, ,,kształtnością” i eksplozją form energii w tak żywy i niezwykle bogaty w emocje sposób. No właśnie, jak ci twórcy to po prostu robią… ? Po lekturze tomu drugiego, wciąż nie mam bladego pojęcia – to jak tego dokonują i co opowiadają w tenże sposób się w tym Uniwersum po prostu sprawdza, i koniec kropka.

Ostatnie zdanie mojej recenzji tomu 1 mangi „OPM” brzmiało następująco: ,, (…).Teraz to tylko czytać kolejne tomy, i po prostu żyć”. Mogę zastosować je ponownie, bo sam nie mogę się doczekać, co wydarzy się w tomie 3, 5, 8, czy 11… bo prędzej czy później na pewno o ich lekturę zahaczę. Tak jak pisałem, tom 2 to rozpoczęcie historii bardzo abstrakcyjnych postaci, ot pobocznych niby mało znaczących herosów ,,specjalnej kategorii” przeciętności w stosunku do mocy i szczerych chęci Saitamy – postaci takich jak ,,broniący sprawiedliwości rowerzysta”, czy skrytobójca/ninja nazywającego się ,,Sonic", który w tych około 200 stron treści tomu 2-ego samemu Saitamie nie zrobił… niczego złego oprócz pozbawienia go dobrego nastroju i uświadomienia mu, że jako ktoś tak potężny i tak angażujący się w obronę całego znanego mu świata, cóż, nie jest w ogóle popularny. A ten ,,zarzut” o nierozpoznawalność rozbrzmiewa w mandze komicznie, jest wybitnie prosto z elementami niekiedy świetnego dynamizmu rozrysowywany. To i inne, podobne scenki, kadry, całe panele, dają w komiksie solidnie po mordzie - czytelnik obrywa znaczenie, a to w tym sensie, że można być bardzo zaskoczonym eskpresyjnością i zmysłowością szybkiego szczegółowo tego rodzaju wtłaczanego obrazu, jak i jednocześnie śmiać się do bólu brzucha z wydźwięku takich scen, które zawsz genialnie podsumowuje i wypełnia bardzo zwyczajnie, jak jakiś ,,typowy Kowalski z naprzeciwka" reagujący na to wszystko Saitama. Historia poboczna to kolejna perełka - istotne kilka kartek podkreślających ,,drogę do bycia herosem" - ten prawdziwy fizyczny proces przemian, które dały ,,Łysemu" aż taką moc!

Anime, jak to wszem i wobec popkulturowym geekom wiadomo, to całe niezliczone ilości oceanów, w których jest niezliczone dobro tworów tego rodzaju, od najdziwniejszych seriali po najbardziej poruszające filmy, tak jak ostatnio nagrodzony Oscarem dla najlepszej animacji w 2023 roku "Chłopiec i Czapla" od Studia Ghibli. Wśród tego urodzaju japońskiej animacji, którego to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
274
141

Na półkach: , , , , ,

Saitama i Genos udają się do głównej siedziby Domu Ewolucji. Tam przyjdzie im zmierzyć się z arcypotężnym, genetycznie zmodyfikowanym wrogiem! Czy nasz heros jego również zdoła pokonać jednym ciosem? Jaka jest tajemnica siły Saitamy!? Dowiecie się już w tym tomie!

Ach ten Genos… jak ktoś tak całkiem bystry potrafi jednocześnie stać w zupełnej opozycji do bystrości. Bo z jednej strony ma ogromną wiedzę oraz świetnie dedukuje i analizuje sytuację, ale z drugiej… stwierdzić, że działa lekkomyślnie i impulsywnie to byłoby ogromne niedopowiedzenie (mniej więcej takie, jak nazwanie pudla wilkiem). Do tego zupełnie nie zdaje sobie sprawy, jak Saitama go wykorzystuje (i jego zdolność analizy względem Saitamy zupełnie wysiada). Ale jak to mówią - przeciwieństwa się przyciągają! Wciąż smarkaty i niedoświadczony, choć śmiertelnie poważny (i uparty jak wykokszony osioł) Genos świetnie uzupełnia tego lekkoducha Saitamę. Może ta relacja uczeń-mistrz wcale nie jest taka bez sensu? I może nie tylko Genos jest w stanie czegoś się nauczyć.

Kogo jeszcze - poza uczniem - powinien mieć szanujący się superbohater? Oczywiście arcywroga! Co prawda Naddźwiękowy Sonic (jajeczna jajecznica!) sam się nim tytułuje, a Saitama nawet nie wie, o co gościowi chodzi… poza tym, że niechcący zrobił biednemu Sonicowi spore kuku - z tych, przy których Sonic pewnie wolałby zginąć chwalebnie w boju (panowie zrozumieją).

Dla mnie tom 11/10, choć to wciąż dopiero początek wesołych przygód najsilniejszego człowieka na świecie.

Saitama i Genos udają się do głównej siedziby Domu Ewolucji. Tam przyjdzie im zmierzyć się z arcypotężnym, genetycznie zmodyfikowanym wrogiem! Czy nasz heros jego również zdoła pokonać jednym ciosem? Jaka jest tajemnica siły Saitamy!? Dowiecie się już w tym tomie!

Ach ten Genos… jak ktoś tak całkiem bystry potrafi jednocześnie stać w zupełnej opozycji do bystrości. Bo z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
757
754

Na półkach:

Świetna Manga, fabuła od początku zaskakuje I wciąga przez co nie mogę oderwać się od czytania. Jestem szczerze ciekaw jak dalej się to potoczy, co autor nam zaprezentuje i jak rozwinie cały świat Przedstawiony. Zapraszam też na swojego bloga https://okonapopkulture.blogspot.com/

Świetna Manga, fabuła od początku zaskakuje I wciąga przez co nie mogę oderwać się od czytania. Jestem szczerze ciekaw jak dalej się to potoczy, co autor nam zaprezentuje i jak rozwinie cały świat Przedstawiony. Zapraszam też na swojego bloga https://okonapopkulture.blogspot.com/

Pokaż mimo to

avatar
1953
1384

Na półkach: ,

Dalsze przygody suerbohatera z zamiłowania. Saiyama i Genos atakują Dom Ewolucji, gdzie mierzą się z szalonym naukowcem i jego mutantami. Następnie przyjdzie im zmierzyć się z pewną bandą, która chce stworzyć społeczeństwo, gdzie nie trzeba będzie pracować.

Wątek Domu Ewolucji w poprzednim tomie był całkiem dobrze poprowadzony. Pokazano różnych przeciwników przypominających zwierzęta. Jednakże atak na ich siedzibę ujawnia, że organizacja ta nie ma już za wiele do zaoferowania. Pojawia się jedynie jeden potwór przypominający Rhino z komiksów o Spider-manie. O wiele ciekawiej zapowiadał się szalony naukowiec, który z kolei mógł kojarzyć się z Jackalem czy Mr. Sinisterem z komiksów Marvela. Niestety całość wydaje się jakby urwana. Kończy się starcie z przeciwnikiem i nagle bez uprzedzenia przechodzi się do następnej historii. Na szczęście całość ratuje dosyć zaskakujące wyjaśnienie źródła siły Saiyamy – zastanawiam się czy ta tajemnica naprawdę miała być taka prosta czy to też po prostu swego rodzaju zmyłka.

W drugiej opowieści początkowo bawi specyficzna motywacja antagonistów. Szkoda tylko, że są to wyłącznie zwykli ludzie w kombinezonach bojowych. Jednakże wprowadzono też pewną cechę ich wyglądu, która prowadzi do pewnych nieporozumień. Także tutaj po raz pierwszy pojawia się przeciwnk, który później będzie się przewijał przez serię – najemnik Sonic, który jest bardzo szybkim ninją rodem z serii „Naruto”.

Z kolei dodatkowa historyjka to znowu retrospekcja, tym razem z czasów treningu Saiyamy. Można powiedzieć, że przedstawia punkt przełomowy w jego rozwoju, ale scena ta jest bardzo mało widowiskowa i nie robi specjalnie wrażenia.

Rysunki podobnie jak ostatnio są bardzo szczegółowe i dynamiczne. Zastanawia mnie tylko sposób rysowania Sonica. Jest rysowany trochę jak kobieta i kiedy pierwszy raz go zobaczyłem nie byłem pewien jakiej jest płci. Nie wiem czy był to zabieg celowy czy też niedopatrzenie rysownika.

Tom trochę słabszy od poprzednika, ale dalej można docenić ładne rysunki i humor.

Dalsze przygody suerbohatera z zamiłowania. Saiyama i Genos atakują Dom Ewolucji, gdzie mierzą się z szalonym naukowcem i jego mutantami. Następnie przyjdzie im zmierzyć się z pewną bandą, która chce stworzyć społeczeństwo, gdzie nie trzeba będzie pracować.

Wątek Domu Ewolucji w poprzednim tomie był całkiem dobrze poprowadzony. Pokazano różnych przeciwników...

więcej Pokaż mimo to

avatar
590
489

Na półkach: , , , ,

Dzisiaj przyjrzymy się bliżej drugiej części mangi One-Punch Man. Jako że pierwszy tomik był dość zabawny, nie miałam żadnych obaw, sięgając po kolejny. Z czystym zaciekawieniem i nadzieją na poprawę humoru, zagłębiałam się w lekturę. Ot, taka odskocznia od rzeczywistości dnia codziennego, chyba każdy z nas potrzebuje takich momentów, inaczej człowiek by zwariował. Czy udało mi się osiągnąć stan pełnej satysfakcji i relaksacji związanej z tym tytułem, a może jednak zostałam nie miło rozczarowana? Jak myślicie, jakie są moje wrażenia po tej lekturze? Zaraz się o tym wszystkim przekonacie!

Tajemnica Domu Ewolucji, właśnie została ujawniona! A Saitama i Genos udają się do głównej siedziby, by zniszczyć wroga… tam będą musieli się zmierzyć z potężnym wrogiem, którego boi się sam jego stwórca! Nikt nie zdoła nad nim zapanować! Wróg jest nie do okiełzania, a mistrz i uczeń mają marne szanse by i tym razem pokonać przeciwnika… nawet Saitama czuje zaciekawienie, ujrzawszy jego siłę.
Czy Saitama zdoła pokonać wroga jednym ciosem? Jaka jest jego tajemnica siły? Jak wyglądał jego trening, że stał się tak silny?
Morderczy trening, już nie jest tylko legendą. Teraz każdy pozna, jak Saitamie udało się tego dokonać!


Kocham tę kreskę i nawet ta koślawa i jakże jajowata buźka Saitamy, ma w tym wszystkim pewien swój urok. Choć momentami trzeba przyznać, że nawet on jest przedstawiony w lepszej wersji siebie. I tak szczerze powiedziawszy, po tym tytule się tego nie spodziewałam… no cóż, to jest bardzo miła niespodzianka, której wciąż nie dowierzam, mimo tego, że mam już za sobą dwa tomiki. Przynajmniej mogę dowoli się zachwycać, a przy okazji was zanudzać moimi ochami i achami. I teraz sobie wyobraźcie sceny walki, które zostały przedstawione w tej części… dzięki Genosowi, jest tego całkiem sporo, a czytelnik dostaje niezłą dawkę akcji. Coś pięknego.

Genos – człowiek robot, który za wszelką cenę chce trenować pod okiem Saitamy. Chce poznać sekret jego siły, tak samo, jak założyciel Domu Ewolucji… ale czy prawda, go nie rozczaruje? A może Saitama, specjalnie zataił ważniejsze szczegóły? Przede wszystkim, jest to chłopak, który bardzo szybko przystosował się do nowej sytuacji. Mimo że przez pewien czas w samotności kroczył swoją wyznaczoną ścieżką, teraz obrał sobie nowy cel. Trochę narwany, zbyt bardzo wierzący we własne możliwości, ale co mu się dziwić, w końcu jest robotem, co z góry mówi, że ciężko będzie go pokonać. Jednak wcale nie jest tak kolorowo, jak to mu się wydaje. Wie, że przed nim jeszcze długa droga, za nim będzie gotowy na zemstę, której tak bardzo chce dokonać.

Co tu dużo mówić, jeśli jesteście ciekawi, jaki to trening odbył Saitama, bądźcie pewni, że bardzo się zdziwicie. Nie powiem wam, czy będzie to w pozytywnym znaczeniu tego słowa, bo każdy może odebrać to inaczej. Jednak mogę z całą pewnością stwierdzić, że nie mam do czego się przyczepić w tym tomiku, a to rzadko się zdarza, bo ostatnio przeszłam w tryb bardzo „czepliwy”. Nawet najdrobniejszy szczegół może zaważyć na mojej opinii. W shounenach bywa tak, że są dość schematyczne i aż proszą się o wytknięcie tego. No cóż, nie tym razem. Ten dziwaczny heros ma w sobie pewien urok, który urzekł mnie. Jest inny niż większość bohaterów tego gatunku, a może po części przypomina mi jednego z moich ulubionych bohaterów. Do tego dodajmy czarny humor i mam wszystko to, co lubię. Więcej, chyba nie można chcieć.

Momenty humorystyczne, są bardzo zabawne, co świetnie prezentuje to sama końcówka mangi. Nie spodziewałam się takiego „obrotu” spraw. Uśmiałam się, czasami cieszyłam się jak głupia do sera. Lecz co się dziwić, moje poczucie humoru jest wypaczone i często bywa tak, że bawią mnie różne rzeczy, którego normalnego człowieka nie ruszają, a wręcz wzbudzają w nim odrzucenie. Może w tym przypadku nie kategoryzowałabym tego w ten sposób, bo śmiałam się z normalnych momentów, przynajmniej tak mi się wydaje, ale na mnie trzeba brać zawsze poprawkę. Co będę więcej pisać, ja jestem na tak, jeśli chodzi o ten tytuł. Może nie będzie on moi ulubionym, ale na pewno będzie to przyjemna przygoda.



Moja ocena: 7/10

Dzisiaj przyjrzymy się bliżej drugiej części mangi One-Punch Man. Jako że pierwszy tomik był dość zabawny, nie miałam żadnych obaw, sięgając po kolejny. Z czystym zaciekawieniem i nadzieją na poprawę humoru, zagłębiałam się w lekturę. Ot, taka odskocznia od rzeczywistości dnia codziennego, chyba każdy z nas potrzebuje takich momentów, inaczej człowiek by zwariował. Czy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
106
3

Na półkach: ,

Saitama i Genos, mistrz i uczeń. Świetne :D

Saitama i Genos, mistrz i uczeń. Świetne :D

Pokaż mimo to

avatar
1505
505

Na półkach: ,

Dalsze przygody niesamowitego Saitamy, z których można się dowiedzieć co stoi za nieprzeciętną siłą głównego bohatera.

Dalsze przygody niesamowitego Saitamy, z których można się dowiedzieć co stoi za nieprzeciętną siłą głównego bohatera.

Pokaż mimo to

avatar
130
24

Na półkach: , ,

Tom lepszy od poprzednika. Żarty bardziej mi podpasowały, było mniej monotonii, a więcej fabuły, zostały tu też wprowadzone nowe ciekawe postacie, takie jak Sonic. Na razie bardzo dobra manga, zobaczymy jak będzie z kolejnymi tomami.

Tom lepszy od poprzednika. Żarty bardziej mi podpasowały, było mniej monotonii, a więcej fabuły, zostały tu też wprowadzone nowe ciekawe postacie, takie jak Sonic. Na razie bardzo dobra manga, zobaczymy jak będzie z kolejnymi tomami.

Pokaż mimo to

avatar
1019
175

Na półkach: , , , , ,

Akcja się rozkręca, pojawiają się nowe postacie i wreszcie dowiadujemy się o istnieniu stowarzyszenia superbohaterów. Pierwszy tomik odrobinę mnie rozczarował - spodziewałam się, że w mandze będzie coś więcej, a tu praktycznie to samo, co w anime. Tutaj natomiast znalazłam całkiem sporo fajnych szczegółów, których w animcu nie było albo nie były aż tak fajne; ciekawie jest choćby dowiedzieć się, że Saitama przypadkiem przyczynił się do założenia rejestru bohaterów. Taki Sonic też znacznie lepiej IMO wypada w mandze - w wersji standardowej ładniejszy, w wersji radośnie uśmiechniętej creepy jak cholera - i o to chodzi! ^^
A teraz pozostaje czekać z utęsknieniem na ciąg dalszy...

Akcja się rozkręca, pojawiają się nowe postacie i wreszcie dowiadujemy się o istnieniu stowarzyszenia superbohaterów. Pierwszy tomik odrobinę mnie rozczarował - spodziewałam się, że w mandze będzie coś więcej, a tu praktycznie to samo, co w anime. Tutaj natomiast znalazłam całkiem sporo fajnych szczegółów, których w animcu nie było albo nie były aż tak fajne; ciekawie jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1055
1019

Na półkach: ,

Historii o superbohaterach jak i samych superbohaterów namnożyło się ostatnimi czasy tyle, że aż trudno za wszystkimi nadążyć. W szczególności dotyczy to produkcji filmowych jak i komiksów, które zdominowane zostały przez historie o niezwykłych osobach walczących ze złem i występkiem, za pomocą swoich supermocy,czy też supertechnologii. Ziemia co rusz jest ratowana przez zagładą, która to stara się przybrać coraz to bardziej dramatyczne oblicze. Czy więc możliwym jest żeby udało się komuś zaskoczyć odbiorców oryginalnym podejściem do tematu superbohaterów? Okazało się, że jak najbardziej! Przedstawiam Wam Saitamę tytułowego One-Punch Mana i bohatera z zamiłowania.

Słyszeliście kiedyś o bohaterze z zamiłowania? Który walczy ze złem nie dla chwały, poklasku, nie z poczucia odpowiedzialności by nieść pomoc słabszym, nie robiący tego dla własnych zysków czy też dla tego, że lubi poczucie siły i władzy jaką dają mu jego moce? Nie? W takim wypadku czas byście poznali Saitamę. Niegdyś przeciętnego szarego obywatela, bezowocnie poszukującego zatrudnienia, który pewnego dnia ratuje napotkanego chłopca przed potworem-krabem. Od tamtego wydarzenia minęły trzy lata, które Saitama poświęcił na morderczy trening, czego wynikiem było: całkowite wyłysienie i zdobycie supermocy. Problem jednak w tym, że Saitama stał się zbyt silny, każdego wroga pokonuje bowiem jednym ciosem. I jak tu brać radość z walki ze złem, gdy nic nie stanowi dla niego wyzwania?

One-Punch Man to tytuł świetnie parodiujący wizerunek superbohaterów, wyolbrzymiający i wyśmiewające najbardziej charakterystyczne elementy historii o supermocarzach walczących ze złem. Wystarczy chociażby spojrzeć na kreacje herosów i ich przeciwników. Ci drudzy zazwyczaj są tak groteskowi, że aż śmieszni, zaś jeżeli mowa o superbohaterach, długo można by wymieniać, dlatego ograniczę się do kilku przykładów, które odzwierciedlają ducha mangi. Po pierwsze mamy Saitamę, mocarza jakich mało, który uwaga, tutaj pojawia się pierwszy jakże często spotykany w historiach o superbohaterach motyw, przechodzi kryzys osobowości! Jednak powód owego kryzysu może wydawać się dość prozaiczny: Saitama jest znudzony brakiem wyzwań, brakuje mu czasów, w których walka stanowiła prawdziwy bój na życie i śmierć, a nie tylko kolejny wypad zakończony jednym uderzeniem. Kolejną ważna postacią jest Genos – cyborg zafascynowany mocą jaką posiada Saitama, do tego stopnia pragnący mu dorównać, że ku udręce Saitamy zostaje jego uczniem. Mamy tutaj więc ukazanie w krzywym zwierciadle kolejnego popularnego motywu mistrza i ucznia. Obowiązkowy był także wojownik ninja (tutaj grający rolę jednego ze złych),tutaj zwany Naddźwiękowym Soniciem, którego pseudonim jest co rusz przekręcany, a któremu największą radość sprawia wypróbowywanie nowych technik na Saitamie. Pysio-Pasio to z kolei superbohater, któremu lepiej żeby z drogi schodzili wszyscy ładni mężczyźni, warto także dodać, że jego ataki przywodzą na myśl pozycje dla dziewczyn typu magical-girl. Moim ulubieńcem jest jednak Rower Ranger – cyklista broniący prawości, pozbawiony super mocy, jednak nadrabiający ten brak swoim poczuciem obowiązku i uporem by walczyć do końca.

Fabuła kolejnych tomów One-Punch Mana w głównej mierze opiera się na biciu kolejnych, coraz to groźniejszych wrogów. Do tego należy także dodać późniejsze zapisanie się Saitamy i Genosa do organizacji zrzeszającej superbohaterów (i tak z bohatera z zamiłowania, Saitama staje się zawodowym bohaterem). Przyjdzie nam więc poznać hierarchię jakim rządzi się stowarzyszenie, a tym samym obserwować wyścig szczurów w pięciu się na listę coraz to silniejszych bohaterów – który z resztą Saitama dość konsekwentnie ignoruje. Z pozoru wydaje się, że w tym momencie zaczyna wiać nudą i znika cała oryginalność tytułu, warto jednak pamiętać, że rozgrywające się wydarzenia są tłem do komediowej oprawy historii naszego łysola. I zapewniam, że podczas lektury ani przez chwile nie będziecie się nudzić. Warto także dodać, że tomy od pierwszego do siódmego odpowiadają wydarzeniom, które zostały przedstawione w anime z 2015 roku. W każdym tomie dodatkowo znajdziemy co najmniej jedną historię dodatkową, a i nie można zapomnieć o dodatkach pomiędzy poszczególnymi rozdziałami.

Do tych wszystkich zachwytów należy także dodać kreskę, która jest naprawdę fantastyczna, czy to weźmiemy pod uwagę przedstawienie bohaterów, czy fantazję przy rysowaniu wszelkiego rodzaju najdziwniejszych potworów, czy miejsc w których rozgrywa się akcja. Ciekawym zabiegiem jest sposób rysowania Saitamy, zazwyczaj mocno uproszczony, zupełnie jakby zamiast głowy miał on jajko z narysowaną buzią. Za to w momentach gdy akcja nabiera rozpędu czy dramatyzmu rysy momentalnie ulegają wyostrzeniu, całość zyskuje na powadze, można śmiało powiedzieć, że postać głównego bohatera zyskuje moc i czytelnik czuje to patrząc na rysunki. Jako, że jest to manga o superbohaterach trzeba też dodać, że walki są fenomenalnie narysowane. Są dynamiczne, aż czuć pęd i siłę wkładaną w każdy cios. Wielu autorów mogłoby brać przykład jak powinny wyglądać sceny walk z One-Punch Mana.

Polskie wydanie One-Punch Man prezentuje się naprawdę dobrze. Po pierwsze manga została wydana w powiększonym formacie, co pozwala cieszyć się fantastyczną kreską, po drugie jest to jeden z tych tytułów, przy którym koniecznie trzeba ściągać obwoluty. Zdecydowanie warto pod nie zaglądać, a co ważniejsze ciekawe dodatki znajdują się także na grzbiecie każdego tomiku. Z resztą przekonajcie się sami o czym mowa.

One-Punch Man to świetna seria, którą polecam nie tylko miłośnikom historii o superbohaterach. Podczas lektury przygód Saitamy odnajdą się również miłośnicy humoru i parodii, którymi przesyconymi jest świat stworzony przez One i Yusuke Muratę, a także wszyscy pasjonaci dynamicznych scen walk i ogólnie pojętego mordobicia, które w One-Punch Man wypada naprawdę znakomicie. Osobiście pokochałam ten tytuł i z niecierpliwością wypatruję kolejnego tomu, tym bardziej, że czekają tam na mnie wydarzenia, których nie było w anime.

https://koszzksiazkami.pl/one-punch-man-tomy-1-7-recenzja/

Historii o superbohaterach jak i samych superbohaterów namnożyło się ostatnimi czasy tyle, że aż trudno za wszystkimi nadążyć. W szczególności dotyczy to produkcji filmowych jak i komiksów, które zdominowane zostały przez historie o niezwykłych osobach walczących ze złem i występkiem, za pomocą swoich supermocy,czy też supertechnologii. Ziemia co rusz jest ratowana przez...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    230
  • Posiadam
    98
  • Manga
    51
  • Chcę przeczytać
    36
  • Mangi
    14
  • Ulubione
    12
  • 2022
    5
  • Komiksy
    4
  • Chcę w prezencie
    3
  • Pożyczone
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki One-Punch Man, Vol. 2


Podobne książki

Okładka książki Siostry Niezapominajki: 4. Kozica i kometa Alessandro Barbucci, Giovanni Di Gregorio
Ocena 8,0
Siostry Niezap... Alessandro Barbucci...
Okładka książki Thorgal Saga: Wendigo. Tom 02 Fred Duval, Corentin Rouge
Ocena 7,0
Thorgal Saga: ... Fred Duval, Corenti...
Okładka książki Pan Borsuk i pani Lisica. Talizman Brigitte Luciani, Eve Tharlet
Ocena 10,0
Pan Borsuk i p... Brigitte Luciani, E...

Przeczytaj także