Łubnie – Konstantynów 1648. Działalność wojskowa i polityczna Jeremiego Wiśniowieckiego w początkowym okresie powstania Chmielnickiego

Okładka książki Łubnie – Konstantynów 1648. Działalność wojskowa i polityczna Jeremiego Wiśniowieckiego w początkowym okresie powstania Chmielnickiego Marcin Bazydło
Okładka książki Łubnie – Konstantynów 1648. Działalność wojskowa i polityczna Jeremiego Wiśniowieckiego w początkowym okresie powstania Chmielnickiego
Marcin Bazydło Wydawnictwo: INFORTeditions Seria: Bitwy/Taktyka historia
191 str. 3 godz. 11 min.
Kategoria:
historia
Seria:
Bitwy/Taktyka
Wydawnictwo:
INFORTeditions
Data wydania:
2018-03-02
Data 1. wyd. pol.:
2018-03-02
Liczba stron:
191
Czas czytania
3 godz. 11 min.
Język:
polski
ISBN:
9788365982056
Tagi:
wojskowość staropolska powstanie chmielnickiego Jeremi Wiśniowiecki
Średnia ocen

8,4 8,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,4 / 10
12 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
4
3

Na półkach:

Do rocombey.
Książka jest sprawnie i lekko napisana, ale pod względem merytorycznym jest niesłychanie tendencyjna. Na wstępie (str.7),po deklaracji o braku znajomości jęz. ukraińskiego i rosyjskiego, dowiadujemy się, "że źródła ruskie nacechowane są dużą opiniotwórczością, która często zmienia się w fantazję". Skąd ta wiedza przy braku znajomości języków?

- Zachowujesz się jak schizofrenik, który śledzi człowieka i go prześladuje i jeszcze żebyś robił to merytorycznie a ni z nienawiści lub co najmniej z NIE lubienia tej postaci. Najpierw swymi żalami z pozycji czysto moralnych rozwalasz temat na historycy.org a jeszcze tego Ci mało i żlae wylewasz tutaj. Tak z pozycji czysto moralnych, bo to jedyne Twoje argumenty przeciwko Kniaziowi na Chorolu, Łubniach i Wiśniowcu!!!
Już w tym momencie, kiedy zadajesz to pytanie wykazujesz, że z logiką się nie lubisz. Skąd ta wiedza, no cóż są tłumaczenia, można również poczytać opinie i odniesienia innych prawda? 

W bibliografii występuje tylko jedna kronika kozacka, natomiast nie znajdziemy ani jednej publikacji historyków ukraińskich. Jak w XXI wieku można opisać wojnę bez źródeł i literatury prezentującej perspektywę drugiej strony?

- Można. Nie interesuje mnie opinia ludzi, którzy odwołują się w micie założycielskim do buntowników, rebeliantów i rewolucjonistów. Do ludzi, którzy za kasę postanowili za wszelką cenę pilnować w tej części Europy interesów francusko-holenderskich, podsycanych przez Carat z jednej i Turków z drugiej. Poza tym powtarzasz swój pierwszy argument, za mało ich masz? 

Odpowiedź mamy na str. 49, gdzie pan Bazydło twierdzi, że powstanie Chmielnickiego to "nie bunt narodu, bo takowego w takim czasie nie było". A Rusini?

- I twierdzi bardzo słusznie. Byli Rusin owszem. Jedni walczyli po jednej a drudzy po drugiej stronie. Po pierwsze była to wojna religijna, w której funkcję kreatora założeń, celów, myśli i faktów grała Cerkwia. Po drugie Cerkwia musiała mieć armię do wzniecenia buntu i dopóki jej nie miała te bunty przybierały charakter lokalny, bo samo chłopstwo, czerń nie mogło nic zrobić. Tu pojawiają się Kozacy i kwestia przede wszystkim prywatna na linii Chmielnicki-Czapliński i tak naprawdę Koniecpolski jr. A także ogólne położonie Kozaków jako mieszkańców naddnieprza po ordynacjach dla wojska zaporoskiego, po buntach Ostrzanina, Pawluka i Huni. Notabene Książę był im przeciwny a ich apologetami byli hetman wielki koronny Koniecpolski i polny koronny Potocki. I to jest ten sojusz, który doprowadził do wojny.
A jeśli Twym zdaniem Kozacy to Rusini a dziś Ukraińcy to wróć człowieku do szkoły na matematykę a później skończ na logice.
Wg prof. Tazbira wojna ta była wojną pomiędzy spolonizowany (skatolicyzowaną*) ruską szlachtą a srusczonym* (sprawosławionym*) polskim chłopstwem.

*neologizmy powstałe na potrzebę tejże dyskusji. Nazwa procesu z nawiasów bardziej oddaje ducha, podstawy i zarzewie konfliktu, tej wojny.

Być może to jednostronne ujęcie to główny powód, dla którego zamiast chłodnej relacji i analizy wydarzeń dostajemy pełny emocji wywód "dlaczego książę Jarema wielkim Polakiem był". Autor tak mocno utożsamia się ze swoim "bohaterem", że zdarza mu się odlecieć w beletrystykę. Na str. 109: "w jego duszy w tamtym czasie zachodziły znaczące zmiany". Na str. 94 "był przede wszystkim patriotą", na str. 100 "oprócz doskonałego wodza i ambitnego magnata może być uważany za dobrego polityka oraz patriotę", str. 109 "dobry mąż stanu oraz wielki patriota". Pomijając to, że patriotyzm to pojęcie przynależące czasom dużo późniejszym, czy w ogóle można tak określić warchoła, który siłą zajmował starostwo kaniowskie, czy dokonywał zbrojnych zajazdów na posiadłości innych magnatów?

- Zanim odniosę się do treści jako całości pozwól, że znów odniosę się do twojego toku rozumowania nie będącego tokiem a nieładem pozbawionym ciągu przyczynowo-skutkowego.
Argument temu zarzucasz autorowi, że napisał o chmielniczyźnie, że to nie był bunt narodowościowy, bo nie było narodów wówczas na kształt dzisiejszy i kpisz z tego, że jak to? A teraz piszesz, że patriotyzm to termin odpowiadający czasom późniejszym i to nieważne, że nim był, ale nie był vo nie było patriotyzmu?  hahahahahahaha co za kolo
Autor użył tu tego słowa jako synonimu z czasów dzisiejszych dla zobrazowania postaci, ponieważ jego czytelnikami nie są Aleksander Koniecpolski ani Stefan Czarniecki tylko Pan Piekłasiewicz z Koziej Wólki, który nie rozumie podstawowych faktów tamtej epoki, wybiórczo traktuje fakty i wybiera je pod tezę, którą potem udowadnia. A ogólnie robi to z pozycji „dwudziestopierwszowiecznych”.
I na koniec, nie to nie jest pełen emocji wywód, tylko wywód oparty na faktach. Oddający istotę rzeczy panującą na przełomie wiosny i lata 1648 roku na Wiśniowieckim Zadnieprzu i następnie na przełomie lata i jesienie 1648 roku na Naddnieprzu, Podolu, Wołyniu i Rusi.
Jak inaczej nazwać kogoś, kto poświęcając swój dobytek, czas i inne imponderabilia i w momencie najcięższej próby dla siebie i Państwa zachowuje się jak trzeba? No może filozofie coś zaproponuj. Ty nie rozumiesz, że ludzie się zmieniają? Ty piszesz warchoł zajmujący siłą starostwo kaniowskie, ale już nie piszesz, że to była codzienność w RON zwłaszcza na Rusi i tak robił każdy a dodatkowo umyka Ci, że nie miałeś wtedy większego warchoła niźli Łaszcz, któremu Kniaź owe starostwo zabrał. Co do zbrojnych najazdów to samo. Posiadłości innych magnatów również.
Poza tym nikt tego nie wyklucza kołtunie. Piszemy o tym, że w obliczu próby zachował się jak trzeba. Jak nikt inny. Ale Ty tego nie dostrzegasz. Dla osoby siedzącej w ciepłym przy suto nastawionym stole w XXI w. to nic takiego zachować się jak trzeba bo sama nie musi tego robić. Umyka Ci wiele wątków, kiedy zrzucasz maskę i postanawiasz się przywalić na siłę do Księcia. A skoro tak tzn, że dokonujesz manipulacji !!!

Pan Bazydło próbuje obalić mit Jaremy-okrutnika. Oczywiście dezawuuje wzmianki o rzeziach podczas pochodu z Zadnieprza. Na str. 97 w przypisie 73 mamy wymienione trzy miejscowości, gdzie wojska księcia zmasakrowały ludność. Na str. 105 to już tylko dwie miejscowości (a w innej literaturze doczytałem, że rzezie miały miejsca w co najmniej czterech miasteczkach, oczywiście wiosek nikt wówczas nie wymieniał). Na str. 98 dostajemy klasyczne relatywizowanie, że przecież Jarema karał buntowników zgodnie z obowiązującym prawem. Str. 106 - autor kategorycznie odrzuca sugestie o możliwym paleniu wsi przez Wiśniowieckiego, bo gdyby to była prawda, to byłyby pozwy sądowe ich właścicieli za zabijanie poddanych. Bardzo to naiwne.

- Pan kołtun próbuje obalić mit Jaremy bohatera z 1648 roku, zwycięzcy spod Machnówki i Konstantynowa, bohaterskiego dowódcy obrony Zbaraża, ochroniarza haniebnego odwrotu wojsk koronnych a właściwie kanclerskich spod Piławiec, realizatora haniebne ugody Zborowskiej jako regimentarz i hetman polny, a także dowódcy lewego skrzydła spod Beresteczka !
Tak kołtunie, przede wszystkim Jarema karał buntowników za ich zbrodnicze czyny to jest: palenie miast i wiosek, mordowanie i wyżynanie ludnośc zarówno polskiej, żydowskiej, ormiańskiej a także RUSKIEJ (opisywał to Hannover) ,sprzedawanie tejże ludności czy to TATAROM czy to TURKOM, czy kupcom na zachód Europy. Tak za te wszystkie zbrodnie wojenne (tak wiem łosiu wtedy również nie było takiego słowa) karał w sposób WŁAŚCIWY wedle obowiązującego prawa. I naprawdę już nie chce pisać co robi się ze ZDRAJCAMI a do nich zaliczani są BUNTOWNICY !!! Tak chłopie, Wiśniowiecki spalił wymordował ludność w 3 przypadkach i po pierwsze może to być literówka i błąd edytorski. A poza tym kołtunie nie ma dużo źródeł, w tych zachowanych są luki a i tak różnica w tym określeniu oscyluje między 1 lub 2 miejscowościami. Skończ człowieku bo się ośmieszasz 
Nie WIŚNIOWIECKI nie palił wiosek. WIOSKI palił twój ulubieniec CHMIELNICKI i jego zastępcy ZDANOWICZ, PÓŁTORA KOŻUCHA, czy KRZYWONOS i wielu innych :D
Naiwnośc to cecha głupców, głupota to przymiot pozbawiony logiki i ciągu przyczynowo-skutkowego. W tych kwestiach brylujesz tylko ty.

Na str. 100 autor "powątpiewa", że "operacje Wiśniowieckiego (...) miały przesądzać o nastrojach ludności ukraińskiej". Tak, powstanie kozackie tłumili więksi okrutnicy od Jaremy - np. Czarniecki, a nawet Janusz Radziwiłł. Czy jednak to powód do wybielania tej postaci, i podważania tego, o czym wiadomo i o czym zachowały się wzmianki? Rozumiem chęć obalenia czarnej legendy, ale zamiast niej wyszedł egzaltowany panegiryk w duchu sienkiewiczowskim.

- I znów. Żyjesz w XXI w. i na podstawie praw obowiązujących teraz będziesz wylewał swoje żale w ocenie karania zdrajców, buntowników i zbrodniarzy w wieku XVII? Tak to wystarczający powód by wybielać te postaci przeciwko głupocie, która prezentujesz. Czy ty łosiu wiesz, że czyny rebeliantów, buntowników i zbrodniarzy od Chmielnickiego dzisiaj również byłyby i są karane w tenże sam sposób? Nawet w obecni trwających konfliktach zbrojnych  ale w ciepły przy suto zastawiony stole tego się nie rozumie, bo tam rozumie się postępowe acz wieśniackie jednocześnie prawa kobiet. Zwierząt. Roślin. I kręgowców. Nie zapominając o Homosiach.
Jeśli chodzi o biografie to zdecydowanie bardziej pożyteczne są panegiryki aniżeli pamflety czy paszkwile jak np.; w twoim kołtuńskim wykonaniu. Wiesz dlaczego? Bo ocena powinna być obiektywna, ale na pewno nie poparta na negatywnych emocjach a do tych zaliczam nielubienie jakiejś postaci i chęć oskarżenia wydumanego, kiedy ta osoba nie może się bronić. Jeśli nie może być w całości obiektywna to niech nie będzie skażona nienawiścią i zawiścią! To takie wylewanie wiadra pomyj tylko by zabłysnąć. Tyle, że tu trzeba zabłysnąć wiedzą a nie tępą propagandą.
Z legendami się nie walczy. Legendy się wyznaje. A czarna legenda jest dorabiana od stuleci przez takich paszkwilantów i pamflecistów jak ty misiu 

Najbardziej wartościowa część tej pracy to ustalenie miejsca bitwy pod Konstantynowem. Autor stawia własną hipotezę o starciu z Krzywonosem na północ od miasta. Niestety ze względu na sprzeczne informacje w źródłach, tej kwestii do dziś nie można jednoznacznie rozstrzygnąć. Do mnie osobiście bardziej trafia hipoteza o walce przez Słucz, na południe od miasta, a nie przez Ikopot. Taką hipotezę znajdziemy właśnie w literaturze ukraińskiej.

-Na szczęście twoje kołtuńskie mniemanie nie jest decydujące w ocenie. Żeby to ocenić to twoi ulubieńcy Ukraińcy musieliby zaprosić do wspólnych badań na ten temat, ale z racji tego, że dużo rzeczy tam można by wykopać z ziemi to się nie stanie :D
Hipoteza o Ikopocie jest dość przekonywująca. Przypominam, że na forum w tej kwestii też się zesrałeś i nie posprzątałeś. Bajo misiu 

Na koniec to byłwa wojna, której wodzem naczelnym przeciw RON był najpierw Tuhaj-bej jako wódz chana a następnie chan, Chmielnicki był tylko przystawką.

Do rocombey.
Książka jest sprawnie i lekko napisana, ale pod względem merytorycznym jest niesłychanie tendencyjna. Na wstępie (str.7),po deklaracji o braku znajomości jęz. ukraińskiego i rosyjskiego, dowiadujemy się, "że źródła ruskie nacechowane są dużą opiniotwórczością, która często zmienia się w fantazję". Skąd ta wiedza przy braku znajomości języków?

- Zachowujesz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
687
251

Na półkach: , , ,

Książka jest sprawnie i lekko napisana, ale pod względem merytorycznym jest niesłychanie tendencyjna. Na wstępie (str.7),po deklaracji o braku znajomości jęz. ukraińskiego i rosyjskiego, dowiadujemy się, "że źródła ruskie nacechowane są dużą opiniotwórczością, która często zmienia się w fantazję". Skąd ta wiedza przy braku znajomości języków?

W bibliografii występuje tylko jedna kronika kozacka, natomiast nie znajdziemy ani jednej publikacji historyków ukraińskich. Jak w XXI wieku można opisać wojnę bez źródeł i literatury prezentującej perspektywę drugiej strony?

Odpowiedź mamy na str. 49, gdzie pan Bazydło twierdzi, że powstanie Chmielnickiego to "nie bunt narodu, bo takowego w takim czasie nie było". A Rusini?

Być może to jednostronne ujęcie to główny powód, dla którego zamiast chłodnej relacji i analizy wydarzeń dostajemy pełny emocji wywód "dlaczego książę Jarema wielkim Polakiem był". Autor tak mocno utożsamia się ze swoim "bohaterem", że zdarza mu się odlecieć w beletrystykę. Na str. 109: "w jego duszy w tamtym czasie zachodziły znaczące zmiany". Na str. 94 "był przede wszystkim patriotą", na str. 100 "oprócz doskonałego wodza i ambitnego magnata może być uważany za dobrego polityka oraz patriotę", str. 109 "dobry mąż stanu oraz wielki patriota". Pomijając to, że patriotyzm to pojęcie przynależące czasom dużo późniejszym, czy w ogóle można tak określić warchoła, który siłą zajmował starostwo kaniowskie, czy dokonywał zbrojnych zajazdów na posiadłości innych magnatów?

Pan Bazydło próbuje obalić mit Jaremy-okrutnika. Oczywiście dezawuuje wzmianki o rzeziach podczas pochodu z Zadnieprza. Na str. 97 w przypisie 73 mamy wymienione trzy miejscowości, gdzie wojska księcia zmasakrowały ludność. Na str. 105 to już tylko dwie miejscowości (a w innej literaturze doczytałem, że rzezie miały miejsca w co najmniej czterech miasteczkach, oczywiście wiosek nikt wówczas nie wymieniał). Na str. 98 dostajemy klasyczne relatywizowanie, że przecież Jarema karał buntowników zgodnie z obowiązującym prawem. Str. 106 - autor kategorycznie odrzuca sugestie o możliwym paleniu wsi przez Wiśniowieckiego, bo gdyby to była prawda, to byłyby pozwy sądowe ich właścicieli za zabijanie poddanych. Bardzo to naiwne.

Na str. 100 autor "powątpiewa", że "operacje Wiśniowieckiego (...) miały przesądzać o nastrojach ludności ukraińskiej". Tak, powstanie kozackie tłumili więksi okrutnicy od Jaremy - np. Czarniecki, a nawet Janusz Radziwiłł. Czy jednak to powód do wybielania tej postaci, i podważania tego, o czym wiadomo i o czym zachowały się wzmianki? Rozumiem chęć obalenia czarnej legendy, ale zamiast niej wyszedł egzaltowany panegiryk w duchu sienkiewiczowskim.

Najbardziej wartościowa część tej pracy to ustalenie miejsca bitwy pod Konstantynowem. Autor stawia własną hipotezę o starciu z Krzywonosem na północ od miasta. Niestety ze względu na sprzeczne informacje w źródłach, tej kwestii do dziś nie można jednoznacznie rozstrzygnąć. Do mnie osobiście bardziej trafia hipoteza o walce przez Słucz, na południe od miasta, a nie przez Ikopot. Taką hipotezę znajdziemy właśnie w literaturze ukraińskiej.

Książka jest sprawnie i lekko napisana, ale pod względem merytorycznym jest niesłychanie tendencyjna. Na wstępie (str.7),po deklaracji o braku znajomości jęz. ukraińskiego i rosyjskiego, dowiadujemy się, "że źródła ruskie nacechowane są dużą opiniotwórczością, która często zmienia się w fantazję". Skąd ta wiedza przy braku znajomości języków?

W bibliografii występuje...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
854
136

Na półkach: , , ,

Bardzo ciekawe ujęcie początkowej fazy powstania Chmielnickiego. Autor krytycznie podchodzi do sądów i opinii innych historyków zajmujących się tym tematem. Duży plus za przedstawienie postaci Jaremy Wiśniowieckiego bez sienkiewiczowskiej "gęby".

Bardzo ciekawe ujęcie początkowej fazy powstania Chmielnickiego. Autor krytycznie podchodzi do sądów i opinii innych historyków zajmujących się tym tematem. Duży plus za przedstawienie postaci Jaremy Wiśniowieckiego bez sienkiewiczowskiej "gęby".

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    16
  • Przeczytane
    13
  • Posiadam
    9
  • Historia
    2
  • Bitwy/Taktyka
    2
  • Podpatrzone u innych, albo jeszcze nie wiem czy chcę przeczytać
    1
  • 2020
    1
  • 12 Historia: XVII w.
    1
  • Polska
    1
  • RON
    1

Cytaty

Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne