To przerażające że ta książka jest na faktach.
Jak ułomny był kiedyś system sadowniczy. Książkę czyta się dość trudno przez język prawniczy ale koniec końców myślę że warto zapoznać że z przedstawioną historią.

To przerażające że ta książka jest na faktach.
Jak ułomny był kiedyś system sadowniczy. Książkę czyta się dość trudno przez język prawniczy ale koniec końców myślę że warto zapoznać że z przedstawioną historią.

Historie, które zdarzyły się naprawdę. Przyznam, że jest to moja pierwsza książka Johna Grishama. Nie mogę więc porównać z innymi jego powieściami. Grisham dosyć szczegółowo opisał zarówno poszczególnie etapy życia Rona, jak i procedury związane z przebiegiem procesu sądowego. Nie mogłam uwierzyć, że tak działa amerykański system prawny, szczególnie podobno w małych miasteczkach. Wymiar sprawiedliwości widocznie jest tam nieudolny, a nawet może i skorumpowany. Trzeba było ponad dziesięć lat, żeby w końcu znaleźli się odpowiedni ludzie na odpowiednich stanowiskach. Niewinny człowiek - Ron, którego życie było trochę skomplikowane, być może głównie związane to było z jego chorobą psychiczną musiał dużo wycierpieć. Jednak zarówno podczas śledztwa, jak i procesu sądowego i odbywania kary w więzieniu niezbyt interesowano się jego chorobą. Myślałam, że w Ameryce jest trochę lepiej niż u nas, a jednak nie. Bardzo poruszyła mnie ta książka - prawdziwe historie ludzi niewinnych skazanych na śmierć w wyniku nieudolności policji i prawników, preparowaniu dowodów, wynajdywaniu świadków, którzy kłamali na zawołanie. To wszystko było przerażające.

Historie, które zdarzyły się naprawdę. Przyznam, że jest to moja pierwsza książka Johna Grishama. Nie mogę więc porównać z innymi jego powieściami. Grisham dosyć szczegółowo opisał zarówno poszczególnie etapy życia Rona, jak i procedury związane z przebiegiem procesu sądowego. ...

Grisham w innej odsłonie . Niewinny człowiek to reportaż poruszający problem kary śmierci oraz obnażający amerykański system sądowniczy na prowincji . Książka może człowiekiem wstrząsnąć. O ile system prawny USA w dużych ośrodkach, w światłach fleszy i oczach kamer spełnia swoje zadanie , o tyle na prowincji jest głęboko ułomny. Niewinny człowiek to historia ludzi skazanych na kary śmierci i długoletnie wyroki pozbawienia wolności w wyniku wręcz patologicznych sposobów prowadzenia dochodzeń i procesów sądowych .mnie ta historia powaliła , aczkolwiek przez cały czas miałem wrażenie, że już to czytałem .

Grisham w innej odsłonie . Niewinny człowiek to reportaż poruszający problem kary śmierci oraz obnażający amerykański system sądowniczy na prowincji . Książka może człowiekiem wstrząsnąć. O ile system prawny USA w dużych ośrodkach, w światłach fleszy i oczach kamer spełnia swoje zadanie , o tyle na prowincji jest głęboko ułomny. Niewinny człowiek to historia ludzi skazanych...

Od dawna wiadomo, że życie potrafi napisać tak pokręcone scenariusze, że nawet świetny pisarz, jakim jest John Grisham, nie potrafiłby ich wymyślić. Sam zresztą używa takiego stwierdzenia w posłowiu.
"Niewinny człowiek" to niewiarygodna historia niewinnie skazanych ludzi, którzy wpadli w tryby amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości, lub w tym przypadku wyjątkowej "niesprawiedliwości", złej woli i przeświadczenia o własnej nieomylności. Jeśli jesteście fanami "True Crime" jak ja, ta pozycja jest obowiązkowa, czytałam i wiele razy kiwałam głową z niedowierzaniem, jak to w ogóle mogło się stać. Jak potoczyły się losy Rona, Dennisa, Tommy'ego czy Karla, o tym przekonacie się sięgając po tą książkę.

Od dawna wiadomo, że życie potrafi napisać tak pokręcone scenariusze, że nawet świetny pisarz, jakim jest John Grisham, nie potrafiłby ich wymyślić. Sam zresztą używa takiego stwierdzenia w posłowiu.
"Niewinny człowiek" to niewiarygodna historia niewinnie skazanych ludzi, którzy wpadli w tryby amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości, lub w tym przypadku wyjątkowej...

Całkiem inny Grisham, niż ten do którego sam nas przyzwyczaił. Niemniej książka warta przeczytania, tym bardziej, że opisuje prawdziwe wydarzenia

Całkiem inny Grisham, niż ten do którego sam nas przyzwyczaił. Niemniej książka warta przeczytania, tym bardziej, że opisuje prawdziwe wydarzenia

A miało być tak fajnie, ale im dalej, tym bardziej nużąca, wiele rzeczy autor opisał zbyt rozwlekle, za dużo szczegółów. Bohater nie budzi sympatii, a wręcz przeciwnie, zniechęca tak jak i jego kolega. To chyba pierwsza tego gatunku książka Grishama i może dlatego wyszło mu bez polotu, choć wiem że niektórym się podobała. Ja osobiście wolę jednak jego thrillery prawnicze., a to 14-nasta pozycja Grishama, którą ukończyłam.

A miało być tak fajnie, ale im dalej, tym bardziej nużąca, wiele rzeczy autor opisał zbyt rozwlekle, za dużo szczegółów. Bohater nie budzi sympatii, a wręcz przeciwnie, zniechęca tak jak i jego kolega. To chyba pierwsza tego gatunku książka Grishama i może dlatego wyszło mu bez polotu, choć wiem że niektórym się podobała. Ja osobiście wolę jednak jego thrillery prawnicze.,...

Bardzo wymęczyła mnie ta książka

Bardzo wymęczyła mnie ta książka

Sięgnąłem po audiobooka, nie mając pojęcia o czym jest książka. Byłem dość zdziwiony. Nie do końca czytałem Grishama takiego jakim go znałem. Czasem wydawało mi się nudne. Czasem zastanawiałem się po co jest jakiś fragment. Tak mało zwrotów akcji. Wiele wątków pozostawionych. Autor do niech nie wrócił, a byłaby taka okazja, żeby coś fajnego z nimi zrobić. Pod sam koniec myślę sobie, że coś jest nie tak z tą książką. Coś tu nie gra. I dowiaduje się, że historia ta wydarzyła się naprawdę... Siadam na krześle i pogrążam się w zadumie nad losem Rona Williamsona. Przeżywam ją na nowo, mając zupełnie inną perspektywę...

Sięgnąłem po audiobooka, nie mając pojęcia o czym jest książka. Byłem dość zdziwiony. Nie do końca czytałem Grishama takiego jakim go znałem. Czasem wydawało mi się nudne. Czasem zastanawiałem się po co jest jakiś fragment. Tak mało zwrotów akcji. Wiele wątków pozostawionych. Autor do niech nie wrócił, a byłaby taka okazja, żeby coś fajnego z nimi zrobić. Pod sam koniec...

Bardzo ciekawa książka o prawdziwych wydarzeniach, ukazująca jak łatwo można "polować na czarownice". Niesie ona uniwersalne przesłanie, by nigdy nie zapominano o domniemaniu niewinności, gdyż bardzo łatwo jest zniszczyć życie niewinnego człowieka, jeśli się uprze, że "to na pewno on".

Bardzo ciekawa książka o prawdziwych wydarzeniach, ukazująca jak łatwo można "polować na czarownice". Niesie ona uniwersalne przesłanie, by nigdy nie zapominano o domniemaniu niewinności, gdyż bardzo łatwo jest zniszczyć życie niewinnego człowieka, jeśli się uprze, że "to na pewno on".

Zaufać czy ocenić.
W zasadzie na tym opis powinien się zakończyć.
Odwieczny dylemat amerykańskiego sądownictwa i ławy przysięgłych - zaufać występującym w procesie stronom czy ocenić fakty i dowody.
John Grisham jakiego nie znamy lub znamy mało. Przerażająca i fascynująca zarazem opowieść, w zasadzie reportaż z gatunku literatury faktu. Chciałbym napisać, że jest to historia walki ale to nie jest walka, raczej starcie zwykłego obywatela z wymiarem sprawiedliwości. Krótkie i bolesne starcie. W rolach głównych - potężna instytucja dysponująca ogromnymi środkami i możliwościami kontra mały człowieczek z pustymi rękoma i kieszeniami. W pozostałych rolach - mało istotne, wręcz drugoplanowe i wątpliwe dowody zbrodni, świadkowie z kapelusza, nieprzychylne organy ścigania, stronnicza ława przysięgłych, nadgorliwy oskarżyciel oraz jako gość specjalny kara śmierci.
Dla nas Polaków, zafascynowanych karą śmierci, przekonanych o tym, że mechanizm przyczynowo-skutkowy w jej przypadku jest jasny i klarowny, książka ta może okazać się niezłym kubłem wody, ukazującym nieskazitelny amerykański system prawny w zupełnie innym świetle. Dostajemy tu klasyczne już u Grishama amerykańskie południe, dobrych ludzi z małej miejscowości, tych zacnych bogobojnych chrześcijan, którzy z tą samą łatwością modlą się za zdrowie sąsiada co strzelają do włóczęgów. Tym razem jednak to nie autor, a życie wymyśliło ten scenariusz, w którym jak w soczewce widać uprzedzenia małomiasteczkowych obywateli zasiadających w ławach przysięgłych, pozorowaną nieskazitelność i wypaczenie idei postawy obywatelskiej rozumianej przez pryzmat potrzeb lokalnych.
Przyzwyczajeni do obrazu skutecznych i nowoczesnych metod śledczych ukazywanych w serialach, po przeczytaniu tej mrożącej krew w żyłach historii można stwierdzić, że "CSI" czy inni "Nowojorscy gliniarze" ukazują prawdziwy obraz o systemie dochodzeniowym w Stanach w takim samym stopniu w jakim "Na wspólnej" naszą służbę zdrowia.
Mamy historię głównego bohatera, opisaną tak plastycznie, że identyfikowanie się z jego strachem przychodzi w miarę czytania niemal bezwiednie. Mamy tyle absurdów, procedur i zwrotów, że starczyłoby ich na cztery sezony z Netfliksem. A w tle majaczy i przebija kara śmierci i pytanie stawiane w zasadzie całą tą opowieścią - czy uznanie winnym daje nam prawo jej wymierzania? Czy w każdej chwili i na każdym etapie procesu jesteśmy pewni udowodnienia winy w stopniu absolutnie wymaganym do jej stosowania? Musimy być, bo przecież tu nie ma już odwrotu, nie wskrzesimy gościa i nie powiemy - przepraszam. Więc czy powinno się ją stosować?

Zaufać czy ocenić.
W zasadzie na tym opis powinien się zakończyć.
Odwieczny dylemat amerykańskiego sądownictwa i ławy przysięgłych - zaufać występującym w procesie stronom czy ocenić fakty i dowody.
John Grisham jakiego nie znamy lub znamy mało. Przerażająca i fascynująca zarazem opowieść, w zasadzie reportaż z gatunku literatury faktu. Chciałbym napisać, że jest to...