Miasto w płomieniach
- Kategoria:
- powieść historyczna
- Wydawnictwo:
- Filia
- Data wydania:
- 2022-02-23
- Data 1. wyd. pol.:
- 2022-02-23
- Liczba stron:
- 400
- Czas czytania
- 6 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381958288
- Tagi:
- literatura polska
NIEBO NAD MIASTEM MA KOLOR KRWAWEJ CZERWIENI,
KIEDY MATHILDE ROZPOCZYNA WĘDRÓWKĘ PRZEZ PIEKŁO.
Wielkanoc 1945 roku. Od prawie dwóch miesięcy pierścień oblężenia zaciska się wokół Festung Breslau. Miasto zmienia się w ocean płomieni, a życie ocalałych ludzi przenosi się do piwnic.
Dwudziestopięcioletnia Mathilde Jansen wbrew zdrowemu rozsądkowi postanawia przedrzeć się do swojego dawnego mieszkania po drugiej stronie Odry, co oznacza niemal pewną śmierć. Dlaczego decyduje się na tak dramatyczny krok? Co ukrywa?
Nikt nie wie, że droga przez miasto oznacza dla niej osobiste rozliczenie. Z każdą godziną stopniowo
wychodzą na jaw kolejne tajemnice.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Wojenna pożoga
„Być może już wtedy, kiedy jako podrostki obserwowaliśmy z dachu naszej kamienicy płonący stos zakazanych książek, role dla nas zostały nieodwołalnie rozpisane i graliśmy zgodnie ze scenariuszem, którego nie tworzyliśmy, z pełną świadomością, że drugiego przedstawienia nie będzie”.
Wojna zawsze jest wielkim złem. Każda wojna niesie ze sobą śmierć, zniszczenie, pożogę. Każda wojna to niesamowite okrucieństwo, którego najbardziej doświadczają bezbronni ludzie. Po każdej wojnie zostaje tylko morze ruin i niezliczona liczba zabitych.
Właśnie te motywy Malwina Ferenz uczyniła głównymi wątkami swojej najnowszej powieści pod tytułem „Miasto w płomieniach”. Okładka książki jest bardzo sugestywna. Młoda kobieta spogląda na ruiny miasta. Niebo zasnuwają dymy pożarów, widać też latające bombowce.
Lektura książki nie pozostawia wątpliwości. Zniszczonym miastem jest Breslau – dzisiejszy Wrocław. Kobietą zaś Mathilde Jansen. Powieść ta cieszy się wielkim uznaniem czytelników. Osobiście nie podzielam wszystkich tych zachwytów, pozostając nieco bardziej krytycznym. Wydarzenia rozgrywają się podczas Wielkanocy 1945 roku. Druga wojna światowa powoli zbliża się ku końcowi. III Rzesza nie ma już szans na zwycięstwo. Armia Czerwona niepowstrzymanie prze na zachód. Breslau zostaje ogłoszone twierdzą i ma być bronione do końca. Za wszelką cenę. Cenę, która okaże się naprawdę bardzo wysoka. Miasto jest ważnym bohaterem tej książki. Autorka pieczołowicie odtworzyła niemieckie nazwy ulic, placów i ówczesną topografię. Podczas lektury możemy poczuć się tak, jakbyśmy sami chodzili po tamtym Wrocławiu. Nie odmawiam jej plastyczności i realności opisów. Wybuchy bomb, pożary, codzienna groza o życie swoje i najbliższych – wszystko to zostało opisane bardzo przekonująco. Sam język i styl pisarki nie są jednak wybitne.
Zdecydowanie trudniej ocenić mi postać głównej bohaterki. Mathilde Jansen to wzorowa Niemka. Żona wysoko postawionego nazisty. Przez całą wojnę niczego im nie brakowało. Opływali w luksusy i dostatek. Cała rodzina czerpała pełnymi garściami z polityki Adolfa Hitlera. Tak naprawdę wojna dla Niemców zaczęła się pod koniec 1944 roku. Wcześniej, cóż, oczywiście wiedzieli, że ich kraj toczy wojnę. Powiedzmy sobie jednak szczerze – dopóki III Rzesza wygrywała, nikt się nie przejmował. Doskonale widać to także w recenzowanej książce. W jej opisie możemy przeczytać, że „droga przez miasto oznacza dla Mathilde osobiste rozliczenie”. Niestety ja niczego takiego nie dostrzegłem. Owszem, kobiecie należy współczuć. Z całą pewnością trzeba współczuć jej kilkuletniej córeczce, która tak jak wszystkie dzieci na własnej skórze doświadczyła okropieństw wojny.
Czy jednak sama Mathilde stara się zrozumieć, co tak naprawdę się stało? Obawiam się, że nie. Co więcej, nawet jeśli podejmuje ona takie próby, to brzmią one bardzo naiwnie. Od sześciu lat Niemcy eksterminują Polaków, Żydów i innych „wrogów”. Miliony ludzi giną w męczarniach. Miliony pracują jako niewolnicy. Miliony Polaków i ich dzieci głodują pod niemiecką okupacją. Ale cóż – było to w czasie, gdy Hitler wygrywał, toteż Mathilde nie zająknie się na ten temat ani słowem. Żali się swojemu mężowi – oddanemu sercem naziście – że musi tłumaczyć dziecku, jak ma się zachować, aby przeżyć. Czy jednak zrodziła się w niej choćby krótka refleksja o polskich dzieciach? O dzieciach żydowskich? Czy zastanawiała się, w jaki sposób przebiega wojna na wschodzie? Kobieta żali się, że bierze udział w przedstawieniu, na którego przebieg nie ma żadnego wpływu. Jednak czy na pewno tak było? Pamiętajmy, że Adolf Hitler nie spadł Niemcom z nieba. Sami go wybrali w demokratycznych wyborach. Litościwie nie zapytam, na kogo głosowali teściowie kobiety i jej przyszły mąż – wydaje się to oczywiste.
Malwina Ferenz tłumaczy się niejako, że jest to powieść uniwersalna i mogłaby się rozgrywać w dowolnym mieście, choćby w Warszawie. To prawda, jednak rozgrywa się w niemieckim Wrocławiu. Akcja dzieje się w Breslau, nie w powstańczej Warszawie. Bohaterami książki są Niemcy, rasa panów, nadludzie. Właśnie to wpływa na moją ocenę. Łatwo powiedzieć, że każde cierpienie jest takie samo. Czy jednak nie należy czynić przez to rozróżnienia między katem a ofiarą? Czy tak zwanym „zwykłym Niemcom” kazał ktoś głosować na Adolfa Hitlera? Czy ktoś zmusił III Rzeszę, aby rozpoczynała wojnę – którą ostatecznie przegrała? Te pytania są bardzo ważne. Niestety umykają wszystkim tym, którzy tak rozpływają się nad tą powieścią. Niemcy sami sobie zgotowali ten los. Wszystko to – tylko na większą skalę – czynili w okupowanej Polsce, na Ukrainie i w Rosji.
„Miasto w płomieniach” to powieść, którą czyta się bardzo szybko. Język i styl autorki nie są wyszukane. Narracja pierwszoosobowa to trafny wybór – nadaje opowiadanej historii jeszcze większej wiarygodności. Według mnie – biorąc pod uwagę fabułę, osobę głównej bohaterki i warsztat pisarski autorki – jest to książka dobra. Z taką właśnie oceną was zostawiam.
Wojciech Sobański
Oceny
Książka na półkach
- 172
- 155
- 19
- 14
- 6
- 6
- 6
- 4
- 4
- 3
OPINIE i DYSKUSJE
Tragiczna, wojenna historia matki, żony, córki, siostry, kochanki. Historia bez happy endu. Książka niezwykle emocjonalna, książka z pomysłem. I za to te plusy. Ale realizacja... Niestety nudna językowo. Pani Ferenz lubuje się w detalicznych opisach miasta. Na jej plus, że kocha swoje miasto, i pisze książki o nim w roli głównej ( wyjątki to dwie fantastyczne, normalne, komedie kryminalne - Szpital... oraz Na miłość boską). Ale .. ileż można w kółko to samo 😱To nudzi... Miasto w płomieniach jest napisane w ten sam sposób, minutka po minutce, cegiełka po cegiełce. Podziwiam tych Czytelników, którzy się tymi opisami zachwycają (a pamiętam jak Nad Niemnem byloi krytykowane za przydługie opisy - w porównaniu do Miasta, to tam akcja gna!). U mnie po kilku stronach spowodowało, że zaprzestałem czytania opisów, zaś wysxukiwalam wspomnienia bohaterki. Niestety tu aż na czerwono świeci powiedzenie - co za dużo to niezdrowo.
Tragiczna, wojenna historia matki, żony, córki, siostry, kochanki. Historia bez happy endu. Książka niezwykle emocjonalna, książka z pomysłem. I za to te plusy. Ale realizacja... Niestety nudna językowo. Pani Ferenz lubuje się w detalicznych opisach miasta. Na jej plus, że kocha swoje miasto, i pisze książki o nim w roli głównej ( wyjątki to dwie fantastyczne, normalne,...
więcej Pokaż mimo toHistoria niszczenia Breslau/Wrocławia z kwietnia 1945r. , bardzo rzeczywiste opisy, poruszająca. Polecam
Historia niszczenia Breslau/Wrocławia z kwietnia 1945r. , bardzo rzeczywiste opisy, poruszająca. Polecam
Pokaż mimo toHistoria oparta na autentycznych relacjach osób, które przeżyły oblężenie Wrocławia.
Czekam na więcej powieści, których akcja toczy się w stolicy Dolnego Śląska.
Historia oparta na autentycznych relacjach osób, które przeżyły oblężenie Wrocławia.
Pokaż mimo toCzekam na więcej powieści, których akcja toczy się w stolicy Dolnego Śląska.
Niemka Mathilde opowiada mężowi o strasznych dniach, które przeżyła w Festung Breslau.
Mówiła: "Plonie moje miasto"... "Płonie mój świat", a ja czytając " Miasto w płomieniach" jako mieszkanka Wrocławia dowiedziałam się jak bardzo zniszczone zostało w czasie działań wojennych MOJE MIASTO.
Przeżywałam razem z bohaterką każdy nalot, pożar i śmierć. Czułam gorące płomienie parzące i spalające ludzi oraz ich mienie. Widziałam płonącą katedrę, tłumy tratowanych podczas ewakuacji ludzi... W moje uszy wdzierał się nieludzki skowyt cierpiących dzieci...
Niezwykle realistycznie, autorka Malwina Ferenz - wrocławianka, przedstawiła to, co się działo w Breslau! Posłużyła się wieloma naukowymi opracowaniami i autentycznymi nazwami ulic.
Znając miasto wiedziałam jaką drogę pokonała Mathilde.. ile bólu i cierpienia kosztowało ją pokonanie tej trasy.
Dlaczego przemykała wśród ruin narażając się na śmierć? Jaką tajemnicę skrywała przez lata ? Jak ogromna jest miłość macierzyńska...?
Wiele razy łzy ciekły mi po policzkach i jeszcze nie mogę się otrząsnąć po lekturze, tej pełnej emocji, książki.
Okrucieństwo wojny!
Ginęli nie tylko ludzie, ale też zwierzęta domowe, gospodarskie i te, które były w zoo... Zostały rozstrzelane, bo stanowiłyby zagrożenie dla mieszkańców w razie bombardowania tej części miasta...
Nie ma chyba nikogo kto pozostanie obojętny wobec takiego opisu:
" Podobno saperzy, którym powierzono to okropne zadanie, załamywali się, szlochali i nie byli w stanie wykonać rozkazu. I podobno zwierzęta tylko patrzyły na ludzi i umierały po cichu. Podobno też niektóre jednak zaczęły się domyślać, bo małpy narobiły hałasu (...) zasłaniały się łapami i kuliły ze strachu, a ludzie płakali i strzelali".
Dziękuję pani Malwino !!!
Niemka Mathilde opowiada mężowi o strasznych dniach, które przeżyła w Festung Breslau.
więcej Pokaż mimo toMówiła: "Plonie moje miasto"... "Płonie mój świat", a ja czytając " Miasto w płomieniach" jako mieszkanka Wrocławia dowiedziałam się jak bardzo zniszczone zostało w czasie działań wojennych MOJE MIASTO.
Przeżywałam razem z bohaterką każdy nalot, pożar i śmierć. Czułam gorące płomienie...
Uwielbiam powieści z wojną w tle,jednak ta pozycja nie szczególnie przypadła mi do gustu.
Już od samego początku denerwowała mnie narracja--główna bohaterka Mathilda zmierza do swojego mieszkania w niewiadomym nam jeszcze celu, spalonymi i wiecznie bombardowanymi ulicami Wrocławia i opowiada swoją historię nieżyjącemu już mężowi.Jest to w pewnym sensie spowiedź,rozlczenie się bohaterki z przeszłością.
Autorka bardzo szczegółowo opisała całą drogę Mathildy wśród zgliszczy miasta,niemal czuło się swąd palących kamienic ,a gryzący dym drażnił nasze gardła,do tego wieczny huk, naloty i bombardowania.
Tak ,trzeba to przyznać,jest to jedna z tych książek ,gdzie emocje biorą górę,a gardło ściska się z bólu.
Uwielbiam powieści z wojną w tle,jednak ta pozycja nie szczególnie przypadła mi do gustu.
więcej Pokaż mimo toJuż od samego początku denerwowała mnie narracja--główna bohaterka Mathilda zmierza do swojego mieszkania w niewiadomym nam jeszcze celu, spalonymi i wiecznie bombardowanymi ulicami Wrocławia i opowiada swoją historię nieżyjącemu już mężowi.Jest to w pewnym sensie...
Wojenna historia Wrocławia przedstawiona oczami młodej Niemki. Książka pełna dramaturgii, zwrotów akcji i niezrozumiałych decyzji. Z każdą przeczytaną kartką wczuwałam się w skórę głównej bohaterki i razem z nią przeżywałam wojenną zawieruchę i okrucieństwo wojny.
Polecam
Wojenna historia Wrocławia przedstawiona oczami młodej Niemki. Książka pełna dramaturgii, zwrotów akcji i niezrozumiałych decyzji. Z każdą przeczytaną kartką wczuwałam się w skórę głównej bohaterki i razem z nią przeżywałam wojenną zawieruchę i okrucieństwo wojny.
Pokaż mimo toPolecam
Bardzo cenię książki, które nie tylko pozostają we mnie na dłużej, ale także prowokują do rozmaitych poszukiwań. Już w trakcie lektury "Miasta w płomieniach" odkryłam fantastyczną stronę ze zdjęciami m.in. przedwojennego Wrocławia (https://polska-org.pl/586258,Wroclaw,pl_Grunwaldzki.html),a po jej zakończeniu postanowiłam przeczytać "Mikrokosmos" N. Daviesa i R. Moorhousa. I wspomnienia osób, które przeżyły oblężenie Festung Breslau.
"Miasto w płomieniach" napisane jest w taki sposób że czytelnik, chcąc nie chcąc, uczestniczy w wędrówce głównej bohaterki przez bombardowane, płonące ulice. Od ponad trzydziestu lat mieszkam właśnie w tej okolicy Wrocławia, znam trasę, którą postanowiła pokonać Mathilde, więc tym bardziej warstwa historyczna powieści wstrząsnęła mną głęboko. Zwłaszcza, że moja dotychczasowa wiedza na ten temat była bardzo mizerna... Jestem wdzięczna Autorce za to, że obudziła we mnie głód znajomości historii miasta, w którym żyję już tak długo. I bardzo doceniam skrupulatne odwoływanie się do źródeł oraz podanie bibliografii.
Na ogólnym tle dramatycznej i bolesnej fabuły, każdy, nawet najmniejszy okruch ludzkiej dobroci (a są także heroiczne czyny) lśnił jak drogocenny klejnot i pomógł nie tylko bohaterce, ale także mnie - czytelniczce wytrwać do końca i zachować nadzieję...
A jednocześnie myśli biegną ku Ukrainie...
Bardzo cenię książki, które nie tylko pozostają we mnie na dłużej, ale także prowokują do rozmaitych poszukiwań. Już w trakcie lektury "Miasta w płomieniach" odkryłam fantastyczną stronę ze zdjęciami m.in. przedwojennego Wrocławia (https://polska-org.pl/586258,Wroclaw,pl_Grunwaldzki.html),a po jej zakończeniu postanowiłam przeczytać "Mikrokosmos" N. Daviesa i R. Moorhousa....
więcej Pokaż mimo to"Bo nawet jeśli wojna wkrótce się skończy, to w ludziach będzie toczyła się nadal. Do końca ich wypalonego półżycia, tej protezy istnienia. Nic nie zgasi we mnie tego wewnętrznego pożaru, nic nie przykryje zwęglonych szczątków. Będę nosić was w sobie, przywoływać w pamięci wasze twarze. Żadne z was nie ma grobu. Ja będę waszym grobem, jestem wam to winna. Dlatego muszę żyć."
"Miasto w płomieniach" Malwiny Ferenz to przejmująca opowieść o losach Mathilde i jej rodziny. Jest rok 1945, Wielkanoc. Niemieckie wojska nie podbijają już kolejnych miast, w zasadzie przestały w ogóle istnieć. Radzieckie wojska wyzwalają kolejne miasta spod władzy nazistów. Ale zamiast ratunku, sieją jeszcze większe zniszczenia. Kolejne niemieckie miasta przestają istnieć. Coraz mniej jest osób, którym udało się przetrwać kolejne bombardowanie i ukryć w piwnicy. Mathilde jest jedną z nich.
Jednak podejmuje szaleńczą misję przejścia połowy miasta, by dotrzeć do swojego mieszkania i zabrać stamtąd pewną cenną rzecz. Obiecała to komuś.
Rozpoczyna samobójczą wędrówkę, co rusz kryjąc się przed kolejnym atakiem lub szalejącym wśród kamienic ogniem.
W międzyczasie poznajemy jej całą przeszłość, aż docieramy do tej chwili i do powodu tej wyprawy.
To powieść nie tylko o Mathilde, to mogło dotyczyć każdego w tamtym czasie. Przewijają się tutaj losy jej znajomych i sąsiadów. Żołnierzy i ludzi z okupowanych terenów. Pojawia się siła propagandy, brak dostępu do prawdziwych informacji. Wiara w słuszność sprawy i strach, kiedy prawda wychodzi na jaw. Panika i jej najgorsze skutki. Nawet u mnie niektóre opisy wywołały gęsią skórkę.
Książka oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, co dodaje jej jeszcze bardziej niepokojący wydźwięk.
Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że ta historia jest tak bardzo aktualna.
Warto po nią sięgnąć. Jest krótka, ale zawiera w sobie ogromny ładunek.
"Bo nawet jeśli wojna wkrótce się skończy, to w ludziach będzie toczyła się nadal. Do końca ich wypalonego półżycia, tej protezy istnienia. Nic nie zgasi we mnie tego wewnętrznego pożaru, nic nie przykryje zwęglonych szczątków. Będę nosić was w sobie, przywoływać w pamięci wasze twarze. Żadne z was nie ma grobu. Ja będę waszym grobem, jestem wam to winna. Dlatego muszę...
więcej Pokaż mimo to„Miasto w płomieniach” to książka mocna, przerażająca i niesamowicie oddziaływująca na wyobraźnię.
Jej akcja rozgrywa się m.in. w kwietniu 1945 roku. Wtedy to 25-letnia Niemka przedziera się przez oblężony Festung Breslau. Pomiędzy ruinami, płonącymi ulicami i spadającymi bombami próbuje przedostać się z jednej dzielnicy do drugiej. Opisy tej drogi to coś, co zasługuje na ogromne uznanie. Autorka przedstawiła ją w niesamowicie realistyczny sposób. Czytając, oczami wyobraźni widziałam płonące rzędy kamienic, piętrzące się do nieba ruiny, porozrywane bombami ciała ludzi i zwierząt. Czułam strach i napięcie towarzyszące bombardowaniom i burzom ogniowym. Niejednokrotnie też myślałam sobie, że to chyba prawdziwy cud, że ludziom, którzy znaleźli się w tym piekle udało się przetrwać. Natomiast pomiędzy opisami tej wędrówki, znajdują się równie ciekawe rozdziały będące retrospekcją do czasów przedwojennych. Zapoznajemy się w nich z wcześniejszymi losami tej dziewczyny i przy okazji zaczynamy rozumieć, dlaczego zdecydowała się ona na tę szaloną wędrówkę po bombardowanym dniami i nocami mieście.
„Miasto w płomieniach” jest świetną książką, wartą przeczytania. Bohaterowie i fabuła to fikcja literacka, lecz tło historyczne jest jak najbardziej prawdziwe i doskonale przedstawione. Moim zdaniem, jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich zainteresowanych literaturą wojenną a w szczególności dla Wrocławian pragnących dowiedzieć się, jak wyglądało miasto w ostatnich wojennych tygodniach.
„Miasto w płomieniach” to książka mocna, przerażająca i niesamowicie oddziaływująca na wyobraźnię.
więcej Pokaż mimo toJej akcja rozgrywa się m.in. w kwietniu 1945 roku. Wtedy to 25-letnia Niemka przedziera się przez oblężony Festung Breslau. Pomiędzy ruinami, płonącymi ulicami i spadającymi bombami próbuje przedostać się z jednej dzielnicy do drugiej. Opisy tej drogi to coś, co zasługuje na...
Piękna historia Wrocławia podczas wojny. Niemieckie miasto, które spotyka klęska. Kobiety, dzieci, rozbite rodziny, zagubieni ludzie, uciekinierzy, niewolnicy... Był podział, podziału nie ma. Autorka cudownie porusza się słownictwem, dzięki czemu przez całą podróż historii jesteśmy w niemieckim Breslau, a nie w polskim Wrocławiu. Idealny wstęp do zadawania sobie pytań "A co było dalej?".
Autorka idealnie przeplata historię życia i związku Matyldy, głównej bohaterki. Robi to w tak dobry sposób, że czytelnik czasem może przeoczyć fakt, że z 1945 roku przetransportował się w 1938 i nie wie sam, która część jest dla niego ciekawsza. Znakomite opisy, głęboka znajomość tematu. Naprawdę przyjemna lektura.
Piękna historia Wrocławia podczas wojny. Niemieckie miasto, które spotyka klęska. Kobiety, dzieci, rozbite rodziny, zagubieni ludzie, uciekinierzy, niewolnicy... Był podział, podziału nie ma. Autorka cudownie porusza się słownictwem, dzięki czemu przez całą podróż historii jesteśmy w niemieckim Breslau, a nie w polskim Wrocławiu. Idealny wstęp do zadawania sobie pytań...
więcej Pokaż mimo to