Autor wypowiedział wszystko to co mnie też leży na sercu. Róża_Bzowa chciałaby porównania z innymi portalami czytelniczymi. Pewnie byłoby to ciekawe. Ale to nie jest praca doktorska. Niektórzy nie chcą zrozumieć, że to nie jest krytyka LC ale krzyk rozpaczy. To walka o to by to co kochamy pozostało. Użytkownicy zostawili swoje serce i wcale nie jest łatwo rzucić wszystko. Wiele osób szuka miejsca gdzieś indziej ale nie likwidują konta, bo ciągle liczą że coś się zmieni i ktoś ich wysłucha.
No cóż tak to teraz jest. Carmel dzięki za twoją wypowiedź.

Autor wypowiedział wszystko to co mnie też leży na sercu. Róża_Bzowa chciałaby porównania z innymi portalami czytelniczymi. Pewnie byłoby to ciekawe. Ale to nie jest praca doktorska. Niektórzy nie chcą zrozumieć, że to nie jest krytyka LC ale krzyk rozpaczy. To walka o to by to co kochamy pozostało. Użytkownicy zostawili swoje serce i wcale nie jest łatwo rzucić wszystko....

Wyśmienita lektura, doskonale podsumowująca, myślę, że nie tylko mój, żal i smutek. Dziękuję Autorowi.

Wyśmienita lektura, doskonale podsumowująca, myślę, że nie tylko mój, żal i smutek. Dziękuję Autorowi.

Większość książek nieistniejących lepiej niech w tej potencjalności zostanie, bo to, co jest oferowane czytelnikom, zbyt często nie jest warte ich czasu. Dobra wartościowe są rzadkie i wymagają mądrej promocji. "Do czego służą portale czytelnicze?" istnieje tylko w mej głowie, a poniższa opinia jest intencjonalną impresją z obserwacji portalu lubimyczytac.pl (LC) sprowokowaną jesiennymi zmianami. Samo tytułowe pytanie traktuję deliberatywnie.

Intuicja, dająca podstawę do osądu wartości tekstu, formuje się ewolucyjnie poprzez tysiące godzin spędzonych na czynności czytania. Droga na skróty to niewarty zachodu wybór, bo daje jedynie ułudę i prowadzi do samooszukiwania się. Zwrot 'lubimy czytać' to deklaracja postawy skupionej, jak przypuszczam, nie na samej czynności, ale na przyswajaniu przez czytelnika konsekwencji myśli użyczonych jemu przez autorów książek. LC zbyt często było na bakier z tą moją wizją, o czym kilkukrotnie dałem wyraz na forach portalu. Chodzi mi zarówno o administrację, jak i o użytkowników (nie konkretnych, ale zaobserwowane postawy, na których się skupiam w krytyce - każdy z nas może większość rzeczy robić lepiej). Nowa odsłona szaty graficznej ostatecznie nakreśliła niepokojąco jednoznacznie właścicielskie plany na przyszłość i sposób myślenia o interakcji czytelnik-dostarczyciel platformy internetowej. Chyba właśnie doszło tu do poważnego tąpnięcia wzajemnego zaufania i do wyzwolenia trudnych do naprawy emocji. Szkoda.

Na LC jestem jakoś od 8 lat, z czego pierwsza połowa była raczej pasywnym odbiorem istniejących treści. Ostatecznie uznałem, że warto dzielić się z innymi tym, co mnie zaprząta w związku z czytaniem, stąd zmieniłem strategię i przeszedłem do aktywnej promocji tematów, takich dość niszowych z reguły. Moim mierzalnym osobistym zyskiem, jest wykonana praca nad składaniem zdań i cenny proces podsumowywania tego, co się właśnie przeczytało. Pośrednio portal zmusił mnie więc do pewnej systematyczności i zawalczenie o poprawę formy własnych myśli wytrwale budowanych w dłuższą wypowiedź. To jednak dodatek do istoty. Poznałem bowiem kilka osób, z którymi komunikacja może być kontynuowana bez medium LC.

Podobno ekonomia jest wszędzie. Minimalna stawka godzinowa to obecnie nieco poniżej 15 złotych za godzinę. Jeśli do tego założyć, że jest 2 miliony opinii, a każda to pół godziny pracy, daje to szacowaną wartość na 15 milionów PLN. To raczej dolne oszacowanie. Jeśli dodamy do tego miliony godzin na wprowadzenie książek i czas poświęcony na zgłaszanie latami niedogodności, udział w promocji portalu, to wychodzi kwota na poziomie ... ogromnego serca oddanego dobru wspólnemu. Dziwić w tym kontekście musi niemal całkowity brak oficjalnego publicznego ustosunkowania się do setek emocjonalnych wypowiedzi pod zainicjowaną przez administrację dyskusją o betaLC.

Unikam jak ognia betyLC. Na potrzeby tego tekstu jednak wszedłem. Klikam w słowo 'Home' i otwiera się strona allegro (sprawdzone: 14.12.2019 16:05 CET w przeglądarce Opera)!! To chyba celne podsumowanie kierunku rozwoju portalu. Rządzi reklamodawca, LC skupia się na czynności kupna, a całość zbyt ostentacyjnie ciąży ku pieniądzom. Z czegoś administracja żyć musi, ale tę oczywistość trzeba trzymać umiejętnie w ryzach szczególnie, gdy fundamentem źródła atrakcyjności administrowanej platformy wobec reklamodawców są jej użytkownicy i ich czas poświęcony na budowaniu marki.

Nie potrzebuję portalu książkowego do decydowania, co czytać. Byłem tu w innym celu, który mógłbym dalej realizować gdzieś indziej. Tu nie odpowiada mi przedzieranie się przez treści co najwyżej luźno związane w moimi potrzebami. Widząc betaLC czuję, że nawet przy mojej niewielkiej aktywności, codzienność byłaby męcząca. Już 'stara wersja' uwierała mi, głównie we wszystkich elementach związanych z liczbami (plusy, poparcia, statystyki, horoskopy). Uważam, że nie docenia się negatywnej wagi wpływu tych elementów na jakość. Dodatkowo ostatnio zaczęły dominować tematy związane z ekranizacjami, co sugeruje raczej miałkość priorytetów i brak głębszej wizji u administratorów. Jeśli do tego od jesieni mamy tandetny obrazkowy twór bezdusznej komercji, nakreślony chyba przez przedstawicieli nieczytającej większości, to aktywna część użytkowników portalu słuszny sygnalizuje niesmak.

Apeluję do Administracji LC - dajcie sobie szansę na pozostanie interesującym miejscem na spotkanie ludzi, którzy poszukują ciekawej interakcji z innymi i dobrą lekturą. Czym jest ta ostatnia? To po prostu coś między okładkami, co wymusza nasze pełne zaangażowanie, nie jest zdawkowe, wtórne, bezpłodna ideowo, rozrywkowo doraźne ('rozrywkowość lektury' też jest stopniowalna, a te najlepsze równie pożądane i rzadkie) i nie powstało, jako odcinanie kuponów od dawnej sławy autora. Sztuką nie jest promować coś, co stało się bestsellerem, bo tak zawyrokowano angażując machinę promocji, ale coś dobrego, co może pojawiło się nieśmiało w nakładzie zaledwie kilkuset egzemplarzy.

Chyba wracam do pasywnego uczestnictwa w portalu, takiego sprzed lat.

Wypada zakończyć, bo szkoda czasu na powtarzanie tego, co opisano już wielokrotnie. Lepiej poświęcić go na dobrą książkę.

Czy jest ktoś chętny do podzielenia się 'wrażeniami z lektury'?

Większość książek nieistniejących lepiej niech w tej potencjalności zostanie, bo to, co jest oferowane czytelnikom, zbyt często nie jest warte ich czasu. Dobra wartościowe są rzadkie i wymagają mądrej promocji. "Do czego służą portale czytelnicze?" istnieje tylko w mej głowie, a poniższa opinia jest intencjonalną impresją z obserwacji portalu lubimyczytac.pl (LC)...

Szanowny autorze, w tytule sugerujesz pewne porównanie ("portale czytelnicze"),nastawiłam się zatem na pewną pogłębioną refleksję i pokazanie tego portalu na tle innych portali. Nic takiego jednak nie znalazłam. Szkoda.

Szanowny autorze, w tytule sugerujesz pewne porównanie ("portale czytelnicze"),nastawiłam się zatem na pewną pogłębioną refleksję i pokazanie tego portalu na tle innych portali. Nic takiego jednak nie znalazłam. Szkoda.

Nic dodać nic ująć

Nic dodać nic ująć