Bardzo fajna książka, jednak po udowodnionym rakotwórczym i prozapalnym działaniu mięsa uważam ją za nieaktualną. Jeszcze jedno co mnie zaskoczyło to niedoinformowanie czytelnika, że 91-93% modyfikowanej soi jest na potrzeby karmienia zwierząt hodowlanych. Ludzie nie jedzą modyfikowanej, przynajmniej w Polsce...

Bardzo fajna książka, jednak po udowodnionym rakotwórczym i prozapalnym działaniu mięsa uważam ją za nieaktualną. Jeszcze jedno co mnie zaskoczyło to niedoinformowanie czytelnika, że 91-93% modyfikowanej soi jest na potrzeby karmienia zwierząt hodowlanych. Ludzie nie jedzą modyfikowanej, przynajmniej w Polsce...

Zgadzam się z opinią Aleksandry, książka nie jest dla ludzi gotujacych w Polsce. Składniki są wzięte z kosmosu o połowie nigdy nie słyszałam. Szczerze żałuję że kupiłam ta książkę, jedyne co można wykorzystać to przepisy na soki i smoothy.
Książka jest naszpikowana terminami, które są dobre dla dietetyka ale dla przeciętnego człowieka na nic się nie zdają. Ja kupiłam ją z myślę o potrawach przeciwzapalnych a jedyne co mogę wykorzystać to przepisy na soki.

Zgadzam się z opinią Aleksandry, książka nie jest dla ludzi gotujacych w Polsce. Składniki są wzięte z kosmosu o połowie nigdy nie słyszałam. Szczerze żałuję że kupiłam ta książkę, jedyne co można wykorzystać to przepisy na soki i smoothy.
Książka jest naszpikowana terminami, które są dobre dla dietetyka ale dla przeciętnego człowieka na nic się nie zdają. Ja kupiłam ją z...

Wszystko spoko, jeżeli macie dużo czasu i pieniędzy. Jeżeli nie, to ewentualnie możecie postarać się poświęcić wszystkie inne przyjemności w imię diety.

Niektóre składniki są oderwane od polskiej rzeczywistości (nic w tym dziwnego, książka jest pisana na rynek amerykański): mirin, suszone koryntki, sól selerowa, aminokwasy kokosowe lub tamari, proteiny w proszku, nieaktywne płatki drożdżowe, estragon, kraby, dziki łosoś, mąka z marynaty trzcinowej lub tapioki, radicchio, pak choy, grzyby shiitake. Jeżeli nie przerażają was te nazwy i wiecie, gdzie możecie to kupić, to książkę polecam. Natomiast, jeżeli tak jak ja, nie macie pojęcia, co się tutaj właśnie wydarzyło, to może lepiej zacznijcie od czegoś prostrzego...

Wszystko spoko, jeżeli macie dużo czasu i pieniędzy. Jeżeli nie, to ewentualnie możecie postarać się poświęcić wszystkie inne przyjemności w imię diety.

Niektóre składniki są oderwane od polskiej rzeczywistości (nic w tym dziwnego, książka jest pisana na rynek amerykański): mirin, suszone koryntki, sól selerowa, aminokwasy kokosowe lub tamari, proteiny w proszku,...

Mam wrażenie, że część wiedzy jest już nieaktualna.
Przepisy są ciekawe, ale wymagają sporo pracy i dużo produktów trudno dostępnych w Polsce.
Książka jest napisana na rynek amerykański i to widać.

Mam wrażenie, że część wiedzy jest już nieaktualna.
Przepisy są ciekawe, ale wymagają sporo pracy i dużo produktów trudno dostępnych w Polsce.
Książka jest napisana na rynek amerykański i to widać.